Słów brak
Łudziłam sie mocno, że może to jednak od leków, bo te zawroty się nałozyły z rozpoczęciem brania poltramu....Ale... jednak przerzut:(:(:(
Ogromnie mi przykro, naprawdę... zresztą żadne słowa nie oddadza tych emocji...
Wyobrażam sobie jak sie możesz czuć...
Masz rację, dwoiłaś się i troiłaś przez ostatnie miesiące... sama jedna pomagałaś tatusiowi...
Nie wyrzucaj sobie niczego. Zrobiłas przecież tak wiele!!!
Wkurzam się, że pani dr prowadząca nie poświęciła Wam więcej uwagi. Popatrz wystarczył inny lek, ktory przejął się losem pacjenta, zaniepokoił, dopilnował wszytskiego...
Anelio, co tu pisać w takiej sytuacji? słowa sa zbyt banalne:(
MOdlę się, by udało się przerzut w glowie zoperować! Pytanie co dzieje sie z brzuchem, skoro tyle moczu ściagnięto
Obawiam się, że choroba jest już w znacznym stopniu rozsiewu - świadczyć może o tym fakt, że po zacewnikowaniu ściągnięto tak dużą ilość moczu. Guz w tamtych rejonach (miednica mniejsza) uciska po prostu moczowód i to jest zapewne przyczyną takiej niedrożności. Ma to też pewnie związek z ostatnimi zaparciami i bólami brzucha.
Są to oczywiście jedynie domysły, bardzo dobrze że zlecono TK miednicy - będziemy wiedzieć więcej.
Ale jeśli potwierdzą się powyższe przypuszczenia, to o operacji przerzutu do mózgu nie będzie mowy - po prostu stadium zaawansowania choroby będzie zbyt duże i operacja, przy swoich możliwych konsekwencjach, byłaby zbyt ryzykowna i mogłaby stanowić dla pacjenta niepotrzebne cierpienie.
Móżdżek odpowiada m.in. za równowagę, koordynację ruchową - jego uszkodzenie przy zabiegu mogłoby oznaczać np. zaburzenia równowagi, koordynacji ciała, kłopoty z napięciem mięśniowym.
Dobrze, że wreszcie trafiliście na lekarza, z którego jesteście zadowoleni i czujecie jego opiekę. Mam nadzieję, że uda się tę lekarkę "zatrzymać" z Wami na dłużej.
Nie wyrzucaj sobie, Anelio, niczego. Pomagasz tacie jak możesz, Twoje zaangażowanie widać na kilometr. Ale to po prostu choroba - ona nie wybiera, nie karze za nic, nie jest "odwetem" za coś, co się zrobiło lub nie w życiu. Ona nie wybiera, po prostu jest.
Teraz trzeba zadbać o jak najlepszą opiekę dla Taty, to musi być priorytet.
Katarzynka36, absenteeism, cleo33, Gonia, i inni ...dziękuję Wam za pamięć, za to że czuję ,że mimo tej pustki, która mnie otacza jest jeszcze ktoś, ktoś kto pyta, doradza, pociesza - to tak wiele dla mnie znaczy ! Jedynej rzeczy nie mogę pojąć, dlaczego rodzina moja jest taka "zimna" ?
Katarzynka36 napisał/a:
Myślę o Was bardzo mocno, od wczoraj jeszcze intensywniej...
Tak bym chciała, by po tych złych informacjach pojawiło się jakieś światełko nadziei dla Twojego Ukochanego Taty...
To takie smutne i okrutnie dołujące - jeszcze 2 tygodnie temu namawialiśmy Was na przystąpienie do badań - niestandardowego leczenia - minęło kilkanaście dni a tu takie smutne wieści...
Katarzynko ja tak bardzo modlę się o to światełko nadziei ale życie pisze Nam szary scenariusz, tak bardzo mi smutno i tak bardzo mnie boli
Choroba jest nieprzewidywalna... dwa tyg. temu było to światełko, które w mgnieniu oka Nam wygasło
Dzisiejszy dzień rówinież spędziłam u taty (od 9:00 do 16:00)
Tata zdecydowanie lepiej wyglądał niż wczoraj. Spał kiedy przyszłam, a kiedy się obudził ja byłam tuż obok niego ... mój tatulek ...
Cewnik dalej tata ma a wczoraj wieczorem miał zrobioną lewatywę. Z wczoraj na dzisiaj spał zdecydowanie lepiej, w nocy miał tylko dokuczliwy ból nóg...
Ta "inna" p.doktor co chwile przychodziła, pytała jak tata się czuje, obsłuchiwała, sprawdzała mocz (wczoraj pojawiła się mocz we krwi), tata trafił tym razem na dobrą opiekę (ale jeszcze nic nie zostało zrobione w kierunku zmiany lekarza prowadzącego) !
Do południa zabrano na wózku tatę na TK miednicy. Po południu był wynik i okazało się ,że tam jest wszystko ok- cieszę się, że chociaż to jest bez zmian. Zapytałam więc dlaczego tata ma te problemy z brzuchem, odpowiedzieli, że jak na razie trudno to stwierdzić, bo wynik jest czysty i od strony onkologicznej nic nie widzą. Zapytałam czy może ta zmiana w j.brzusznej jest tą przyczyną, odpowiedzieli, że nie bo jest wyżej zlokalozowana. Co może więc być tą przyczyną ???
Po południu przyjechał również neurochirurg (przemiły Pan), powiedział, że taką zmianę można operować ale tata musi przejść dodatkowe badania ( w innym szpitalu) rezonans ...itd muszą dokładnie zbadać wszystko aby zakwalifikować chorego do operacji. Zapytałam czy guz w móżdżku jest duży, odpowiedział, że nie tak bardzo tzn ma około 2 cm, zapytałam (z czystej ciekawości) jaki guz jest uznawany za duży, odpowiedział, że taki który ma od 5 do np. 8 cm.
Neurochirurg wziął mój numer tel. i powiedział, że niedługo ktoś z tamtego szpitala zadzwoni i powie na kiedy mam tatę przywieść na badania. Zapytałam czy długo będziemy czekać, odpowiedział, że termin powinien być w przeciągu 10 dni.
I to by było na tyle z dziesiejszego dnia.
Tata czuł się lepiej niż wczoraj (chyba przez to, że wreszcie wylał z siebie te ogromne ilości moczu) ale zawroty głowy nie minęły, ma strasznie chwiejny chód, wszędzie zabierany był za pomocą wózka, często coś zapomina. Apetyt tacie znowu dopisuje.
Dostaje dalej jakieś leki i kroplówki.
W szpitalu widziałam też Naszą p. prowadzącą ,która miała być dopiero w poniedziałek, wystraszyłam się, że skoro już jest to ona dalej będzie "opiekowała" się tatą ale nie, na szczęście tata był pod opieką tej innej p.doktor .
Nasza doktor prowadząca widziała mnie dwa razy i ani razu nie podeszła i nie zapytała jak tata, a przecież chyba powinna chociaż tyle zrobić, przecież od 6 miesięcy to ona jest Naszą prowadzącą... szczerze nie zdziwiło mnie jej zachowanie, ona widząc mnie jakoś unika mnie wzrokiem, ma zapewnie strach , że podejdę i zadam serię pytań ale nie, skończyło się to! Kiedy zawsze chciałam ją o coś zapytać ,krótkimi słowami starała się mnie pozbyć ... nie teraz, pózniej, proszę czekać a pózniej zapominała, czułam się tak niezręcznie przy Niej, tak jabym była nachalna... nie chcę już tego !
Powiedzcie mi co należy zrobić aby zmienić lekarza ?
Kolejne pytanie, co Wy myślicie o tym aby tatę operowano ? Wiem,że po tego typu operacjach pózniej bywa różnie, a tatko oprócz tego nowego guza w móżdżku ma przecież guza płuca i zmianę w j brzusznej, no i ZŻGG (tata od dłuższego czasu nie jest opuchnięty) jak to ma się do tego wszystkiego ?
Czy lepiej byłoby aby tata przeszedł tylko naświetlenia ?
Ja wiem, że na takie pytania odpowiedzi powinien udzielić Nam nerochirurg po tych wszystkich badaniach ale chciałabym zapoznać się róznież z Waszymi, bardzo dla mnie ważnymi zdaniami.
Co myślicie o tych problemach z oddawaniem moczu czy stolca ?
Jutro jadę znowu do taty i jutro chyba też zostanie wypisany do domu, także dopiero jutro będę mogła przepisać wyniki.
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Witaj Anelio
To jest maleńkie, maleńkie światełko w tunelu - dobry wynik TK brzucha. Niewiele, ale te zaburzenia w oddawaniu moczu i bóle brzucha sugerowały, że tam też moga być przerzuty nowotworu. PYtanie skąd jednak wzięły się takie problemy z moczem i stolcem???
Anelio, wiesz, że ja fachowcem nie jestem, ale wydaje mi się, że skoro neurochirurg wstępnie wyraził nadzieję na operację to dobra wiadomość. Pytanie tylko czy szczegółowe badania potwierdzą tą decyzję, bo masz rację - Tata jest już mocno obciązony z tym Zespołem Żyły... ale operacja to nadzieja na zyskanie troszkę czasu... pewnie niewiele, ale może kilka miesięcy chociaż... Bez operacji tata może czuć się z dnia na dzień coraz gorzej. Niestety:(
Nie wiem co Ci poradzić, przede wszystkim czekaj na ostateczny werdykt chirurga i jego decyzję.
Robisz naprawdę wszytsko co w Twojej mocy. Bardzo przykre jest to, że w tej walce nie masz wsparcia rodziny. Potwornie mi przykro, bo u nas jest inaczej i ciężko mi pojąć, że inne teoretycznie bliskie osoby z rodzinnego grona nie chcą, czy nie czuja potrzeby pomocy Tacie/Mężowi/Bratu.. ciężko to nawet komentować taką postawę...:(
Tyle stresów, ta wielomiesięczna walka to za dużo jak na barki jednej młodej KObiety...Stanowczo za dużo... Nie możesz Anelio jakos zmobilizowac innych? Pamietam, że pisałaś, że Oni się odcieli w pewnym sensie od Taty, ale On jest bardzo poważnie chory, może by sie w końcu zainteresowali i pomogli?
Anelio, ściskam Cię, odpocznij od tych stresów, weż może jakies uspokajające, byś spokojnie spała i ciut sie chociaż odstresowała, tym bardziej, że musisz zbierać siły na ciąg dalszy walki...
DIAGNOSTYKA cd
Konsultacja neurologiczna-badaniem neurologiczny rozsiane objawy ogniskowe w CUN z dominującą zaspołu móżdżkowego. Leki p/obrzękowe.
Konsultacja neurochirurgiczna-w badaniu TK głowy z dnia 08.06.2011 stwierdza się guz w prawej półkuli móżdżku. Pacjent zostaje zakwalifikowany do przyjęcia do Kliniki Neurochirurgii celem uzupełnienia diagnostyki i kwalifikacji do leczenia operacyjnego. O terminie przyjęcia pacjęt zostanie poinformowany telefonicznie.
KT głowy z kontrastem 08.06.2011
W prawym płacie móżdżku hiperdensujnie ognisko o wymiarach 21*16 mm z niewielkim obrzękiem wokół.
Drobne ognisko malacyjne w istocie białej głębokiej płata czołowego po stronie prawej, w przednim biegunie odnogi przedniej torebki wewnętrznej (skan 29/5).
Nie wykazano innych zmian ogniskowych w mózgowiu zarówno nad jak i podnamiotowo.
Układ komorowy symetryczny i nieprzemieszczony względem linii pośrodkowej.
Przestrzenie podpajęcze niezwężone.
Częściowa sklerotyzacja komórek powietrznych wyrostka sutkowatego kości skroniowych.
KT miednicy z kontrastem 09.06.2011
Ściany i światło pęcherza moczowego prawidłowe.
Nie stwierdza się patologicznej masy litej ani torbieli.
Węzły chłonne biodrowe,pachwinowe i przedkrzyżowe niepowiększone.
Płyn w zachyłkach okołookrężniczych.
Cewnik w świetle pęcherza moczowego.
RTG 10.06.2011
Zdjęcie rtg klatki piersiowej pa+b.prawe (z opisem)
Guzowate poszerzenie prawej wnęki płucnej i cienia prawego górnego śródpiersia.
W prawym górnym płacie odwnękowe zmiany naciekowe z przyściennym zacienieniem-pogrubiała opłucna lub warstwa płynu.
Spłycony prawy boczny zachyłek przeponowo-żebrowy.
Lewe płuco bez zmian ogniskowych.
Sylwetka serca w normie.
ZALECENIA:
O terminie przyjęcia do Kliniki Neurochirurgii pacjent zostanie poinformowany telefonicznie. Pacjent zgłosi się do Poradnii Onkologicznej ok. 2 tyg. po zabiegu operacyjnym. Leczenie objawowe pod opieką Hospicjum Domowego- skierowanie wydano.
Utrzymywać cewnik w pęcherzu moczowym.
W razie zaparć - Enema
W razie pogorszenia samopoczucia lub narastania dolegliwości bólowych hospitalizacja w szpitalu rejonowym.
Rp. Metypred 16 mg -1 tabl. rano
No-Spa forte 2 razy 1 tabl. w razie bólu brzucha
Pyralgina-1 tabl. w razie bólu
Duphalac- 3 razy 10ml
Metoclopramid - 3 razy 1 tabl.
Prestarium 10 mg- 1 tabl. rano
Amlozek 10 mg-1 tabl. rano
Polprazol-1 kaps. rano na czczo
Furaginum-3 razy 1 tabl.
Vit. C -3 razy 1 tabl.
EPIKRYZA
Pacjeny przyjęty na Oddział Onkologii z powodu podejrzenia przerzutów do OUN.
Od około 2 tygodni zaburzenia równowagi, trudności w poruszaniu się , zaburzenia czucia w okolicy czołowej lewej oraz drętwienie lewej kończyny dolnej. Wykonano TK głowy, w którym uwidoczniono ognisko przerzutowe w prawym płacie móżdżku. Włączono leczenie przeciwobrzękowe. Pacjent konsultowany neurologicznie-rozsiane objawy ogniskowe z CUN z dominacją zespołu móżdżkowego . Pacjent konsultowany neurochirurgicznie - zakwalifikowany do przyjęcia do Kliniki Neurochirurgii celem uzupełnienia diagnostyki i kwalifikacji do leczenia operacyjnego. Z uwagi na zgłaszane dolegliwości - trudności z wypróżnianiem , dolegliwości bólowe w obrębie jamy brzusznej oraz brak parcia na mocz-pacjenta zacewnikowano -zaleganie ok. 3 litrów moczu. Badaniem neurologicznym nie stwierdzono zaburzeń czucia sugerujących uszkodzenie rdzenia kręgowego. Wykonano TK miednicy mniejszej, poszukując przyczyny w/w dolegliwości. Nie uwidoczniono żadnej patologicznej masy, obraz miednicy mniejszej-prawidłowy. Wskazane utrzymanie cewnika w pęcherzu moczowym. O terminie przyjęcia do Kliniki Neurochirurgii pacjent zostanie powiadomiony telefonicznie. Zalecono leczenie objawowe. W stanie ogólnym stabilnym wypisano pacjenta do domu z zaleceniami j/w.
To by było wszystko co jest napisane w karcie wypisu.
Tata w domu. Dalej ma zawroty głowy i chwiejny chód :(
Apetyt w miarę dopisuje.
Czy ktoś mógłby się wypowiedzieć co do powyższych wyników i co powinno być dalej zrobione ? Czy coś przeoczyłam ? Co może być przyczyną tych zaparć i problemów z oddawaniem moczu, bo już sama nie wiem co o tym myśleć? Czy to będzie dobra decyzja co do operowania guza w móżdzku ? Podpowiedzcie coś PROSZĘ.........
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Anelio witaj
Dopiero teraz sie "zgłaszam" w Twoium wątku, ale sama miała wczoraj i dzis nocy "jazdy" ze sobą, a raczej z moim sercem, ale już ok.
Na wypisie widać, że lekarze też nie wiedzą co było przyczyna tego braku wypróżniania?:( Dośc dziwne to? Może to ta zmiana w mózgu spowodowała, że Tata nie czuł potrzeby oddawania moczu?
Dobrze, że chcą Tate operowac - to jeszcze nie jest w 100% wiadomość, bo będa robić kolejne szczegółowe badania, ale najważniejsze, że z góry nie odrzucili Taty. Mam nadzieję, że operacja będzie i bardzo to Tacie Twojemu pomoże! Anelio macie skierowanie do Kliniki neurochirurgii ale gdzie? Do Szpitala na Przybyszewskiego w Poznaniu?
Ściskam Cia mocno i prosze nie zadręczaj się - zrobiłaś wszytsko co mogłaś i co w ludzkiej mocy!
Trzymam kciuki za dobre wiadomości i udana operacje, ktora da Wam jeszcze troszkę czasu - MUSI!
Anelia,
Z przytoczonego wypisu wynika, że przyczyną problemów z oddawaniem moczu była najprawdopodobniej infekcja dolnych dróg moczowych (ewidentnie widać jakąś infekcję w morfologii, krew w moczu również może świadczyć o stanie zapalnym. Zastosowano ponadto leczenie: furagin+wit C - typowe w postępowaniu przy zapaleniu cewki moczowej).
Mógł się na to nałożyć problem z niedoczulicą lewostronną - wynikający z rozsiewu do OUN. Być może w jakimś stopniu wpływa ona na nieświadome wstrzymywanie oddawania moczu - dlatego dobrze, że zostawiono na razie cewnik. To gwarantuje prawidłowe odprowadzanie moczu i "rozprawienie się" z infekcją (której zawsze sprzyja zaleganie moczu).
Co do kłopotów z wypróżnianiem - nie wiemy, co było tego przyczyną. Wykonano jedynie TK miednicy mniejszej (a nie jamy brzusznej) ze względu na fakt, że zaleganie moczu stanowiło o wiele poważniejszy problem. W TK miednicy wspomniano o płynie,który pojawił się w pętlach jelitowych (na TK jamy brzusznej moglibyśmy zobaczyć niewiele więcej). To może oznaczać to, o czym wcześniej napisałam - obecność rozsiewu drobnoguzkowego. Taki rozsiew może powodować już różnorakie objawy kliniczne, jednak często na wczesnym etapie można go jedynie zobaczyć "gołym okiem".
Nierzadko są spotykane przypadki, gdy - np. planując jakiś zabieg radykalny w obrębie jamy brzusznej - najpierw wykonuje się TK lub nawet PET i nic podejrzanego w wynikach nie ma. Dopiero po otwarciu jamy brzusznej stwierdza się rozsiew wewnątrzotrzewnowy - chirurdzy określają wtedy to co widzą dość często "rozsypanymi ziarenkami grochu" (mnóstwo zmian o wymiarze kilkumilimetrowym).
To oczywiście tylko hipoteza, że tak może się dziać u Twego taty. Należy jednak w tym miejscu podsumować sobie wszystko i powiedzieć: nie ma na tę chwilę dowodów na to, że coś się dzieje w jamie otrzewnowej. Jeśli leki wspomagające wypróżnienie pomogły - to na tę chwilę przestajemy się tym zajmować. Mamy bowiem inny problem, który (onkologicznie) stawia pozostałe na drugim miejscu: przerzut do móżdżku.
Przerzut do móżdżku wymaga - o ile to możliwe - jak najszybszej interwencji chirurgicznej. To akurat umiejscowienie zmiany przerzutowej skutkuje bowiem bardzo szybkim narastaniem silnych objawów neurologicznych i niestety bardzo przykrych. Zaburzone zostają podstawowe funkcje takie jak koordynacja ruchowa, umiejętność wykonywania czynności precyzyjnych i utrzymania równowagi. Chory dość szybko przestaje chodzić i samodzielnie wykonywać czynności typu przyjmowanie posiłków. Strasznie przykrym objawem jest uczucie "karuzeli", które ostatecznie towarzyszy nawet podniesieniu głowy z pozycji leżącej. Dochodzą do tego bardzo silne bóle głowy (niejednokrotnie trudne do opanowania farmakologicznie) i częste wymioty. W przebiegu nieleczonego chirurgicznie przerzutu do móżdżku może dojść do wodogłowia.
Spodziewany przebieg zdarzeń jest zatem tak bardzo niekorzystny, że zabieg chirurgiczny jest w tym przypadku postępowaniem z wyboru.
Jak każdemu zabiegowi (szczególnie przeprowadzanemu w obrębie OUN) tak i temu mogą towarzyszyć powikłania, w tym rzadkie i poważne. Jednak: dla takiego chorego nie ma alternatywy. Zabieg daje jakąś szansę by złagodzić objawy neurologiczne, bez zabiegu natomiast będą one tylko w sposób dotkliwy szybko narastać.
Wykonanie rezonansu główki przed zabiegiem jest konieczne by potwierdzić operacyjność zmiany (m.in. brak naciekania komory IV / wykluczenie mnogich zmian).
Może się zdarzyć, że po wykonaniu MRI zmiana okaże się nieoperacyjna - trzeba się z tym liczyć. Myślę jednak, że szansa na operacyjność jest dość spora.
Może się zdarzyć, że tata umrze w trakcie operacji lub bezpośrednio po - też trzeba się z tym liczyć. Jednak szanse na powodzenie zabiegu są większe niż w/w ryzyko.
W końcu - pomimo wykonania takiego zabiegu rokowanie pozostaje bardzo złe. Ten zabieg to leczenie ratujące - przed nieuchronnie nasilającymi się objawami progresji w obrębie móżdżku. Niestety zmiany w móżdżku mają tendencję do bardzo szybkiej wznowy - czasem w ciągu 2-4 tygodni odrasta guz wielkości dokładnie tej samej, którą poprzednio usunięto. Czasem nie - i do końcowego etapu życia chorego przyczyniają się zmiany o innym umiejscowieniu (np. płuco, czy jama brzuszna).
Może tak się zdarzyć, że ten zabieg da Wam miesiąc czy dwa więcej.
Piszę to wszystko byś mogła realnie ocenić korzyści, które możecie odnieść z decyzji o poddaniu się operacji. Bardzo bym też nie chciała, byś w którymś momencie była narażona na silne i bolesne rozczarowanie - licząc wcześniej na nierealne efekty takiego leczenia.
Nie wyrzucaj sobie niczego - jesteś od wielu miesięcy tytanem pracy w zakresie starań o polepszenie komfortu życia swego taty i uzyskania możliwości jego przedłużenia. Na każdym kroku widać Twą miłość i poświęcenie. Niezależnie od tego jednak co byś nie zrobiła - przeciętne przeżycie u chorych na raka płuca z zespołem żyły głównej górnej wynosi ok. 6 miesięcy i choćby to świadczy o tym, że stan Twego taty wiąże się z naturalnym przebiegiem choroby a nie z jakimkolwiek Twoim zaniedbaniem.
Pamiętaj, że w tym ciężkim czasie miłość i troska bliskiej osoby to dla chorego prawdziwy skarb - to co dajesz swemu ojcu było i jest nadal bezcenne.
Katarzynka36, DumSpiro-Spero, nie wiem co pisać, dziękuję za wiadomości.
Strasznie mi jest ciężko, boli mnie, nie mogę patrzeć na to jak stan taty zmienił się w ciągu zaledwie kilku tygodni nie daję rady , nie mam siły , boli mnie kiedy patrzę na tatusia serce mi pęka !!!
Dziś część dnia spędziłam u taty, po nieprzespanej nocce z powodu bólu brzucha tato dziś cały dzień co chwilkę zasypiał, śpi niespokojnie, od czasu do czasu podczas snu ma takie niekontrolowane ruchy lewej strony już nie ma uśmiechu na twarzy mojego kochanego tatulka nawet nie rozmawia ,siedzę przy Nim tak często jak tylko mogę ,teraz znowu zaczęło go boleć w okolicy żołądka. Tata jest coraz słabszy Tak bardzo chciałabym aby mógł mnie jeszcze w moim mieszkaniu odwiedzić abyśmy mogli razem się śmiać , rozmawiać, spacerować abym mogła go widywać z jego przyjaciółmi a nie tak jak teraz, widuję jego przyjacół bez mojego tatki ...brakuje mi tego Boję się kolejnej nocy, dnia ...
Mój chłopak musiał wyjechać, zostałam już całkiem sama bez wsparcia ... płaczę, boli, serce pęka ...
[ Dodano: 2011-06-11, 21:32 ]
Mam jeszcze jedno pytanie. Tatę musi strasznie boleć, bo podczas bólu chce ketonal. Ja daję tacie Pyralginum i Nospa ale nie pomaga, ile i co jaki czas dać tacie ketonal ? Co może pomóc na ten ból w okolicy żołądka ?
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
absenteeism, Ketonal 100 mamy w domu.
Ja też zastanawiam się nad zapisaniem taty do poradni leczenia bólu lub do hospicjum domowego. Załatwię to w poniedziałek ...
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Dzisiejszy dzień był znowu w stresie
Rano zadzwoniłam do mamy, mówi, że tatko ma znowu bóle w okolicy żołądka, i że w nocy kiepsko spał, powiedziałam, że jak tata chce to niech zadzwoni po pogotowie. Po kilku minutach telefon, że pogotowie jest już w drodze, a więc ja szybko w stresie do taty pojechałam ...
Przyjechali, osłuchali, zbadali ciśnienie, przeczytali ostatnie 2 karty wypisu, dali tacie jakiś zastrzyk przeciwbólowy. Zapytałam co tata może brać w razie ponownego bólu, wspomniałam , że mamy Ketanol, Poltram, odpowiedział, że najlepiej 15 kropli Poltramu. Pojechali.
Tata pierwsze kilka godzin był jakiś skołowany ale ból minął. Cały dzień znowu leży. Wypróżniam mu woreczek z moczem aby z tymi zawrotami głowy nie wstawał, ze stolca się dziś nie wypróżnił Po południu tata już był w lepszym stanie tzn. zjadł ze mną obiadek, pózniej wypił małą kawę, więcej rozmawiał i żartował od czasu do czasu (tego mi już długo brakowało ) Pod wieczór ponownie zjadł. Cały dzień od rana do teraz spędziłam u tatki. Jednak nie da się ukryć boję się co przyniesie Nam kolejna noc czy dzień
A co hospicjum to we wtorek przyjedzie jakaś p.doktor z tamtąd. Hospicjum-ta nazwa strasznie mnie przeraża ale nie chcę aby tatko tak cierpiał i nie wysypiał się Mam nadzieję, że ból się nie pojawi ! Tata pózniej jeszcze przed snem wezmie ten Poltram.
Mam pytanie, tata od dłuższego czasu ma problemy ze snem tzn. w nocy nie śpi, bo ból przeważnie wtedy się nasila, w dzień od czasu do czasu przysypia ale są to takie 15-to minutówki niespokojnego snu... ileż człowiek może tego wytrzymać czy mogłabym tacie kupić jakiś lek na sen, jeżeli tak to jaki ?!
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Anelia - hospicjum to przyjaciel, to pomoc, to wsparcie. To opieka dla chorego i poczucie bezpieczeństwa dla jego rodziny, że nie są już z wieloma, mnożącymi się wciąż problemami sami.
To w hospicjum pracują specjaliści, którzy niosą ciężko choremu (a przez to i jego rodzinie) największą ulgę.
Więc precz ze stereotypami i z postrzeganiem słowa "hospicjum" jako czegoś co budzi lęk - TAM jest pomoc i prawdziwe wsparcie.
Lęk oswaja się i oddala m.in. przez poznanie tego, co ten lęk wywołuje - jeśli więc masz siłę na dodatkową lekturę usiądź spokojnie, zrób sobie herbatę i przeczytaj artykuł autorstwa prof. Krystyny de Walden Gałuszko; wierzę, że pomoże Ci on i uczyni Cię silniejszą :
» Hospicjum to też Życie «
Anelia napisał/a:
Mam pytanie, tata od dłuższego czasu ma problemy ze snem tzn. w nocy nie śpi, bo ból przeważnie wtedy się nasila, w dzień od czasu do czasu przysypia ale są to takie 15-to minutówki niespokojnego snu... ileż człowiek może tego wytrzymać czy mogłabym tacie kupić jakiś lek na sen, jeżeli tak to jaki ?!
Oczywiście, w medycynie paliatywnej jedną z dolegliwości, które należy zwalczać jest bezsenność. Stosuje się różne leki, które pozwalają choremu na spokojny sen - są to jednak leki na receptę i o ich wyborze (i dawce) decyduje lekarz. Lekarz z hospicjum domowego z pewnością będzie wiedział jak tacie w tym zakresie pomóc i jaki lek zapisać.
Pamiętajcie tylko o tym, by podczas wizyty naświetlić lekarzowi ten problem.
DumSpiro-Spero, dziękuje.
A ja znowu byłam u taty i znowu musieliśmy zadzwonić po pogotowie, ponieważ bóle nad brzuchem ponownie się pojawiły Chcieli tatę zabrać do szpitala ale tata nie chciał, chciał tylko lek przeciwbólowy , ma dość szpitali- i wcale mu się nie dziwię ...
Tym razem tata dostał morfinę jak się nie mylę 0,4 morfiny. Pierwsza morfina u taty. Ból minął a ja z "bólem serca" wróciłam do domu, ciężko mi jest. Kochani strasznie się boję co przyniesie Nam kolejny dzień. Zapytałam ratowników z pogotowia o coś na sen, zadzwonili do lekarza zapytać czy mogą podać też relanium ale lekarz się nie zgodził. Powiedział, że do morfiny nie można tego podać
Teraz uciekam, spróbuję się położyć i zasnąć ... Kochani moi BOJĘ SIĘ !!!
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Jeśli chodzi o Hospicjum to ich pomoc w takich sytuacjach jest niedoopisania. Oni mają dyżury całodobowe, my np. zadzwoniliśmy w sprawie cewnika na telefon dyżurny i Pani pielęgniarka była w przeciągu 30 minut u nas.
Rozumiem Twoje słowa, że Hospicjum to strasznie brzmi, bo generalnie Hospicjum jest dla osób cięzko chorych, bez szans na wyleczenie i jego misją jest łagodzenie dolegliwości wywołanych postępem choroby, która nieuchronnie prowadzi do śmierci.
Jednak trzeba się przełamać, bo fakty są Wam znane i czy będzie u Was Hospicjum, czy nie to tego się nie zmieni, a Jego obecność da Wam poczucie bezpieczeńtwa.
Napewno to wszystko wiesz, ale tak sobie jeszcze napisałam, żeby może innych przekonać czytających Twój wątek, żeby nigdy się nie wahali.
Trzymaj się mocno, rozumiem Twój strach, ten ból w żołądku i niemoc.
Trzeba przez to przejść, niestety
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum