To poniżej normy. To jednak bym obstawała przy tym, że to 'absurdalnie wysokie' rbc (ilość czerwonych krwinek) to jakaś pomyłka.
Ale oczywiście tę wartość (jak i oczywiście inne) należy 'kontrolować'.
I na przyszłość, warto przepisywać lub zamieszczać wyniki w całości z jednostkami i wartościami referencyjnymi laboratorium. Jeden wynik oderwany od reszty trudno interpretować.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
chyba (na pewno) "literówka", bo badania z przedwczoraj już mają normalne wartości. krwinki białe też bardzo ładnie się podniosły, do prawie 7 jednostek. dziadek dostał w poniedziałek (dwa dni temu) drugi wlew chemioterapii - znowu 75% dawki ze względu na wiek, ale lekarze cały czas dumają, czy nie dać mu całości następnym razem. lekarze przedwczoraj nie mogli się nadziwić, gdzie się podziały te nabrzmiałe węzły chłonne, bo wszystkie wróciły do normy. dziadek reaguje bardzo dobrze na leczenie i jest przekonany, że terapia jest dobrze i profesjonalnie dobrana. odpukać, dziadek wlewy znosi bardzo dobrze, dzisiaj na przykład w ramach domowej rekreacji zamierza trzepać i myć dywany udało mi się jednak namówić go, żeby nie zabierał się do malowania sufitu
Twój dziadek, to twardy człowiek.
Lepiej jednak aby uważał na siebie i nie brał się za pracę. Ta choroba znacznie osłabia układ odpornościowy, dodatkowo osłabia chemia, sterydy, czynniki wzrostu leukocytów. W takim stanie bardzo łatwo można złapać infekcję. Trzeba unikać skupisk ludzi, nie przemęczać się a na pewno nie wolno pracować fizycznie. Infekcje w tym stanie zdrowia, mogą być bardzo groźne.
Przechodziłem infekcje, kilka razy podczas leczenia i wierz mi, nie jest to nic przyjemnego a dodatkowo bardzo osłabiają i tak słaby przecież organizm.
Życzę dziadkowi, dużo zdrowia
_________________ Boże, użycz mi pogody ducha. Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić. Odwagi, abym zmieniał to co mogę zmienić.
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Lepiej jednak aby uważał na siebie i nie brał się za pracę. Ta choroba znacznie osłabia układ odpornościowy, dodatkowo osłabia chemia, sterydy, czynniki wzrostu leukocytów. W takim stanie bardzo łatwo można złapać infekcję. Trzeba unikać skupisk ludzi, nie przemęczać się a na pewno nie wolno pracować fizycznie. Infekcje w tym stanie zdrowia, mogą być bardzo groźne.
tak, powtarzam mu to ciągle, ale przedmówcy (w tym wątku) mnie przekonali, żeby nie wchodzić dziadkowi na głowę i nie dyktować mu co ma robić, zwłaszcza jeśli dobrze się czuje. on nie robi tego bo musi (zasadniczo: nic nie musi - mieszkam 7 km od nich i co chwilę im przypominam, że jeśli będzie cokolwiek do załatwienia a będzie się słabo czuł, to ma dzwonić i wołać), tylko dlatego że uważa to za fajną rozrywkę. obiecał że będzie się zachowywał rozsądnie i rozważnie, więc tym bardziej nie chcę traktować go jak obłożnie chorego. dziadek zdecydowanie nie należy do osób spokojnie spędzających większość żywota, więc każde "unieruchomienie" to dla niego katorga.
To jest bardzo podobne do znanej chyba wszystkim historii z małym dzieckiem, które ostrzegane przed gorącym żelazkiem i tak je dotknęło, oczywiście sparzyło się podczas tej próby.
Wracając do dziadka, jego uporu oraz kwestii nie wchodzenia na głowę.
Nic na silę nie da się zrobić, trzeba tylko starać się wytłumaczyć dziadkowi, że infekcja złapana zaraz po chemii potrafi czasami zabić i lepiej nie kusić losu.
Leczę się w zasadzie krótko bo ponad 8 m-cy i niestety ale w tym czasie część z nowo poznanych osób, chorych na różne nowotwory, odeszło z powodu początkowej infekcji a potem sepsy
Tu nie chodzi o unieruchomienie w łóżku, jeżeli są siły i chęci to lepiej spędzać czas na dworze i korzystać z letniej ładnej pogody. Oczywiście bez opalania i wskazane jest nakrycie głowy.
Natomiast, obciążająca organizm praca fizyczna jest przy tej chorobie nie wskazana. Człowiek podobno uczy się na błędach ale czasami lepiej nie dopuścić do jego popełnienia.
Pozdrawiam
_________________ Boże, użycz mi pogody ducha. Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić. Odwagi, abym zmieniał to co mogę zmienić.
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
dziękuję wszystkim za rady. nie chcę zapeszać, ale.. dziadek jest właśnie po trzecim kursie chemioterapii (nadal 75% dawki), po czwartej mają mu zrobić tomografię i zadecydować czy dostanie 6 czy 8 wlewów. krew jest OK, samopoczucie dziadka bardzo OK - twierdzi że jest coraz lepiej i tak jak się czuje teraz mógłby się czuć już zawsze. mówi że jest trochę osłabiony, ale nie jest to zbytnio uciążliwe. nie chcę się cieszyć na wyrost, ale wygląda to naprawdę dobrze
cześć,
dziadek jest już po sześciu wlewach chemii - wszystkie dawki zmniejszone o 25% z racji wieku. mówi że czuje się bardzo dobrze. tomografia pokazała znaczną remisję choroby. po szóstej dawce lekarze chcieli już kończyć leczenie, ale dziadek zgłosił im znaczne powiększenie węzłów chłonnych (na twarzy, pod pachami, w pachwinach), więc skierowali go na dodatkowe badanie PET-CT. podobno umawianie się na badanie i czekanie na wyniki to około miesiąc czasu. dziadek ma się zgłosić z wynikami do szpitala na Wołoską, gdzie zdecydują co dalej.
a ja się tymczasem zastanawiam, czy powiększenie węzłów chłonnych jest czymś, czym bezwarunkowo należy się martwić, czy może to być np. efekt podawania leków?
[ Dodano: 2014-10-18, 17:40 ]
regresję oczywiście, a nie remisję!!!!
Cześć,
miałam nadzieję, że już nie będę musiała tu nic pisać, ale życie pisze swoje scenariusze.
Po miesiącu od ostatniej chemii, tydzień przed badaniem PET-CT, stan dziadka gwałtownie się pogorszył. Wynik badania, jak stwierdziła lekarka, jest fatalny. Dziadek jest teraz w szpitalu na Wołoskiej. Najpóźniej za kilka dni rozpoczną podawanie chemioterapii w innym składzie, bardzo agresywnej, co może całkowicie pozbawić dziadka komórek odpornościowych. Do tego przyplątała się masywna zatorowość płucna, co nie tylko utrudnia leczenie, ale jest poważnym problemem ogólnym.
Nie rozumiem jak to się stało, że badanie tomograficzne po przedostatnim kursie chemii wykazało znaczną regresję choroby, a teraz nagle okazuje się, że chłoniak rozlazł się strasznie do wszystkich węzłów. Pozostaje mieć nadzieję, że jednak będzie dobrze, ale optymizm przychodzi coraz trudniej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum