doris123, bardzo się cieszę, że chemia przeszła gładko i obyło się bez sensacji.
Co do braku wymiotów, obstawiałabym, że torecam zadziałał bardziej niż transway , ale najważniejsze, że czułaś się dobrze.
Wypoczywaj teraz i odżywiaj się przyzwoicie
Jeśli chodzi o chemioterapie, ciężko porównywać dwie osoby nawet z pozornie tym samym typem mięsaka, leczenia jest traktowane bardzo indywidualnie i może się różnić nawet w przypadku tej samej jednostki chorobowej.
Guzek na prawym płucu - zniknął
na lewym płucu (ten większy) bez zmian.
Ostatnio rozmawiałam z Panią Doktor i pytałam się czy ten lek może zlikwidować chociaż te maleńkie guzy, powiedziała, że chemia powinna zabijać za każdym razem ok 15% komórek nowotworowych, ale, że zawsze coś zostanie, (bo za każdym razem 15% z pozostałości)
I to co zostanie powinno być wycięte.
Nie rozumiem tego za bardzo, jak zniknie, to jak to wyciąć ?
I powiedziała, że zwykle połowa guzków okazuje się, że to jakiś inny proces, czasem blizny na płucach po przebytych chorobach.
Tak jak dobrze przeszłam chemię w szpitalu tak w domu.... szkoda gadać.
Ostatni tydzień był bardzo kiepski. Byłam słabiutka, ledwie miałam siły iść do toalety. Cały czas w łóżku.
A tak dobrze się czułam po chemii...
Kiepsko też z jedzeniem, nie mam apetytu, nic mi nie smakuje, prawie nie czuję smaku i w sumie to wmuszam w siebie jedzenie jak żołądek zaczyna ssać.
Schudłam jakieś 2-3 kilo przez ten tydzień. I to są moje pierwsze kilogramy utracone na chemii.
Trochę się boję tego badania PET, bo mam je o 12.00, ma trwać około 2 godzin, ale jak znam życie to wyjdę po 15.00 i mam być na czczo - nie wiem jak mój żołądek to wytrzyma. Będzie mnie strasznie ssać.
Trochę tego nie rozumiem - osoba, która przychodzi na 8.00 nie je 8 godzin a ta na 12 nie je 12 godzin.
Kazali ostatnio posiłek zjeść o północy a to dotyczy i tych co przychodzą na 8.00 i np na 14.00
Gdzieś doczytałam się, że nie można jeść -5-6 godzin przed badaniem, więc myślę, że coś lekkiego chyba mogę zjeść przed 6.00 ?
No i ten litr wody, który trzeba wypić mnie dobija, a u mnie jest tak, że jak na czczo wypijam litr to zaraz wylatują ze 2 litry.
przy ostatnim PET 2x biegałam do WC w trakcie badania - całe szczęście robili w 3 etapach po 20 min każdy.
Teraz mam w innym ośrodku, więc nie wiem czy te przerwy będę miała.
Ale też nie wiem czy tym razem mam też total body czy tylko od głowy do bioder, wtedy będzie trwało tylko 20min.
[ Dodano: 2011-01-31, 15:06 ]
Papiery na rentę mam złożone, teraz już tylko czekam na wezwanie na komisję i oby nie było w jakimś terminie gdzie jestem świeżo po chemii.
Mama pytała w ZUS w razie jakbym nie mogła przyjechać na komisję, to trzeba zawieźć zaświadczenie do lekarza i lekarz albo przyjedzie do domu, albo w ogóle nie będzie badania, tylko dostanę orzeczenie na podstawie samych dokumentów.
doris123, Należy pozostać na czczo przez co najmniej 4 godz. przed badaniem. Można pić wodę lub herbatę. Więc jeżeli zjesz o 6 coś lekkostrawnego to nic się nie stanie.
Zus-em się nie przejmuj, faktycznie przedstawisz zaświadczenie, że nie możesz się stawić na komisje z powodu....... , faktycznie tak jest jak mamusi powiedziano.
Ciesze się, że chemia działa.
Odpoczywaj i dbaj o siebie.
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Jak masz PET na 12 i zjesz kromeczkę chleba o 6 (ale nie później!) to świat się nie zawali.
Wodę możesz pić, herbatę TYLKO nie słodzoną.
Z tym byciem na czczo i piciem napojów nie słodzonych to nei wymysł, żeby nas torturować, ale bardzo istotna rzecz.
Jeśli zjadłabyś cokolwiek przed badaniem, lub wypiła np sok to badanie byłoby kompletnie bez sensu bo wynik byłby zafałszowany. Organizm nie byłby w stanie równomiernie rozprowadzać glukozy, która zostanie Ci podana (FDG).
To samo tyczy się leżenia przed badaniem i nie chodzenia, nie rozmawiania itp. Jakbyś pobiegała lub rozgadała się z jakimś innym pacjentem to PET pokazałby gromadzenie glukozy w mięśniach i strunach głosowych, a na ewentualnie węzły powiększone już by jej nie starczyło i badanie do kosza
Miałam PETa 2 razy i nie jest to miłe badanie, za drugim razem myślałam, że nie wyleżę tej godziny prawie. Było mi duszno, gorąco i w ogóle wszystko mi się działo (a dziwne bo nie podejrzewałam się o klaustrofobię)
Co do komisji, ja na przykład nie byłam na komisji i świadczenie pielęgnacyjne bo leżałam w szpitalu. Mama zaniosła stosowne zaświadczenie, że nie mogę przybyć na tą imprezę i orzeczenie zostało zasądzone na podstawie dokumentów.
Już po badaniu.
Wczoraj zadzwonili, że badanie mam na 17.00 a nie na 12.00, zapytałam czy mogę jeść, pozwolili zjeść śniadanko do 11.00 i później już nic.
Niestety było opóźnienie godzinne i kiszki mi marsza grały.
Jak wleciałam do sklepu po badaniu to myślałam, że wszystko z półek pościągam bo miałam apetyt na wszystko.
Badanie trwało 20 min - każdy tak miał - nie wiem dlaczego, czy to aparat inny, kiedyś miałam w HCP to trwało godzinę.
Wody powiedzieli, że pić ile się chce i że nie ma musu, więc ze spokojem piłam, nie bałam się, że w czasie badania mi się zachce do łazienki. (a zabrałam ze sobą na wszelki wypadek pampersa - nie był potrzebny)
I do picia sama woda bez tego środka cieniującego.
Leżało się super wygodnie, po nogi takie fajne wyprofilowane pianki włożyli. Też mogłabym nawet zasnąć.
Teraz tylko czekam na wynik i trochę się boję bo może czasem lepiej nie wiedzieć. W sumie nie wiem kiedy będzie wynik, ale pewnie jak pójdę na chemię 18 lutego tu już Pani Doktor będzie go miała.
Cieszę się, że już po tym badaniu, teraz zbieram siły przed następną chemią, która już niedługo. A wyniki pewnie nieciekawe bo przez 2 tygodnie po chemii prawie nic nie jadłam.
Ledwie jakoś doszłam do siebie po chemii to złapałam przeziębienie. Czasu na zbieranie sił za dużo nie mam i obawiam się, że przez ten tydzień za dużo z poprawianiem krwi nie zdziałam.
A bardzo nie chcę tej transfuzji, już wolałabym mieć przełożoną chemię na inny termin.
soczki piję.
Przeziębienie to była taka dwudniówka, bez gorączki, ale już się przestraszyłam, że PET'a trzeba będzie przekładać.
A nawet nie wychodziłam z domu, a jakieś wirusy i tak przylazły.
O Ecomerze wiem, brałam wcześniej Iskial, to samo, ale tańsze.
Zufed, gdyby jakiś lekarz ze mną rozmawiał przed PET-em to bym powiedziała, że byłam lekko przeziębiona.
Ale żadnego lekarza nie było...
Zdaje się, że dlatego, że normalnie badanie jest wykonywane do południa a tym razem wszystko było przeniesione na wieczór, pewnie mieli problem z dostarczeniem tego znacznika.
Ja wychodziłam stamtąd chyba po 20.00 a jeszcze kupa ludzi była.
Poprzednim razem, jak miałam PET to na 100% miałam w wodzie podany kontrast, może dlatego, że to był PET-CT i od razu robili też tomograf, dostałam później płytkę z tomografem całego ciała a z PET dostałam wynik opisowy i kolorowe zdjęcia.
I miałam robione całe ciało w 3 etapach - od głowy do bioder, później ręce i na koniec nogi - każdy etap po 20min.
W sumie to już się dobrze czuję i wyniki pewnie są w normie.
Ale mam pewien inny problem i nie wiem czy nie prosić Pani Doktor jednak o odłożenie tej chemii.
Zaczęło się już po drugiej chemii - po tych środkach przeciwwymiotnych - zaparcia i ból i pieczenie w wiadomych miejscach.
Ale wszystko było do wytrzymania, teraz po tej chemii miałam takie zaparcie, że 2 tygodnie w kibelku nie byłam.
Nic nie skutkowało, skończyło się tym, że mama mi kupiła w aptece lewatywę - enemę i dopiero po tym mnie przeczyściło.
Za to przez następny tydzień miałam rozwolnienie - pewnie przez te wszystkie środki i tabletki które wcześniej brałam na zaparcia.
No i zaczął się problem w kibelku, nie wiem czy to hemoroidy.
Na samą myśl, że coś mi się zachce to już mi się chce płakać a co dopiero jak się w tym kibelku znajdę, ból po prostu potworny.
Kupiłam sobie czopki hemorectal, używałam jakąś maść chińską i linomag, ale nic kompletnie nie pomaga a wręcz chyba jest coraz gorzej.
Mama mi dzisiaj kupiła maść procto - glyvenol, nie wiem czy to podziała, ale na to trzeba tez czasu a tu za 2 dni następna chemia.... i kolejne zaparcia.
Może ktoś mi coś doradzi w tej bolącej kwestii.
I druga sprawa - bardzo mi wysychają oczy, cały czas sobie zakrapiam kroplami Lacrimal (sztuczne łzy) ale to tak doraźnie pomaga, rano nie mogę otworzyć oczu. Ciągle mnie pieką te oczy, może też ktoś coś doradzi.
Śluzówka w nosie też wysycha, ale na to akurat znalazłam sposób - tormentiol.
W piątek na kolejną chemię i myślę, że już będą wyniki z PET-a.
hej na bóle niewiele Ci pomogę, bo póki co u mnie działają moje sprawdzone sposoby na zaparcia. Pewnie próbowałaś już wszystkiego, ale napiszę. Jak u mnie "sprawy" przedłużały się do ponad tygodnia zakupiłam w końcu syrop Lactulosum. No i zastosowałam opcję na czczo 3 łyżki stołowe. Nażarłam się suszonych śliwek i zapiłam kawą z mlekiem. Niestety nie wiem co z z tego mixu zadziałało
Obecnie syropu póki co nie piję. Ale na czczo suszone śliwki, na śniadanie musli mocno błonnikowe i po śniadaniu kawa z mlekiem. Dzięki temu u mnie jest ok.
No i wiadomo oklepane zdania. Dużo błonnika, pełnoziarniste musli, chleb, warzywa, owoce i dużo wody do picia. Mam nadzieję, że będzie u Ciebie lepiej. Ściskam
nesssssa, z ust mi to wyjęłaś, miałam identyczne problemy, koszmarne zaparcia, aż mnie brzuch bolał i wogóle masakra a do tego wiadomo jak to szpitalne kibelki, zero intymności i niestety nie można posiedzieć dłużej bo już Ci ktoś do drzwi puka.
Piłam również lactulosum i sprawa sie unormowała. Możesz jeszcze zakupić herbatkę z senesu w aptece (ale uwaga, jak zaczyna działać w brzuchu następuje seria różnych dziwnych sensacji typu przelewania i niestety może to powodować ból).
Do tego te śliwki (wieczór zalej kilka śliwek gorącą wodą i rano przed śniadaniem wypij powstały kompocik i zjedz śliwy), kefirek i powinno pomóc. Syrop możesz zacząć już pić dzień przed chemią, rano na czczo.
Moi pacjenci stosują również na zaparcia raphacholin.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum