Chciałem prosić Was o rady na temat tych wyników badań.
Czy można podejrzewać że to jest na 100% guz trzustki czy może nie być tak źle i trzeba czekać na końcowe wyniki rezonansu magnetycznego, gdzie wtedy jednoznacznie będzie można powiedzieć.
Bardzo proszę o pomoc.
Teraz już wiem napewno , że jest to guz głowy trzustki. Jutro będe miał informacje z rezonansu magnetycznego, więc wkleje i będe prosił o porady.
Lakarz wysłał mame z tego co wiem, do oddziału onkologicznego na Kopernika w Krakowie i ma wizyte już na poniedziałek. Pewnie lekarz zdecyduje co dalej.
Lekarz chirurg który prowadził teraz mame, stwierdził że prawdopodobnie będa lampy bo może nie trzeba będzie tego usunąc chirurgicznie.
Także zobaczymy co bedzie. Nie wiem czy się martwić czy moge być spokojny, bo nie jest źle
[ Dodano: 2013-04-05, 18:52 ]
Czy mógłbym prosić Was o porady i wyjaśnienie bardziej tego.Jak to rozumieć i co dalej?
Bardzo dziękuje
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2013-04-05, 20:40 ] Prosimy o dodawanie plików w formie załączników do posta oraz o usuwanie danych osobowych lekarzy z wklejanej dokumentacji.
Powodem skierowania na to badanie jest guz głowy trzustki z podejrzeniem przerzutów (łac.: meta[stases]) do wątroby.
Badanie uwidacznia w wątrobie zmiany o charakterze zbiorników z płynem, niektóre z nich mogą zawierać wyciekającą żółć (wtedy byłyby to tzw. 'biloma').
Zwraca uwagę znacznie powiększony (do 23 mm) węzeł chłonny, co może świadczyć o jego przerzutowym zajęciu,
jest to także możliwe w przypadku drugiego wymienionego węzła o wymiarze 14 mm,
chociaż lekarz opisujący wynik we wnioskach pozostawia także możliwość, iż powiększenie tych węzłów może mieć charakter odczynowy (zapalny, nie złośliwy).
We wnioskach lekarz wskazuje na prawdopodobny proces ekspansywny (tj. rozrostowy, nowotworowy),
z naciekaniem dróg żółciowych, na co także może wskazywać wymieniona wcześniej przetoka
zlokalizowana pomiędzy drogami żółciowymi a przewodem pokarmowym, w takim razie wynikająca z uszkodzenia ich struktur przez nacieki nowotworu.
Wygląda to na dość prawdopodobne zaawansowane przerzuty do wątroby,
w takiej sytuacji najprawdopodobniej do rozważenia będzie zastosowanie chemioterapii,
po ewentualnym potwierdzeniu złośliwości tych zmian (np. przez wykonanie biopsji).
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Richelieu,
Bardzo dziękuje za wyjaśnienie tego szerzej.
Troszke mnie teraz to zmartwiło jak przeczytałem, że mogą być również przerzuty do wątroby Bo pewnie już usunąć całkowicie nie bedzie szans.
No cóż.Trzeba teraz tylko wierzyć że się uda jakoś to zmniejszyć .
dziękueje bardzo
w poprzednim nie ma mowy o wolnym płynie w jamie otrzewnowej.
To może już oznaczać , że jest w bardzo zaawansowanym stadium choroby?
Jest po wizycie u p.onkolog, która stwierdziła że nie może być żadnych lamp oraz chemioterpii(tu była konsultacja z ordynatorem ale niema zrobionej Biopsi więc nie może być).Termin ma dopiero na 24 kwietnia.
Onkolog uświadomila mnie, że jest w bardzo ciężkim stanie.Mówiła mi już o hospicjum i abyśmy mieli kontak z Nimi, gdyż pielęgniarka by przychodziła i dawała zastrzyki przeciwbolowe.Tylko taki może być ratunek.
Mama ma nadzieje , gdyż zaczeła jezdzić do bioenergoterapeuty.Myśli że to może być ostatni ratunek.12 lat temu też tam jezdziłem bo miałem operacje guza mózgu.Przerażeni tym co może mnie spotkać, szukaliśmy tam ratunku.W sumie to mama mi znalazła i na siłę mnie tam zaciągneła.
Czy coś mi to pomogło, to nie wiem.Nie chce oceniać.
Czy pomogą jakoś mamie?Chciałbym bardzo, bo mama jest mi potrzebna i chciałby aby pozbyła się tej choroby. Strasznie nie chce pomocy w żaden sposób od innych.I tu jest problem.
Narazie tylko plastry i przeciwbólowe z morfiną zażywa.W jakiś sposób jej to pomaga.Tylko jak długo
pozdrawiam
Nikt Ci nie powie, jak długo mama pożyje - tym bardziej na forum. To trochę jak wróżenie z fusów, choć wiesz mi - że każdy nas, kto szuka na tym forum pomocy, zadaje to pytanie i chciałby usłyszeć odpowiedź.
Poza tym, lepiej nie wiedzieć. Moja mama miała żyć 2 -3 miesiące a przeżyła 10. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że choć namęczyła się strasznie (wymioty, biegunki, lampy, bóle) to były bardzo intensywne miesiące, obfitujące w rzeczy, których przez całe życie nie robiła - wyjazdy, zwiedziła Polskę wzdłuż i wszerz, jadła rzeczy, których nigdy nie próbowała, wyszła ponownie za mąż, śpiewała w zespole z nowym mężem, zbliżył nas to do siebie bardziej.
Plastry brała ostatni miesiąc (nawet nie). Silne bóle przeżywała raptem dobę. Jak na raka trzustki, nie było najgorzej... komfort życia miała niezły. Opiekę domowego hospicjum miała ostatnie 2 miesiące.
Dziadek - miał żyć pół roku - przeżył 3 lata. Miał bardzo cierpieć, a w sumie umarł we śnie, spokojnie, w domu. i też ostatnie miesiące spędził w otoczeniu najbliższych.
Skupcie się na codzienności, na wspólnych posiłkach, zakupach, oglądaniu tv. Na rytuałach - ja razem z mamą mierzyłam sobie ciśnienie, cukier. Było śmiechu zawsze.
Biegłam po jej kulinarne zachcianki do sklepu - bo przy braku apetytu na co dzień, każda zachcianka kulinarna dawała nadzieję na poprawę. Choć na chwilę zapominajcie o chorobie i jej skutkach - bo takie chwile najmilej potem wspominać.
Ze swojej strony mogę powiedzieć, że choć namęczyła się strasznie (wymioty, biegunki, lampy, bóle) to były bardzo intensywne miesiące
U mojej widze że tak właśnie się męczy.Narazie tylko nieraz widzę wymiotuje i ból pleców jej dokucza .Narazie jest widzę taka zamknięta w sobie i siedzi tylko w domu.Widać że jest poważnie chora ale ważne jest to, że Ona się tak jakby tym nie załamuje.Tak jakby to była zwykła choroba.No chyba że ukrywa to aby nie pokazywać bliższym tego cierpienia.Strasznie mi sie żal robi jak widzę Ją.Schudła i taka blada na twarzy.
gabik napisał/a:
Plastry brała ostatni miesiąc (nawet nie). Silne bóle przeżywała raptem dobę
Plastry widzę bierze teraz cały czas prawie oraz zażywa silne leki przeciwbólowe.Tak strasznie słaba jest przez to.Była w poradni leczenia bólu i tam właśnie powiedzieli, że jak tylko leki nie będą chciały działać, to żeby szybko przyjechała i została w tym szpitalu.
gabik napisał/a:
Skupcie się na codzienności,
gabik napisał/a:
Choć na chwilę zapominajcie o chorobie i jej skutkach - bo takie chwile najmilej potem wspominać
Będe sie starał tak robić.Wiem, że może odejść lada dzień, więc trzeba się jeszcze razem cieszyć tym życiem.Choć jest Ono coraz gorsze, to jednak trzeba się cieszyc tym co mam.
Dziękuje bardzo Bardzo mi pomagłaś
Trzymaj sie kubuś,
Dzielnie to wszystko znosisz i na pewno jestes dla mamy wielkim opraciem. Teraz jest jej to najbardziej potrzebne. Pozdrawiam Cie gorąco
_________________ Tatko 01.12.1952r - 06.02.2013 r. (*)
Na zawsze w moim sercu...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum