Dziewczyny zazdroszczę Wam,że potraficie płakać.Ja siebie nie poznaję, bo od dziecka potrafiłam płakać z byle powodu,a teraz coś we mnie się zablokowało....Nie lecą mi łzy, tylko mam różne nerwobóle...Chciałabym płakać, gdyż łzy zawsze mi pomagały, oczyszczały złe emocje.....Po postach,że od afobamu można się uzależnić od dwóch dni biorę tylko pól tabletki rano i planuję za parę dni go odstawić....
Nie gniewajcie się forumowiczki, ale jakoś wydaje mi się, że za bardzo celebrujecie żałobę, poświęcacie jej za dużo uwagi. Zastanawiam się czy nie jest tak, że chciałybyście "zatrzymać czas tu i teraz". Oczywistą konsekwencją życia jest przemijanie, to naturalne. Naturalny jest również wpływ czasu na wspomnienia i odbiór tego co już minęło. Z czasem wspomnienia powinny się "zacierać" i ... trochę jak w Waszych twardych dyskach ( w komputerach ) być "nadpisywane" przez nowe wydarzenia. Nie od rzeczy żałoba po zmarłym trwa rok, ten czas jest wystarczająco długi, by to co nowe "nadpisało" stare i by pamięć po zmarłych - pozostała pamięcią po zmarłych, a nie stała się czynnikiem kształtującym nasze życie. Być może takie długie "trzymanie afektu" ( permanentne koncentrowanie się na śmierci bliskiej i ważnej dla nas osoby ) wymagałoby skorzystania z pomocy psychologa, może osoby duchownej albo też kogoś bliskiego, komu ufacie, z kim możliwym byłoby porozmawianie, może w indywidualnych przypadkach podjęcie terapii.
Nie gniewajcie się za ten post, ale jakoś ... leży mi na sercu Wasze dobro, oddajcie zatem zmarłym co jest ich, a żywym, którzy na Was czekają siebie.
a co jeśli umiera młody człowiek, czy to też mozna nazwać przemijaniem, koleją rzeczy?
_________________ "Czasem odchodzą nasze anioły,
I nagle w miejscu staje czas,
A z nimi cząstka nas odchodzi
I wielki smutek marszczy twarz."
a co jeśli umiera młody człowiek, czy to też mozna nazwać przemijaniem, koleją rzeczy?
przemawia przez ciebie gorycz , złośc i niezrozumienie
fakt trudno zrozumiec dlaczego umiera ktos tak mody, ale nie ma na to wytłumaczenia ani zrozumienia,
czy naprawdę smiec ma dotyczyć tylko starszych? według takiego myslenia tak , bo oni swoje juz przezyli
ale umieraja ludzie młodzi umierają małe dzieci , nikt nie ma takiej cudownej rozdzki ktorą może wskazać tego kogos kto ma umrzec i dobrze ze nie ma !
nie my o tym decydujemy
mysle ze załoba jest taka sama jesli umiera ktos młody czy starszy, tak samo się buntujemy i odczuwamy zal i pustkę
wiem jak to jest , kiedys dawno umarł moj 15 letni brat- niedawno tata i cierpię tak samo
na twoje pytanie nie znajdziesz odpowiedzi , bo takich odpowiedzi nie ma
nie ma i nie będzie
nie mozna sobie wybrac kiedy chcemy umrzeć, czy jak będziemy mieli 20 lat 80 a moze wcale
może nigdy
choroba nie pyta o wiek, wykształcenie i stan posiadania
na pytanie dlaczego nikt ci nie odpowie
wiem jedno ze strata boli zawsze i wiek osoby zmarłej nie powoduje ze bol jest stosunkowo wiekszy czy mniejszy
on jest taki sam,
zawsze boli i zawsze się cierpi
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
a co jeśli umiera młody człowiek, czy to też mozna nazwać przemijaniem, koleją rzeczy?
przemawia przez ciebie gorycz , złośc i niezrozumienie
fakt trudno zrozumiec dlaczego umiera ktos tak mody, ale nie ma na to wytłumaczenia ani zrozumienia,
czy naprawdę smiec ma dotyczyć tylko starszych? według takiego myslenia tak , bo oni swoje juz przezyli
ale umieraja ludzie młodzi umierają małe dzieci , nikt nie ma takiej cudownej rozdzki ktorą może wskazać tego kogos kto ma umrzec i dobrze ze nie ma !
nie my o tym decydujemy
mysle ze załoba jest taka sama jesli umiera ktos młody czy starszy, tak samo się buntujemy i odczuwamy zal i pustkę
wiem jak to jest , kiedys dawno umarł moj 15 letni brat- niedawno tata i cierpię tak samo
na twoje pytanie nie znajdziesz odpowiedzi , bo takich odpowiedzi nie ma
nie ma i nie będzie
nie mozna sobie wybrac kiedy chcemy umrzeć, czy jak będziemy mieli 20 lat 80 a moze wcale
może nigdy
choroba nie pyta o wiek, wykształcenie i stan posiadania
na pytanie dlaczego nikt ci nie odpowie
wiem jedno ze strata boli zawsze i wiek osoby zmarłej nie powoduje ze bol jest stosunkowo wiekszy czy mniejszy
on jest taki sam,
zawsze boli i zawsze się cierpi
gdy umiera człowiek starszy, można powiedzieć, że taka jest kolej rzeczy, człowiek rodzi się, żyje, zakłada rodzine, ma dzieci, wnuki, życiowe doświadczenie mądrość, na koniec umiera, taki jest schemat, natomiast kiedy umiera mlody człowiek albo dziecko, to wydaje się być wbrew jakiejkolwiek logice,
przeżyłam śmierć kilku bliskich mi starszych: babcie dziadkowie, bolało, ale nie długo i nadeszło zrozumienie dla tego co się stało, niedawno w wieku 18 lat zmarł mój brat, do końca życia będe liczyć ile miałby lat, co by teraz robił, jakim byłby człowiekiem, boli, ż e nigdy nie będę miec bratowej, bratanków, że nie będzie wpadał do mnie na kawę, o babci nie mogę tego wszystkiego pomyśleć, bo ona przezyła wszystko oprócz prawnuków i pogodziłam się z tym,
dlatego przykro mi ale nie zgadzam się z tym co piszesz,
pomimo, że jestem wierząca i wiem, że Bog miał cel w tym, zę zabrał nam Łukasza, to nigdy się z tym nie pogodze, BO TO BYŁ MÓJ JEDYNY NAJUKOCHAŃSZY BRAT i na pewno znaczył dla mnie dużo wiecej niż babcia, która także byłą kochana i dobra dla mnie
Bog jest uczciwy, ale ale ale...... trudne to dla mnie bardzo
jeszcze jeden dowód na moje poglady: na pogrzeby staruszków przychodzi garstka ludzi, na pogrzeby młodych ludzi całe rzesze, może to nie reguła, ale tak jest najczęściej
[ Dodano: 2011-12-18, 18:58 ]
i nie przemawia przeze mnie żadna złość, każdy przezywa żałobę tak bardzo jak bardzo kochał zmarłego, ból po stracie taty i brata może byc porównywalny, po smierci taty na pewno masz poczucie, że jeszcze wiele Go ominęło,
może spóbuj mieć pretensje do marka, bo to raczej w jego poście brak zrozumienia
_________________ "Czasem odchodzą nasze anioły,
I nagle w miejscu staje czas,
A z nimi cząstka nas odchodzi
I wielki smutek marszczy twarz."
Witam,
Wczoraj pożegnałam moją najbliższą przyjaciółkę zmarła 15:20 ,była w śpiączce zmagała się z rakie jelita grubego tyko 8 miesięcy.Miała tylko 54 lata nie mogę się dzisiaj pozbierać siedzę w pracy i cały czas płaczę Tak ją prosiłam żeby walczyła ,ale ona się poddała i prawie nic nie jadła,miała już przeżuty na cały kręgosłup i jak się o tym dowiedziała to się tak załamała i minął miesiąc i jaj już nie ma ,nie doczekała świąt a obiecałam że w pierwszy dzień świąt przyjadę do niej zawsze wyprawiam imieniny w tym dniu ,bo mam je w wigilię.Mówiłam nie martw się Danka ja do ciebie przyjadę a nie ty do mnie .Tydzień temu w poniedziałek chyba coś czuła pożegnała się ze mną ,uściskała i mówi ty nadal walcz bo głupio tak odchodzić ja mówię a gdzie ty chcesz odchodzić -ty wiesz i dzwięczą mi te słowa,mąż mówił że jak pojechałam to się pogorszyło i już się nie obudziła.
przepraszam jak narobiłam błędy ale nawet nie sprawdzam chciałam się tylko wyżalić bo życzywiście głupio tak odchodzić
JustynaS1975,
Wiem i dlatego dzisiaj tak mi ciężko ,była wspaniałą kobietom,matkom niestety była ,prawnikiem która bardzo często pomagała za darmo,i robiła duż dla ludzi.
JustynaS1975,
Wiem i dlatego dzisiaj tak mi ciężko ,była wspaniałą kobietom,matkom niestety była ,prawnikiem która bardzo często pomagała za darmo,i robiła duż dla ludzi.
mój brat też był cudownym chłopakiem, dobrze się uczył, nie sprawiał kłopotów wychowawczych, spokojny poukładany,
ZŁEGO DIABLI NIE BIORĄ!!!!! dlaczego odchodzą dobrzy ludzie????? matki zostawiają dzieci, dzieci -matki, nie do pojecia!!!
_________________ "Czasem odchodzą nasze anioły,
I nagle w miejscu staje czas,
A z nimi cząstka nas odchodzi
I wielki smutek marszczy twarz."
:(, często Ci wspaniali odchodzą tak wcześnie.
Tak jakby już wystarczająco dużo dobrego zrobili na świecie.
Ale zostawiają nas. :( Tych, którzy mieli szczęście i zaszczyt ich znać.
Co do tego poddawania się tych ludzi. Też próbuję wlać w nich jeszcze chęć do życia, być może jeszcze jakaś iskierka w nich zabłyśnie. Ale z drugiej strony muszę uszanować ich wolę.
Moja bliska koleżanka (pomimo tego, że 70-letnia kobieta), byłyśmy ze sobą bardzo blisko, była mądra, inteligentna, otwarta. Mogłam jej powiedzieć o wszystkim, co dzień się spotykałyśmy na pogaduszki. Miałam ogromne szczęście ją znać, i to, że mnie lubiła i spotykała się ze mną.
Była też dobrym, wspaniałym człowiekiem, wrażliwym, pomocnym innym ludziom. Ale uważała, że życie jest trudne, ciężkie. I żyje bo żyje, ale gdyby umarła, to byłoby nie tak źle. Gdy zachorowała na raka, potem miała udar i paraliż. Też się poddała, już nie miała żadnych chęci do życia. Pamiętam jak pożegnała się ze mną bez słów (nie mogła mówić), jeden gest wyrażający wszystko. Na następny dzień umarła.
Do tej pory z nią czasami rozmawiam i gdy coś mnie kiepskiego spotka, przede wszystkim od ludzi, mówię: 'widzi pani, pani Aniu, jak to jest' (tak sobie mówiłyśmy). Nie raz jej mnie brakuje. I teraz gdy piszę tego posta, łzy mi lecą.
Niko, miały być o Tobie, a wyszło jak wyszło.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
JustynaS1975,
Dzięki za wsparcie, bo wiem że każda z nas ma taka osobę,tylko oby tak szybko nie odchodziły te dobre duszyczki. Łezki i tak bedą nam płynć Próbowałam jej pomóc mówiłam że ja już 9 lat walczę i jakoś jest ,czasmi chciała pomocy tylko jakoś nie umiała chyba sobie z tym poradzić tylko tak jak mówisz Justynko trzeba uszanować kogoś wolę.
Wiem, jak to jest. Czasami próbuję wlać w ludzi swoją wiarę, wlać dobre słowo, pokazać, że warto żyć (pomimo wszystko), ale nie zawsze się udaje. Nie jestem z wykształcenia psychologiem i to co robię jest takie po omacku. I nie zawsze się udaje. A czasami na takie zmiany, na zmianę myślenia, przełamanie wewnętrznych barier, przekonań potrzeba czasu. Ale czasami tego czasu braknie ...
I żeby być taką dobrą duszyczką trzeba mieć piekielną siłę (a już w tych czasach wyjątkową ponad ludzką).
Pamiętam jak ta pani Ani mówiła (to było kilka lat temu, byłam młodsza, i jak to młodość ma swoje prawa, wchodzi się w życie w potencjałem takim, że góry przemieszczać) że ludzie są podli jako ogół, (co prawda są pojedyncze wspaniałe osoby, takie perełki). Że ten świat przez to jest podły. Ja mówiłam skądże, przecież ludzie są z natury dobrzy, świat jest piękny itd. Ehhh... młodość. Teraz po kilku latach, gdy już doświadczyłam różnej podłości, małości, pogardy itd. , myślę podobnie jak ona, ludzie w swojej masie są niedobrzy, a są pojedyncze osoby 'perełki'. I jakoś zawsze to zło jest spektakularne i wydaje się być górą. Może czasami po długim czasie okazuje się, że jednak to dobro jest górą. Ale czy tak zawsze??? Tyle, że ja pomimo całej takiej wiedzy mam siłę (jeszcze) trwać, a ona już chyba takiej siły nie miała.
Ta pani Ania pozostała dla mnie przykładem. I będę ją niosła w swojej pamięci.
[ Dodano: 2011-12-20, 11:51 ]
I jak zwykle się lekko zafilozofowałam
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum