w ciągu dnia mama funkcjonuje dość przyzwoicie jak na swój stan
ale noce są straszne.
Poza dzisiejszą akcją, kiedy mama nie mogła oddychać, spuchła jej prawa część szyi (i jak sama potem powiedziała - myślała, że już po niej), kilka dni temu były ogromne bóle brzucha, często jest napadowy kaszel.
Co do płuc, też była taka moja sugestia, bo przecież to zapalenie płuc może być niedoleczone, ale lekarz stwierdził, że osłuchowo jest w miarę czysto.
Przychodzi mi też do głowy, że mama ostatnio ma też straszne sny, ciągle ma jakieś horrory, że mi i moim dzieciom dzieje się krzywda, może też boi się o siebie, może więc to był taki nocny atak paniki, który przez stres skończył się dusznością.
Mama nadal uskarża się na bóle szyi po prawej stronie, co to może być? (ja już myślę, że może kolejny guz coś atakuje).
Nie sypia spokojnie, budzi się z lękami i wtedy ma problemy z oddychaniem i z kaszlem.
Dziś tata załatwił wypożyczenie koncentartora tlenu.
Czy macie jakieś uwagi do stosowania?
Funia moja mama miała koncentrator tlenu Poamgał jej w dusznosciach Nie wyobrażała sobie zycia bez niego. Używała go do końca życia... Warto zawsze zaopatrzyć sie w dodatkowe wąsy Życzę wam duzo zdrówka
Płyn w jamie opłucnowej grubości do 11 mm.
Odwnękowy naciek płuca prawego - płata górnego oraz górnej połowy łata dolnego nieregularnego kształtu o nieostrych obrysach, w porównaniu z poprzednim badaniem z 4 kwietnia 2011 r. uległ powiększeniu.
W świetle żyły głównej górnej widoczne są przyścienne ubytki wypełniania, co może mieć związek z chorobą podstawową.
Opłucna płata górnego płuca prawego pozaciągana pasmami łącząca się z opisywanym naciekiem.
W obrębie nacieku widoczne są pęcherze powietrzne.
W sąsiedztwie tchawicy widoczne są węzły chłonne, największy ma śr. 16 mm, podostrogowo drobne węzły chłonne wielkości do 11mm. Ponadto w prawej wnęce i przytchawiczo widoczne są również zwapniałe węzły chłonne.
W segmencie 5 płuca lewego podopłucnowo ogniskowo nieregularna zmiana średnicy 23 mm, natomiast przywnękowo po tej stronie otaczając oskrzele do płata górnego widoczny spikularny guzek o średnicy 30 mm. Obraz sugeruje obecność ognisk o charakterze meta.
W ujętym fragmencie nadbrzusza - w obrębie prawego płata wątroby przywnękowo widoczne hypodencyjne ognisko o śr. 16 mm i sugeruje obecność zmiany meta.
W porównaniu z badaniem poprzednim z dnia 4 kwietnia progresja zmian.
Przerzuty do lewego płuca i wątroby - tyle zrozumiałam.
Nie rozumiem co z ZŻGG? Co oznaczają te pęcherze powietrzne w obrębie nacieku?
Do tego wszystkiego mama - przy wydatnej pomocy koncentratora tlenu i stosunkowo długich spacerkach - mówi, że czuje się nieźle.
Od kiedy przyjechała do niej siostra, która jest z nią całą dobę, nie ma ataków duszności.
Funia pisałaś kiedyś,ze podano Mamie cztery cykle chemii, zostawiając jakby w zapasie dwa jakby pojawiły się przerzuty....Czy stan mamy na podanie chemii pozwala? Pisałaś,ze mama miała chemię w Szczecinie,a jak ja ostatnio byłam tam na oddziale to pytałam się czy podają tarcevę bez badania receptorów to lekarz mówił,że podają w ramach drugiego rzutu...
Odwnękowy naciek płuca prawego - płata górnego oraz górnej połowy łata dolnego nieregularnego kształtu o nieostrych obrysach, w porównaniu z poprzednim badaniem z 4 kwietnia 2011 r. uległ powiększeniu.
Cytat:
W porównaniu z badaniem poprzednim z dnia 4 kwietnia progresja zmian.
To niestety wskazuje na postęp choroby. Na bardziej szczegółową interpretację musimy poczekać.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
W poniedziałek mamy wizytę u onkologa.
Martwię się co powie na temat tego ostatniego TK
dodatkowo tata odebrał wyniki morfologi (jeszcze ich nie widziałam) i podał mi tylko, że morfologia 9,7.
Czy faktycznie wobec tych przerzutów, przy takiej morfologii jest szansa jeszcze na dodatkową chemię?
Rozumiem, że 9,7 odnosi się do wartości konkretnego parametru morfologii (nie ma czegoś takiego jak "morfologia 9,7"). Nie wiemy niestety jakiego i jak wygląda całość wyników, więc nie można się odnieść w tym momencie do możliwości podania chemii względem wyników badania krwi.
Wobec przerzutów można oczywiście stosować chemioterapię, ale jest to zależne od stanu pacjenta, stopnia rozsiania choroby i wielu innych.
Nie wiemy niestety jakiego i jak wygląda całość wyników,
dziękuję
co do przerzutów, kilka postów temu podałam wynik ostatniego badania TK klp
całych wyników morfologii nie mam.
oczywiście - mój błąd bo 9,7 odnosi się do wysokości hemoglobiny
Nam onkolog zawsze mówił, że jak hemoglobina będzie poniżej 10 to chemii nie będzie, więc to 9,7 to raczej za mało:(
Nie wiadomo też jak wygladają pozostałe wyniki... często bywa i tak, że hemoglobina może być ok, a chemii i tak nie ma ze względu na niskie leukocyty, czy płytki krwi.
Pisałaś,ze mama miała chemię w Szczecinie,a jak ja ostatnio byłam tam na oddziale to pytałam się czy podają tarcevę bez badania receptorów to lekarz mówił,że podają w ramach drugiego rzutu...
Jeśli rzeczywiście tak jest to jest to postępowanie nieprawidłowe i nie ma żadnego uzasadnienia. Problem był omawiany nie dalej jak przedwczoraj na Spotkaniu Po ASCO, któremu przewodniczyli prof. Jassem i prof. Krzakowski. Zostały też podjęte przez Polskie Towarzystwo Onkologiczne działania mające na celu ujednolicenie standardów postępowania w tej kwestii w całej Polsce.
Wkrótce wszyscy pacjenci z niedrobnokomórkowym rakiem płuca będą wyjściowo badani na obecność mutacji i amplifikacji EGFR. Chorzy z wynikiem ujemnym nie powinni być leczeni erlotynibem, ponieważ odnoszą w wyniku takiej terapii więcej szkody niż korzyści.
Apeluję też o zaprzestanie namawiania się wzajemnie do walki "do ostatniej kropli krwi" swych bliskich. Wiem, że współodczuwacie wzajemnie swój ból i każdy chce pomóc 'ratować' swoją lub czyjąś ukochaną osobę.
Zrozumcie jednak, że jeśli współczesna medycyna dysponuje dowodami na nieskuteczność konkretnego rodzaju leczenia u danej grupy chorych to należy je najczęściej w tym wypadku rozumieć jako NIE leczenie, ale wręcz szkodzenie naszemu bliskiemu, zazwyczaj wystarczająco już osłabionemu chorobą nowotworową. To jak dokładanie dodatkowych kamieni do ciężaru, który taki wycieńczony pacjent i tak musi dźwigać.. Z wachlarza środków, które mamy do wyboru wybierzmy ten, który faktycznie niesie pomoc naszemu choremu - choćby należało to rozumieć jako skuteczne leczenie objawowe (przez wielu tak niedoceniane).
Funia, odnośnie opisu TK - jest źle. Choroba jest w fazie rozsiewu, zajęte są węzły chłonne wnęki i śródpiersia, płuco prawe w dużej mierze nie pracuje, najprawdopodobniej zajęta też jest opłucna (co może wzmagać problemy z oddychaniem). Pęcherze powietrzne w obrębie nacieku oznaczają po prostu zaburzenia cyrkulacji i prawidłowej wymiany gazowej. Bronchogram powietrzny znajduje się najczęściej w obrębie zmian zapalnych - jednak te ostatnie niemal nieodłącznie towarzyszą zaawansowanym zmianom nowotworowym w płucu, z bardzo wielu przyczyn.
Antybiotykoterapia jest tu oczywiście bardzo ważna, jednak w późnym etapie choroby może mieć ograniczoną skuteczność. Nie można też, jak wiadomo, kontynuować jej non stop.
Zmiany w żyle głównej górnej zapewne również są na tle choroby nowotworowej - tu ściana naczynia najprawdopodobniej jest w kilku miejscach nacieczona. Naglącym problemem w takich sytuacjach jest ucisk i zwężenie światła ŻGG (tu na tę chwilę tego nie widać) i/lub zagrożenie przerwaniem ciągłości tkanek i perforacją - w takich sytuacjach może dojść do krwotoku wewnętrznego i stosunkowo nagłego zgonu. Czy tak się zdarzy - nie wiemy, jednak jest to możliwe.
Ponadto stwierdzono przerzuty odległe - do płuca lewego oraz wątroby.
Jakiekolwiek leczenie miejscowe (prócz ratującego i działającego objawowo, np. w formie brachyterapii - jednak nie wygląda na to by były tu do jej zastosowania jakieś wskazania) z pewnością nie jest możliwe.
Jedyne co teoretycznie można rozważać to monoterapia docetakselem, która jest jedynym obecnie wskazanym leczeniem II linii w niedrobnokomórkowym raku płaskonabłonkowym. Jest to jednak leczenie zarezerwowane dla chorych w dobrym stanie ogólnym i tam, gdzie odpowiedź na chemioterapię I linii jakiś czas się utrzymała.
W innych wypadkach dowiedziono, że chorzy nie odnoszą korzyści z CHTH II linii, ponadto pogarsza im ona jakość pozostałego czasu przeżycia. Docetaksel jest mielotoksyczny i upośledza działanie szpiku kostnego (niestety zaawansowana choroba nowotworowa również) - może więc u nieodpowiednio zakwalifikowanych do leczenia chorych pogłębić ryzyko zakażeń, w tym ciężkich. Dodam, że zakażenia stają się bezpośrednią przyczyną śmierci u ponad połowy chorych z zaawansowanym nowotworem.
Funia, bardzo mi przykro, że nie niosę tu nadziei na sens dalszego leczenia onkologicznego. Mogę Ci jednak szczerze napisać: gdyby to była moja mama - zadbałabym dla niej o jak najlepsze leczenie objawowe i dobrą opiekę specjalistów zajmujących się medycyną paliatywną. Niesienie ulgi i pogodna, a nie umęczona twarz matki byłyby dla mnie największym wyzwaniem. Mówiąc szczerze nie narażałabym jej już również na sprawy, na które zwyczajnie nie ma już siły - w tym na oczekiwanie w długiej kolejce w poradni onkologicznej.. Wygląda na to (do konsultacji z onkologiem prowadzącym - możesz uczynić to samodzielnie), że mama Twoja może odnieść w tej chwili większą korzyść z domowej opieki lekarza specjalizującego się w medycynie paliatywnej, niż z kontynuacji wizyt w poradni onkologicznej.
Przemyśl to i porozmawiaj z mamy onkologiem..
pozdrawiam ciepło.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum