Mąż wycinał znamię prywatnie w Lodzi u chirurga z Kopernika, który polecił mu założenie zielonej karty i udanie się z nią do tego właśnie szpitala, ale z tego, co czytam to jednak CO i prof. Rutkowski najlepszy specjalista, więc warto, żeby to on prowadził męża. Mój mąż to kochany, dobry i wspaniały człowiek, ale w sprawach życiowych bezradny jak dziecko, więc mózgiem całej operacji jestem ja (w tej chwili masakrycznie chora na grypę), ale siedzę przed laptopem czytam i próbuję działać a przede wszystkim jak najlepiej poznać przeciwnika.
Rodzina diagnozą załamana - obydwie mamy na zmianę płaczą, przegnałam towarzystwo z domu i zapowiedziałam, że w takim stanie maja się nie pokazywać. Mamy o tyle trudna sytuację, ze ja mam podejrzenie raka trzonu macicy i tez czekam na operacje. W maju komunia najstarszego syna i muszę jakoś to życie ogarnąć.
Stefanek dobrze mówi, liczy się Breslow a on jest niski, zaledwie pół milimetra.
Nie powód do rodzinnej żałoby.
Uświadom płaczące mamy, że stres i złe nastawienie pogarszają system odpornościowy, a on jest ważny w przypadku czerniaka. Nie wolno męża stresować
Mozesz napisac do prof.maila nic nie tracisz ,a moze zyskasz.Profesor to bardzo pomocnny,zyczliwy, a co najwazniejsze wybitny specjalista od czerniaka.A i nigdy nie odmawia pomocy.Wiem co pisze,bo sama jestem pod Jego opieka.
Zadzwoń bezpośrednio do gabinetu nr 30 w poniedziałek do profesora i powiedz że nie masz numeru tzw. zielonej karty i nie wiesz kiedy będziesz ją miała a tobie zależy na czasie . Profesor jest w tym gabinecie przeważnie od godziny 10. 00
Dziękuję za wsparcie. Nie ukrywam, że ja sama jeszcze wczoraj myślałam, że jest to wyrok śmierci-niestety z natury jestem pesymistką, ale będę nad tym pracować. Całe szczęście, że mój mąż jest niepoprawnym optymista za co zawsze zbierał ode mnie cięgi, ale już nigdy więcej. Skontaktowałam się też meilowo z prof. Mackiewiczem (jak widzicie nie próżnuje) i oto, co mi odpisał:
Szanowna Pani,
dziękuję za zaufanie. Głębokość nacieku 0.5 mm oznacza, że czerniak wycięty był w odpowiednim czasie. Statystycznie należy chorobę uważać za wyleczoną. Oczywiście należy być “czujnym” i poddać się zaleceniom onkologów w zakresie ewentualnego poszerzenia pola operacyjnego, kontroli w poradni onkologicznej itp. Gdyby coś nieprzediwywalnego się działo proszę o kontakt.
Pozdrawiam
Andrzej Mackiewicz
Musi być dobrze w końcu z takimi autorytetami to nawet czerniak nie powinien dyskutować.
Mimo wszystko musicie być czujni , bo to naprawdę jest wstrętne gadzisko. Jak masz jeszcze jakieś pytania to w miarę możliwości postaram się pomóc. Trzymam za Was kciuki na pewno będzie dobrze głowa do góry
Zazwyczaj tylko czytam posty, głównie o czerniaku- tak na wszelki wypadek, aby wiedzieć w razie czego jakie są możliwości leczenia.
Mój tato w 2008 roku miał zdiagnozowanego czerniaka (na plecach).Wynik HP tylko Melanoma malignum e naevo dysplastico Clark III Breslow~1,4mm (II).
Poszerzono marginesy.Nie oznaczono wartownika bo wtedy był problem z radioizotpem.
Dużo czytałam i wtedy badania pokazywały, że wycięcie wartownika nie wpływa na rokowanie więc dałam spokój.
Tato jest pod opieką CO w Gliwicach- jesteśmy bardzo zadowoleni z tej placówki- teraz już tyko co pół roku kontrole.
Jak widzisz to już 7 lat (odpukać w niemalowane) i wszystko jest OK.
Wiem, że to przebiegłe gadzisko może się jeszcze odezwać, ale mam cały czas nadzieję że nie.
Głowa do góry są naprawdę wielkie szanse, że u Twojego męża też dobrze- przecież naciek jest o połowę mniejszy.
Życzę dużo zdrowia.
Niestety wiem, ale czy jest możliwe, aby go przechytrzyć i wyzdrowieć. Czy znacie takie osoby?
Musisz troche odetchnac i poczytac jeszcze raz to co wszyscy ci pisza wlacznie z prof. Mackiewiczem.
To nie jest wyrok smierci i twoj maz prawdopodobnie (95% szans) jest juz calkowicie zdrowy i wolny od czerniaka. Czerniak zostal usuniety i juz go nie ma. Nie ma co panikowac jesli nie ma zadnych innych niepokojacych objawow. Przerzuty w tak cienkim czerniaku sa na prawde rzadkoscia. Jedyne co mozecie zrobic to dociac margines zeby sie upewnic ze wystarczajaco duzo skory zostalo usunietej i tyle.
marcinkowska,
Warto by było, żebyś się zajęła swoim zdrowiem również...
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Dzisiaj do męża dzwoniła lekarz rodzinna uporała się z zieloną kartą i jutro rano do odbioru. Byliśmy też u moich rodziców i z ich nastawieniem tez o wiele lepiej. wiadomo martwią się, ale tata ogarnął histerię mamy i jakoś tak było normalnie. Oby to był dobry znak.
Dzisiaj zadzwoniłam do CO i zapisałam męża do profesora Rutkowskiego-niestety wizyta dopiero za 2 tyg. (16 marca). Martwi mnie jednak ten termin, bo wszystko się przeciagnie w czasie. Profesor zobaczy i zdecyduje, co dalej-pewnie poszerzenie cięcia, ale domyślam się, ze to znowu będą kolejne tygodnie czekania. Nie wiem, czy można jakoś to wszystko przyspieszyć?
Prof. Rutkowski wie, jakie są terminy. Gdyby była konieczność szybszego działania, toby Wam kazał przyjechać wcześniej, na konkretny termin. Tak było w przypadku mojego męża -w czwartek wysłał wiadomość, że mamy się stawić w najbliższy poniedziałek.
W Waszym przypadku nie ma paniki. Spokojnie można poczekać - mówimy o tygodniach, nie o miesiącach.
W poniedziałek mój mąż w moim towarzystwie był u prof. Rutkowskiego w CO, który dał nadzieję na przyszłość, ale kazał mężowi przyjechać 26 marca (czwartek) na "docinkę" i z tego wszystkiego nie zapytaliśmy się, jak to wygląda tzn. czy wszystko zakończy się jednego dnia, czy szpital. Profesor powiedział. o której godzinie mąż ma się zgłosić w rejestracji ruchu chorych i nic poza tym. Za każdą info będę wdzięczna. Trochę mnie tez zdziwiło, ze nie interesowały go wyniki badań męża i stwierdził, że nie trzeba żadnych badań, tylko to docięcie (żadnego węzła wartownika). Co o tym myślicie?
Po pierwsze - głowa do góry.
Jeśli poczytasz historie innych forumowiczów, zobaczysz, że przy tak małym nacieku 0,5cm, standardem jest, że nie oznacza się węzła wartowniczego. Czerniak został usunięty w bardzo wczesnym etapie i praktycznie nie ma możliwości by komórki czerniaka zdążyły się juz pojawić gdzie indziej, czy to w węzłach, czy w innych organach. Dlatego też profesor nie zainteresował się wynikami badań.
Oczywiście musicie z mężem zachować czujność, co jakiś czas te badania, czyli USG najbliższych węzłów i RTG płuc warto robić, by mieć pewność, że gdzie się coś nie pojawi, ale nie można też przesadzać z ich częstotliwością, bo stres tylko będzie wszystko pogarszać.
Tak jak pisano Ci już wielokrotnie - czerniak z takimi parametrami jest w prawie 100% całkowicie uleczalny. A mąż jest w najlepszych rękach
Mam jeszcze prośbę do Ciebie. Czy mogłabyś mi podać adres email do profesora Mackiewicza, pod którym kierowałaś pytanie. Byłabym Ci za to bardzo wdzięczna.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum