U mojej mamy wypadały, ścięła króciutko i teraz ma śliczne loczki, nie pozwoliłam jej koloryzować bo są siwe z błękitnym odcieniem o wiele grubsze od poprzednich i ten kolor....
Szczypało ją w zasadzie przy każdym wlewie najgorzej potas i najwolniej schodził, smarowała maścią z kasztanowca.
pozdrawiam
Dziękuję za odpowiedzi... mama dalej wymiotuje, dużo gorzej znosi ten wlew niż poprzedni... na nic nie ma ochoty, szukam sposobów, żeby jadła małe porcje często, żeby nie chudła, ale i tak wszystko zwraca...
_________________ ...chwila, która trwa, może być najlepszą z Twoich chwil...
giaurka, w moim pierwszym poście w Twoim wątku podesłałam Ci linki odnośnie skutków ubocznych chemioterapii. Tam też jest o radzeniu sobie w razie wystąpienia wymiotów. Na pewno lekarz prowadzący przepisał Mamie leki p/wymiotne, musi je zażywać. Jeśli one nie pomagają to musicie skontaktować się z lekarzem i on zadecyduje o zwiększeniu dziennej dawki lub o zmianie leku.
Dziękuję Ileene, zapoznałam się z materiałami od Ciebie. Będziemy rozmawiac z lekarzem, mama bierze leki, które zostały jej zapisane, ale nie działają. Wymiotuje rano i wieczorem...
_________________ ...chwila, która trwa, może być najlepszą z Twoich chwil...
Mama jest po trzeciej chemii... Po drugiej jak narazie było najgorzej, 8 dni wymiotów. Po tej tak nie wymiotuje, ma nudności, ale do wymiotów nie dochodzi. Ale nie może zębów myć :(
Przesunęli mamie kolejną chemię o tydzień ze względu na spadek leukocytów i neutrofili. Pytanie: co możemy zrobić, żeby wróciły do normy?
_________________ ...chwila, która trwa, może być najlepszą z Twoich chwil...
Hej giaurka! Mój tato już zakończył leczenie FOLFOX4. Na poczatku też wymiotował i miał mdłości, ale pielęgniarki na oddziale kazały natychmiast się upominać o zastrzyk p. wymiotny i szybko przechodziło. Po czwartym wlewie już go nie mdliło. Popijał sobie łyczkami odgazowaną colę ( pomaga na mdłości pochemijne). Przed chemią niech mama pije dużo płynów, to pozwala szybciej pozbyć się toksyn.
Zdziwiło mnie stwierdzenie, że mamy obecność może zaszkodzić dziecku . U mnie w domu jednocześnie chorował tato i mama, mieli różne chemie (inne nowotwory) w jednym czasie, a moja półtoraroczna siostrzenica bawiła się z nimi normalnie i mieszkała. Pani Doktor onkolog nic nie mówiła. Wiadomo, że na oddział nie zabieraliśmy małej, ale w domu??? To bardziej po radio szkodzi.
Zarówno tata jak i mama mieli problem z żyłami. Mama do dziś (ponad 5 miesięcy po ostatnim wlewie) ma zgrubienie na ręce. Tato ma również widoczne wybroczyny i takie ciemne pręgi. To żyły przyfurane.
Musisz mamę trzymać krótko . Żadnego użalania się. Trzeba się cieszyć, że nie ma stomii, że w porę wyłapany. Jest chemia, zaleczą ewentualne paskudztwo i będzie dobrze! Pamiętajcie,że 80 procent sukcesu, to pozytywne podejście. Pozdrawiam.
Mama w środę ma 6 chemię. Połowa... na razie tylko raz miała przesuniętą o tydzień, myślę, że dlatego, że po 2 przez tydzień wymiotowała. Teraz lepiej kontrolujemy wymioty, mam wrażenie, że wymiotuje po tej 2h chemii na początku, a nie po tych 2 wlewach 22h... ale przez pierwszy tydzień po chemi, a przynajmniej przez 3-4 dni ma kamień w żołądku i nie chce jeść za dużo, wszystko jej się unosi. Z piciem to samo. Ciężko się z nią rozmawia, mama mówi, że ciągle ją wyzywam, ale jak słyszę, że nie je, że nie pije, że tego nie może. Kupiłam jej nutridrinki - nie chce, bo to nienaturalne, chemiczne. Mówię, żeby jadła to na co ma ochotę to mi wymienia, czym się karmi rak i że tego nie może. Więc je warzywa na parze, kasze, troszkę miesa. Schudła już z 71 do 56kg... i ciągle mówi, jak jej waga leci, ze się wykończy, ale jeść nie chce. Mówi, ze ją mdli, ale jak pytam kiedy piła to mówi, że nie pamięta. Do tego jestem chora i synek ma zapalenie oskrzeli, więc nie mogę teraz do niej chodzić, żeby nie zarazić. Czuję, że to błędne koło. Miała USG brzucha tylko zrobione. Lekarka twierdzi, że tomografia to za duże promieniowanie, nie ma sensu teraz tylko po 12 chemii. Chcę w takim razie zrobić mamie PET po 12 chemii, jak już tak stawia sprawę. Pewnie będzie trzeba prywanie.
Nie wiecie, czy na PET prywatny potrzebne jest skierowanie? Wiem, że na rezonans i TK musi być skierowanie, lekarka mamy twierdzi, ze na PET nie trzeba.
_________________ ...chwila, która trwa, może być najlepszą z Twoich chwil...
nie pisałam od dłuższego czasu. W skrócie - mama skończyła chemioterapię - 12 wlewów folfox. Miała zrobioną TK jamy brzusznej, wszystko ok... o PET się niedoprosiłam... obecnie chodzi na czyszczenie portu co jakiś czas do szpitala...
w październiku ma mieć kontrolną kolonoskopię...
chemioterapię zniosła w miarę... dwa razy miała tygodniowe opóźnienie ze względu na kiepskie wyniki krwi... najtrudniejszy był zawsze 2 i 3 dzień wlewu, wymioty, brak apetytu... schudła 17kg... włosy się przerzedziły, ale nie wypadły...
ostatni wlew dostała 5 maja... obecnie największy problem to neuropatia (drętwieją mamie nogi, czasem nie wie jak iść, czasem czuje ból, czasem boi się, że się przewróci, po schodach chodzi tyłem, dostała receptę na leki od onkologa i inne od neurologa, ale nie bierze, bo boi się skutków ubocznych... nie wiem, czy ją do tego zmuszać czy nie)...
problem mamy również z psychiką... mama ciągle myśli, że ma gdzieś przerzut... czuje powiększające się węzły chłonne, twierdzi, że ma przerzuty do kości w nogach, bo czuje dziwne bóle i do głowy... miała świetną panią psycholog w czasie chemioterapii w Centrum Małgorzata w Śremie, panią Agnieszkę, ale nie chce teraz znowu do niej iść... bo po co??? nie wiem jak mam z nią rozmawiać, dzwoni do mnie, płacze, nie wiem jak jej pomóc, zamyka się w domu, boi się wychodzić, twierdzi, że lekarka zakazała jej wychodzić na dwór, bo po chemii musi słońca unikać. Mówię, że chodzi o opalanie... nie, mama twierdzi, że słońce nie może wogóle padać na jej skórę...
namawiam mamę do nordic walking, żeby się ruszała, żeby się nie zastała... nie chce...
nie wiem co robić, proszę o pomoc....
_________________ ...chwila, która trwa, może być najlepszą z Twoich chwil...
giaurko,
Mama ma typowe objawy nerwicy lękowej. Być może również depresji. Myślę, ze na tym etapie przydałoby się leczenie farmakologiczne (leki przeciwlękowe i przeciwdepresyjne), obawiam się, że sama psychoterapia nie wystarczy.
Spróbowałabym uzyskać zgodę Mamy na wizytę domową dobrego psychiatry (obawiam się, że do lekarza jej nie zaciągniesz, choć - kto wie?), który porozmawiałby z Mamą dłużej i zalecił odpowiednie leczenie. Najważniejsze, to przekonać Mamę, że nie jest "wariatką" - w naszym społeczeństwie korzystanie z pomocy psychiatry jest ciągle stygmatyzujące. W jej sytuacji ma pełne prawo do obaw, lęków - tylko nie można pozwolić zdominować im swojego życia. Trzeba pokazać Mamie, że nie po to się leczyła i ratowała życie, żeby teraz siedzieć w czterech ścianach - tylko po to, żeby z tego życia korzystać. Nawet jeśli - idąc tropem jej myślenia - ma przerzuty, to tym bardziej - niech korzysta z każdej chwili, zanim choroba uaktywni się na dobre.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum