Czy znacie kogoś na forum kto przeszedł chemoembolizację? Nie wiem czego się spodziewać, zabieg ustalony na 13.04.2012.
I czy ktoś ma jeszcze jakieś doświadczenia w zakresie sposób leczenia nowotworu wątroby. Wyniki PET wskazały na pierwotny rak wątroby lub przerzut z dróg żółciowych.
Do tej pory nikt nie zasugerował nam innych metod, lekarze opierają się tylko na chemii, a gdybym wcześniej znalazła tą radio- lub chemoembolizację to może byłoby inaczej...
Gdzie i czego mogę jeszcze szukać?
aga.s proszę wybacz mi to co teraz napiszę. szukanie leku doskonałego jest tym samym co poszukiwanie Perpetuum mobile. Przychodzi czas że musimy się pogodzić z tym co nas spotyka.Może pora o tym pomysleć?
Moja mama zmarła 14.11.2011 po ciężkim boju.Choć nic nie pisałem na tym forum to dawało mi ogromne wsparcie czytanie zawartych w nim postów.
Dziś wiem że warto walczyć do końca ale również zdaje sobie sprawę że przychodzi czas kiedy musimy sie żegnać.
Pomyśl o tym.
Mimo wszystko powodzenia
chemiobolizacji osobiście nie miałam ale jedna na pokoju miała miała podawane bezpośrednio do tętnicy gdzieś w okoicach pachwiny tę chemię z tego co usłyszałam była to doksorubicyna, potem musiała przez chyba 12 godzin leżeć na plecach i zabardzo nie mogła sie ruszyć i na 2 dzień szła do domu. nie mogła się ruszyc by tego miejsca gdzie było wkłucie nie naruszyć. A mama nie kwalifikuje się do leczenia naxawarem? dlaczego jej tego leku nie dadzą? I tomazi1968 nie zgadzam się z Toba że trzeba się żegnać skoro lekarze jeszcze walczą o życie, może do pełnego zdrowia juz nia ma szans wrócić ale można pożyc jeszce długo, bo nikt nie wie ile a statystyki to tylko statystyki według nich juz nas tu nie powinno byc a jesteśmy.
tomazi1968 - niestety nie zgodzę się z Tobą.
Mnie ponad 2 lata temu , profesor po nieduanej operacji powiedział że rokowania są bardzo złe i daje mamie jeszcze kilka miesięcy...
Lekarka na oddziale chemioterapii wprost mamie powiedziała że przy tego typu nowotworach z reguły pacjenci żyją 0,5 roku od diagnozy...
Niestety bardzo jestem rozczarowana lekarzami i całą służbą zdrowia, gdybym mogła cofnąć czas postąpiłabym zupełnie inaczej, może byłoby teraz zupełnie inaczej.
Mania - raz lekarka wspomniała o nexawarze, wysłane był wycinki pobrane podczas operacji do ponownego badania hist-pat ale nie wykazały jednoznacznie że to nowotwór pierwotny wątroby. Markery AFP mama miała zawsze w okolicach normy, lekarze stawiają na pochodzenie z dróg żołciowych.
O ile wiem to nexawar daje się przy pierwotnym raku wątroby ale może się mylę?
Mania, przeglądałam Twój wątek i jestem pełna podziwu dla Ciebie. Czy dobrze pamiętam, że miałaś guz 13 cm a teraz 6mm? czym udało Ci się tak go zmniejszyć?
13 cm wycieli poprostu pojawiła się zwnowa czyli całkiem nowe ognisko 6mm były jeszcze 3 ale tamte zniknęły po doksorubicynie. też mam węzły przerzutowe jak Twoja mama ;( i z nimi mam problem bo na nie jeszce nic nie podziałało :( też będę szukała do końca jakis sposobów może akurat... ale żegnać się z życiem O nie!!! trzeba walczyć do końca... pozdrawiam
Ale ja absolutnie nie neguje walki.Warto się bić o każdy dzień o każdą chwilę. Sam robiłem wszystko co było w mojej mocy.Załuję tylko tego że w ferworze tej batalii mialem zbyt mało czasu dla niej bo całą swoja energię poswieciłem na poszukiwanie super środków których niestety nie znalazłem.
Jeśli chodzi o słuzbę zdrowia to niestety ale jest w fatalnym stanie i to jest główny powód porażek.nie może byc tak że lekarz ostatniego kontaktu nie jest w stanie rozpoznać nowotworu i przez 8 miesiecy(przypadek mojej mamy) nie jest w stanie rozpoznac tej choroby prowadząc tym samym pacjenta do śmierci. Tacy ludzie powinni mieć odbierane prawo wykonywania zawodu!!!
Wiem że wylewam swoją gorycz i ból ale chyba mam troszke racji?
tomazi1968, jeśli chcesz opisać historię Twojej mamy, załóż w stosownym miejscu swój wątek i tam ją opisz - to jest wątek agi.s.
W czwartek jedziemy na Szaserów, w piątek ma być chemoembolizacja. Proszę trzymajcie kciuki, tak bardzo się tego boję. Mama się boi, że będzie bolało, wyczytała w internecie jakie są możliwe powikłania i skutki uboczne ehh
to jest chemia także każdy to przechodzi inaczej, może mieć mdłości, byc słaba niestety mogą włoski wypaść ta pani co z nia leżałam pozbyła się włosków, ale to nie jest najważniejsze ważne by pomogło Twoja mama z pewnością da radę także bez obaw twardo i do przodu najważniejsze że to nie jest długi pobyt w szpitalu i to szybko minie pozdrawiam
Od czwartku jesteśmy w WIM. Wczoraj mama miała tą chemoembolizację, którą wykonywał dr Piasecki, po której musi leżeć na plecach przez 24 godz.
Nie ma w ogóle apetytu, a co zje to wymiotuje. Ogólnie czuje się nieźle, oprócz tego że po zabiegu miała bardzo duże dolegliwości bólowe w obrębie wątroby.
Podobno tak ma być ...
Udało się zamknąć ok 80% guza, co to oznacza to dowiemy się na kolejnym TK lub PET.
Miała dzisiaj mieć wypis ale ze względu na te bóle chcą ją trzymać do jutra.
I mam nadzieję że będzie lepiej.
Chyba ściągnąłeś mnie myślami bo akurat pomyślałam żeby coś napisać.
Z mamą w miarę ok. Przez całe 2 tygodnie po zabiegu miała silne dolegliwości bólowe, była stale na prochach typu Tramal, Ketonal itp. , do tego przeciwywmiotne, Nospa i osłonowe na żołądek - wszystko w dość sporych ilościach.
Teraz bóle minęły, można powiedzieć że jest już podobnie jak przed zabiegiem.
Chemię miała dostać wczoraj, ale nie wiadomo czemu przełożyli na 18.05. nie podając właściwie powodu...
Wątroba się szybko zregenrowała, bo wyniki (ALT, AST, bilirubina) już są w normie (tylko trochę podwyższony jest AST). Jak zwykle lakarze robią mi problemy z wypisaniem skierowania na PET, a tym samym nie mogę ustalić terminu. Mam nadzieję, że jutro wreszcie odbiorę to skierowanie.
Po tym zabiegu był czas, że mama przez kilka dni w ogóle nie wstawała z łóżka... Teraz na szczęście już "normalnie" chodzi, trochę odżyła psychicznie przynajmniej. Pozbyliśmy się chyba tamtego doła. Wiem, że sytuacja jest bardzo poważna nadal. Nikt mi nie chce powiedzieć co z tymi przerzutami na węzły środpiersia można zrobić... Lekarka tylko wzruszyła ramionami...
[ Dodano: 2012-05-10, 21:53 ]
Czy mogę prosić o pomoc merytoryczną?
Jutro postaram się wkleić wynik ostatniego PETa, ale czy można coś zrobić z przerzutami do węzłów chłonnych śródpiersia?
Mama obecnie ma mieć kontynuację ostatniej chemii, tj. Cisplatyny.
Od początku leczenia przyjęła:
4 cykle LvCa+5FU
8 cykli FOLFOX (Oxaliplatyna+LvCa+5FU)
10 cykli Camptotecyna
4 cykle DPD+5FU
5 cykli Camptotecyna
1 cykl Oxaliplatyna -> bardzo zła reakcja organizmu
obecnie Cisplatyna
Niestety w szpitalu nie sposób się czegoś dowiedzieć, lekarze nie mają czasu, olewają wręcz pacjenta...
WIM to tylko jednorazowo - poprzez kontakt z dr Piaseckim, który po analizie wyników badań i konsultacji z onkologami w WIM zaproponował chemoembolizację.
Zabieg miał być jednak traktowany jako "wspomożenie" leczenie chemicznego. Mam jednak wrażenie, że po powrocie na chemię do Kopernika lekarka traktuje nas jakby inaczej, lekceważąco..sama nie wiem.
Ja w ogóle Łodzi nie polecam i rozważyłabym przeniesienie mamy (w sensie prowadzenia leczenia) do W-wy, do WIM czy do CO-I. Ale rozumiem, że takiej możliwości nie ma.
Ciężko powiedzieć co z ww. śródpiersia, bo jednak mimo 2-letniego leczenia takie przerzuty pojawiły się, co sugeruje wykształcanie się oporności nowotworu na poszczególne cytostatyki.
Nie wiemy też jak duże są te przerzuty i w jakich dokładnie węzłach.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum