Kochanie teraz musicie być bardzo cierpliwe. Musicie znieść humory Tatki, bo cała jego złość wynika z bólu i bezsilności. To bardzo trudne ale musicie dać radę.Skontaktuj się z hospicjum i lekarzem, zgodnie z radą Madziorka, bo teraz każda pomoc będzie niezbędna, zarówno dla Tatusia jak i dla Was. Cały czas czytam Twój wątek i myślę o Tobie , twoim Tatusiu i Mamusi.Wiem że to tyle ci nic, ale wspieram Cię całym serduchem
Trzymaj się lopenka. To trudne chwile dla rodziny chorego ale musicie tatę wspierać, pomagać.
Ta paskudna choroba doświadcza chorego jak i jego rodzinę.
Pozdrawiam
lopenka,kochanie,jestem z Wami,ciezkie chwili i to niestety najprawdziwsza i najokrutniejsza prawda sa przed Wami.Trzymajcie sie z mama.Zalatwcie hospicium. Bardzo,a to bardzo pomoc tych ludzi Wam sie przyda,uwiez mi. Porozmawiajcie z psychologiem. Tez troche Wam pomoze. Mi sie nie udalo zalatwic go,ale moze Wam sie uda.
Przysylam moc swoja,abyscie mogli z niej skorzystac
Lopenko,
Mój tata również zmaga się z tą chorobą i również daje nam nieźle popalic - po wyjściu ze szpitala, gdzie stwierdzono rozsiany nowotwór z przerzutami do mózgu , po około 2 tygodniu zaczął krzyczec, wszzystko robiłysmy źle - najbardziej mojej mamie się dostawało - w tym czasie gorzej mu się chodziło, bardziej tracił równowagę, dlatego próbowałam tłumaczy mamie, że to dlatego, że on strasznie cierpi. Dzisiaj przywiozłam go po 5 dniowym pobycie ze szpitala - radioterapia paliatywna. Jest gorzej teraz z tatą niż było wcześniej jeśli chodzi o chodzenie. Strasznie przeżył ten pobyt- z racji odległości przez 2 dni był wnim zupełnie sam - jak wrocił do domu, był strasznie zadowolony. Tylko minus ogromny taki, że jego stan jest o wiele gorszy:(
Życzę dużo siły
Pozdrowienia, trzymaj sie
[komentarz dodany przez: lopenka: 2010-07-29, 19:09 ]
Witam serdecznie.
Nie mogę uwierzyć, że ludzie tak szybko odchodzą. Codziennie jak wchodzę na forum i widzę nowe posty to aż boję się je czytać.
Lenka.W, Madziorek , gafa, Jestem z Wami w tych trudnych chwilach. Wiem, że kiedyś ja będę potrzebowała Waszego wsparcia. Rak to okrutna choroba, z która prędzej czy później się przegrywa. To wszystko jest takie nie sprawiedliwe. Płakać mi się chce. Mimo, że znamy się tylko wirtualnie to mamy wspólny cel-Walczyć o życie nasze bądź naszych bliskich.
Dlatego wielki ukłon dla DSS i wszystkich ludzi którzy stworzyli to forum dla takich ludzi jak ja.
Ja rejestrują się na to forum nie wiedziałam nic o raku poza tym że rak oznacza śmierć.
Teraz moja wiedza jest większa dzięki Wam. Nauczyłam się patrzeć na życie w inny sposób.
Zauważam rzeczy których wcześniej nie widziałam. To wszystko dzięki
Wam kochani.
a teraz o moim Tatku.
-----------------------------------------
Witam
Na to forum trafiłam przypadkiem, kiedy poszukiwałm pomocy dla mojego męża. Po przeczytaniu postów Lopenki postanowiłam napiasć o moim mężu. Luty 2008 stwierdzono nieoperacyjnego raka niedrobnokomórkowego płuca lewego z przerzutami do mózgu. Niedowład lewej ręki i nogi. Świat nam się zawalił, płakaliśmy oboje, a potem wzięłam się w garść i zaczęła się walka. Diagnoza 2-6miesięcy życia. Zastosowano naświetlanie paliatywne na głowę , które dało znaczną poprawę. Dzięki rehabilitacji mąż uczył się chodzić, bo warunkiem podania chemii było to,że musi być sprawny. Kiedy zaczął brać Dexametason i inne leki dostał cukrzycy polekowej i musiał brać insulinę, bo cukier przekraczał 300, poza tym lek ten powoduje, że buzia jest nabrzmiała. Wziął 3 serie chemioterapii 5 w każej serii. W marcu tego roku nie dostał już chemii, bo był bardzo osłabiony. Zgłosiłam Go do opieki paliatywnej i muszą przyznać,że są tam wspaniali lekarze. Pomagają jak mogą najlepiej i nie wyobrażam sobie opieki bez nich. Mąż ma już przerzuty na wątrobie, śledzionie i do kości, ale bierze leki przeciw bólowe i nie cierpi. Czasami jest dokuczliwy, ale wiem, że to skutek choroby i nie biorę tego do siebie. Wiem, jak ciężko jest opiekować się tak chorą osobą, dlatego Lopenko życzę Ci dużo siły, bo będzie potrzebna. Najważniejsze aby tata się nie załamał. Mój mąż miał marzenie, aby wybudować dom, więc znalazłam projekt domu ,żeby mógł dobierać materiały i robić kosztorys( z zawodu jest budowlańce). Staram się aby nie myślał o chorobie, chociaż on wie, że ma raka. Cieszymy się każdym dniem, oby jak najdłużej
Grażyna, Grażynko gratuluję postawy. Mój Tatko nie chce na oddział paliatywny. Rozmawiał z nim lekarz, my i nikt go nie przekonał. Chce być w domu.
Szanujemy jego decyzje. Za Twojego męza trzymam kciuki, aby drogą która podąża była lekka.
pozdrawiam serdecznie
Lopenko mój mąż nie leży w hospicjum, ale w domu. Nigdy bym Go nie oddała, chociaż lekarz proponował. To jest opieka paliatywna w domu. załatwienie wózka, czy materaca przeciw odleżynowego trwało 24 godziny. pomoc 24 godziny na dobę. rehabilitantka przychodzi 2 razy w tygodniu i ćwiczy z nim, aby mięśnie się nie zastały. Lopenko przekonaj tatę , bo będzie miał dobrą opiekę, a i Wam będzie lżej.
Lopenko lekarze z opieki zapisują leki przeciwbólowe, poza tym przychodzą do domu i są na każde zawołanie. Uwierz,że naprawdę warto. Kiedy mąż dostał 40 stopni gorączki to wystarczył jeden telefon i dowiedziałam się co robić, a za parę godzin przyszedł lekarz. Moje hospicjum ma podpisane z NFZ i za wizyty nic nie płacę. Też na początku miałam obikcje, chociaż od początku choroby miał zapis, żeby był pod opieką paliatywną, ale bałam się jak on na to zareaguje. Teraz wie, chociaż słowo hospicjum u nas jest nie używane.
A jak długo się czeka od momentu pojawienia się w hospicjum w celu chęci objęcia chorego opieką domową a pojawieniem się kogoś z hospicjum w domu chorego ??? Czy ta rehabilitacja również z hospicjum?? Grażyna czy możesz jak mnogie to były przerzuty do mózgu?? Czy to był pojedynczy przerzut czy kilka??
Pozdrawiam serdecznie Was
Nie wiem dokładnie jaka jest idea Hospicjum - czy korzysta się tylko wtedy kiedy widac, że osoba od nas odchodzi, czy już wtedy można kiedy wiemy że nie da się wyleczyc i chory lezy w domu, choc jeszcze jakos z pomocą rodziny daje sobie radę.
Lekarka w szpitalu powiedziała, ze póki jeszcze są jakieś zalecenia co do leczenia szpitalnego to nie ma mowy o hospicjum.
Z kolei lekarka rodzinna powiedziała, że już można wypisac skierowanie, jeśli tylko chcemy. Lekarz przy wypisie z radioterapii napisał, że wskazana pielęgniarka środowiskowa - czyli żeby ktoś do nas przychodził. Czy to osoba z Hospicjum czy przychodni???
Tata jest w cięzkim stanie, wprawdzie ogląda telewizję, swój ulubiony sport, sam je, chciałby posiedziec sobie przed komputerem, ale w ogóle nie może stanąc na nogi - cały czas przewraca go na lewą stronę gdzie ma niedowład. Dowiedziałam się, że znowu dziś upadł bo tylko mama na chwilę go puściła. Poza tym nieraz łapie go taki potokosłów - zacznie mówic i nie można go zatrzymac, ma gorszą wymowę, musi jeśc małą łyżeczką bo niedowład nie pozwala mu całkiem otworzyc buzi - wszsytko przez te przerzuty na mózgu. Tata nie skarży sie na ból - wystarczy mu jedna dwie tabletki przeciwbólowe , ale mimo to wolałabym żeby była u nas jakaś fachowa pomoc w postaci choby pielęgniarki. Zawsze to pewnośc że ktoś czuwa.
[ Dodano: 2010-07-29, 21:53 ]
Lopenka, my również wiemy, że Tata nie zostanie wyleczony, ale nie jest jeszcze w stanie krytycznym. Nie wiem dokładnie jak jest z Twoim tatą - pisałaś, że jest gorzej, ale dokładnie jak jest wiesz tylko Ty i Twoja rodzina. Myślę, że na każdym etapie walki z tą okropną chorobą, każda pomoc jest bardzo przydatna.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum