VikiS,
Obawiam się, że bóle brzucha mogą być spowodowane zbyt dużą dawką żywienia. Podałabym Tacie przez dzień-dwa zmniejszoną ilość (1000 ml), zwłaszcza, że trochę dojada doustnie. Jeśli po tym czasie bóle brzucha będą się nadal utrzymywały - wróciłabym do 1500 ml i szukałabym innej przyczyny.
Gorączki na pewno do obserwacji.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Gorączka wczoraj się nie pojawiła, przepraszam, że piszę z opóźnieniem ale nie miałam dostępu do i-netu. Być może to jednorazowy epizod, będziemy kontrolowały ja na bieżąco. Jeśli chodzi o dawkę żywienia, została ona celowo zwiększona ponieważ Tatko w tej chwili waży poniżej 50 kg, od 29.04 rozpoczynamy chemię, bardzo, ale to bardzo chcieliśmy go podciągnąć z parametrami, oczywiście konsultowałam to wcześniej z lekarzem- żywieniowcem. Tak jak pisałam Tatko odrobinę dojada więc może faktycznie nie powinien tyle pochłaniać... Jeśli bóle nie ustąpią zrobię tak jak sugerujesz.
Madzia70, ból jak opisuje Tatko na ten moment to żołądek, ogólnie jak twierdzi (jak zwykle nie mówi prawdy aby nas nie martwić) jest do wytrzymania, pojawia się w momentach czkawki, która zdarza się dość często i w momencie 'odbijania'- zdarzającego się równie często czyli można by rzec przy mechanicznym poruszeniu tego narządu.
_________________ "Doceń to co masz zanim czas sprawi, że docenisz to co miałeś..."
Jasne
Polecam zatem wypróbować (oczywiście za wiedzą i akceptacją lekarza prowadzącego) preparat Metoclopramid, który poprawia motorykę przewodu pokarmowego, zmniejsza odbijania i nudności.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Dziękuję Madzia70, naturalnie zapytam przy najbliższej wizycie w Poradni O.
.
Na chwilę obecną nastąpiła delikatnie i cichutko mówiąc stabilizacja. Dziękuję za każdą taką chwilkę. Dopiero niedawno zaczęłam doceniać ten błogi stan, kiedy mniej boli, kiedy nie wyskakuje nie wiedzieć skąd gorączka, kiedy zobaczę cień uśmiechu na twarzy mojego Tatusia, kiedy usłyszę w słuchawce telefonu Jego radośniejszy, silniejszy głos. Kiedy widzę jak miarowo i spokojnie oddycha w czasie snu tak bardzo cieszę się, że nie przeszywa Go jakiś potężny, nieznany 'bólotwór'. Nawet kiedy miarowo, leniwie kapie w wężyku Jego jedzonko moja dusza jest spokojna, ponieważ wiem, że nie odbierze mi Go śmierć głodowa.
Mam świadomość, że już nigdy nasze życie nie będzie tak piękne i beztroskie jak zaledwie kilka miesięcy temu. Cieszę się z każdej minutki spędzonej z Nim, nawet tej nocą, kiedy budzę się przy Jego najcichszym i zarazem najsłodszym chrapnięciu czy jęku, który stawia mnie na równe nogi. Tak bardzo chcę zapamiętać każdy Jego dotyk i pełne miłości i ciepła ojcowskie spojrzenie ...
_________________ "Doceń to co masz zanim czas sprawi, że docenisz to co miałeś..."
Witam Was ponownie. Dziś otrzymaliśmy informację, iż podjęto decyzję o podaniu Tatusiowi chemioterapii paliatywnej ELF. Jednocześnie jestem po konsultacji z mądrym prof. krakowskim, który pozbawił mnie wszelkich złudzeń. Wypowiedział się również na temat chemioterapii, może być dla Tatki niekorzystna z tego względu, iż po pierwsze bardzo źle wpływa na serce, po drugie może wpłynąć na tętniaka, uwalniając skrzeplinę, która może spowodować zator, zawał, udar... Wiem, że moje pytanie zabrzmi dziecinnie ale czy istnieje innego rodzaju terapia, lub omijająca serce, naczynia krwionośne. W zielonej karcie po konsylium pierwotnie nie brano pod uwagę ani radio- ani chemioterapii, zaznaczono 'inne' w tych 'innych' zawarta jest np. immunoterapia. W jakich przypadkach się ją stosuje?
_________________ "Doceń to co masz zanim czas sprawi, że docenisz to co miałeś..."
Witajcie,
jutro Tatko ma mieć podaną chemię. Czytałam, szukałam, wiem jak przebiega. Łudzę się, że pomoże, z drugiej strony zastanawiam się w czym ma pomóc? Wiem, że lekarze próbują pomóc, wiem, że być może uda się na moment ten proces zatrzymać, guz się zmniejszy, na chwilę... zastanawiam się czy to nie jest tak naprawdę eksperymentowanie? Nie jestem gotowa na odejście ukochanego człowieka, ale czy mam prawo zmuszać Go, na tym etapie, do tak nierównej, z góry przegranej walki?
W tym momencie mój Tatko nie je już żadnych posiłków, ma problemy z przełykaniem wody. Dziękuję Bogu, że może korzystać z dożywiania dojelitowego. Guz rozpycha się nieprawdopodobnie, zaczyna mieć problemy z oddychaniem. Czeka na jutrzejszy dzień jak na zbawienie, pociesza się, że po chemii będzie lepiej...
_________________ "Doceń to co masz zanim czas sprawi, że docenisz to co miałeś..."
wiem jak ci ciężko, ale trzeba żyć właśnie nadzieją, że choć na jakiś czas chemia poprawi komfort życia, że może uda się zmniejszyć guza. Ściskam mocno, trzymaj się.
_________________ Asia
„Miarą miłości jest miłość bez miary”
Jeśli taty stan fizyczny będzie kiepski i wyniki też nie najlepsze to nikt nie poda chemii.
Wiem, że zawsze mamy nadzieję i chcemy zrobić wszystko żeby tylko pomóc, uzdrowić czy chociaż przedłużyć życie. Jeśli tato chce podjąć dalsze leczenie, czeka na chemię i będzie się na nią nadawał to chyba powinno się wykorzystać tą szansę, nawet po to żeby tato czuł, że nikt Go nie spisał na straty a po drugie żebyś i Ty miała czyste sumienie, że zrobiłaś wszystko.
Nie masz.
Na każdym etapie "walki" jest to decyzja chorego.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
VikiS, to są trudne decyzje, ale najważniejszy w tym wszystkim jest chory. Też chciałabym, by mój tato mógł jeszcze dostać chemię, by zatrzymać na chwile rozwój choroby, ale chory musi być na siłach, a tych niestety ubywa
Jakąkolwiek podejmiecie decyzję, będzie ona dobra, bo podyktowana Waszą miłością. Trzymaj się!
Dziękuję Wam dziewczyny za wsparcie i zrozumienie.
To są najcięższe chwile w moim życiu. Tak bardzo się boję... Lekarze jutro podejmą decyzję, mam nadzieję, dobrą decyzję. Tatko bardzo, ale to bardzo chce mieć chemię już za sobą, ma nieprawdopodobną wolę walki, wolę życia. Wspieram Go (teraz na odległość, ale wkrótce będę z Nim) rozmawiam, dużo tłumaczę, wyjaśniam. Walczę razem z Nim, nie mówiąc całej okrutnej prawdy. I tak będzie do końca...
_________________ "Doceń to co masz zanim czas sprawi, że docenisz to co miałeś..."
[ Dodano: 2015-05-07, 11:07 ]
Brak dobrej organizacji, brak litości, pozbawieni empatii lekarze, pielęgniarki - to nasza smutna szpitalna rzeczywistość. Tatko od 2 godzin siedzi na stołeczku i czeka na 'łóżko'. Matko! przecież tam przychodzą ludzie skrajnie chorzy, nie przychodzą aby poprawić sobie biust czy odessać tłuszczyk!!! Nie znałam tej rzeczywistości, gotuje się we mnie!
[ Dodano: 2015-05-07, 11:20 ]
Przepraszam jeśli kogoś uraziłam, wiem, że to częstokroć nie jest wina człowieka a systemu w jakim musi pracować, ale Oddział Onkologiczny jest jednym z tych szczególnych...
_________________ "Doceń to co masz zanim czas sprawi, że docenisz to co miałeś..."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum