Violinista a u którego lekarza Tata leżał na sali ?
Bo po nieprzystępnej Pani Ordynator wnioskuję że w szpitalu na Garncarskiej w Krakowie .
Nazwisko lekarza napisz na PW
_________________ " Złapać wiatr , pokonać strach i być ..."
Moja Mamcia 01.10.1954 - 06.04.2012
Tata leżał w Zamościu. Miał być leczony w Lublinie, ale osłabł na tyle, że nie byliśmy w stanie go tam zawieźć. Z resztą pani Dr z Lublina od początku sugerowała leczenie w Zamościu (bo w taki przypadku ponoć procedury są wszędzie takie same)...
Tata jest zapewne zbuntowany, nie może się pogodzić ze swoją chorobą i tym, jak zmieniło się jego życie i jakie są perspektywy. Można próbować go przekonać do brania leków, pilnować go, ale to dorosły czlowiek, jesli nie chce i żadne argumenty do niego nie trafiają to nic nie zrobicie.
Trudności z oddychaniem - jeśli nie wynikają z wodobrzusza, to przyczyn może być wiele - słaba hemoglobina, niskie ciśnienie, odwodnienie...
To dobrze, że Tata nie ma żadnych bólów, oby ten stan się utrzymał.
Tata ma podejrzenie zatorowości płucnej, stąd duszności. Poza tym jest strasznie opuchnięty...
Ciężko na to wszystko patrzeć. Jeszcze 2 tyg. temu byliśmy u lekarza, wchodził samodzielnie po schodach, byliśmy na spacerze, a dziś leży prawie nieruchomo i ledwo mówi...
Violinista , u mojej mamusi też tak było . W poniedziałek jeszcze krzątała się po domu, myła garnki, a w następny wtorek już nie żyła . Poszło jak błyskawica . Wiem jak ci ciężko . Trzymaj się jakoś
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
Dziękuję Wam dziewczyny, jesteście Kochane.
Moi przyjaciele nie wiedzą, co mówić... Ja też nie wiedziałabym na ich miejscu.
Spędzam wieczór trzymając Tatę za rękę i podaj mu picie. Już o nic więcej nie prosi...
Violinista, ja też czytam Twój wątek ale nie piszę, bo merytorycznie niestety Ci nie pomogę, moja Mama chorowała na inny rodzaj nowotworu.
W kwestii odmowy połykania tabletek i w ogóle jedzenia muszę się jednak wtrącić, gdyż też miałam z tym ogromne problemy. To może być bunt, owszem, ale mogą to też być problemy z połykaniem. Mojej Mamie, kiedy była już bardzo słaba ustawał odruch połykania i mimo chęci nie była w stanie nic przełknąć. Rozdrabniałam tabletki z sokiem, podawałam na łyżeczce albo taką malutką strzykawką dla dzieci, potem nawet tak się nie udawało. W rozpaczy zadzwoniłam do mamy lekarki z pytaniem co robić i usłyszałam, że nie wolno zmuszać do połykania i że mam odstawić wszystkie tabletki i nie zmuszać też do jedzenia. Niestety u nas był to początek końca. Dużo siły życzę.
evita2, tabletki były 2 dni temu, teraz już tylko zastrzyki i picie po łyżeczce. Niewiarygodne jak szybko to cholerstwo postępuje... Boję sie iść spać, więc siedzę przy Tacie.
_________________ Tatulek ur. 23.07.1945 - zm. 29.01.2012 godz.22.56 [*] Przegraliśmy batalię...
Violinista , w takich chwilach nie ma żadnych słów, które coś by zmieniły . To poprostu trzeba jakoś przeżyć . Nie ma co wciskać tatusiowi na siłę leków, bo pewnie i tak niewiele pomogą . Moja mamusia przestała brać leki 3 dni przed śmiercią . Pielęgniarka z hospicjum mi doradziła, żebym ich nie wciskała na siłę, bo i tak to już nic nie zmieni , a mogą spowodować udławienie ( taki chory zazwyczaj nie ma już poprostu sił przełykać ) . Tak jak u evity zostały tylko zastrzyki i zwilżanie warg mokrą szmatką lub lodem . Jeśli czujesz taką potrzebę to śpij obok taty . Ja tak zrobiłam . Bałam się, że jak wyjdę na chwilę z pokoju to mamusia wtedy odejdzie, a mnie nie będzie przy niej . Tak więc spałam z nią ( o ile można to nazwać snem, raczej czuwaniem ) i cały dzień praktycznie nie odchodziłam od jej łóżka . I mamusia zmarła na moich rękach przytulona do mnie .
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
Odkąd Tata wrócił ze szpitala jedziemy już tylko na zastrzykach. Wczoraj udało nam się przekonać go do odrobiny puree ziemniaczanego i było to dla nas jak święto. Ale dziś niestety ma już nawet problemy z piciem, męczą go wymioty, cały dzień śpi i właściwie już nic do nas nie mówi... Jesteśmy przy nim cały czas, śpimy przy nim na zmianę z Mamą, żeby tylko nie przeoczyć czegoś, co mogłybyśmy jeszcze dla niego zrobić.
A ja cały czas nie umiem do końca dopuścić do siebie myśli, że w tym momencie każda chwila może być tą ostatnią...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum