W ciągu 5 godzin dyżuru przyjmuję 35-40 pacjentów. Z tego 30 zapisanych (planowo, co 10 minut) i średnio 5-10 osób w trybie pilnym - z wypadku, dziecko z wysoką gorączką, bóle wieńcowe do diagnostyki na cito, również chorych nowotworowych do nagłej konsultacji.
Przypominam, że i my, lekarze mamy rodziców, życiowych partnerów i dzieci. I nie możemy sobie pozwolić codziennie na luksus siedzenia w pracy po godzinach - zwłaszcza, że jeśli jest to dyżur popołudniowy i czujemy na plecach oddech Pań sprzątających gabinety, zamykających przychodnie. One też mają rodziców, dzieci itd. i chcą wrócić do domów.
Dlatego powtarzam - nie wierzcie w zapewnienia o kompleksowej opiece w ramach obowiązkowych ubezpieczeń zdrowotnych. My - lekarze, pielęgniarki, panie sprzątające gabinety - naprawdę robimy, co możemy. Nieraz zdarzało się wyjść godzinę i dwie po zakończonej pracy - bo byli pacjenci, którzy potrzebowali pomocy.
Nikogo raczej nie obchodziło, że dzieci po raz kolejny idą spać bez mamy
Przepraszam, ulało mi się. Ale stanowczo będę protestować przeciwko obarczaniu winą lekarzy za całe zło tego świata. Tak naprawdę, jakbyśmy byli solidarni (i złośliwi) to genialny system opieki zdrowotnej w Polsce runąłby w ciągu miesiąca. Nie pozwala nam na to etyka zawodowa (eufemizm starego, dobrego miłosierdzia ) - dlatego próbujemy unieść na swoich barkach wszystkie błędy zarządzających, żeby "baba, która przychodzi do lekarza" nie musiała odejść z kwitkiem w 90 procentach swoich potrzeb.
[ Dodano: 2011-04-14, 23:04 ]
qwera, ja nie mam do Ciebie pretensji
Piszę ogólnie, skoro już zaczęłam o tym, co po drugiej stronie słuchawki
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
ten powiększony węzeł był w 2008 r,więc to nie mógłbyc zaden przerzut,bo wtedy Tata miał robione badania m.inn wycinek lewego węzła pachwinowego i wynik Limfadenopatia obwodowa,zadnego raka
Chirurg zobaczył wynik powiedział,ze nie ma się czym martwic,ogólny potwierdził,wiec dałam spokój z czego to się mogło zrobic.Teraz bardzo tego załuję,bo gdybym zreagowała moze teraz by nie było tego co jest.Znajomy patomorfolog oficjalnie powiedział,ze juz wtedy cos się działo i miały byc robione badania z jakiego powodu węzeł az tak się powiększył,ale nikt nic nie zrobił.Lekarz o lekarzu powiedział bez zadnego owijania w bawełnę ZANIEDBANIE,ZANIECHANIE,ZLEKCEWAZNIE PACJENTA. DLACZEGO?
Pierwsza sprawa - jeśli kwestia powiększonego węzła chłonnego zdarzyła się 3 lata temu (co potem: czasowo zmalał? został tych samych rozmiarów?) to nie mogło mieć to nic wspólnego z drobnokomórkowym rakiem płuca, zdiagnozowanym w 2011 roku. Ten typ raka, nie leczony, nie przebiega przewlekle. Przeżycie można liczyć w tygodniach/miesiącach, ale nie latach. Tamta historia nie ma zatem nic wspólnego z aktualną diagnozą.
izabela1 napisał/a:
Znajomy patomorfolog oficjalnie powiedział,ze juz wtedy cos się działo i miały byc robione badania z jakiego powodu węzeł az tak się powiększył,ale nikt nic nie zrobił.
Nie bardzo rozumiem - przecież ktoś jednak coś zrobił, i zdaje się, że były to właśnie badania:
izabela1 napisał/a:
wtedy Tata miał robione badania m.inn wycinek lewego węzła pachwinowego
- przy czym pobrany do badania histopatologicznego węzeł okazał się wolny od nowotworu.
izabela1 napisał/a:
Lekarz o lekarzu powiedział bez zadnego owijania w bawełnę ZANIEDBANIE,ZANIECHANIE,ZLEKCEWAZNIE PACJENTA. DLACZEGO?
Trudno to w ogóle skomentować, gdyż w świetle zamieszczonych w tym temacie informacji powyższa opinia wygląda na bezzasadny atak na innych lekarzy.
qwera napisał/a:
Każdemu z lekarzy zadajemy niewygodne pytanie: jak chciałbyś być potraktowany gdybyś to był Ty, lub Twój rodzic, Twój życiowy partner- nie będę brutalna i nie spytam o dziecko.
Każdemu z pacjentów zadajmy niewygodne pytanie: czy chciałbyś by twoja wizyta trwała 2-3 razy dłużej kosztem tego, że 2-3 innych pacjentów nie zostanie dziś przyjętych?
Pytanie retoryczne.. lepiej w tym wypadku nie prowokować odpowiedzi
Moze i pomagacie samym BYCIEM tutaj,ale mnie nie rozumiecie ani troche. przykre
[ Dodano: 2011-04-15, 08:15 ]
Do DumSpiro-Spero, moze piszę zbyt chaotycznie,nie wiem,ale tez nie rozumiem waszych odpowiedzi.Tamten wezeł sprzed 3 lat powiekszył sie niewiem ot tak.Tata ani nie był przeziebiony,zero jakichkolwiek objawów zeby cos było nie tak.chirurg myslał,ze to przepuklina,nie był pewny wiec dał skierowanie na biopsje,z biopsji wynik mało mu dał,więc zlecił pobranie wezła do badania.w szpitalu pobrali,wynik za 14 dni-Limfadenopatia obwodowa.Nie było nawet napisane czy węzeł był odczynowy lub z jakiego powodu tak się powiększył.Po tym pobraniu węzeł zniknął,ani sladu po nim.Problem tkwi w tym,ze mam zal do lekarza dlaczego sie nie zainteresował tym węzłem,nie kazdemu sie przeciez powiększa ot tak.Od Patomorfologa niedawno się dowiedziałam własnie,ze jezeli węzeł się tam bez powiększył to znaczy,ze juz się coś działo w miednicy mniejszej-od razu mu uwierzyłam,bo guz,który tata ma w jamie brzusznej wychodzi najpewniej z miednicy mniejszej. W lutym tego roku Tata zgłosił się do lekarza z krwiomoczem-a ten objaw nie pasuje mi do DRP.Nie jestem lekarzem,wiem,moze mnie nie rozumiecie zdaję sobie z tego sprawę,ale staram się we wszystkie mozliwe strony i sposoby to poukładac,całą ta sytuację.
[ Dodano: 2011-04-15, 08:25 ]
Mam jeszcze jedno pytanie-wkleiłam tu opis zdjęcia RTG mogę prosic o jakies wyłumaczenie mi na język ludzki co oznacza.w IO w Gliwicach chemioterapeuta tez się zdziwił,bo oświadczył Tacie tak prosto z mostu "Ma pan raka płuc,bardzo agresywnego,ale dziwne,bo płuca są czyste,musimy zrobic badania".
Niestety, rak drobnokomórkowy jest bardzo ciężkim, agresywnym typem nowotworu.
Chyba źle nie napiszę, jeśli powiem, że jest nieuleczalny, szczególnie postać rozległa.
Każdy inaczej reaguje na leczenie - np mój Tato bardzo dobrze zniósł chemię 6 cykli, mimo, że już wtedy był dość słaby - żadnych dolegliwości, które mogą się pojawić przy chemii. Natomiast tutaj na forum są osoby, których bliscy bardzo źle znosili to leczenie i wręcz trzeba było je przerwać ze względu na złą tolerację i brak odpowiedzi, wręcz progresję.
Trzeba być dobrej myśli, albo przynajmiej próbować zaakcepotwać taki stan rzeczy. Choć wiadomo, że jest to niezwykle trudne, w obliczu tak cięzkiej choroby naszego rodzica i niewiadomej która nas otacza.
kubanetka, Wszyscy na forum pisza,ze ich bliskie osoby dotkniete tym paskudztwem sa lub byli leczeni,a moj tato nic zadnej chemii,nic kompletnie.ostatnie badanie ktore miał w IO to było pobranie krwi,wynik kreatyniny 1578 i na tym koniec.pozdrawiam
Przy takim wyniku kreatyniny nie ma mowy o podaniu chemioterapii - a to jest jedyny sposób paliatywnego leczenia chorych na DRP ED.
Mówiąc wprost - podana przy takim stanie nerek chemia zabiłaby pacjenta szybciej niż rak.
słyszałam,ze moze byc przerzut do mózgu,nawet nie wiem jak to sprawdzic skoro lekarze postawili juz dawno kreskę.Jak pytam lekarza czy tata moze dostac cukrzycę powiedział,ze tak,mocznicę ze ma tez powiedział-ale zeby jakiekolwiek badanie zrobic odpowiada to i tak nie ma sensu
Niestety, że dostać chemię, trzeba być " zdrowym" tj. ogólny stan zdrowia musi być dobry. Nie może być innych poważnych dolegliwości, źle działających organów - ponieważ chemia jest mocno obciążająca.
Niedaleko, bo piętro wyżej od moich rodziców - niedawno zmarła nasza sąsiadka, która lekko później od mojego Taty miała zdiagnozowaną chorobę. Zmarła 2 tygodnie po chemii - była dość słaba i chemia przyczyniła się do Jej odejścia, ponieważ doszło do powikłań po chemii.
Niestety nie przejdzie sie zasady medycznej - nie szkodzić - działać dla dobra pacjenta - Twój Tatuś ma złe pewne parametry i podejrzewam, że żaden lekarz nie podejmie się wprowadzenia tak obciążającej chemii.
Ewentualnie błąd lekarza, mógłby polegać na tym, że przekazała Wam to w niewłaściwy sposób, nie wyjaśnił wszystkiego do końca, a przede wszsytkim swojej decyzji.
Tata potrzebuje teraz miłości i opieki również fachowej, ale w łagodzeniu dolegliwości pojawiających się wraz z postępem choroby.
Bardzo mi przykro że tak jest, bo wiem sama po sobie, że inaczej się być pewnie czuła, jakbyś wiedziała że toczy się jakaś walka.
A tak pewnie się czujesz, że już postawili krzyżyk na Tacie i nikt Wami się nie interesuje. Ale myślę, że dla lekarza, to też nie jest przyjemne, kiedy staje w obliczu cięzkiej choroby i tego co nie uniknione. I kiedy nie może pomóc pacjentowi. Bo lekarz uczył się po to, żeby leczyć, żeby dawać ludziom nadzieję.
Mimo wszystko, życzę dużo siły! Wiem jak może być ciężko :(
Od Patomorfologa niedawno się dowiedziałam własnie,ze jezeli węzeł się tam bez powiększył to znaczy,ze juz się coś działo w miednicy mniejszej
Węzeł mógł być powiększony z bardzo wielu powodów. Większość z nich - to możliwe różnego typu infekcje.
Ja miałam wielokrotnie powiększony węzeł szyjny do wielkości ok. 2 cm (również skierowano mnie na biopsję, a następnie na pobranie węzła w całości do badania histpat.). Wyniki wyszły ujemnie i na tym diagnostyka została zakończona.
Węzły chłonne bywają powiększone w różnych częściach naszego ciała i najczęściej o tym po prostu nie wiemy. Gdy taki węzeł położony jest podskórnie - wiemy, bo zwyczajnie go wyczuwamy dotykiem i/lub widzimy. Nie znaczy to jednak, że -jak i inne węzły, położone głębiej i niewidoczne- ten jeden jedyny powiększony jest nowotworowo.
Jeśli węzeł został przebadany i nie stwierdzono w nim złośliwego procesu rozrostowego (np. o charakterze przerzutowym) - był powiększony odczynowo tj. zapalnie lub pozapalnie. Jeśli pacjent nie miał innych objawów miejscowych lub ogólnych - nie było wskazań by dręczyć go diagnostyką w kierunku infekcji o trudnym do określenia źródle.
izabela1 napisał/a:
guz,który tata ma w jamie brzusznej wychodzi najpewniej z miednicy mniejszej.
Skąd takie informacje? Co na to wskazuje? Mamy na to jakieś dowody?
izabela1 napisał/a:
W lutym tego roku Tata zgłosił się do lekarza z krwiomoczem-a ten objaw nie pasuje mi do DRP.
Krwiomocz może pojawić się między innymi w przebiegu raka nerki, raka pęcherza moczowego, zapalenia pęcherza, zapalenia cewki moczowej, naciekania pęcherza przez jakikolwiek guz (np. będący przerzutem raka płuca). To objaw miejscowy, związany z uszkodzeniem tkanki. Uszkodzić tkankę np. pęcherza moczowego może każdy proces złośliwy - niezależnie od tego czy jest to ognisko pierwotne nowotworu czy przerzut.
izabela1 napisał/a:
wkleiłam tu opis zdjęcia RTG mogę prosic o jakies wyłumaczenie mi na język ludzki co oznacza
Możemy tylko spekulować. Napisałam w tym wątku już, ale powtórzę:
Cytat:
Co jest a czego nie ma w klatce piersiowej - nie wiemy, mamy bowiem jedynie opis RTG. Jest ono badaniem mało dokładnym i nie obrazuje struktur śródpiersia.
Drobnokomórkowy rak płuca najczęściej wzrasta centralnie (i bywa, iż w ogóle nie jest widoczny w polach płucnych) - zobrazować go może wtedy tylko tomografia klatki piersiowej.
Pasmowate zagęszczenia mogą być natury pozapalnej, może być to jednak równie dobrze lymphangitis carcinomatosa (nacieczenie przez nowotwór naczyń chłonnych). Zgrubienia opłucnej mogą oznaczać jej zajęcie przez proces nowotworowy.
Cień środkowy w normie nie oznacza niczego. W śródpiersiu może dziać się wszystko, a RTG tego nie 'zobaczy'.
Właściwym do oceny miejscowego zaawansowania raka płuca - jest badanie TK klatki piersiowej, a nie RTG. Wykonano TK? Mamy opis?
izabela1 napisał/a:
słyszałam,ze moze byc przerzut do mózgu,nawet nie wiem jak to sprawdzic
Jest zasada, że w uogólnionej chorobie nowotworowej nie szuka się potencjalnego umiejscowienia kolejnych przerzutów u chorych bezobjawowych. Uzasadnieniem takiego postępowania są wyniki przeprowadzonych szeroko zakrojonych badań klinicznych - dowiodły one, że taka diagnostyka nie wpływa na długość przeżycia chorego, za to pogarsza jego standard (każde badanie to dla ciężko chorej osoby wysiłek, stres, często narażenie jej na dodatkowy ból).
izabela1 napisał/a:
Wszyscy na forum pisza,ze ich bliskie osoby dotkniete tym paskudztwem sa lub byli leczeni,a moj tato nic zadnej chemii,nic kompletnie.
Są tu na forum również opisane historie, gdy po rozpoczęciu chemioterapii (po pierwszym wlewie) chory zmarł.
Przy takim stężeniu kreatyniny lekarz ma 99% pewność, że Twój tata po pierwszym wlewie umrze. Ma więc zalecić chemioterapię? Mógłby za to później zostać oskarżony o popełnienie błędu w sztuce lekarskiej i stracić prawo wykonywania zawodu.
izabela1 napisał/a:
Jak pytam lekarza czy tata moze dostac cukrzycę powiedział,ze tak,mocznicę ze ma tez powiedział-ale zeby jakiekolwiek badanie zrobic odpowiada to i tak nie ma sensu
Bo nie ma..
Sens wykonywania badań jest wtedy, gdy możemy jeszcze chorego leczyć. Nie wykonuje się badań u terminalnie chorego na nowotwór złośliwy - tylko dla zaspokojenia swojej ciekawości.
izabela1, Twój tata umiera. Narażanie go na wożenie, kłucie, bycie wśród obcych, oddalenie od domu - byłoby dla niego krzywdą. Z całą pewnością w każdym razie niczego by nie wniosło i byłoby bezcelowe. Co mu da fakt, że przybędzie do kolekcji kilka świstków z wynikami badań?... Leczenie onkologiczne nie jest już możliwe. Możliwe jest - i owszem - skuteczne leczenie objawowe, w tym przeciwbólowe. Można to czynić delikatnie, w domu, pod opieką specjalisty - lekarza z hospicjum domowego lub lekarza rodzinnego.
izabela1 napisał/a:
lekarze postawili juz dawno kreskę.
Cały czas mnie zastanawia dlaczego niejednokrotnie rodziny chorych obarczają lekarzy winą za to, że ci nie mają mocy boskiej i nie są cudotwórcami. "Postawienie na kimś kreski" to jak dla mnie stwierdzenie pogardliwe i pełne pretensji.
I bardzo krzywdzące wobec osób, do których się odnosi.
DumSpiro-Spero, Dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi.Pretensje mam do całego Swiata,moze mam trudny charakter,a teraz tym bardziej jestem wściekła,zła i taka bezsilna.Myśl,ze juz nic nie moge zrobic mnie tak dobija,ze jedno wiem Z dniem w którym mój Tata opuści ten świat moje serce PĘKNIE NIGDY SIĘ Z TYM FAKTEM NIE POGODZĘ.Boję się tego tak strasznie
Odnośnie badan:lekarz z hospicjum właśnie jeszcze bardziej mnie dołuje,przeciez mógłby przepisac Tacie jakiś tabletki zeby az tyle nie spał,bo boję sie zeby nie zapadł w śpiączkę,bo słyszałam,ze tak moze się zdarzyc.
[ Dodano: 2011-04-15, 15:53 ]
Zamiesciłam wszystko co wydawało mi się najwazniejsze (plik USG )tam własnie pisze o miednicy,a czy tak jest faktycznie nie mam jak sprawdzic
Iza wiem ze nie możesz pogodzić sie z choroba taty i z tym co was spotkało (:
Ale jednocześnie odnoszę wrażenie że bardziej Ci zalezy na sobie niz na Tacie .Wiem że chcesz jak najlepiej ale moze pomyśl bardziej co Tata chce i czego potrzebuj.W tak zaawansowanym stopniu choroby bardziej potrzeba mu spokoju snu i odpoczynku i bliskości kochanych osób niz latania po szpitalach ,męczących zabiegów, stresów czy szukania cudownych lekarstw itp .To go tylko dodatkowo zmęczy i zestresuje .Wiem ze chcesz mieć czyste sumienie że zrobiłaś wszystko co tylko można było dla taty ale nie zawsze to co dobre dla nas jest dobre dla chorego .
Wiem że bezsilność jest straszna ale widziałem wielokrotnie jak rodzina wymuszała na lekarzach stosowanie niepotrzebnych zabiegów ,dawania lekarstw które i tak nie pomagały a przedłużały tylko agonie i sprawiały niesamowite cierpienia pacjentom .Dlatego najlepiej jest dać tacie najlepsze lekarstwo czyli miłość :)Spędzajcie z nim wiele czasu dbajcie żeby nie cierpiał bólu i pozwólcie mu odejść kiedy przyjdzie jego czas.
izabela1. Od jakiegoś czasu przychodzi mi na myśl jeszcze jedna ewentualność - jednak jako:
1. mniej prawdopodobna niż drobnokomórkowy rak płuca
2. nie zmieniająca w żaden sposób rokowania.
Drobnokomórkowy rak pęcherza moczowego. To bardzo rzadki typ nowotworu złośliwego, możliwe jednak, że to z nim mamy do czynienia. Nie zmienia to wszakże niestety niczego - przejrzyj polecony artykuł. Przeciętne przeżycie w leczonym onkologicznie drobnokomórkowym raku pęcherza moczowego wynosi 10 miesięcy, zatem rokowanie jest podobne do DRP. W tej sytuacji również historia powiększonego węzła sprzed trzech lat nie miałaby tu bezpośredniego związku. Pośrednio - być może. Czasem latami w miejscu, w którym potem nagle tworzy się nowotwór złośliwy przebiega jakiś stan zapalny (czasem w formie 'tlącej się'). Jednak nawet jeśli taka ewentualność miała rzeczywiście miejsce - nie można było zapobiec temu co się zdarzyło.
Bardzo bym chciała byś to zrozumiała.
Chciałabym Cię jeszcze prosić byś zajrzała -> tutaj.
To już pod kątem aktualnych potrzeb Twego taty..
pozdrawiam ciepło.
DumSpiro-Spero, bardzo dziękuje za przemyślenia,moze to jest własnie to.Wiem nic lepszego od DRP,ale moze byłaby jakis szansa na leczenie Nie jestem lekarzem,ale:
Po1. z tego co wiem nerki ma tata w złym stanie,moze dałoby sie jakos zbic ten wysoki poziom kreatyniny
Po2 jezeli to jest to co piszesz to czy jest szansa zmniejszyc jakos ten guz? dodam,ze brzuch się tacie nie powiększył,ani ten guz,bynajmniej nie zauwazyłam
Po3 24.02 2011 PSA 0,823 ng/ml- nie wiem własnie czy to jest podwyzszone czy w normie,nie mam pojęcia
[ Dodano: 2011-04-16, 15:59 ]
Mam przed sobą wynik biopsji z 2009r a nie 2008 bardzo przepraszam za pomyłkę.
OPIS KLINICZNY -BAC guzowato powiększonych węzłów chłonnych w lewej pachwinie
ROZPZNANIE KLINICZNE
OPIS MIKROSKOPOWY: rozmazy zawieraja komórki szeregu limfocytarnego o morfologii komórek centrów rozmnazania grudek chłonnych-centrocytów
ROZPOZNANIE MIKROSKOPOWE
obraz cytologiczny w pierwszej kolejności odpowiada chorobie rozrostowej układu chłonnego.Konieczne pobranie węzła chłonnego do badania histopatologicznego
Moze ta informacja cos da.Prosze o jakiekolwiek wyjaśnienie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum