Witam cieplutko
Pomóżcie proszę bo mam straszny chaos w głowie,cierpienie rozrywa mi serce.
Mama ,taka bidulka ,bardzo słaba.Przestała juz ruszać sprawną do tej pory ręką i nogą .
Od miesiąca jest nawadniana dożylnie .Było malutko moczu i pani doktor z hospicjum przepisała furosemid dożylnie który pomógł,jak do tej pory
Od kilku dni mocz znowu się pomniejszył .Z 1500ml na ok 500ml.Doktorka zwiększyła ilość kroplówek z 1,5 litra na 2 l.Furosemid podwójna dawka.
Jednak widzę że to nic nie daje a jest jeszcze gorzej .Mocz 400ml na dobę ,nogi jeszcze bardziej spuchły ,zrobiło się jakieś owrzodzenie na udzie w pobliżu pachwiny .Wygląda jak pęknięty żylak (?)
Czy słusznie podane jest więcej płynów ?
Dopiero trzy dni ,ale mimo wszystko nie wiem czy to dobry pomysł
Po za tym flegma mocno zalega ,większość doby mama mocno się napina,chyba bardzo jej to przeszkadza i próbuje odkaszlnąć ale niestety nie potrafi .Więc tak się napina dzień i noc .
Pielęgniarka zostawiła nam ssak,ale nie próbowaliśmy tego odessać (czy słusznie?) bo słychac że ta wydzielina gromadzi się w przełyku.Nie chcę tak głęboko wpychać i narażać mamę na dodatkowe cierpienie .
Bardzo proszę o jakieś sugestie w kwestii ilości płynów i tej zalegającej flegmy.Czy można jakoś mamie ulżyć ?
Oprócz furosemidu,mama dostaje 2 razy dziennie dexaven 4mg.
Pozdrawiam .
Przepraszam adminów za skakanie z wątku na wątek ,ale nie wiedziałm gdzie ten post umieścić .