Witaj, czuję się tragicznie jestem sparaliżowana strachem i bólem jutro jedziemy do Warszawy na ostateczny wynik do prof Rutkowskiego. Wewnątrz czuję że jest bardzo zle. Nie mam sił boli mnie całe cialo. Administracyjnie i logistycznie daje ze wszystkim radę ale psychika leży. Dziękuję za życzliwość i serdecznie Cię pozdrawiam
[ Dodano: 2017-08-13, 17:34 ]
Dziękuję z serca wszystkim którzy mnie wspierają to bardzo wzrusza i buduje, przecież mnie nie znacie ale widzicie że cierpię i jesteście ze mną, czuję że nie jestem tak bardzo sama. Dziękuję
davyjones, Nie rozsypuj się - Twoja siła jest teraz siłą Twojej mamy. Dasz radę tak jak dałaś kilkanaście lat temu. Trudne chwile w życiu sprawiają, że człowiek znajduje w sobie pokłady siły o jakie wcześniej się nie podejrzewał - wierzę, że i Tobie to się uda. Sercem jestem z Tobą.
_________________ Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna...
Kochana jesteś siedzę w poczekalni z mamą i czekam na te cholerne wyniki, może i masz rację że uda mi się znaleźć te ukryte siły, napiszę co i jak i jeszcze raz dziękuję za wsparcie
czuję się tragicznie jestem sparaliżowana strachem i bólem
Na pewno bo boisz się o mamę ale pomyśl jak może się czuć Twoja mama, jak Ona się ma prawo bać. To Ona jest chora, to Ona musi przejść tą trudną drogę leczenia, to Ją czekają trudy leczenia, wyjazdy i zapewne jakieś związane z tym cierpienie. Pomyśl o mamie, co Ona czuje w związku z chorobę i zapewne widzi Twój stan a to dołuje Ją podwójnie, bo wie, że Ty też cierpisz ale Ty mimo swojego cierpienia musisz być silna, właśnie dla mamy, żeby mama widziała, że będziesz z Nią, będziesz Ją wspierać i że dasz sobie radę bez względu na to co się będzie działo i co się stanie, nie możesz teraz mamie dostarczać emocji związanych z Twoim lękiem i bólem, bo to nie pomaga mamie.
Ja wiem, że cierpisz psychicznie, bo to normalne, ktoś bardzo Ci bliski rozpoczyna walkę z chorobą ale tak jak napisała JaBaba,
JaBaba napisał/a:
Twoja siła jest teraz siłą Twojej mamy.
i to jest prawda, mama będzie czerpała siły od Ciebie więc nie możesz się sypać. Łykaj leki uspokajające, myśl pozytywnie i walczcie i TY i mama.
Już wiem kochani miesak dał liczne przerzuty na płuca póki co nie mam siły więcej pisać napisze jutro jak ze mnie zejdzie pierwszy szok. Przepraszam ale sił mi brak, póki co odpadam. pozdrawiam wszystkich życzliwych cierpiących i tych co mają mimo wszystko uśmiech na buzi
[ Dodano: 2017-08-14, 22:12 ]
Wstawię też wyniki
[ Dodano: 2017-08-15, 10:10 ]
Wyniki wstawię jutro gdyż nie mam w domu skanera ale powiem Wam, że muszę mierzyć się z faktem że moja ukochana mama umiera. Ciężko mi było to napisać bardzo ciężko ale aby się z tym zmierzyć musiałam. Dziękuję Wam wszystkim bardzo postaram się walczyć ze sobą.
Bardzo, na prawdę bardzo mi przykro, że wyniki okazały się tak mało optymistyczne. Póki jeszcze mamie lekarze proponują jakieś leczenie, nie można myśleć o śmierci, trzeba walczyć tyle na ile można i tyle na ile siły pozwalają.
Jesteśmy z Tobą całym sercem. Bardzo mocno Cię przytulam
Kochani, mam totalnego doła, mamie zaproponowali chemię w tym najbardziej agresywnym schemacie, nawet nie pamiętam jego określenia, wiem że ona bardzo szkodzi na układ krążenia, myślę tak, że mama mając 75 lat może tego nie przeżyć, zresztą już jakoś tak mam teraz że czuję tę śmierć i nawet to, że że lekarze nie odebrali do końca nadziei nie jest w stanie mnie pocieszyć, ja już po prostu nie wierzę.....
mamie zaproponowali chemię w tym najbardziej agresywnym schemacie
davyjones napisał/a:
wiem że ona bardzo szkodzi na układ krążenia, myślę tak, że mama mając 75 lat może tego nie przeżyć
davyjones, żaden lekarz nie zaproponowałby i nie podał chemii jeśli stan mamy na to by nie pozwalał. Podanie chemii przez lekarza to nie takie hop-siup podamy, może pacjent przeżyje a może nie, nic z tych rzeczy. Jest druga kwestia, której niestety przewidzieć nikt nie może, mamy reakcja na to leczenie, jak organizm zareaguje. Nie strasz się sama, jeżeli podczas podawania chemii coś by się działo, to od razu wlew zostanie przerwany, jeśli będzie źle po wlewie, mnóstwo skutków ubocznych czy kiepska morfologia to też lekarz zrezygnuje z dalszego podawania chemii.
Nie martw się na zapas, jak jest taka propozycja lekarza, skorzystajcie z tego leczenia, liczy się tutaj bardzo zdanie mamy, czy Ona chce się podjąć tego leczenia, mama musi zdecydować czy chce się leczyć czy woli żyć tyle ile jest Jej dane, lecząc się tylko objawowo, to musi być wybór mamy.
A Ty dziewczyno idź do psychiatry i łykaj antydepresanty bo widzę, że Twoja kondycja psychiczna jest straszna a czeka Was niestety ciężka droga i niestety wiele razy rozwalająca psychikę.
I tu marzenko66, nikt nic nie przewidzi - nawet sam lekarz! Koleżanka nie paliła nigdy (67 lat) , przeziębiła się ot po prostu, lekarze ją faszerowali antybiotykami przez pół roku i się okazało, że to nowotwór płuca. Umówiona poszła w terminie na chemie, zrobiono jej tzw."dolewkę"(nawet nie wiem na czym polega to dolewka). Córka jej mi mówiła, że wyniki miała super, serducho zbadane i po dolewce zmarła! Bardzo przeżyłam Jej śmierć.
Pewnie, psychiatra pomoże, bo musimy my zadbać o swoje zdrowie psychiczne, a stres nas wykończy - dobrze radziszdavyjones, mała tableteczka, a żyjesz normalnie - zadbaj o swoje zdrowie psychiczne, bo ja pochowałam syna, córkę i męża. Także pomyśl o sobie - proszę, pewnych spraw nikt nie przewidzi, a psychika naprawdę ważna w tym trudnym jak dla Ciebie okresie, a także i później. Dając przykład : psychika - jest jak pajęczyna, jedno ogniwo pęka, się urywa i człowiek już nie jest sobą, także posłuchaj rad Marzenki 66. Pozdrawiam
maria1952,
Oczywiście, że nikt nie jest w stanie przewidzieć skutków ubocznych, jedni prawie wcale ich nie mają, inni lekkie, jeszcze inni przechodzą to tragicznie i mają prawie wszystkie z ulotki danego leku czy chemii a ktoś umrze po wlewie, są różne przypadki ale komuś musimy zaufać, tym kimś jest lekarz, którego celem jest ochrona naszego zdrowia i życia a my będąc chorym staramy się temu lekarzowi zaufać i wierzyć, że chce nam pomóc, chce to życie nam przedłużyć albo dać nam szansę na zdrowie. Musimy czasami zaryzykować.
Moje kochane ja przecież mam świadomość że mama musi podjąć to leczenie co więcej cieszy się i jest pełna nadziei ale tak jakoś mi się porobiło że czuję że znowu mam 10 lat i jestem małym dzieckiem, które nie potrafi udźwignąć problemu. Może za mało było w moim życiu radości a za dużo smutku i paradoksalnie mnie to nie wzmocnilo a osłabiło. Mówi się że co cię nie zabije to cie wzmocni widać nie zawsze tak jest.
[ Dodano: 2017-08-16, 21:43 ]
Droga Mario nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić co musiałaś przejść w związku ze śmiercią dzieci ja nie mam nikogo widocznie tak miało być. Ale mam przyjaciół którzy mnie kochają bardzo pomagają ale główna robota jest po mojej stronie i właśnie jej nie potrafię wykonać tak jakbym chciała. Zawsze byłam osobą która stara się przewidywać układać scenariusze co się może zdarzyć co jest najbardziej prawdopodobne, jak nie A to B. Wyszło C.
davyjones, na pewno udźwigniesz ten problem, ale musisz zadbać o swój stan psychiczny i będziesz "góry przenosisz", bo na tym etapie faktycznie wszystko Cię przerasta. Masz na dodatek przyjaciół, odwiedź psychiatrę, "postawi Cię na nogi". Ja po śmierci najbliższych odizolowałam się w ogóle od społeczeństwa, od znajomych, zerwałam wszelkie kontakty, bo też nie radziłam sobie psychicznie, a teraz mi już dobrze jest, jak jest. Pomimo,że przeszłam raka, żyję i nie poddaję się już żadnym badaniom - co ma być, to będzie! Nie układaj sobie scenariuszy - bo to wychodzi, tak jak piszesz - scenariusz układa nam samo życie. Będzie dobrze - podstawa to Twoja psychika, musisz być silna dla Mamy. Pozdrawiam
Dziękuje Mario za słowa wsparcia, mam taką emocjonalną huśtawkę raz wydaje mi się, że poradzę, za chwilę dopada mnie czarna rozpacz i paniczny strach przed tym co nieuchronne (i jednak to uczucie dominuje), wiem, że wielu przede mną i wielu po mnie przeszło i przejdzie koszmarne chwile w życiu ale myślę, że w takich chwilach zawsze nam się zdaje, że jesteśmy jedyni. Psychiatrę zaliczyłam oczywiście, dostałam leki ale jakoś boję się ich użyć, nie wiem jak na mnie zadziałają a chcę mieć "swoją" głowę, w sensie nie chce się czuć zmulona albo nadmiernie pobudzona. Ale już sobie obiecałam, że jutro z rama wezmę. Pozdrawiam
[ Dodano: 2017-08-17, 18:35 ]
Poza wszystkim czuję się tak jakby ktoś zabrał mi moje życie które i tak nie było lekkie a dał nowe daleko gorsze, tamtego życia już nie ma.
czuję się tak jakby ktoś zabrał mi moje życie które i tak nie było lekkie a dał nowe daleko gorsze, tamtego życia już nie ma.
Na pewno jest to jeden z kolejnych etapów Twojego/Waszego życia i na pewno jest to lekcja życia, które nie będzie ani dla Ciebie ani dla mamy łatwa ale na pewne sprawy w swoim życiu nie mamy wpływu.
Dobrze maria1952, napisała
maria1952 napisał/a:
scenariusz układa nam samo życie.
davyjones napisał/a:
dostałam leki ale jakoś boję się ich użyć, nie wiem jak na mnie zadziałają a chcę mieć "swoją" głowę, w sensie nie chce się czuć zmulona albo nadmiernie pobudzona.
Nie wiem jaki lek dostałaś ale obecne antydepresanty tak nie zamulają ani nie pobudzają, czasami tylko lekarze trochę źle rozpoczynają leczenie tymi lekami i jest trochę skutków ubocznych i trudno ten etap 2-3 tygodni przejść i wielu pacjentów rezygnuje robiąc błąd, mam nadzieję, że lekarz dobrze Ci rozpisał branie leku a wtedy rzeczywiście poczujesz ulgę a nie zamulenie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum