Marcinkowska dziękuję Ci bardzo. Jakoś nigdy nie zdecydowałam się na napisanie do profesora Mackiewicza. Chyba myślałam, że na maile to i tak nie odpisze. Ale teraz na pewno spróbuję i jak otrzymam odpowiedź, to też dam znać w swoim wątku
Docinka to usuniecie dodatkowej skory dookola pierwszego wyciecia. W twoim przypadku bedzie to okolo 1cm wokolo. Trwa to okolo 20 minut pod znieczuleniem miejscowym. Pozniej do domu.
Ktoś mi napisał, że po takiej docince ponownie oddaje się materiał do badania hist. i czeka na wyniki. Czy to prawda. Jak długo się czeka? Czy te wyniki mogą różnić się od pierwszych? Boję się, bo pierwszy zabieg wycięcia był w Łodzi, a teraz w CO w Warszawie. Modlę się, żeby Ci z Łodzi nie pomylili się (tzn. żeby nie było gorzej niż napisali). Czytając forum zauważyłam, że często daje się bloczki do ponownego badania. Kiedy tak się postępuje i czy w tym przypadku (mojego męża) miałoby sens? Znowu mam atak paraliżującego strachu.
Oczywiście, że można oddać ponownie bloczki do badania, jednak laboratorium w Łodzi nie wzbudza jakiegoś niepokoju, który koniecznie zmuszałby do badania bloczków.
Po docince materiał oczywiście będzie dany do zbadania, ale nie ten pierwotny, tylko to, co wytną. Nie chodzi o to, żeby potwierdzić czy zaprzeczyć wynikom z wycięcia zmiany pierwotnej, ale zobaczyć czy w teraz pozostawionej okolicy po pierwszym wycięciu na pewno nie ma już żadnych komórek czerniaka.
Od tej chwili cokolwiek pojawiłoby się niepokojącego i koniecznego do wycięcia będzie badane dla pewności.
Pierwsze badanie było w szpitalu Kopernika w Łodzi. Profesor Rutkowski nie proponował ponownego badania bloczków, więc może szukam dziury w całym. Z jednej strony na tym forum otrzymuję ogromną wsparcie i wiedzę, z drugiej zaś czym więcej czytam, tym bardziej jestem przerażona- tak mało dobrych wiadomości o wygranej z tym paskudztwem.
Jeśli psychicznie miałoby cię uspokoić ponowne zbadanie bloczków to warto, ja jednak np też cały czas leczę się w koperniku i osobiście nie widzę powodu by powątpiewać w czyjeś tam kompetencje
tak mało dobrych wiadomości o wygranej z tym paskudztwem
No coś ty... 80-90% ludzi ktorzy mieli czerniaka ma sie swietnie i dozyje starosci... w szczegolnosci osoby o dobrych rokowaniach z cienkim czerniakiem.
Tacy ludzie rzadko udzielaja sie na forum bo nie maja potrzeby.
Ktoś mi napisał, że po takiej docince ponownie oddaje się materiał do badania hist. i czeka na wyniki. Czy to prawda. Jak długo się czeka? Czy te wyniki mogą różnić się od pierwszych? Boję się, bo pierwszy zabieg wycięcia był w Łodzi, a teraz w CO w Warszawie. Modlę się, żeby Ci z Łodzi nie pomylili się (tzn. żeby nie było gorzej niż napisali). Czytając forum zauważyłam, że często daje się bloczki do ponownego badania. Kiedy tak się postępuje i czy w tym przypadku (mojego męża) miałoby sens? Znowu mam atak paraliżującego strachu.
Kochana widzę, że mamy sporo wspólnego z tą różnicą, że choroba w moim przypadku dotyczy mnie a w Twojej męża..ale mamy z Twoim mężem bardzo podobny wynik..nie wiem czy czytałaś mój post, ale może warto uprzeć się przy tym żeby wycieli też wartownika przy okazji poszerzenia blizny..w moim przypadku też nie było do tego wskazań-ja się uparłam, że do niczego mi on nie potrzebny a chce mieć pewność..no i okazało się, że były w nim komórki..
Badają po wycięciu oczywiście i marginesy i wartownika
Ktoś mi napisał, że po takiej docince ponownie oddaje się materiał do badania hist. i czeka na wyniki. Czy to prawda. Jak długo się czeka? Czy te wyniki mogą różnić się od pierwszych?
To jest tylko poszerzenie blizny. Czerniak zostal usuniety w calosci za pierwszym razem. Jesli byly marginesy zdrowej skory to nic nie powinni znalezc w docince. To jest po to zeby sie upewnic ze nic tam w 'poblizu' nie zostalo, zadnych komorek rakowych.
No i po docince, 20 kwietnia wyniki. Prof. Rutkowski stwierdził, ze nie trzeba szukać i ruszać wartownika. Ja boję się straszliwie, mąż trzyma się lepiej (albo lepiej udaje). Zaproponowałam mu dzisiaj, żeby może ponownie zbadać ten nieszczęsny bloczek, bo przy czerniaku liczy się każdy mm, u męża jest 0,5mm a przy 0,75mm już jest usuwany wartownik a to przecież tylko 0,25mm różnicy i boję się, że ktoś się może o 0,25 pomylić a ja nie chcę niczego zaniedbać i zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby wygrać te walkę. Mąż nie widzi potrzeby ponownego badania. Dlaczego niektórzy z was oddawali bloczki do ponownego badania? Przepraszam za chaos mojej wypowiedzi, ale mogę liczyć tylko na waszą pomoc, a leczenie męża wzięłam ja na swoje barki, aby go odciążyć i go niepotrzebnie nie stresować.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum