Od października przez 6 tygodni Tata miał - ze względu na znaleziono w wyniku pooperacyjnym komórki nowotworowe na linii cięcia operacyjnego - radioterapię radykalną. Zakończył ją w osttanim tygodniu listopada. Przez 6 tygodni dowoziliśmy Go na lampy bo nie chcielismy zostawiać Go w szpitalu. W domku był pod naszą "kontrolą" i psychicznie lepiej się czuł:) Poza tygodniowym suchym kaszlem i oslabieniem Tata zniósł bardzo dobrze radioterapię (no jeszcze klucha w gardle przez kilka dni Go denerwowała).
Pani dr radioterapeutka powiedziała nam na osttaniej wizycie, że była pełna obaw jak Tata zniesie te 30 naświetlań (wiek 69 lat, dwie endoprptezy, chodzi o kulach), bała się, że Tata bedzie bardzo oslabiony, będzie miał skutki uboczne. Bardzo sie cieszyła, że hemoglobina w porządku jak na lampy - 75, tak więc jakieś silnej anemiii Tato sie nie "dorobił" przez lampy. Powiedziała, że jest zachwycona Taty stanem i nastawieniem:)
Na chwile obecną w płucach jest czysto - płuca są o wiele lepiej rozprężone niż po operacji:):):)
Zdaję sobie jednak sprawę, że to "choelrstwo" może zaatakować znowu w każdej chwili...
Troszkę żyjemy więc jak na bombie, inna sprawa, że niestety Tata od kilku lat miał mieć wymienioną endoprotezę stawu biodrowego na nową, ale jakos się nie kwapił... No i "endka" zaczęła z miesiąc na miesiąc coraz bardziej dokuczać. Bardzo silny ból pojawił się w lipcu - po chemii. lekarze mówili, że być może chemia osłabiła jeszcze jakos organizm czy kośc i edndoproteza jeszcze bardziej się "wbiła" w miednicę.
I to jest problem. Trzeba ją szybko wymienić, bo Tata może przestać chodzić.
TYlko jak ja wymienić, jak walczylismy z płucem, a teraz Tata jest zaledwie 4 tygodnie po lampach. Mimo wszytsko jest oslabiony, bo najpierw była operacja, potem chemia, potem 30 lamp. Organizm potrzebuje regeeracji, no ale ból jst bardzo silny...
Gdyby Tata nie miał problemów z płucem, ortopeda powiedział, że w trybie pilnym wymieniłby ednoprotezę, bo zaje sobie sprawę jaki wielki to jest ból.
Pani radioterapeutka powiedziała, że ewentualna operacja może się odbyc dopiero około 4-5 miesięcy po naświetlaniu. 22 grudnia bylismy u onkologa prowadzącego - powiedział, że na chwile obecną nie widzi przeciwskazań do operacji biodra. Za miesiąc zrobi jeszcze kontrolę płuc i brzucha i wyda opinię do ortopedy.
Z jednej strony boję się ogromnie, bo wiem, że operacja biodra dodatkowo może osłabic organizm a to jest świetny "pokarm" dla ewentualnej wznowy:(
Z drugiej strony nie moge patrzeć na ból Taty przy każdym nadepnięciu, poruszaniu noga... chciałabym odroczyć jakos ta operację biodra, aby organizm się zregenerował, ale myśl, że Tata bedzie z tym bólem walczył jeszcze przez np. pól roku jest nieciekawa:(
Tak więc podsumowując moje przydługawe wywody. Operacja wycicia płata płuca była w polowie maja, chemia w lipcu, sierpniu i do połowy września, potem o olowy paźziernika do prawie końca listopada naświetlania... Czy ewentualna operacja biodra - jesli oczywiście z płucem bedzie ok - może się odbyć gdzieś w marcu?
Nie za wcześnie? BYłabym bardzo wdzięczna za opinie i komentarze, bo pani radioterapeutka mówiła, żeby zaczekac jeszcze z pł roku, a prowadzący dr onkolog, że On ie widzi obecnie przeciwskazań i z Taty wynikami może się zapisać na operacje ortopedyczną...
Tyle u nas...
Pozdrawiam ciepło i świątecznie:)
PS. No i jeszcze robi się problem z Taty woreczkiem zółciowym. Są kamienie od kilku lat, ale ostatnio jakoś Tatę ów woreczek pobolewa niestety (usg wątroby czyste - tylko mnóstwo złogów w woreczku)
[ Dodano: 2010-12-25, 18:02 ]
PS. Wybaczcie za błędy i literówki
Katarzynka36 ja chyba bym poczekała z kolejną operacja do czasu gdy tata będzie na tyle silny, odporny i wzmocniony aby móc ją przeprowadzić, a potem rehabilitacja.
Zima to okres gdy odporność spada, marzec to jeszcze zima. Osobiście gdyby to był mój tata to obawiałabym się obciążenia; kwestia na ile tata jest silny i odporny.
Zdaję sobie sprawę z dotkliwości bólu biodra-mój ojciec chrzestny miał operację biodra lewego i prawego; patowa sytuacja-poczekaj na opinię lekarza, a jeśli będzie na tak to warto wzmacniać tatę.
prowadzący dr onkolog, że On ie widzi obecnie przeciwskazań i z Taty wynikami może się zapisać na operacje ortopedyczną...
Cenna będzie jeszcze konsultacja anestezjologiczna, bo pewnie o to chodzi przede wszystkim. Jednak tę powinien już zainicjować ortopeda. Nie pozwólcie tacie cierpieć
Zaufajcie onkologowi prowadzącemu, monitorującemu na bieżąco stan ogólny taty.
W życiu najistotniejsza jest jego jakość, wie o tym najlepiej ten, który musi żyć np. z przewlekłym bólem.. Jeśli są dostępne narzędzia - trzeba o tę jakość walczyć.
Ściskam mocno.
[ Dodano: 2010-12-25, 21:35 ] gia77, problem może być tu głębszy niż 'odporność'.
Wadliwy staw dźwigający ciężar ciała i 'zmuszany' do funkcjonowania - to możliwość pogłębiania się uszkodzeń; z czasem może być konieczna rozleglejsza operacja niż obecnie. Nie czekałabym na taką okoliczność.
Katarzynka36, No to masz dobre wiadomości, że wygrywacie z "potworkiem" w płucach.
Jeżeli onkolog nie widzi przeciwskazań do operacji, to napewno wie dobrze, że jest taka możliwość. Nie znam się, być może chodzi tutaj o rodzaj narkozy. Mam dwie osoby w rodzinie po takich operacjach i podczas wymiany endoprotezy, nie miały ogólnej narkozy, tylko w kręgosłup, do połowy ciała były zniaczulane, operacje były przeprowadzane w Poznaniu.
Tatuś musi teraz bardzo cierpieć, to przykre.
Katarzynko, starsznie miło czyta się jak ktoś z nas wygrywa.
pozdrawiam w Świąteczny wieczorek.
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Katarzynka36 zaufaj lekarzom, ewentualnie weź pod uwagę dodatkowe konsultacje.Cieszę się,że z płucami okey.
Zawsze czytam Twoje wpisy, we wszystkich wątkach.Pozdrawiam świątecznie i serdecznie.
22 grudnia onkolog prowadzący powiedział, oglądając wyniki i wypis z ambulatoryjnej radioterapii, że nie widzi obecnie przeciwskazań i mozemy się zapisać do ortopedy. U ortopedy (2 nawet) bylismy 2 miesiące temu i miesiąc temu u lekarza, który 16 lat temu już Tatą operował i wymienił jego biodro na nowe, sztuczne. Ortopeda zapowiedział, że oprócz szczepień na żółtaczkę i standardowych badań, potrzebna jest mu opinia lekarza onkologa i informacja o obecnej wydolności Taty płuc, więc chyba spirometria byłaby wskazana do zrobienia?
Dziwny zbieg okoliczności, ale Tatę operował 16 lat temu ortopeda, który 2 lata "wszczepił" endoprotezę torakochirurgowi, który w maju z kolei operował naszego tatę:)
I tak się właśnie zastanawiam, czy nie iść też na konsultacje do owego torakochirurga, który Tatę operował, a ma szctuczne biodro i wie najlepiej z czym wiąże się ryzyko i na co w Taty przypadku zwrócić uwagę...
Osobiście odczekałabym kilka miesięcy z tą operacją, ale DSS masz KOchana rację - obecnie Taty jakość życia jest nieciekawa:( to ból przy chodzeniu...jak siedzi jest ok, jak wstaje, usiłuje się przemieścić jest okropnyból... Radość z czystych płuc psuje to właśnie, bo jak się cieszyć, jak w nocy spać nie można, bo przewrócenie z boku na bok jest koszmarem. Tata łyka tylko non stop tabletki - niewiele one mu dają (olfen, czy diclofenac), ale tramalu nie chce, bo 16 lat temu przed poprzednia operacje nałykał sie tego tyle, że szok i czuł się po tym paskudnie:(
Masz też rację DSS w tym, że za długo z operacją nie można czekać, bo ortopeda też mówił, że im dłużej tym gorzej:( teraz to juz nie bedzie standardowa wymiana "endki", tylko troszke szerszy zabieg, bo endoproteza zaczęła wpychać i trzeć w miednicę i to mocno:(
Elu - Tata był operowany na obydwa biodra w podobno najlepszym wielkopolskim ośrodku w POznaniu, więc pewnie mówimy tym samym szpitalu:) też miał znieczulenie w kręgosłup, więc myślę, że i tym razem takie byłoby wskazane...
Dziewczyny, bardzo dziekuję za odpowiedzi:)
Teraz tylko pozostaje mi się modlić by za miesiąc kontrola onkologiczna wypadła ok...
Bardzo bym tego chciała, bo od kwietnia zyjemy jak na bombie. Myślałam, że operacji będzie można odetchnąc, ale była chemioterapia, potem radioterapia. Kiedy myślałam, że już widać światełko w tunelu noga coraz bardziej szwankowała...I teraz jest problem z tym biodrem:( Tata no i my też chcielibysmy troszkę wytchnienia, by zebrać siły - nadwątlone już tą nieustająca walką...
Jeszcze raz pozdrawiam cieplutko z Poznania (bardzo oblodzonego)
[ Dodano: 2010-12-25, 23:07 ]
Agni:)
Cieszę się, że nie zapomniałaś o mnie i moim Tatku:)
Ściskam cieplutko i całusy ślę
Katarzynka36 myślę, ze warto pójść na konsultacje do torakochirurga, który tatę operował; jego doświadczenia mogą być dla Was przydatne.
Życzę, aby po tym okresie przyszła chwila na wytchnienie; o którym piszesz i aby nie było żadnych przeciwwskazań do operacji biodra taty.
Dzięki Gia:)
No wlaśnie marzę o chwili wytchnienia od choroby...Wiem, że mając chorobę nowotworową nie jest to zbyt mozliwe, bo ciagle trzeba trzymać rękę na pulsie, ale naprawdę jakiś okres spokoju, odpoczynku przede wszytskim psychicznego by się przydał...
Tym bardziej, że obiecałam Tacie...namawiając na operację (początkowo nie chciał operacji, nie zdając chyba sobie sprawy z powagi sytuacji i tego, że opereacja to ogromne szczęście), po operacji Tata myślał, że juz bedzie ok, a tu jeszcze chemioterapia... wmawiałam mu, że musi trzymac się dzielnie i przetrzymac jeszcze chemię, by paskudny rak nie wrócił.... potem Tata chciał już odsapnąć a czekala Go jeszcze radioterapia... więc ja znowu, że jeszcze tylko 30 lamp i bedzie ok... no i nie jest, bo biodro szwankuje, więc problemów ciąg dalszy:( ech, no ale trzeba się trzymać...
Katarzynko no no to ja widzę, że to Ty taka " niedobra " córka jesteś
Tatuś ciągle chciał odpoczywać, a córka ciągle przekonuje do nasępnego wyczyny
Oj żart żart, bo to dobrze tak czytać, że Wasza walka z tą " szumowiną" jest na prostej.
Bardzo się cieszę, teraz tylko to biodro- ja faktycznie też bym się zdała na onkologa, bo wydaje mi się, że zaufanie do niego macie, a to cenne bardzo mieć zaufanie do swojego lekarza.
Oby dalej było tak dobrze, będzie dobrze.
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
No na razie jest dobrze w płucach, ale z tego co czytałam i czytam na forum i słucham różnych informacji, szumowina w płucach odnawia/wznawia się bardzo często:(
Biorąc pod uwagę, że Tata ma stan zaawansowania II to w raku płuc jest to dobry wynik i powinnam się cieszyć i tak też jest, ale wiem, że na razie to tylko mała bitwa wygrana i trzeba trzymać cały czas rekę na pulsie.
Jestem skłonna nawet robić Tacie płatne TK co 3 miesiące, by tylko jeszcze bardziej kontrolować wszytsko (w szpitalu robią po operacji co 3 miesiące kontrolne rtg), bo boję się by czegos nie przeoczyć... Wiem, że wczesniej czy później u Taty jego nowotwór się odnowi, bo Tata ma ACC a on ma skłonności do miejscowej wznowy nawet po wielu, wielu latach...
Nie marzę więc o dziesięcioleciach, ale choć jeszcze kilku wspólnych latach z naszym Tatkiem. Bardzo Go kochamy I normalnie poleciały mi łezki na ostatniej wizycie u pani dr radioterapeutki (po 30 naświetlaniach) jak powiedziała, że cieszy ją bardzo gdy jej pacjent ma tak wspaniałą opiekę ze strony rodziny (codziennie przez 6 tygodni z Tata byłam ja i siostra, albo ja i brat), bo miłością można wywalczyć więcej niż się wydaje...
No więc walczymy dalej, teraz mamy jeszcze do kompletu 5 - miesięczną najmłodszą latorośl:) Tata bardzo chce swoją Wnusię nauczyć chodzić, jeździć na rowerze, chodzić na spacery no i rozpieszczać Więc to Go mobilizuje jeszcze bardziej, albo najbardziej
Więc bioderko trzeba wymienić by Dziadek mógł dogonić swoją Wnusię:)
No więc walczymy dalej, teraz mamy jeszcze do kompletu 5 - miesięczną najmłodszą latorośl:) Tata bardzo chce swoją Wnusię nauczyć chodzić, jeździć na rowerze, chodzić na spacery no i rozpieszczać Więc to Go mobilizuje jeszcze bardziej, albo najbardziej
Achhh CI dziadkowie Ważne ,że wnusia dodaje mu energii sił i chęci!!! A to jest najważniejsze. Dzięki dzieciom ludzie potrafią GÓRY PRZENOSIĆ
Witaj Katarzynko 36.
Rozumiem Cię świetnie, bo mój tata też ma stadium II i każde badania kontrolne,a właściwie czekanie na wyniki mnie wykańczają.Tata dostaje skierowanie na TK od onkologa co pól roku,a tam, gdzie był operowany ma mieć co roku bronchoskopię( pierwsza była po 3 miesiącach, druga po 6 miesiącach.) U Was słyszę robią RTG.Widać wszędzie inne procedury.
Onkolog uczulała mnie,że nie można przesadzać z ilością badań,gdyż czekanie na wyniki jest ogromnym stresem dla pacjenta onkologicznego.
Życzę Twojemu Tacie duuuuuużo zdrowia.Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki Martusiu:)
Agni, po chemii pooperacyjnej było w połowie września kontrolne tk w szpitalu, po miesiącu znowu tk na radioterapii (bo chcieli mieć swoje), po 6 tygodniach naświetlania zrobili "tylko" rtg, bo gdyby znowu tk to Tata miałby w ciągu 3 miesięcy 3 tk, a to chyba za dużo jednak:(
22 grudnia bylismy o onkologa z listopadowym rtg i zalecił rtg na koniec stycznia no i usg brzucha. Z tego co słyszałam to u nas w Poznaniu jest tak, że co 3 miesiące rtg a co pół roku tk - przez pierwszy rok - półtora, potem troszkę rzadziej...
Tata miał bronchoskopie tydzień po operacji, potem razem drugą w połowie września - po chemii. Na razie onkolog nie wspominał o bronchoskopii...
Aggni, ale Twój Tata ma chyba lepsze rokowania niż mój, bo miał radykalna operacje z tego co pamiętam? Mój - mimo, że guz był zlokalizowany 2 cm od linii cięćia, to znaleziono jakieś komórki na linii i stą były lampy i chyba też ta brochofiberoskopia -bo ogladali właśnie kikut...
Dzięki Agni, że wpadasz do mojego watku:)
Twojemu Tacie też życzę duuuuuuuuuuuużo zdrówka:)
No a stres w oczekiwaniu na wyniki jest potworny...
Za miesiąc znowu nas to czeka... jeśli wszytsko bedzie ok, to Tata pójdzie na operację biodra, bo ból jest niemilosierny (wymiana endoprotezy stawu)
Witaj DRoga Kamo:)
Dzięki za zainteresowanie:)
Niestety, laptop mi padł tuż po świętach - jakiś paskudny wirus wyczyścił mi wszytsko:( informatyk trzymał go dwa tygodnie, zakupiłam szybko nowy, ale z nowego nie mogłam się zalogować na Forum DSS Zapomniałam hasła, bo na starym logowałam się automatycznie:(
NO i z bólem serca przez prawie dwa tygodnie mogłam tylko Was czytać, czytać wpisy, ale nie mogłam odpowiadać, udręka prawdziwa:(
Ale już jestem:)
Co u Nas?
Tata nabiera siły, osłabienie po 6. tygodniowej radioterapii zaczyna jakiby mijać
Tatuś też przytył 1,5 kg przez święta, co nas cieszy, bo lampy spowodoway brak apetytu i waga poleciała w dół:(
Troszkę mnie niepokoi jednak fakt, że jakby troszkę więcej tatko pokasływał - to nie sa absolutnie jakieś napady kaszlu, tylko co jakis czas tata odkasluje i sluchać, że jakaś wydzielina gdzieś tam mu się gromadzi - pytam czy czuje, że to w płucach, mowi, że nie że w gardle G coś jakby poszmera, polaskocze - jakby wydzielina wlaśnie i musi odchrzaknąć - odkaszlnąć - to sa zwykle takie pojedyńcze, albo podwójne kaszlnięcia...
Troszkę mnie jednak to martwi - co prawda przez lampami były identyczne a nawet większe, a potem lampy jakby wysuszyły oskrzela i z kolei kaszel był przez tydzień - dwa suchy, ale potem przez 2 tygodnie nie było prawie wogóle... a teraz slychać, że coś tam zalega...24 stycznia mamy wizytę u onkologa - rtg płuc i usg jamy brzusznej więc zobaczymy...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum