Dzięki kobitki
Ja po kolejnej chemii, na razie jest ok, bez większych sensacji. Tym razem jem delikatnie, aby sobie nie narobić problemów jak ostatnim razem kiedy po chemii zjadłam rzodkiewki ze śmietaną, pączka i krokiet z kapustą i grzybami i podejrzewam, że z tego powodu miałam takie problemy z żołądkiem ostatnim razem.
Teraz zaczęłam jak po dwóch pierwszych chemiach - gotowana marchew, kurczak, sos potrawkowy z ryżem, gotowane ziemniaki.
Ciągle jestem głodna - a raczej ciągle czuję ssanie w żołądku, więc jem mało, ale dosyć często.
Tym razem wyszłam ze szpitala w niedzielę, chemia leciała do 17.00 i zaraz po chemii sobie pojechałam do domku.
Zapytałam Panią Doktor czy tak mogę i się zgodziła.
Powiedziałam o zaparciach i dostawałam w piątek i sobotę laktulozę, ruszyło mnie dopiero po dotarciu do domu.
Na suche oczy dostałam od lekarki rodzinnej sulfacetamid - na receptę.
Tym razem trochę wyniki "poleciały" ale chemię dostałam, bo nie były tragiczne,
mało erytrocytów - 3,25 (norma 4,04-5,30)
hemoglobina 6,889 (norma 7,60-10,00)
transaminaza alaninowa 48 (norma 0-41)
transaminaza asparaginowa 40 (norma 0-35)
Leukocyty 5,00 (norma 4,60-10,20)
Limfocyty 1,9 (norma 1,6-3,6)
granulocyty 2,7 (norma 2,6-5,4)
płytki krwi 383 (norma 140-350)
czyli tak ledwo ledwo.
Wynik PET prawdopodobnie we środę, ale może się przedłużyć, mam dzwonić czy już jest.
Pozdrowienia i dziękuję, że za mnie trzymacie kciuki.
Z wynikami Pani doktor powiedziała, że super nie jest, ale takie wyniki czasem miewają ludzie zdrowi, bez chemioterapii.
Wynik z PET prawdopodobnie już jest, ale nie ma go kto odebrać. Dzwonić i pytać jakoś nie mam ochoty, ponieważ zwykle z PET jest taki bardziej opisowy i trzeba wszystko przeczytać.
Przez telefon można coś źle zrozumieć.
Mama się rozchorowała - przeziębienie i to dosyć poważne z antybiotykiem, ja teraz się trzęsę, żeby mi ktoś jakichś wirusów nie naniósł. Mama teraz ma zakaz wstępu o mnie, ostatnio przywiozła leki to tylko rzuciła w korytarzu i uciekła.
Dzisiaj młody mi przywiózł od mamy bazylię i mozarellę i teraz mam trochę strach, że może jakieś wirusy na tej bazylii zostały.
Młody też kaszle, lekko przeziębiony, ja - na razie odpukać - zdrowa.
Z tym wynikiem z PET to w sumie nawet aż tak mi się nie spieszy, dopóki nie będzie czarno na białym to mogę się jeszcze łudzić, że wynik będzie super dobry, że nie będzie żadnych guzków bo wszystkie zginęły od chemii.
Jakoś na razie przepełnia mnie optymizm i mam przeświadczenie, że będzie dobrze.
Może dlatego, że takie śliczne słoneczko dzisiaj u nas wyszło, wiosna idzie
Mam straszne apetyty, i co więcej nie na to co powinnam jeść. Mam ochotę na potrawy dobrze przyprawione i zdecydowanym smaku, kwaśne, słone, ostre.
Myślę, że to dlatego iż ta śluzówka w buzi jest zniszczona po chemioterapii, smak słabszy i wtedy chce się czegoś bardziej zdecydowanego i konkretnego.
Po każdej chemii mam apetyt na kwaszoną kapustę, grzybki w occie, keczup, pizzę.
Teraz zwariowałam na punkcie mozarelli z pomidorkami, bazylią i octem balsamicznym, od kilku dni o tym ciągle myślę, i już dzisiaj się poddałam, mozarella, pomidorki są w lodówce, zrobię sobie na kolację.
Apetyt też mam na dania typu fast-food, pizza, tosty, zapiekanki - straszne
Na obiad dzisiaj pieczona polędwiczka, jeszcze się marynuje, zaraz się biorę za pieczenie a już po prostu ślinka mi leci, polędwiczka, ten sosik pieczeniowy, do tego pyzy...
no Kochana doskonale Cię rozumiem zarówno z wirusami jak i jedzonkiem
u mnie też w domu Zarazek, a ja po ostatniej infekcji mam stracha, jestem wstrętna i niedobra bo wrzeszczę, żeby jak najdalej ode mnie
A z tym jedzeniem to faktycznie. Ja też mam ochotę na jakieś dziwaczne mocne smaki. I non stop planuję co ugotuję. Dzisiaj zrobiłam szarlotkę. A pizza chodzi mi po głowie non stop (zwykle nie jadam)...pomijam zachcianki na sznycle, schaboszczaki ociekające tłuszczem
Trzymam kciuki za PETa!!!
doris123, kiszona kapusta akurat na pewno nie zaszkodzi
Też tak miałam w czasie chemii (z myśleniem o jedzeniu). Potrafiłam jadąc samochodem zatrzymac się w McDrive, zjeść po drodze (prowadząc), wejść do domu i bez problemu zjeść obiad.
No i efekt - 10kg do przodu , na szczęście 8 już zrzuciłam.
Jest mój wynik, mama odebrała,ale nie widziałam na oczy, tylko przez tel porównywałam z ostatnim tomografem.
Byłam przepełniona optymizmem, miałam nadzieję, że część tych guzków zniknie - choć tych najmniejszych a tu... nic.
W płucach niektóre lekko się zmniejszyły - o 1-2 mm, niektóre urosły o 1mm, jeden znów zniknął za to pojawił się inny. Jak było 10, tak i jest 10.
Największy 18 mm zmniejszył się do 14mm i to chyba największy sukces.
Tak było w połowie leczenia - po 3 chemiach. Teraz jestem po 4 kursach.
I dziwna rzecz z moją wątrobą się dzieje, podejrzewam, że też to są przerzuty,
wcześniej miałam zmianę 14,9 mm (widoczna na PET z kwietnia 2009 - podejrzewali, że to torbiel)
na tomografie z października 2010 podejrzenie meta 14mm
a teraz na PET tej zmiany nie ma za to są 4 inne około 3mm każda.
Oczywiście znów nie świecą - jak będę miała wynik, to przepiszę wszystko dokładnie.
Pozdrowienia,
[ Dodano: 2011-02-25, 20:28 ]
Pomyłka - największy z 18mm ma 16 mm
Finlandia, ja staram się pilnować, teraz mało się ruszam, dużo leżę, więc o dodatkowe kilogramy łatwo.
Na razie udaje mi się utrzymać wagę, czasem poleci kilogram w dół czy w górę, ale wraca wszystko do normy.
Ja też liczyłam na choć trochę lepszy wynik.
Nie liczyłam na jakieś cuda, ale na małe cofnięcie się choroby.
Mama ciągle chora, więc mi nie przywiozła wyniku, ja już w sumie na "chodzie" może do niej jutro podjadę, jakoś pod drzwiami mi poda, żeby mnie nie zarazić
[ Dodano: 2011-02-27, 19:26 ]
A ciągle zastanawia mnie jedna rzecz
na RTG z 07.04.2009 miałam wynik :
2 cienie okrągłe słabo wysycone o średnicy 1,0cm
wg. KT z 23.04.2009 :
w płucu prawym guzek o śr. 12mm
w płucu lewym guzek o śr.10mm
PET z 06.2009
w płucu prawym 11mm
w płucu lewym 12mm
RTG 09.09.2009
obraz jak w poprzednim badaniu z 06.04.2009
RTG 02.02.1010
obraz jak w poprzednim badaniu z 09.09.2009
RTG 11.10.2010
progresja
cień okrągły w płucu L większy i bardziej wysycony niż poprzednio 2,5 cm średnicy
pozostałe narządy jak w badaniu poprzednim z 02.02.2010
TK z 22.10.2010
w płucu prawym guzek 14mm
w płucu lewym guzek 18mm
RTG 21.01.2011
Monitorowany cień okrągły w płucu lewym w języczku w seg.4 nie zmienił się, poza tym płuca bez zmian ogniskowych.
W porównaniu z poprzednim badaniem z dn. 11.10.2010 stabilizacja obrazu.
Po czym PET z 08.02.2011
w płucu prawym guzek 13mm
w płucu lewym 16mm
I zastanawia mnie dlaczego ten guzek z prawego płuca nie jest już widoczny na RTG - jak miał 12mm i 14mm to był widoczny a jak ma 13 to nie jest ?
I dlaczego ten guzek co ma 16 mm na RTG jest ciągle widoczny jako 2,5cm guzek ?
To może być wina aparatu albo osoby opisującej ? czy może też ten z prawego płuca jest mniej wysycony i dlatego niewidoczny ?
W płucu prawym lite guzki nie wykazujące aktywności metabolicznej
w płucu lewym dwa nieaktywne metabolicznie guzki
W płacie prawym wątroby widoczne są cztery ogniska hypodensyjne nie wykazujące ewidentnie wzmożonej aktywności FDG
segment 4 - 5mm
segment 6- 3mm
segment 7 - 7mm
segment 8 - 6mm
(na PET z 06.2009 było w segmencie 7 wątroby podtorebkowo okrągły obszar hipodensyjny bez aktywności FDG najpewniej torbiel 14,9mm)
(na tomografie z 10.2010 było w prawym płacie wątroby zmiana hypodensyjna 14mm - podejrzenie meta)
Wnioski z PET:
Liczne guzki płuc i ogniska w wątrobie nie wykazujące patologiczne utylizacji glukozy - ze względu na morfologiczną progresję zmian w płucach i wątrobie w porównaniu z badaniem poprzednim (06.2009) obraz sugeruje obecność zmian przerzutowych ( przy mięsaku maziówki pierwotnie nie utylizującym glukozy)
[ Dodano: 2011-02-28, 15:53 ]
a i jeszcze - w styczniu 2011 miałam robione usg brzucha i nic nie wyszło.
w przeciągu ostatnich dwóch lat usg brzucha miałam robione kilkakrotnie i też nic nie wyszło.
Natomiast ognisko pierwotne w przedramieniu było widoczne na usg - nawet wielkości 3mm
Wszelkie nieprzyjemne rzeczy związane z chemią już mam opanowane, więc chemia jest już dla mnie znośna tylko baaaardzo nie chce mi się do szpitala :(
Ostatnio mnie Pani doktor puściła już w niedzielę, chemia zleciała o 17.00 i do domu, więc jakby nie było byłam 1 dzień krócej.
Ale to i tak bardzo długo.
Czuję się bardzo dobrze, więc i wyniki też pewnie będą dobre.
Waga ciągle taka jak na początku chemii, nawet jak czasem zleci 1-2 kilo to i tak później wróci. W sumie gdybym się nie pilnowała, to na pewno bym przytyła
Obliczyłam sobie objętość guzka 18mm i 16mm i wyszło, że zmniejszenie się guzka z 18mm na 16mm oznacza jego redukcję o prawie 1/3 a to nie jest mało. Myślę, że następne badania będą po zakończeniu 6 kursu.
Dopóki jest chemia to jeszcze się łudzę, że guzy się zmniejszą, a co będzie dalej to nie wiem.
Doris ja jutro pomykam na chemię i też piątą trzymajmy się zatem razem cieszę się, że czujesz się dobrze i lepiej radzisz sobie z chemią, nastawienie jest bardzo ważne u mnie też nastąpił jakiś przełom teraz bo to jakby rutyna już ściskam Cię cieplutko
Ja już po chemii.
Prawdopodobnie przez tą mesnę osłonową na pęcherz miałam duszności i przyplątało mi się na sam koniec uczulenie.
Już zadzwoniłam, że mają po mnie przyjeżdżać, bo ostatnia butelka leci, kiedy cała twarz mnie zaczęła palić, zrobiłam się czerwona i spuchłam na buzi.
Stało się to jak zleciała mesna i w ogóle zauważyłam, że po niej robi mi się duszno i ciężko mi się oddycha.
Dostałam leki i musiałam siedzieć chyba ze 2 godziny dłużej, aż mi się nie poprawi.
Akurat na dyżurze była świetna Pani Doktor, to szybko mi pomogła, osłuchała czy coś się w płucach nie dzieje, kilka razy do mnie zaglądała, aż puściła w końcu do domu.
[ Dodano: 2011-03-21, 15:27 ]
To nessssa trzymaj się !!!
[ Dodano: 2011-03-21, 15:36 ]
Chyba na pocieszenie Pani doktor mi napisała w wypisie " w kontrolnym badaniu PET częściowa remisja zmian przerzutowych"
Pani Doktor ze mną rozmawiała, pytałam ile jeszcze tych chemii i jak na początku mówiła od 3 do 6 (ile wytrzymam) tak już teraz jest mowa o 10, tyle, że będę miała zmianę leków bo ifosfamidu nie można chyba tak długo podawać (nie wiem) natomiast o adrii mówiła, że można z 10 kursów.
Powiedziała też, że następne badania po 4 kursach, PET miałam po 3 kursie a teraz jestem po 5, więc wychodzi, że następne badanie za jakieś 2-3 miesiące.
No i pytała jaką decyzję podejmuję, czy jedziemy dalej z tą chemią - i cóż mi zostało, zgodziłam się.
Spotkałam kolejną Panią z mięsakiem, miała go w barku, wycięli, naświetlili, w barku na razie spokój za to też na płuca się przerzucił, ale ma 2 guzy i to tylko w 1 płucu, jeden 3,5 cm drugi 4 mm i za nic nie chce się zgodzić na operację płuc.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum