Witam wszystkich. Dawno tutaj nie pisałem ponieważ nie było o czym, z tatą było dobrze. Majowa tomografia wykazała tylko resztki guzka na płucu. Pani doktor kazała zapisać się na październik do kontroli znów. Tata już jest zapisany....ale coś się z nim stało pomocy!!!!!
Od jakiegoś czasu zauważyłem że ciągle przysypia i myli fakty - myślałem że to efekt tabletek przeciwbólowych na kolano i plecy. Poza tym był w pełni sprawny i samodzielny, nawet pomagał w pracach w obrębie mieszkania. Ostatnio zamiast spać to siedział po nocach na fotelu przed tv a odsypiał w dzień. Stąd nie zdziwiło mnie że wczoraj jak wróciłem z pracy to sobie spał. Po wieczór jednak było to niepokojące. Zaczęliśmy go budzić - bez skutku!!!
Zaczął kaszleć - dusić się. Zabrało go pogotowie - obrzęk płuc. Lekarze w szpitalu uratowali sprawę. Woda była w płucach.
Z tatą nie ma kontaktu, cały czas śpi, oddycha ustami. Na bodziec typu złapanie za stopę reaguje trochę, tak samo na mówienie do niego kilka razy głowę odwrócił i lekko uniósł. Poza tym brak kontaktu, oczy otwarte - nie całkiem - ale każde w inną stronę momentami ma skierowane. Bicie serca koło 140-150/min, ciśnienie w normie.
Jest po badaniach - tomografia głowy nic nie wykazała, tomografia klatki i miednicy - obraz porównywalny z poprzednim. Wzywają neurologa.
Lekarze mówią że nie wiedzą co mu jest - zaczynają wykluczać powód nowotworowy.
Stan określony jako ciężki - może umrzeć. Stwierdzili że jak przeżyje do niedzieli to będzie ponowna diagnostyka. Dostaje morfinę - czy aby na pewno powinien? Może dlatego jest nieprzytomny - on tak mocnych leków przeciwbólowych nie brał nigdy w domu!?
Nie wiem co robić. Ten post to wołanie o pomoc, czy to koniec?
Mam 26lat w prawdzie ale jeszcze nigdy nie byłem przy nikim bliskim a takim stanie. Czy ktoś może wie jak to możliwe takie załamanie stanu zdrowia?
Co należy zrobić, co mam robić, pomocy doradźcie coś bo panikuję. Czy oni czekają aż on umrze, przecież to nie rak, to co? Może go trzeba ratować, pomocy