Dziękuję Wam, za wsparcie!!
Dziś radioterapeutka, po obejrzeniu TK powiedziała, że nie jest dobrze i musi przemyśleć co teraz zrobić.
Wstępnie tata miał dziś TK przygotowawcze i od poniedziałku ma zacząć, ale jeśli doktor zdecyduje, że jednak takich naświetlań nie będzie to zadzwoni do nas jutro.
Nie chciałam, żeby tata wiedział, że w innym płacie też się pojawił guz i tego nie powiedziałam mu, a on czytając wynik TK raczej nie domyślił się tego...chyba.
A jeśli nie będzie leczenia to co?
Czekanie na pogorszenie się?
Nie wiem czego i kiedy można spodziewać się.
Trochę czasu minęło. Jak twój tata się czuje ? Miał radioterapię ? Co robicie?
Staszku, minęły dwa dni od ostatniego mojego wpisu
Radioterapeutka nie dzwoniła do nas, więc w poniedziałek jedziemy uszykowani na naświetlania.
Tyle tylko, że nie wiemy jakie będą i mam nadzieję, że będą.
Tata czuje się nadal dobrze i nadal kaszel dokucza.
Tata dziś miał pierwsze naświetlania.
Lekarka nic nie wspominała o zmianie planów, więc chyba to będzie cały cykl 30 naświetlań.
Tylko co to tak naprawdę da?
Próbują wyleczyć czy spowolnić? A jak spowolnić to na jaki czas?
Czy jest szansa, że guzy się znacząco zmniejszą?
I co będzie po naświetlaniach? Jakieś następne leczenie?
Przypuszczam, że lekarze mają na celu zahamowanie lub cofnięcie ekspansji w rejonie oskrzeli, gdzie (wg. tego co piszesz) nacieki grożą zablokowaniem dopływu powietrza. Jeżeli tak jest, to efektem powinna być wyraźna ulga w oddychaniu. Oczywiście, w medycynie obowiązuje - jak w życiu -zasada coś za coś: uszkodzenia oskrzeli w trakcie radioterapii dadzą na pewno o sobie znać w postaci kaszlu, chrypki i zespołu astmatycznego, spowodowanego włóknieniem oskrzeli i czasowym zniszczeniem kosmków. Część tych objawów przejdzie, część może pozostać na stałe. Pytanie, jak długo trwa poprawa jest trudne do odpowiedzenia. Niektórzy odnotowują parę tygodni, inni parę miesięcy poprawy. Jedno jest jasne - poprawa ma charakter czasowy.
Dziś tata miał pobieraną krew dwa razy, bo za pierwszym razem zbyt wysoki cukier wyszedł.
Jutro ma mieć robione usg jamy brzusznej.
Czy to standard, że na początku naświetlań wykonuje się usg??
Dzis tatę na weekend przywiozłam do domku.
W poniedziałek ma mieć usg węzłów chłonnych, bo lekarka powiedziała, że trudno dotykowo ocenić je.
Kontrolują też krew, bo cukier wzrasta ( nigdy nie miał z tym problemów).
Mam pytanie - tata dziś gorączkował 38 C, ale przeszło na szczęście.
Pobolewa go po prawej stronie żeber (tak jakby pod żebrami ).
Czy te wszystkie objawy moga byc od naświetlań??
Martwię się, bo chociaż tata nie przyznaje się, to widzę, że źle się czuje - ciężej oddycha i nadal ma mocny kaszel.
Kontrolują też krew ,bo cukier wzrasta ( nigdy nie miał z tym problemów).
Czy tata przyjmuje sterydy?
jusia napisał/a:
Pobolewa go po prawej stronie żeber (tak jakby pod żebrami ).
Kiedy miał ostatni raz wykonane USG jamy brzusznej?
jusia napisał/a:
Mam pytanie- tata dziś gorączkował 38 C,ale przeszło na szczęście.
Taka 'sporadyczna' temperatura, w okolicach 38 st. może być efektem naświetlań, jak najbardziej.
jusia napisał/a:
widzę ,że źle się czuje,ciężej oddycha i nadal ma mocny kaszel.
Jusia, choroba postępuje. I niestety dość szybko..
Kaszel i kłopoty z oddychaniem mogą być efektem powiększania się węzłów chłonnych w okolicach śródpiersia.
Tak, ciągle zażywa te leki. Muszę tatę spytać, bo wiem, że coś mu pozmieniali.
DumSpiro-Spero napisał/a:
Kiedy miał ostatni raz wykonane USG jamy brzusznej?
Teraz w środę, wszystko było w porządku.
Mam jeszcze pytanie - tata jak wypił ostatnio siemię lniane to dostał strasznego bólu brzucha.
Czy siemię może być tak źle tolerowane? Czy można coś w zamian stosować o podobnym działaniu?
Dziś znowu choroba zaatakowała...
Rano dostałam telefon z WCO, że tata czekając na naświetlanie stracił przytomność.
Doktor powiedziała, że musimy liczyć się z wszystkim i że stan jest naprawdę poważny.
W związku z objawami koło utraty przytomności (mimowolne oddanie kału i moczu), podejrzewa "sprawy mózgowe" i postara się na jutro załatwić tomograf głowy.
Oczywiście naświetlania na razie wstrzymuje i na weekend tata nie wyjdzie do domku.
Miał tez zrobione ekg (w normie) i badał go neurolog (też dobrze).
Dziwne to wszystko - bo jak byliśmy później u niego to apetyt ma, normalnie rozmawia z nami, śmieje się, nie chudnie itp i nadal nie chce się wierzyć, że jest śmiertelnie chory...
Wczoraj wspominał mi, że ma coraz gorszy kaszel (dostaje coś na to, ale nie pomaga)i czasem ma wrażenie, że udusi się przez niego.
Boli też go ciągle po tej prawie stronie, dostaje jakieś leki na ból - i mam pytanie czy to może być przerzut na żebrach??
Ja jak patrze na tatę to widze jak bardzo się zmienił . Zmizerniał. Ale cieszy mnie każdy jego uśmiech . I daje jakąś malutką nadzieję, że może jeszcze troszkę zostanie z nami. Trzymaj się Jusia . I SIŁY dla twojego taty !!!
Wstępnie badanie tk nie wykazało przerzutów - podejrzewają padaczkę.
Tatę zaczyna boleć przełyk i ma coraz większą chrypkę.
Dziś rozmawiałam z taty lekarką (onkolog radioterapeutką). Powiedziała, że oczywiście o wyleczeniu nie ma mowy. Teraz to jest walka o przedłużenie życia, a o ile się uda tatę przeciągnąć na naszą stronę, to nie wiadomo...
Jusia, siły zycze! Wiem, że nie jest wesoło, ale trzeba walczyc o kazdy dzien. ja tez z całych sił walcze o tatę, wiem więc przez co przechodzisz. Życze siły Tobie, ale przede wszystkim Twojemu Tatusiowi. Pozdrawiam, Agnieszka
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum