aga.s
Mogę Ci polecić onkologa dr Kryńskiego. Pracuje w CO w Warszawie, prywatnie przyjmuje w Klinice Onkologii na ul. Belgradzkiej 5. tel. 22 644 50 55 www.hipertermia.pl
P.dr specjalizuje się głównie w nowotworach przewodu pokarmowego.
Jest naszym "prywatnym" konsultantem. Komunikatywny, zaangażowany.
[ Dodano: 2012-05-11, 10:50 ]
mój mąż też bardzo żle znosił oxaliplatynę. Dostawał ją w programie FOLFOX 4, 6 kursów po 2 części. W ostatniej części nie podano oxaliplatyny ze względu na nasilone objawy neuropatyczne - mąż stracił w dużym stopniu czucie w stopach i palcach u rąk. Jednak to w czasie tego programu nastąpiła całkowita regresja zmian. Ta kombinacja cytostatyków wymiotła to co jeszcze po leczeniu cisplatyną i gemzarem zostało. A czucie w stopach i rękach powraca / mąż dostaje wspomagające specyfiki/.
Mama przy pierwszej "turze" Oxaliplatyny czuła się dobrze. Oczywiście drętwienie nóg, rąk było czasem nie do zniesienia, ale po za tym było ok.
Ostatnio gdy wprowadzono znów Oxaliplatynę mama osłabła tak, że przez 10 dni po chemii nie miała siły wstać z łóżka.
Przerwano więc i na kolejnym kursie dali Cisplatynę.
Zastanawiam się czy nie przenieść leczenia do Wawy- tylko jak to organizacyjnie zrobić :(
Czasem mam wątpliwości czy cały proces leczenia był dobrze prowadzony, czy może mogłam zrobić coś inaczej, skierować mamę do innego lekarza, innego szpitala... Niestety mam wrażenie że mnie to przerasta.
Co do szpitala w Łodzi to mam tylko negatywne opinie. Od tygodnia nie mogę się doprosić o wypisanie skierowanie na PET. Pani dr z wielkiej łaski zgodziła się je wypisać (bo skoro mama miała zabieg w Wawie to oni powinni wypisać jej skierowanie), miało być na czwartek - nie było, potem miało być w piątek przefaxowane od razu do mazowieckiego centrum pet-ct - dziś dzwoniłam i nic do nich nie doszło!
Rozumiem że mają dużo pracy i pacjentów ale do cholery to zajmie przecież 10 minut! I wynikiem też powinni być zainteresowani.
Dzisiaj zesknuje już ten ostatni wynik PETu. Z tego co pamiętam to była tam mowa o węzłach chłonnych śródpiersia.
U nas powoli, niestety powoli coraz gorzej.
Mama teraz dostaje gemzar, jest na plastrach z morfiną. Najbardziej doskwiera jej nie dolegliwości bólowe, nie nudności, ale samotność.
Z mężem pracujemy, a mama siedzi sama całe dnie. Dawni znajomi jakoś już dawno się ulotnili. Każdy ma swoje życie i swoje sprawy...
Zabija ją ta samotność, a ja nie wiem co mam zrobić!
Orientuje się ktoś czy istnieją może jakieś dzienne ośrodki, fundacje, albo inne miejsca gdzie mogłaby być wśród ludzi?
Samotność jest straszna Aguś , ale staraj się spędzać z mamą jak najwięcej czasu , wiem ,ze Tym wiesz i nie wkurzaj się na mnie jak by co. Ja też nie mogłem z moją mama być dużo bo mieszkałem 50km od niej i na dodatek marynarz. Wiedz ,że jestem z Tobą z Wami i czytam i czekam na info od Ciebie . Pozdrawiam i bądzcie silni
_________________ Mamusia odeszła 10.10.2011 o 02:50. Spoczywaj w pokoju.Byłem razem z Nią i tatą do końca. krzysiek-matros
Mimo że od dawna wiedziałam że taki będzie koniec, nie mogę się z tym pogodzić.
Trzymałam ją za rękę, ale koniec był straszne. Nie przypuszczałam w najgorszych snach że tak wygląda śmierć...
Tak pusto, tyle rzeczy nie zrobionych jeszcze, tyle słów nie wypowiedzianych jeszcze...
Dziś odbył się pogrzeb mojej kochanej Mamusi...
A do mnie dotarło, ze zostałam sama...
Tyle chciałabym zmienić chociaż w tych ostatnich miesiącach kiedy nie docierało do mnie, że Mama jest coraz słabsza, wypierałam to i nie wierzyłam. Mogłam spędzić z nią więcej czasu, po prostu więcej być...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum