Ja również żałuję, że mama nie zgodziła się od razu na przyjęcie chemii. Było to dla mnie dużym zaskoczeniem bo rozmawiałam z nią o ewentualnej konieczności dalszego leczenia się i myślałam, że zrozumiała, że jeśli lekarze coś oferują to trzeba to brać i korzystać z tego, bo potem sytuacja może się nagle zmienić i to z różnych powodów. Niestety strach mamy był większy niż myśłalam i pewnie to zadecydowało o tym, że podjęła taka decyzję a nie inną. Co do wlewów to my mamy wizytę ustawioną na 24.11 między godziną 9:00 a 9:45 na oddziale. Po wlewie mamy jechać do domu a następny wlew (cykl) dopiero za około 2 tyg po pierwszym. Sorki za wprowadzenie w błąd. Pozdrowienia dla babci. Życzę jej również dużo zdrówka, siły oraz dobrych wyników krwi. Napisz jak babcia zniosła pierwszy cykl. pozdrawiam serdecznie
To chyba naturalne, że ludzie boją się nieznanego - nie dość, że dopadła ich taka wredna choroba, to jeszcze muszą się "truć" chemią, żeby ją wytępić. Wiesz, rozum to pewnie jedno, a emocje drugie, dlatego mama mimo że rozumie konieczność leczenia, to się go boi. Oby wszystko było dalej jak najlepiej :)
U nas pierwszy cykl poszedł całkiem sprawnie, ostatni wlew był w środę i jak na razie babcia nie ma w sumie żadnych skutków ubocznych. Wręcz przeciwnie - je jak koń, sprząta i łazi po zakupy ;)
Cieszę się, że Twoja babcia dzielnie zniosła pierwszy cykl chemii i że się dobrze czuje. Mam nadzieję, że moja mama również nie będzie miała wielu skutków ubocznych leczenia. Boję się tego pierwszego wlewu. Nie wiem jak zareaguje jej organizm a przecież jest już obciążony chorobą niedokrwienną serca i cukrzycą. Martwi mnie w tej chwili również to, że mama w zasadzie nie ma apetytu. Wciąż twierdzi, że boli ją żołądek i często wymiotuje. Czy to normalne po operacji wycięcia płata płuca? Może ktoś miał podobny problem ? Bardzo prosze o radę co mogłoby złagodzić bóle żołądka i ewentualnie zahamowac wymioty.pozdrawiam serdecznie
Nikt nie miał pomysłu na te mdłości niestety Na szczeście to prawie minęło. Mama dostała lek metoclopramidum i jakoś już lepiej. We wtorek jedzemy na pierwsza chemię i mam nadzieję, że nie będzie po niej zadnych komplikacji. pozdrawiam
Jesteśmy już po pierwszej chemii. W zasadzie oprócz nudności, które czasami miewa, mama czuje się całkiem dobrze. 01.12 mamy wyznaczoną drugą wizytę. Najpierw rano morfologia , potem decyzja lekarza i pewnie wlew. Pozdrawiam wszystkim forumowiczów!!!
Mam pytanie. Jutro mama ma wizytę kontrolną u torakochirurga. Nie wiemy za bardzo czy torakochirurg zleca kontrolne badania (TK, Rtg, uSG jamy brzusznej) czy może onkolog, który jest lekarzem prowadzącym w tej chwili jeśli chodzi o chemię. Proszę napiszcie jak to jest i czy w tej chwili mama powinna mieć już wykonane jakieś kontrolne badania (01,12 miała drugą chemię). pozdrawiam
Z tego co ja wiem i co było w naszym przypadku,to onkolog zlecał badania.
Tk często robi się po drugiej chemii-z tym ,że mój tata nie miał żadnej operacji,a chemia była na samym początku,więc być może w Waszym przypadku będzie inaczej.
Daj znać co dowiedziałyście się.
Pozdrawiam!
U nas też onkolog zleca badania. Ale TK jest np. planowane po 3-4 kursie chemii, w trakcie w sumie nic poza morfologią nie jest robione (usg jamy brzusznej było wcześniej), nie wiem jak u Twojej Mamy powinno to wyglądać.
Dziękuję za odpowiedzi. Na razie nie dostaliśmy żadnego skierowania ale w styczniu mamy mieć już serię zleceń - tak mówił lekarz. Samopoczucie mamy jest ok, dzielnie znosi chemię, emocje opadły i jakoś leci.
Następna chemia 15.12 potem 22.12 chyba, żeby morfologia się pospsuła. pozdrowienia!!!
No i niestety dobre samopoczucie szybko opuściło mamę. Ciągle płacze bo wymiotuje, wszystko jej się trzęsie w środku- tak mówi i nie je. Czy na mdlości są jakieś sposoby?
pozdrawiam
My dostajemy Zofran zawsze na parę dni po chemii, babcia bierze obowiązkowo (chyba 2 x dziennie), a poza tym Metoclopramid do brania doraźnego, kiedy mdli. Mama dostała receptę na niego lub inny lek tego typu? Jeśli nie, to zadzwońcie i poproście, nie powinno być problemu :)
No i z takich mniej farmakologicznych sposobów na nudności i wymioty - niech mama je często ale mało, np. zanim wstanie rano z łóżka niech podje trochę bułeczki z masłem, na co by miała ewentualną ochotę, bo często zapełnienie żołądka eliminuje uczucie mdłości przynajmniej w jakimś stopniu.
To normalne, że przy chemii będą się zdarzać etapy bardzo dobrego samopoczucia i bardzo kiepskiego - trzeba jakoś przetrzymać i w tych kiepskich momentach przypominać sobie, że przecież będzie lepiej :) pozdrawiam!
Wczoraj byliśmy a następnej chemii. Wyczekaliśmy się w zasadzie najpierw na wyniki krwi choć byliśmy je zrobić około godz.8:00, potem na lekarza który nie spieszył się z przyjęciem mamy. Nawet jej nie zbadał. Nic. W pośpiechu zapisał kolejną porcję i zbył rożnymi tekstami. Potem okazało się, że jest źle wypisane zlecenie na chemię. Kolejne czekanie na korektę zlecenia a na koniec okazało się, że nie ma w gabinecie leku, który został mamie przepisany. Dopiero teraz widzę, jakie mieliśmy szczeście wczesniej, ze trafiliśmy na dobrego torakochirurga który widział w mamie nie tylko kolejny przypadek choroby ale też człowieka.
Na rozrostówce tyle godzin czekania między morfologią a wynikami i przyjęciem to norma, także musicie się przyzwyczaić. No i generalnie podejście tam do pacjenta - hmm... powiedzmy, że jak pójdziesz na prywatną wizytę, to na pewno będziesz lepiej potraktowana niż tak na oddziale. Nie chcę mówić, że oni wszyscy są tam z gruntu źli i nieczuli, bo widzę też ile mają roboty codziennie, ale człowiek czasem potrzebuje jakiegoś dobrego słowa czy wyjaśnienia, a o to już tam dość trudno.
Tak czy inaczej, najważniejsze, że mama dostała chemię oby wszystko było w porządku i jak najmniej skutków ubocznych!
Dawno już nie pisałam co u mamy. Nie to że opuściłam sobie tą stronę, bo bym skłamała. Codziennie czytam niemalże wszystkie nowe wypowiedzi... U mamy na razie jest przerwa w otrzymywaniu chemii. Byliśmy jeszcze dwa razy od ostatniej wizyty z czego na przedostatniej wizycie pani doktor prowadząca poinformowała mamę, że teraz juz wizyty będzie miała w przychodni onkologicznej a nie na oddziale i przekierowala ją do dr Zalewskiej. Nie wiem co było powodem takiego posunięcia i nie chce pisać, jakie są moje domysły, bo może jestem przewrażliwona i tylko mogłabym tu kogoś skrzywdzić swoja opinią. Niemniej jednak 12.01 bylismy juz w przychodni. Niestety mama po ostatniej chemii, na którą wyczekaliśmy się do godziny 17:00 (ale to tak na marginesie), dostała zapalnie w miejscu wkłucia się i z tego też powodu 12.01 nie otrzymała następnej. Wróciliśmy do domu z antybiotykiem. 26.01 następny termin. Mam ogólnie nie najlepiej się czuje. Wciąż ma mdłości i wymiotuje. Ale to nie jest najgorsze. Najgorsze to jest jej samopoczucie psychiczne. Ma depresję- tak mi się przynajmniej wydaje. Czy ktoś zna dobrego psychatrę w Łodzi? Czy w Kopernku jest taki specjalista? Proszę o informację
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum