Dzień dobry,
trafiałam na to forum niejednokrotnie w poszukiwaniu różnych zagadnień, więc wiem jaką macie siłę. Dzisiaj zwracam się do Was z prośbą o radę i pomoc - wierzę że będziecie mieli coś do powiedzenia w sprawie którą tu przedstawię.
Problem wygląda następująco:
Mój dziadek - lat 85 - niedawno poszedł do laryngologa z powiększonymi śliniankami. Lekarz prawie nie zwrócił uwagi na ślinianki, bo od razu znalazł dziadkowi guz po lewej stronie gardła, w ok. migdałka podniebiennego. Skierował dziadka do szpitala, gdzie zrobili mu biopsję, podejrzewając nowotwór gardła/migdałka. Dziadek ogólnie czuł się dobrze, tylko mówił, że cały czas czuje, że coś mu się z tego guza wydziela, zasycha mu w ustach i czuje się odrobinę osłabiony.
Biopsja nie potwierdziła pierwotnych przypuszczeń i lekarka oddająca dziadkowi wynik stwierdziła że "jest to raczej powód do zadowolenia". Niebardzo rozumiem dlaczego:
"Nacieki chłoniaka rozlanego z dużych komórek B (DLBCL) z ekspresją CD5. Fenotyp komórek chłoniaka: CD20(+), CD5(+), Bcl2(+), CD10(-), Bcl6(-), MUM1(+), Tdt(-), CD23(-), cyklina D1(-)
M1B1/Ki67 w ok. 80% jąder komórkowych"
Jest to dla mnie czarna magia, zdążyłam tylko wczoraj wyczytać w googlu, że Ki67 o takiej wartości nie wróży nic dobrego, a z kolei brak obecności cykliny świadczy o tym, że nowotwór powinien być podatny na naświetlanie. Ale to tylko moje domysły tak naprawdę.
Lekarka skierowała dziadka do poradni hematologicznej - nie wiem dlaczego nie do szpitala? Tutaj pojawia się niestety kolejny problem: dziadek jest człowiekiem zasad i stwierdził że za nic w świecie nie pójdzie do prywatnego lekarza, a u państwowego do hematologa umówili go na.. grudzień (ze skierowaniem "cito"!). Wczoraj trochę mu potrułam o to, ale nie widzę wielkich szans na to, żeby dał się namówić na prywatne leczenie - próbuje jednak znaleźć sobie hematologa z krótszymi terminami przyjęć i ja też szukam. Na konsultację z wynikami dziadka mogę pójść prywatnie ja, tylko nie wiem czy to cokolwiek da bez obejrzenia pacjenta?
Dziadek mimo swojego wieku jest naprawdę aktywnym i sprawnym człowiekiem, niestraszne mu remonty i koszenie trawy na działce (to drugie - dzień po biopsji, jak mi to opowiedział to opadła mi szczęka), więc trochę nie przyjmuje do wiadomości, że choroba jest poważna i trzeba ją leczyć szybko dopóki jest co leczyć.
Proszę o wszelkie rady i spostrzeżenia, zwłaszcza w kwestii interpretacji wyniku biopsji i konsultacji hematologa na NFZ w Warszawie...
mozna jedynie zgadywac, co lekarka miala na mysli ze slowami "jest to raczej powód do zadowolenia" - pewnie chodzi o to, ze chloniaki DLBCL sa wysoce chemiowrazliwe i daja sie leczyc z powodzeniem chemioterapia na przyklad.
Ja bylem chory wlasnie na DLBCL 13 lat temu, mialem chemie, radio i inne ''zabawy'' i daje rade.
Chloniaki to nowotowory zlosliwe ukladu chlonnego i hematolog moze je z powodzeniem leczyc.
Ki67 wskazuje na wysoka zlosliwosc tego nowotworu - typowe wlasnie dla chloniakow DLBCL. Paradoksalnie to dobrze - nawet w wysokim stadium zaawansowania rokowania sa dosc dobre (ogolnie mowiac).
Nie wklejasz zadnych innych wynikow, wiec jak mozna ci rzetelnie odpowiedziec? Nic nie mamy poza wynikiem hist.pat.
Twoj dziadek ma 85 lat i choroby wspolistniejace moga byc przeszkoda do podania chemii - chemia to trucizna, ktora ma na celu zabic nowotwor, ale przy okazji jest bardzo szkodliwa na serce, nerki itp. Chory musi byc naprawde w stanie ogolnym dobrym.
Powinnac namawiac dziadka na wizyte do lekarza i absolutnie niedopuszczalne jest to, ze pacjent z rozpoznaniem DLBCL ma czekac do grudnia! Ja bym poszedl normalnie do onkologa, nie trzeba skierowania.
Skoro ma czekac do grudnia, to trzeba isc do normalnego onkologa i koniec. Tu nie ma na co czekac.
Nie wklejasz zadnych innych wynikow, wiec jak mozna ci rzetelnie odpowiedziec? Nic nie mamy poza wynikiem hist.pat.
Racja. Na razie nic innego nie udało mi się zabrać dziadkowi, bo byłam u niego wczoraj wieczorem, a dzisiaj pojechał z tymi wynikami do innego szpitala pytać o termin wizyty w poradni hematologicznej.
Cytat:
Twoj dziadek ma 85 lat i choroby wspolistniejace moga byc przeszkoda do podania chemii - chemia to trucizna, ktora ma na celu zabic nowotwor, ale przy okazji jest bardzo szkodliwa na serce, nerki itp. Chory musi byc naprawde w stanie ogolnym dobrym.
No własnie, aż trudno mi uwierzyć, żeby w tym wieku lekarze mogli być chętni do podawania chemii. Dziadek ma dobre wyniki krwi (morfologia, OB, nerki), ale mimo wszystko.. No nic, zobaczymy.
Cytat:
Powinnac namawiac dziadka na wizyte do lekarza i absolutnie niedopuszczalne jest to, ze pacjent z rozpoznaniem DLBCL ma czekac do grudnia! Ja bym poszedl normalnie do onkologa, nie trzeba skierowania.
Skoro ma czekac do grudnia, to trzeba isc do normalnego onkologa i koniec. Tu nie ma na co czekac.
Do onkologa nie trzeba skierowania? To doskonała wiadomość, dziękuję!
No własnie, aż trudno mi uwierzyć, żeby w tym wieku lekarze mogli być chętni do podawania chemii. Dziadek ma dobre wyniki krwi (morfologia, OB, nerki), ale mimo wszystko.. No nic, zobaczymy.
Wiek sam w sobie nie jest p/wskazaniem do podania chemioterapii.
Dziadek ma być w piątek przyjęty na hematologii i onkologii w szpitalu na Szaserów, ze wskazaniem na szybkie przyjęcie do szpitala tam. Poczytam o tym szpitalu, macie z nim jakieś doświadczenia? Myślałam że uda mi się dziadka wepchnąć do Magodentu albo do Instytutu Hematologii, ale udało mu się zapisać dzisiaj na Szaserów i widzę że całkiem szybko chcą się nim zająć.
Od razu przyjmą go na oddział hematologii i onkologii. Już wie że będą go traktować radioterapią, podobno ten rodzaj nowotworu bdb reaguje na ten typ leczenia.
Dziadek został planowo przyjęty do szpitala, wczoraj i dzisiaj robili mu masę badań, dziś lub jutro wypuszczą go do domu. Będzie dostawał chemioterapię raz na trzy tygodnie. Wszystkich szczegółów dowiem się jak tylko wróci do domu i do niego pojadę. Martwi mnie ta chemia, zwłaszcza że jeśli lekarze nie powtórzą dziadkowi tysiąc razy, że ma odpoczywać, to będzie się zachowywał jakby nic mu nie było tak długo, aż naprawdę poczuje się bardzo źle
Do tej pory nie ma zadnych wynikow i nie ma co odpowiadac w takim razie bardziej niz ogolnie.
Dlaczego zmuszasz dziadka do ''odpoczywania''? Wiekszosc pacjentow zaraz po kursach chemii czuje sie podle, ale kilka dni po - zupelnie OK. Tak bylo ze mna i nikt nie powinien nikogo zmuszac do ''odpoczywania'' - zreszta co przez to rozumiesz? Lezec na kanapie i myslec o chorobie?
Zwlaszcza dla wiekowego pana, lat 85, ''odpoczywanie'' moze wydawac sie smieszne. W tym wieku ma sie juz pewne przyzwyczajenia i to dziadek wie najlepiej, co ma robic, czy nie.
A ty jestes jego wnuczka i chcesz mu dyktowac, co ma robic. No sorry, ale to nie fair.
Poza tym, idac twoim tokiem myslenia, ze
Cytat:
to będzie się zachowywał jakby nic mu nie było tak długo, aż naprawdę poczuje się bardzo źle
to moze warto nie wychodzic na ulice, bo mozesz zginac od spadajacej cegly?
No bez przesady.
Dziadek jest osoba bardzo dorosla i wie sam, czy ma odpoczywac czy nie i nikt mu nie bedzie trul, co ma robic. Bardzo dobrze go rozumiem.
vv,
wiem, że się martwisz, ale t-t-t ma rację. Mój ojciec jest trochę młodszy od Twojego dziadka, jest mocno schorowany, ale każdego dnia pracuje fizycznie (a teoretycznie nie powinien - ma zagrażającego życiu, nieoperacyjnego tętniaka - oprócz innych schorzeń). Pracuje bo chce i lubi! Gdyby ktoś mu powiedział, że ma "leżeć i odpoczywać" zabrałby się za samodzielne wykonanie trumny.
Im dłużej dziadek chce żyć jak dawniej, tym dłużej będzie sobą - w dotchczasowych rolach życiowych, a nie pacjentem. Uwierz, to bardzo ważne. Pozdrawiam.
Bardzo mnie cieszy ton Twojego postu. Naczytałam się o samopoczuciu po chemii - o obniżonej odporności, o znacznym osłabieniu i tym podobnych i już próbowałam wykombinować jak to zrobić, żeby nic nie musiał robić Wiesz, dziadek po biopsji dostał zalecenia "przez kilka dni odpoczynek od wysiłku fizycznego, dieta papkowa", a jak przyjechałam do niego żeby zapoznać się z wynikami badań to akurat jadł na kolację jajecznicę z kiełbasą i chlebem i opowiadał mi, że właśnie wrócił z działki, na której kosił trawę Tak żeby było jasne, o jakim typie człowieka mówimy
[ Dodano: 2014-06-25, 10:17 ]
o, pojawił się jeszcze jeden post gdy odpisywałam. Dzięki Ptaszenio - to wszystko ważne i cenne co piszecie, zdecydowanie zmienia moje patrzenie na sprawę. Boję się po prostu, że dziadek "przeszarżuje" i narobi sobie biedy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum