1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Czy racjonalnie wybierasz leczenie? |
Szop Pracz
Odpowiedzi: 4
Wyświetleń: 5053
|
Dział: Hyde Park Wysłany: 2016-03-23, 12:38 Temat: Czy racjonalnie wybierasz leczenie? |
Czy kierujesz się logiką przy wyborze leczenia?
Pytanie wydaje się proste, i większość od razu stwierdzi, że tak - ale warto wcześniej poznać kilka błędów poznawczych, które wszyscy popełniamy.
Błędy te czasem stoją za wyborem metod leczenia - stąd dobrze wiedzieć, jak można nieświadomie popełniać lapsusy myślowe.
1) Efekt autorytetu – poleganie wyłącznie na autorytecie. Jeżeli raz wybierzemy sobie autorytet - mniej lub bardziej celowo - lubimy się go trzymać. Ot, ludzka natura.
Przykład: Jerzy Zięba tak powiedział, ufam mu, tak musi być.
2) Efekt czystej ekspozycji – wytworzenie pozytywnej opinii czy oceny obiektu pod wpływem samego zwiększenia liczby kontaktów z tym obiektem.
Przykład: Wszyscy mi mówią, że sok z buraków poprawia wyniki krwi - to może to prawda?
3) Efekt potwierdzenia – tendencja do poszukiwania wyłącznie faktów potwierdzających posiadaną opinię, a nie weryfikujących ją.
Efekt zaprzeczania – tendencja do krytycznego weryfikowania informacji, które zaprzeczają dotychczasowym opiniom, przy jednoczesnym bezkrytycznym akceptowaniu informacji, które je potwierdzają.
Przykład: Uważam, że szczepienia szkodzą, więc mimo setek dobrze przeprowadzonych badań i dowodów empirycznych za szczepieniami (np. eliminacja niektórych chorób), wybieram kilka nierzetelnych, zdyskredytowanych badań i "chłopską logikę" - bo one potwierdzają moje przekonania.
4) Efekt przywiązania – korzystanie ze zbyt mało różnorodnych źródeł informacji.
Przykład: chyba nie trzeba ;-)
5) Efekt skupienia – błąd w ocenie wynikający ze zwracania nadmiernej uwagi na jeden aspekt i ignorowania innych aspektów.
Przykład: Będę wymiotować po chemioterapii, wypadną mi włosy - więc nie chcę chemioterapii.
6) Złudzenie kontroli – przekonanie o możliwości wpływania na sytuacje, na które w rzeczywistości żadnego wpływu się nie ma.
Przykład: Jeśli będę myśleć pozytywnie i trzymać się diety, guz sam się zmniejszy i operacja będzie niepotrzebna.
7) Efekt przekonania – ocenianie poprawności argumentacji na podstawie zgodności konkluzji z własnymi opiniami, zamiast na podstawie faktycznej logiczności argumentów.
Przykład: nie wymaga...
Oraz, bo bardzo ważne dla każdego:
Efekt Krugera-Dunninga – w psychologii zjawisko polegające na tym, że osoby niewykwalifikowane w jakiejś dziedzinie życia mają tendencję do przeceniania swoich umiejętności w tej dziedzinie, podczas gdy osoby wysoko wykwalifikowane mają tendencję do zaniżania oceny swoich umiejętności.
Kruger i Dunning zwrócili uwagę na liczne wcześniejsze badania, które zdają się sugerować, że w przypadku zdolności tak różnorodnych jak obsługa pojazdów mechanicznych, gra w szachy czy tenisa, „ignorancja częściej jest przyczyną pewności siebie, niż wiedza”.
W przypadku zdolności, którą każdy może posiąść w większym lub mniejszym stopniu:
Osoby niekompetentne zwykły przeceniać swój własny poziom zdolności.
Osoby niekompetentne nie potrafią ocenić prawdziwego poziomu zdolności u innych.
Osoby niekompetentne nie potrafią ocenić prawdziwego poziomu swoich zdolności.
Jeśli mogą być przeszkolone, aby znacznie poprawić swoje osiągnięcia, osoby te potrafią zauważyć i przyjąć do świadomości swoją wcześniejszą niekompetencję.
Warto analizować, jak analizujemy rzeczywistość - by oszczędzić sobie problemów
Pozdrawiam! |
Temat: Lek na raka nie oplaca sie? |
Szop Pracz
Odpowiedzi: 43
Wyświetleń: 32473
|
Dział: Wspomaganie konwencjonalnego leczenia onkologicznego Wysłany: 2016-03-23, 11:55 Temat: Lek na raka nie oplaca sie? |
Jeśli konkretne badania nie potwierdziły działania antynowotworowego witaminy C - a nie potwierdziły - to nie działa. Więc - nie działa.
Przy wszystkich fascynujących teoriach na temat nieopłacalności "leku na raka" (zawsze gdy to słyszę to chcę pytać, "na którego raka?", ale wtedy przypominam sobie, że rak to grzyb wywołany niewłaściwym pH :> ), warto pamiętać, że Big Farma (czas na teorię na współpracę przemysłu farmaceutycznego z agrobiznesem):
a) najlepiej zarabia na suplementach i lekach bez recepty,
b) za każdy nowy lek antynowotworowy każe płacić sobie słono (vide: leki celowane), więc "lek na raka" byłby dla nich mega-okazją na wielkie pieniądze,
c) gdyby istniał takowy św. Graal onkologii dostępny dla najzamożniejszych tego świata, Steve Jobs i wielu innych wciąż chodziłoby po tym łez padole (chyba, że mamy teorię spiskową typu "Steve Jobs tak naprawdę żyje, ale ukrywa się by nikt nie dowiedział się o leku na raka").
Teorie spiskowe mają niestety to o siebie, że można nagiąć każdy fakt, by go do nich dopasować. |
Temat: Zespół psychoorganiczny |
Szop Pracz
Odpowiedzi: 9
Wyświetleń: 7735
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2016-03-22, 13:08 Temat: Zespół psychoorganiczny |
Dzień dobry,
"zespół psychoorganiczny" to takie dość ogólne określenie, którego używają lekarze gdy podejrzewają, że zaburzenia zachowania i/lub objawy demencji są wywołane czymś "niepsychiatrycznym" (uraz, guz, etc.) - odwracalność zespołu zależy od odwracalności przyczyny.
W przypadku twojego bliskiego który ma nowotwór drobnokomórkowy pęcherza z powikłaniami nerkowymi, jest wiele czynników które mogłyby go wywołać: możliwe są przerzuty do mózgu, ale też bardziej odwracalne powody, np. zaburzenia elektrolitowe (rak drobnokomórkowy ma tendencję do produkcji hormonów np. obniżających poziom sodu we krwi), anemia i związane z nią niedotlenienie, czasem osoby starsze mają objawy otępienne nawet przy zapaleniu płuc czy pęcherza.
Zaburzenia poznawcze pojawiają się też przy bardzo ciężkim stanie ogólnym czy w terminalnej fazie choroby, ale najpierw trzeba wykluczyć te powyższe przyczyny, nie "skreślać" szans chorego na poprawę.
Dopiero gdy pozna się przyczynę, będzie wiadomo, co z tymi zaburzeniami zrobić. Polecam zachęcenie lekarzy opiekujących się do przeanalizowania sytuacji.
Zdecydowanie warto poprosić też o konsultację specjalisty psychiatry - czasem u osób starszych w podobny sposób może maskować się depresja, a z tym można i trzeba walczyć.
Pozdrawiam! |
Temat: Srednia przezycia przy chemioterapii paliatywnej |
Szop Pracz
Odpowiedzi: 8
Wyświetleń: 12313
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2016-03-21, 20:16 Temat: Srednia przezycia przy chemioterapii paliatywnej |
Po pierwsze, pamiętaj, że każdy chory to inny przypadek, także w uogólnionej chorobie nowotworowej - trzeba to zawsze mieć na względzie.
Nikt nie przewidzi tego, jak choroba będzie się rozwijać akurat u twojego męża - można pewne rzeczy zakładać w zależności od rozległości choroby, rodzaju leczenia, stanu ogólnego (odżywienie, serce, nerki, etc.).
Jeżeli nie rażą Cię statystyki - wg różnych badań, chory leczony tylko objawowo w rozsianym raku jelita grubego od momentu diagnozy przezywa średnio 5-9 miesięcy (taki rozstrzał - zależy od zródła).
Z chorymi otrzymującymi chemioterapię, ten średni okres waha się od 12 do 19 miesięcy - zależnie od rodzaju leczenia.
"Średnio" oznacza, że około połowa chorych z danym rozpoznaniem przy danym leczeniu przeżyje X miesięcy od rozpoznania - reszta grupy przeżywa mniej lub więcej.
Tyle suchych faktów - mam nadzieję, że twojemu mężowi uda się przekroczyć te statystyki o jak najdłużej.
Pozdrawiam
[ Dodano: 2016-03-21, 20:27 ]
Co do stylu życia - suplementację stosuje się tylko wtedy, gdy zaleci to lekarz prowadzący - nie powinno się robić tego na własną rękę (niektóre witaminy przyspieszają proces rozwoju guzów).
Dieta - urozmaicona i odżywcza - bez "cudownych diet", z uwzględnieniem tego, że po niektórych rodzajach chemioterapii należy uważać na "żywe" jedzenie (np. surowe owoce) czy bardzo słodkie - zwieksza ryzyko infekcji (np. grzybicy jamy ustnej). Podczas leczenia onko ważne jest dobre odżywienie chorego - więc nie liczyć kalorii :-) Jeśli waga pacjenta zbyt spada, trzeba nieraz przerwać leczenie.
Ruch - zawsze służy, byle nie w wydaniu ekstremalnym czy przekraczającym wydolność chorego (czyli rower tak, crossfit raczej nie ;-) ). Ciągłe "zaleganie" w łóżku czy przed TV sprawia, że chory szybciej traci sprawność - nie mówię żeby wciskać mężowi do reki skakankę, ale spacer czy rower to może być to. |
Temat: Długa historia ku przestrodze - "alt-med" |
Szop Pracz
Odpowiedzi: 5
Wyświetleń: 7816
|
Dział: Wspomaganie konwencjonalnego leczenia onkologicznego Wysłany: 2016-03-19, 10:43 Temat: Długa historia ku przestrodze - "alt-med" |
Dziękuję bardzo :-) To prawda, nigdy nie przekona się ani wszystkich, ani większości, ale wydaje mi się, że jeśli coś takiego odwiedzie choć jedną osobę od popełnienia być może największego błędu w życiu - to warto.
Taki, o, idealizm ;-)
Pozdrawiam :-)
[ Dodano: 2016-03-19, 10:45 ]
Swoją drogą, moja osobista przeprawa w rodzinie w związku z "cudownym" działaniem megadawek witaminy C w celach profilaktycznych (!!) nauczyła mnie sporo pokory, choć w końcu udało się tę osobę odwieść od tej "suplementacji". |
Temat: Długa historia ku przestrodze - "alt-med" |
Szop Pracz
Odpowiedzi: 5
Wyświetleń: 7816
|
Dział: Wspomaganie konwencjonalnego leczenia onkologicznego Wysłany: 2016-03-15, 20:05 Temat: Długa historia ku przestrodze - "alt-med" |
Dobry wieczór,
pracuję w służbie zdrowia i interesuję się zagadnieniami onkologicznymi też prywatnie. Miałam też styczność z tematem w związku z podejrzeniem raka żołądka u mojej mamy.
Szczególnie zawsze uznawałam za poniekąd swój obowiązek walczyć z fałszywymi, szkodliwymi przekonaniami na tematy medyczne, z pseudonauką.
Pozdrawiam serdecznie,
Szop ;-)
[ Dodano: 2016-03-15, 20:09 ]
PS. Wiem, że wielu chorych i ich bliskich czyta to forum, i czasem mimo starań moderatorów i forumowych ekspertów, widzę że wątpią w słuszność konwencjonalnego leczenia, szukają alternatyw etc. Widziałam też wśród bliskich, jak łatwo ze strachu szukać pomocy w złym miejscu. Czasem takie historie - niestety prawdziwe - przemawiają bardziej niż racjonalne tłumaczenia. |
Temat: Długa historia ku przestrodze - "alt-med" |
Szop Pracz
Odpowiedzi: 5
Wyświetleń: 7816
|
Dział: Wspomaganie konwencjonalnego leczenia onkologicznego Wysłany: 2016-03-14, 12:52 Temat: Długa historia ku przestrodze - "alt-med" |
Czytając posty na tym forum, widzę iż co jakiś czas nawracają wątpliwości
co do słuszności trzymania się medycyny opartej na dowodach, pojawiają się czasem subtelne sugestie, a czasem nachalne trollowanie zwolenników metod "alternatywnych".
Chciałabym, żeby była to głupota wynikająca z dobrych pobudek, ale podejrzewam, że nie zawsze tak jest.
Medycyna alternatywna zabija i zwodzi chorych na manowce. Często jedni chorzy - innych.
Sledząc tematy SBM, wszelkiej maści szarlatanów i losów chorych zagubionych pomiędzy, trafiłam na dość medialną historię, która niezmiernie mnie zasmuciła i przeraziła.
W Polsce nie było o tym głośno - dlatego przedstawię.
Obecnie popularnym trendem jest "naturalność" wszystkiego, nie tylko leczenia, ale jedzenia, ubrań, czego by się nie dało "znaturalizować".
Trend "czystego" stylu życia i ćwiczeń tworzy pewien konglomerat z internetową pseudonauką i radami w stylu Cosmo, który łąćznie ładnie nazywany jest "wellness".
Pod tym parasolem kryje się dużo rzeczy, od diet paleo po waginalną saunę (jeśli chcecie się pośmiać, zachęcam do zapoznania się z poradami zdrowotnymi Gwyneth Paltrow).
W ten trend kilka lat temu wpisała się młoda, atrakcyjna, medialna Australijka - 22-letnia wówczas Jessica Ainscough, korzystająca z pseudonimu "Wellness Warrior" (wow).
Jessica miała wszystkie cechy powyżej, stała się też zamożna w miarę trwania swej kariery jako blogerki, pisarki i mówczyni.
A potem, Jessica umarła.
Na mięsaka epitelioidnego, rzadki nowotwór, od którego zaczęła się i na którego leczeniu oparła się jej kariera.
Od początku: Jess Ainscough dowiaduje się, że zmiany na jej lewej ręce to mięsak, a lekarze dają jej dwie opcje - amputacja całej kończyny z łopatką, która prawdopodobnie uratuje jej życie. Lub - chemioterapia dotętnicza, która przedłuży jej czas, ale nowotwór zapewne powróci.
Przerażający wybór. Tragiczna sytuacja - nikt nie chciałby takich wyborów dokonywać. Padło na nią. Ainscough wybrała chemię, co nie jest zaskakujące - nie było tu łatwych opcji. Po około roku od zakończenia leczenia, zgodnie z przewidywaniami, choroba wróciła, a ona znów znalazła się w punkcie wyjścia - z amputacją kończyny jako jedyną szansą na wyleczenie.
Jessica Ainscough nie wybrała operacji - do tego momentu jest to nawet zrozumiałe. To, co jest dalej, staje się mniej zrozumiałe, a moralnie wątpliwe.
Ainscough postanowiła leczyć mięsaka terapią Gersona - czyli dietą opartą na owocowo-warzywnych smoothies, suplementach i lewatywach z kawy.
Musiała być zdesperowana - trzymała się idealnie reżimu diety, który ustawiał jej każdą godzinę dnia (prawie co godzinę smoothie, lewatywa do 5 razy dziennie).
Musiała też, oczywiście, myśleć pozytywnie, promienieć radościa i wellness - i zacząć promować terapię Gersona. Zarabiać na tym.
Jej blog stał się jej źródłem dochodu, dawała wykłady o swoim leczeniu, promowała pseudometody lecznicze, pisała poradniki - z bloga powstała firma pełną gębą.
Chorzy ufali jej i podążali za jej radami.
Był z tym tylko jeden problem - wbrew temu, co Ainscough wielokrotnie publicznie mówiła, dieta Gersona nie wyleczyła jej z nowotworu.
"Drobne" przekłamanie.
Mięsak epitelioidny ma to do siebie, że choć trudny do leczenia i nieustępliwy, jest nowotwórem rozwijającym się powoli, czasem niezwykle - i ta powolna progresja dała Jess czas na rozwinięcie jej kariery jako guru od leczenia alternatywnego i zdrowego stylu życia.
W międzyczasie, na raka piersi zachorowała matka Ainscough, Sharon - i zdecydowała, jak córka, o zaniechaniu leczenia konwencjonalnego i leczeniu terapią Gersona. Po około półtora roku zmarła na rozsiany nowotwór sutka - jak łatwo było przewidzieć.
W tym momencie tej historii wypadałoby, by Jessica zaczęła się zastanawiać nad szarlatanerią, którą promuje i z której żyje - która zabiła de facto jej matkę. Być może zastanawiać się zaczęła, ale publicznie nic z tego do wiadomości publicznej się nie przedostało - nie zmieniła niczego.
Trudno powiedzieć, czy wierzyła, czy okłamywała się, ale dla jej fanów wszystko wciąż było po staremu - ich guru została wyleczona z raka dietą i suplementami.
Coś zaczęło się psuć w okolicy 2013 i 2014 roku, kiedy Jessica nie była w stanie już pokazywać - ani ukrywać - swojej zdeformowanej guzami kończyny bez niewygodnych pytań publiki.
Tłumaczyła ten stan obrzękiem limfatycznym, efektami ubocznymi po dawnej chemioterapii, w końcu przyznała że miało miejsce "zaostrzenie" choroby, bo na chwilę nieco się zaniebała.
Po pewnym czasie zaczęła zaprzeczać, by kiedykolwiek twierdziła, że wyleczyła się Gersonem z mięsaka.
Dopiero kilka miesięcy przed śmiercią stwierdziła, iż potrzebuje "regeneracyjnej przerwy" - po jakimś czasie przyznając, iż od wielu miesięcy krwawi z jednego z guzów pod pachą.
Nigdy nie skrytykowała pseudomedycyny, która się zajmowała i na której zarobiła ogromne pieniądze, ani nie wycofała się ze swoich przekonań.
Kilka miesięcy później umarła, wciąż w glorii Wellness Warrior, która "wyleczyła raka dietą" (i umarła nań, ale to szczegół w społeczności alt-medu).
Nie wiadomo, ile osób pociągnęła za sobą, by zrezygnowały z leczenia na rzecz szarlatanerii. Na pewno przez jakiś czas bardzo jej się to opłacało.
Trudno mi widzieć w niej tylko omamioną alt-medem ofiarę, widzę raczej współsprawcę.
Media łatwo i chętnie łykają takie historie - młoda i piękna leczy raka koktajlem z jarmużu (...i lewatywą; to mniej medialne).
Zbyt łatwo - polecam pogooglować też historię niejakiej Belle Gibson, która dietą miała wyleczyć guza mózgu i na związanej z tym promocji i książce zarobiła krocie.
Media zachwyciły się Gibson, póki nie wyszło na jaw, że z tymi cudami to nie tak łatwo - okazało się, że nigdy nie była chora.
Ot, takie historie ku przestrodze i do przemyślenia.
Polecam wpisać w gugle "Jess Ainscough" + "quackery", albo "science based medicine".
Polecam posłuchać wywiadu z Belle Gibson w "60 Minutes".
|
Temat: Celowane leczenie wodobrzusza w Poznaniu? |
Szop Pracz
Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 3508
|
Dział: Centra Onkologii, szpitale, leczenie Wysłany: 2015-10-08, 09:08 Temat: Celowane leczenie wodobrzusza w Poznaniu? |
Dzień dobry,
wśród znajomych mam osobę z wodobrzuszem nowotworowym.
Kobieta po 60, guzki w otrzewnej, nieznany punkt wyjścia :-/
Adenocarcinoma G3, immunohistochemia niejednoznaczna, niczego konkretniejszego nie da się powiedziec.
Osoba po histerektomii z usunięciem jajników kilkanaście lat temu, z przyczyn nienowotworowych.
Obecnie wodobrzusze stwarza spory problem, powoduje duszności, po odbarczeniu płyn bardzo szybko narasta znowu. Rodzina poszukuje ośrodka leczącego wodobrzusze terapią celowaną - znaleźli informacje, że stosuje się Avastin, Removab i aflibercept - a że pani jest z okolic Poznania, to byłoby najlepsze miejsce.
W Szpitalu Przemienienia Pańskiego nie stosuje się ponoc żadnego z ww. leków.
Czy ktoś wie gdzie indziej byc może jest opcja takiego leczenia?
Pozdrawiam wszystkich serdecznie. |
|
|