Teraz chciałebym co nieco napisac, bo chciałem też wyrazić sowje zdanie na temat leczenia mojej mamy.
Każdy leczy inaczej ale widząc jak potraktowana została moja mama, to daje dużo do myślenia.
Zaczeło sie od wizyty u chirurga na początku marca, który stwierdził że to normalne że placy bolą.Nie robiąc żadnych badań, przepisałem leki przeciw bólowe i tyle.Według mnie lekarz widząc lub słysząc od pacjenta jakie dolegają mu objawy, powinnien wysyłać na badania które jednoznacznie wykażą co pacjentowi dolega.No ale tak niema
Póżniej mame męczyła sie z tym bólem lecząc się różnymi lekami przeciwbólowymi.Dopiero następna wizyta u chirurga, przybliżyła Go do tego żeby zrobić tomografie komputerową.Pare dni oczekiwania, gdyż był termin i jak wiadomo nie są czasy super, więc wolało sie czekac na badania finansowane z NFZ.No ale ból już był taki, że trzeba było iść prywatnie.
Tam wykazało co jest, więc odrazu wyjazd do szpitala.Stwierdzono że nie jest nic wiadomo jeszcze i też chcieli przepisać leki przeciwbolowe.Dopiero interwencja w złosci i zastraszenie że pojawi sie tu telewizja, przynosi skutek
Przyjecie do szpitala.Zrobienie EWCP i diagnoza odrazu, że jest to guz trzustki ale jeszcze sa nie pewni i muszą zrobic rezonans.
Słowa lekarza który do mnie powiedział -PRZYKRO MI BARDZO.NIC NIE MOŻEMU JUŻ ZROBIĆ.MAMA UMRZE-zostana mi chyba w głowie na całe życie
.
To jest właśnie leczenie pacjenta, od którego sie nie dostanie nic w kopercie.Diagnoza i wypad do domu.Leczyć niema co.Oczywiscie nie u każdego
Póżniej tylko czekanie na rezonans, gdzie mame wypisują na weekend do domu, twierdząc że niema co aby leżała w szpitalu.Dla mnie chore
Czekanie na wynik rezonansu i znów diagnoza nie jednoznaczna, gdyż nie mają jeszcze wycinka, gdzie mogli by jednoznacznie stwierdzić czy jest to guz trzustki.
Póżniej już tylko czekanie na śmierć
, gdyż mama zostaje na onkologii, gdzie twierdzą że nic nie mogą zrobić, gdyż brzuch jest zapełniony płynami.Więc odsyałają mame na oddział leczenia bólu, gdzie tam lekarka jednoznacznie stwierdza że mama już jedynie może pożyć miesiąc a może również tydzień.Nic już nieda sie zrobić
I tak mama odchodzi po tygdoniu leżenia na tym oddziale, gdzie było jej tylko dobrze pod tym względem, że dostawała leki dożylnie i nie czuła bólu.Na koniec gdy przyjeżdżamy z rodziną żeby pożegnac się z mamą , dostajemy informacje że mamy już niema na oddziale tylko przewieźli do kostnicy.Także nie zdążyliśmy sie pożegnać zaraz po śmierci.Dostajemy od pielęgniarki jeszcze reprymende, że teraz przyjeżdżamy rodziną a jak Nas potrzebowała to Nas nie było.Że teraz chcemy sie z Nią widzieć a jak potrzebowała Nas to Nas nie było.Jakbym to słyszał to pewnie pielęgniarce bym naubliżał.Ale nie było mnie tam, więc zostawiłem to dla siebie.Wiem tylko tyle, że byliśmy tam codziennie i pod tym względem się nie obwiniam.
Jezdziałem tam codzienie z siostrą i próbowaliśmy na wszystkie sposoby pomóc jej przetrwać.Rodzina mamy była już od początku przekonana że mama odejdzie a Ja nie wierzyłem w to, mówiąc sam do siebie że mama z tego wyjdzie.Jak widac myliłem się
Na koniec miała ochote na lody, więc w ostatnich 2 dniach Jej życia kupowałem jej lody, z których bardzo sie cieszyła.Nie wiem czy mama wiedziała że odejdzie od Nas ale mówiła do Nas cały czas że wcale nie myśli o śmierci i że bedzie żyć z Nami jeszcze długo.
Mam ogromny żal do lekarzy, że nie próbowali mame wyleczyć lub zniwelować tą chorobę aby mama mogła jeszcze pożyć długo, tylko lekceważyli ją, pomagając tylko zabobiec ból jaki odczuwała.Pewnie pieniądze by pomogły, tak jak w moim przypadku.
Miałem operacje guza mózgu 12 lat temu i wtedy lekarz do kieszni dostał piniążki.Operacja była natychmiastowa i opieka też.Ja o tym nie wiedziałem że mama dostała piniążki od rodziny i zapłaciła lekarzowi, gdyż do tej pory jestem przeciwny temu.Płace składki i też muszę ciężko pracowac , tak jak lekarz.Wiec czemu mam jeszcze mu płacić lewe.Takich lekarzy powinno sie odrazu odsuwać od wykonywania zawodu.
Czasu nieda się cofnąć i szkoda.Po prostu musze sie z tym pogodzić, bo nie jestem w stanie nic zrobić.Mam tylko nadzieje że spotkam sie z mamą tam w górze.Mam też nadzieje że mi wybaczy, gdyż troszke zaczynam mieć żal sam do siebie.Troszke się zaczynam obwiniac
Czy nie mogliśmy gdzies prywatnie iśc.Czy nie mogłem pomóc wcześniej widząc co sie dzieję.Mogłem też mama pilnować aby dbała o swoje zdrowie, a nie jak do tej pory praca, dużo papierosów i mało jedzenia.Mniej wypoczynku itp.
Doszło jeszcze do tego wizyty u bioterapeuty, w którym mama widziała nadzieję.Ze mną też tam jezdziła 12 lat temu.Myślała pewnie że jej też pomoże jak w jakimś stopniu mi.Była tam na 4 wizytach i widać chyba nic nie pomogło.
Próbowała wszystkiego jedynie co Ją podtrzymywało to to, aby nie myśleć o bólu, to to, że wyjdzie z tego i pomoże jej bioenergoterapeuta.Nie myślała wogóle o chorobie.No chyba że Nam nie mówiła
Żegnając sie z Nią na pogrzebie płakałem nad trumną prosząc o wybaczenie i dziekując za wszytko.Dzieki Niej jestem dzisiaj zdrowy.Mam rodzinę,pracę.Jej zawdzięczam dużo.Bede pamietała O niej do końca życia.
Była i jest dla mnie KOCHANĄ MAMĄ
p.s. przestroga dla innych aby się nie poddawali.I jak się w jednym szpitalu nieda, to próbować u innych.Nie słuchać nieraz lekarzy, bo wogóle nie chcą pomóc, stawiając odrazu pacjenta na przegranej pozycji.To co zobaczyłem w szpitalu na tym oddziale, to pewnie nie zapomne do końca życia.Napewno w tym szpitalu nie bee sie chciał leczyć.Czuje do nich ogromną uraze.
Próbować wszystkiego, bo może sie uda.Mi sie nie udało, wiec nauczke mam.Będe napewno nosił ten żal do siebie w sobie.Będzie mi pewno ciężko z tym żyć.
pozdrawiam
[ Dodano: 2013-05-18, 22:26 ]
Reszka.78 napisał/a: |
Pamiętaj, że jesteśmy tutaj i zawsze Ciebie wysłuchamy |
Wiem że pomoc od Was jest ważna.Przynajmniej dla mnie.Dlatego dziękuje że moge z Wami tu być
Reszka.78 napisał/a: |
Twoja Mamusia też jest przy Tobie i zawsze będzie i nie jest to rozstanie po wsze czasy. |
Tak czuje że jest w moim srecu i będzie ze mną zawsze
dziękuje