Przecież jutro jedziesz do szpitala(pisałaś czwartek).
Cytat:
Niestety teraz niezorientowany pacjent jest na straconej pozycji, jest przez lekarzy zbywany.
Nie myśl w ten sposób. Pacjent nie może czerpać wiedzy z internetu, i myśleć, że wie więcej.
Oczywiście są takie przypadki, co czytałem na tym forum. że niby leczenie zakończone wg lekarza, że obrysował flamastrem miejsce wycięcia(pewnie prywatnie), a na NFZ już nie.
Nie mamy takiej wiedzy, jakie procedury są najlepsze dla danego pacjenta. Może ja miałem szczęście, że trafiłem na LEKARZA/CHIRURGA.
Do szpitala idzie się przeważnie w ciemno. Wiesz po co idziesz, ale nie wiesz co Ci zrobią. Dzień przed operacją dostajesz taki druk, "zgoda na operację". Tam jest wszystko napisane. Przecież nie będziesz tego konsultować na forum w necie, czy to jest dobre czy złe
Zawsze można sobie sprawdzić opinie o lekarzu, w necie "znany lekarz" itp. Ja trafiłem na super chirurga, dobrze tnie i dobrze szyje . Następnym razem chciałbym trafić w jego ręce.
USG węzłów nie pokaże, czy są tam komórki czerniaka. Mi po wycięciu wszystkich, badanie USG pachy pokazało jakiegoś jamochłona tzn. że zbiera się tam jakaś chłonka. Zbierała i zeszła
Tak że, za bardzo się nie przejmuj.
[ Dodano: 2017-07-05, 21:17 ]
Dodam.
Te fotki to robiłem z zainteresowania. Po prostu niektórych dokumentów/wyników nie dostajesz.Zrobiłem także fotkę tej kartki za łóżkiem.
Np.Po operacji masz sączek w ranie i butelkę na płyn. Codziennie pielegniarka zapisuje na takiej kartce w nogach łożka ile tego płynu się zebrało, i albo wymienia butelkę lub nie. Wtedy przy zapisie pisze literkę W lub Z. Dokładnie nie pamiętam, ale oznacza to.
Ja miałem całodzienny np 125 ml. Przypuszczam, że w przeddzień wypisu wpisała 125 i że dała znacznik, że wymieniła pojemnik. Ale go nie wymieniła. Czyli było 125 +125 z następnego dnia. lekarz na obchodzie ooo.. jest 250 w butelce. Zostanie Pan jeszcze trochę,dużo chłonki jest. I super. Bo miałem wyjść w piątek, a w soboty i niedziele są koncerty, seanse filmowe dla pacjentów, to się załapałęm
[ Dodano: 2017-07-05, 21:23 ]
W zasadzie to powinienem pisać w swoim wątku, bo mi czytalność spada
mf54, uwielbiam czytać Twoje posty Pisz gdziekolwiek, bo piszesz z sensem, poczuciem humoru i ironią, której można pozazdrościć A przechodząc do meritum, super że mąż wyszedł "czysty" na USG, jednak tak jak już tutaj napisano, USG nie wykryje np. mikroprzerzutu w węźle, dlatego potrzebna jest biopsja danego węzła/węzłów.
Drogi Mf54, bardzo się cieszę, że udzielasz mi tak obszernych informacji.
Tak w ogóle, jak widzę tu jakieś wpisy, to wtedy myslę, że nie jestem sama.
Mąż ma wizytę u lekarza 12 lipca w środę i mam nadzieję, ze lekarz odpowie na moje pytania.
13 lipca w czwartek idzie do szpitala, a w piątek zabieg.
Dzisiaj mąż oglądał swoje zdjęcia, i okazało się, że to znamię pojawiło się około 1995roku, najpierw to była malutka plamka, taki punkcik jak zrobiony mazakiem, czy to już wtedy mógł się zakraść gad?
megan49, raczej mało prawdopodobne, żeby czerniak był już w 1995 roku. Raczej roziwnął się na podłożu zwykłego znamienia (może dysplastycznego?), a że usytuowanie jego jest na twarzy, to jednak jest wysoka ekspozycja na słońce. Pozdrawiam
Najlepiej wydrukuj sobie aktualne zalecenia dotyczące czerniaka (załączam pdf). Na stronie szóstej w części "biopsja węzłów wartowniczych" masz wyraźnie napisane że do biopsji kwalifikują się chorzy:
a)- z grubością nacieku ≥ 1,0 mm według Breslowa. U Twojego męża jest 1.6 mm a więc spełniony jest warunek.
b)- z indeksem mitotycznym ≥ 1/mm2. U Twojego męża jest do 2mitoz/mm2 więc i ten warunek jest spełniony.
Musisz uświadomić lekarzy że jeśli wykonają tylko poszerzenie marginesu to będzie błąd. Nawet jeśli tkanka z poszerzenia marginesu będzie wolna od komórek czerniaka to wcale nie znaczy że węzły wartownicze również będą czyste. Mogą w nich być pojedyncze komórki czerniaka lub ich mikroskopijne skupiska. W takim wypadku tak jak już pisałem żadne USG czy tomograf, PET nie wykryją tego bo nie mają takiej rozdzielczości.
Widzę, że mam więcej fanek
Można powiedzieć, że mam dobre pióro .. tfu - dobrą klawiaturę
Już gdzieś pisałem, że ten optymizm, humor - są najważniejsze. Jeżeli go nie ma, to trzeba za wszelką cenę go wykrzesać. Wiem, że czasem trudno to zrobić. Ale nie ma innego wyjścia. Pierwszy krok, to trzeba się pogodzić z chorobą, później już idzie z górki
Takie teksty, nie na temat, to trzeba jakoś tutaj przemycić, żeby nie zdenerwować miłego moderatora Moim zdaniem dobrze jest pisać nie tylko to, co nam dolega, ale o tym co nas kręci, co nam pomaga(Od razu nasunął mi się film Woody Alena "Co nas kręci, co nas podnieca" - uwielbiam Woodego).
Powyższy tekst został przemycony
@megan - Taki pieprzyk, jak pisałaś, na fotkach zauważony 22 lata temu to już wiesz, że to on się przekształcił. Ja to mam taką teorię(nie wierzcie w nią ), że gdyby był wycięty np 20 lat temu to być może potraktowany nożem uaktywnił by się szybciej.
Ty i tak masz "lepiej " bo możesz go zobaczyć na starych fotkach i wiesz kiedy to się zaczęło. A co ja mam powiedzieć ? jak takiego pieprzyka miałem na plecach?
Nikt nie robi fotek faceta "od tyłu" Musiałem poszukać fotek gdzie byłem "mistrzem drugiego planu", latem, przy dobrej pogodzie.
To tyle.
[ Dodano: 2017-07-07, 16:38 ]
TP53 napisał/a:
Musisz uświadomić lekarzy że jeśli wykonają tylko poszerzenie marginesu to będzie błąd. Nawet jeśli tkanka z poszerzenia marginesu będzie wolna od komórek czerniaka to wcale nie znaczy że węzły wartownicze również będą czyste. Mogą w nich być pojedyncze komórki czerniaka lub ich mikroskopijne skupiska. W takim wypadku tak jak już pisałem żadne USG czy tomograf, PET nie wykryją tego bo nie mają takiej rozdzielczości.
Ja to jestem daleki od uświadamiania lekarzy. Można zapytać, czy będzie biopsja węzła i czy to boli. I co to jest ten wartownik. Nie można dać do zrozumienia specjaliście, że czegoś nie wie. Sądzę, że lekarze wiedzą co robią. Przeważnie przed pójściem do szpitala to się wie na co. Jak ma się wiedzę, to można dopytać skierującego co dokładnie będzie robione. Następnie skonsultować to na forum
To są takie dywagacje, czy będzie biopsja, czy nie. Oczywiście że będzie.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2017-07-07, 21:46 ] Moderator wszystko widzi, nawet musi, no ale czasami przymruża to jedno oko, zwłaszcza jak "idol" ma tyle fanek
Ja to jestem daleki od uświadamiania lekarzy. Można zapytać, czy będzie biopsja węzła i czy to boli. I co to jest ten wartownik. Nie można dać do zrozumienia specjaliście, że czegoś nie wie. Sądzę, że lekarze wiedzą co robią. Przeważnie przed pójściem do szpitala to się wie na co. Jak ma się wiedzę, to można dopytać skierującego co dokładnie będzie robione. Następnie skonsultować to na forum
To są takie dywagacje, czy będzie biopsja, czy nie. Oczywiście że będzie.
No właśnie w tym wypadku wygląda na to że nie wiedzą bo uznali że leczenie zostało zakończone co jest nieprawdą.
Dzięki Wam, wiem o co chodzi z tym czerniakiem i wizyta u lekarza mnie tak nie przeraża.
Ale.....moi kochani, mam wielki problem. Mój mąż nie chce jechać do lekarza, a o położeniu do szpitala, to nawet słuchać nie chce. Mąż nic nie wie o czerniaku i nie chce wiedzieć, mówi,że już nie bedzie tego ruszał. Uczepił się tego co powiedział ten niedouczony lekarz, że leczenie jest zakończone. Nie wiem jak to ugryżć, żeby go za bardzo nie wystraszyć.
megan49, walka z rakiem, to nie walka ze zgonem faceta przy 37,5 stopnia na termometrze. Tu naprawdę trzeba być stanowczym...
Oczywiście rozumiem mężowy opór. Każdy chorujący ma prawo do zachowania, którego zdrowy nie zrozumie. Trudna chwila przed tobą, ale takie już jest nasze życie... raz sielanka... a raz orka.
Moja mama już się chciała poddać... iść za śp. tatą na cmentarz. Powiedzieliśmy jej, że nie może swoim przyszłym, nienarodzonym wnukom odebrać szansę poznania babci. Zryczała się, przespała z problemem i po dwóch, trzech dniach pękła. Wróciła chęć do życia, do zmagania z chorobą i niełatwym leczeniem... i trwa to już 7 latek.
Życzę, abyś dała radę... namówiła męża do walki, do życia.
Pozdrawiam
Armands
_________________ Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Armands, mój mąż z jednym rakiem już walczył i wygrał. Niestety uczepił się uczepił tej rozmowy z lekarzem i nie chce iść do szpitala. Ile złego potrafi zrobić taki '' lekarz"
Ja rozumiem Twojego męża. Nie jesteś w stanie go zmusić do podjęcia decyzji. Chyba że dasz mu jakiś dopalacz i ew. go ubezwłasnowolnisz(trudne słowo, i trudna procedura, ktoś musi podpisać zgodę na zabieg)
Ja też sam podejmowałem decyzje(lub nie podejmowałem, chociaż niepodjęcie decyzji jest decyzją )
Może myśli, że tak lepiej dla niego(do puki nie dokucza), może przypomina mu się chemia, którą brał(nic nie pisałaś jak ją tolerował). Może to był okropny okres, do którego nie chce wracać. I jeszcze jedno może: Może uważa, że najważniejsza jest jakość życia, a nie jego długość. Bo wiadomo, że długość nie zawsze powiązana jest z jakością
Leczenie, wizyty u lekarzy, operacje, itd. to nie jest wymarzone życie.
Jeszcze chciałem odpisać TP53, ale skracam i napiszę tylko, masz rację.
Mf54, mąż chemię znosił doskonale. Jedynie lekko przerzedziły mu się włosy, jednak teraz odrosło ich dwa razy więcej i na dodatek takie w kolorze jak miał w młodości.
Wiesz, ja już nabieram wątpliwości, a może nie trzeba tego było ruszać.....może mąż ma rację, że nie chce do szpitala, może ma jakieś przeczucie
Ja chyba zwariuję, pierwszego raka jakoś lepiej przeszłam, tam nie było wyjścia.
Jeszcze chciałam zadać pytanie o coś zupełnie innego. Mężowi puchnie lewa noga. Pewnie jest to po usunięciu wszystkich dolnych wężłów chłonnych, ale lekarz tylko przepisuje clexanę i nic więcej.
Jeszcze chciałam zadać pytanie o coś zupełnie innego. Mężowi puchnie lewa noga. Pewnie jest to po usunięciu wszystkich dolnych wężłów chłonnych, ale lekarz tylko przepisuje clexanę i nic więcej.
Pokażcie lekarzowi nogę, powiedzcie o dolegliwościach. Być może konieczne jest noszenie specjalnej pończochy w 1 bądź 2 stopniu uścisku. To już lekarz musi ocenić. Sama od siebie powiem tylko tyle, że po wycięciu 2 węzłów wartowniczych lekarz kazał mi kupić pończochę w 2 stopniu ucisku (obrzęk mojej nogi w kostce był ogromny)... i to naprawdę pomaga, choć obrzęk nadal się utrzymuje, ale nie jest aż tak uciążliwy jak wcześniej. Myślę, że warto zasygnalizować ten problem.
Karolino, ten problem juz nie jeden raz był sygnalizowany lekarzowi. Ten nas odesłał do rodzinnego i to koniec. Czy mogę sama na własną rękę kupić i zastosować tę pończochę?
Powiedz mi Karolinko, czy lepiej, żeby chodził, czy jest to niewskazane, moze jakieś zabiegi rehabilitacyjne, masaże?
Tak boję się środy, co bedzie, jak mąż kategorycznie odmowi dalszego leczenia???????
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum