Rozmawiała z lekarzem moja Gosia i powiedział że to może być od dużej ilości kroplówek nawadniających tę ilość zmniejszono i dziś wypuszczono mamę do domku
, dostała leki do domku czyli ketonal w tabletkach w razie bólu i morfinkę w zastrzykach rano i wieczorem aby nie dopuścić do bólu.
Widzę w jej oczach łzy jak patrzy na mnie i na moją bratową Gosię, widzę jak łzy cisną jej się do oczu i tylko się smutno uśmiecha. Boże nie wiem jakie mamcia ma myśli, chciałam z nią porozmawiać o uczuciach ale Mama broni się przed rozmową o tym, a z drugiej strony co mama ma mi powiedzieć, że czuje że ją to coś zabiera ...........
Widzę, że mama się poddaje robi się coraz słabsza a teraz jeszcze ta operacja, boję się bo operacja jest rozległa ...... to straszne jakie myśli mi dziś do głowy przychodzą......
ale wiem, że ta operacja jest potrzebna mamie aby godnie żyć bez strachu że będzie sparaliżowana....
i tak muszę myśleć właśnie tak pozytywnie
zastanawiam się gdzie moja "nadzieja na lepsze jutro, czy poszła spać"
"Przyjmij swój los z pokorą, poddaj się mu i potraktuj to, co ci zgotuje, jako nowe doświadczenie. Nigdy nie buntuj się przeciw niemu. A wtedy ze wszytkich walk wyjdziesz zwycięsko."
Tak jakoś mi utkwił ten cytat z książki.
Pozdrawiam wszystkich, dobrze że jesteście bez
Was byłoby mi ciężko.