Iska S7P przypuszczam ze jest to jakis segment płuca
A video-torakoskopia zapewne jest niezbedna skoro tak zdecydowali lekarze to jest jedno z diagnostycznych badan przy nowotworach płuca.
Nowotworowy wysięk w jamie opłucnej faktycznie z zasady przekreśla leczenie operacyjne. A powód tego jest taki, że nie jest to już stadium zaawansowania choroby nadające się do opanowania leczeniem stricte miejscowym i bardzo obciążający zabieg i tak nie przyczyniłby się do wyleczenia, a mógłby choremu przysporzyć wielu cierpień.
Jeśli zaś dochodzą do tego przeciwwskazania anestezjologiczne to trzeba faktycznie porzucić myśli na ten temat.
Obecność płynu w jamie opłucnej stanowi również faktycznie przeciwwskazanie do napromieniania. Mogłoby ono w tej sytuacji przynieść więcej szkody niż pożytku.
To, że w płynie nie stwierdzono obecności komórek nowotworowych oczywiście nie świadczy o tym, że ich tam nie ma. Jest to badanie niestety mało czułe i ok połowa wyników to wyniki fałszywie ujemne. Praktyka jednak pokazuje, że jeśli płyn ma zabarwienie krwiste - można przyjąć niemal z całą pewnością, że jest to wysięk nowotworowy.
W Waszej sytuacji najważniejsze kroki - by móc rozpocząć leczenie onkologiczne - zostały już poczynione. Uzyskano dodatni wynik badania mikroskopowego, potwierdzający raka gruczołowego. Było to badanie cytologiczne a nie histopatologiczne (różnica polega na tym, że badano komórki a nie tkankę - z powodu braku możliwości pobrania wycinka; zmiana bowiem położona jest obwodowo i niedostępna w badaniu bronchofiberoskopowym), jednak jest to wynik, któremu można w pełni ufać i jest podstawą do tego by działać.
W tej sytuacji nie do końca rozumiem czemu ma służyć VTS (wideotorakoskopia), którą wykonuje się zazwyczaj po to, by 'obejrzeć' opłucną (np. czy jest nacieczona czy nie) lub dotrzeć do guza położonego podopłucnowo - by pobrać materiał do badania histpat, jeśli nie udało się innym sposobem potwierdzić mikroskopowo procesu nowotworowego.
Przyglądanie się opłucnej w Waszym przypadku nie ma większego sensu - bowiem i tak nie to stanowi największy problem - z innych bowiem względów choroba jest nieresekcyjna. A potwierdzenie choroby badaniem mikoskopowym uzyskano.
Jeśli więc udałoby Ci się porozmawiać z onkologiem prowadzącym - zapytaj czemu VTS miałaby służyć i w jaki sposób jej wynik może zmienić możliwą opcję leczenia taty.
Jeśli również możesz, przytocz tu wyniki badań krwi - morfologię, kreatyninę itp. (na pewno je wykonano) - bo to one mogą być podstawą do tego by zadecydować czy chemioterapia będzie możliwa do zastosowania czy nie. Plus -rzecz jasna- opinia kardiologa.
Twój wątek mnie poruszył... Gdy tak zaczęłam czytać opis Waszej sytuacji, mimowolnie cofnęłam się myślami o nieco ponad rok. Tego forum jeszcze wtedy nie było (skończyło niedawno roczek właśnie ). Pisywałam na dwu innych forach, w tamtym okresie szczególnie na jednym z nich. Któregoś dnia napisała tam po raz pierwszy zagubiona, jak dzisiaj Ty, tara. Historia jej taty zaczynała się bardzo, bardzo podobnie do Waszej. Cechy choroby w zasadzie te same (tyle, że u Was płuco prawe).
Dziś tara jest współzałożycielem i administratorem tego forum. Niestety tatę już pożegnała.. Początki ich zmagań i diagnostykę opisała jeszcze na tamtym forum - jeśli jesteś zainteresowana -> podaję link <-
pozdrawiam Cię ciepło.
Dzieki za to, co napisalas. Sama (pomimo tego, ze jestem zupelnie oglupiala teraz i totalnym laikiem jezeli chodzi i jakiekolwiek wiadomosci na temat raka pluc) zastanawialam sie po co ma byc robiona I TAK POD NARKOZA(!) wideotorakoskopia? Jezeli sie Tate podda narkozie dlaczenie nie zoperowac tego? Ale tak jak napisalam za glupia jestem na to.
Nie wierze w to, to chyba dzieje sie gdzies obok mnie???
Zastanawiam sie co czuje? Nic, nawet cholernej zlosci, ze to spotkalo mojego kochanego ojczulka. Wypruta z jakichkolwiek emocji.
Wiem jedno musze miec duzo sily zeby go wspierac, tak malo czasu nam zostalo. Chyba nie moge napisac dzisiaj nic wiecej.
Iska, wiem jak się czujesz, przeszłaś zderzenie z pociągiem, ale nic nie boli, tylko pustka - głuchy oddźwięk ze środka.
Kochanie wiem, że jest Ci ciężko - i ten czas wykorzystaj na płacz, a jutro wstań i walcz a my tu będziemy na Ciebie czekać.. Napisz co powiedział lekarz
Witaj Madziorek :-) nie określiłabym tego lepiej - pustka.
Onkolog nie pozostawił złudzeń ale właściwie chyba nie spodziewałam się innej odpowiedzi. Wideotorakoskopię dobrze jak zrobią, "osuszą płuca" talkiem (czy czymś takim). Wyjaśnił mi po kolei co oznacza każde badanie i jak ono rokuje. (Byłam upierdliwa).
Wiem, że nie zadaje się pytań o czas ... ale zapytałam.
Jak zaczął mówić o 2 ...... (pomyślałam latach) on zszedł do jednostki czasu - miesiące. Przy dobrych rokowaniach - zakładając, że chemia zadziała, MOŻE (?) zakładając, że woda w płucach nie będzie się ponownie zbierać (co chyba należy włożyć między bajki), znów MOŻE uda się poddać ojczulka naświetlaniom.
Reasumując - jeżeli leczenie "się przyjmie" - do roku czasu ma życia przed sobą.
Tato ma 67 lat. Już teraz "tak pięknie by mogło być". A będzie ...
Tacie nic nie powiedziałam o czasie, a to że dostanie chemię "ubrałam" chyba bardzo kwieciście, bo stwierdził, "no przecież to nie grypa muszą dać coś mocniejszego, przysuszą go i potem usunął". Nawet na śmiech z nim było mnie stać, że przecież jest większy jak ten guz i sobie z nim poradzi.
Cleo ma rację - przy Tatusiu trzymaj fason, a jak nie widzi to wyrzucaj z siebie emocje. Mi to bardzo pomagało, niestety na krótko. A tak wogóle to mocno trzymam kciuki.
Iska, super z Ciebie córcia, że tak trzymasz się przy Tatku.... Staraj się jak najwięcej przebywać z tatą, wykorzystuj na maxa każdy dzień, każdą chwilę. Życzę Tobie oraz Twoim bliskim dużo siły w walce z tym gadem..
Wideotorakoskopię dobrze jak zrobią, "osuszą płuca" talkiem (czy czymś takim).
Aaa.... to znaczy, że VTS nie jest planowana 'w celach diagnostycznych' tylko po to by wykonać zabieg pleurodezy? (tzw. 'talkowanie opłucnej'). Zastanawia to o tyle, że jest to leczenie inwazyjne, nie pozbawione możliwości powikłań i wykonuje się je zazwyczaj u pacjentów, u których zaprzestano już leczenia onkologicznego. Ponadto, z definicji, jest to leczenie nawracającego wysięku w jamie opłucnowej. Może być też wyjątkowo zastosowane od razu u pacjenta, który ma poważne dolegliwości związane z wysiękiem (np. silna duszność). Ale już, przed wdrożeniem jakiegokolwiek leczenia onkologicznego?..
Więcej o zabiegu pleurodezy np. -> tutaj <-
Iska napisał/a:
Reasumując - jeżeli leczenie "się przyjmie" - do roku czasu ma życia przed sobą.
Tak, z tym się zgadzam niestety, bardzo mi przykro..
DSS, dzięki za odpowiedź.
Właściwie, to tak do końca nie wiem po co jest robiona ta videotorakoskopia?
Ordynator oddziału płucnego stwierdziła, że jest to w celu "zobaczenia guza i płuca', a wiec w celu lepszego zdiagnozowania tego co w środku jest, a onkolog u którego byłam na prywatnej konsultacji stwierdził, że właśnie po to zrobią to badanie, żeby wysuszyć płuco. Głupia jestem na to wszystko.
Zastanawiam się co jeszcze moge zrobić? Z kim to konsultować??? Może jest jakaś klinika, która może COŚ WIĘCEJ???
Czy słyszał z Was ktoś o ponoć "najnowszych osiągnięciach" walki z rakiem w tym z rakiem płuc??? Jakieś 2 miesiące temu leciał program w telewizji o tym, że w Klinice w Gliwicach znaleźli jakiś sposób, cos z pobieraniem komórek macierzystych i na ich bazie "chodowanie" przeciwciał CZY COŚ TAKIEGO????????????????
Jeszcze 2 miesiące temu nie było i to potrzebne i zupełnie nie przywiązywałam do tego wagi. Konsultowałam sie telefonicznie z lekarzem z kliniki w Gliwicach i nic takiego nie zaproponował. Kazał zostawić to u siebie (do Gliwic mam ok. 400km).
Do licha, ludzie w kosmos latają, a na takie cholerstwo nie potrafią znaleźć leku!!!
Tato niby czuje sie dobrze (przynajmniej tak twierdzi) ale wczoraj zamknięcie garażu zmęczyło go.
zrozumieć, że jedynym leczeniem, które może opóźnić postęp choroby jest chemioterapia
przyjąć do wiadomości, że im później się ona rozpocznie, tym mniejsze szanse, że pomoże (im większy guz, tym słabsza reakcja na chemioterapię, a guz nie stoi w miejscu, tylko rośnie - cały czas zresztą)
wyciągnąć z powyższego wnioski sama: chemioterapię trzeba rozpocząć, każda zwłoka jest niepotrzebna i działa na niekorzyść ojca
działając z upoważnienia taty - zażądać od onkologa prowadzącego zdeklarowania się co do następujących kwestii:
• czy są jakieś przeciwwskazania do leczenia chemioterapią? (np. kardiologiczne)
• jeśli nie - to kiedy chemioterapia się rozpocznie i czemu tak późno?
nie wyrażać zgody na coś, czego nie rozumiecie - argumentacja typu, że ktoś "chce sobie obejrzeć guza" taty, bez podania przyczyny: po co? - brzmi co najmniej nietaktownie
przyjąć do wiadomości, że VTS (wideotorakoskopia) opóźni rozpoczęcie chemioterapii - choćby dlatego, że jest to zabieg inwazyjny, po którym w klatce piersiowej tkwi dren - po wyjęciu go jest rana / póki się choć trochę nie zagoi - nie ma mowy o chemioterapii, która obniża odporność i sprzyja zakażeniom (a więc taka rana to 'zaproszenie' dla różnej maści drobnoustrojów chorobotwórczych)
postanowić sobie: nie akceptuję tego czego nie rozumiem - lekarz musi mi wyjaśnić wszystko tak, bym widziała w tym co robi wyraźny sens
poćwiczyć przed lustrem zdeterminowaną minę i z takową udać się jak najszybciej na rozmowę - jeśli się nie da z lekarzem prowadzącym, to z jego przełożonym - ordynatorem; grzecznie, uprzejmie i bardzo, bardzo stanowczo, z założeniem, że nie wyjdziesz stamtąd póki nie uzyskasz odpowiedzi - co mogą zaoferować Twojemu tacie. Bo zła oferta lub jej brak - to dla niego jak wyrok. Nie musisz się na to godzić - jeśli nie będzie miało to właściwego uzasadnienia.
Czy słyszał z Was ktoś o ponoć "najnowszych osiągnięciach" walki z rakiem w tym z rakiem płuc??? Jakieś 2 miesiące temu leciał program w telewizji o tym, że w Klinice w Gliwicach znaleźli jakiś sposób, cos z pobieraniem komórek macierzystych i na ich bazie "chodowanie" przeciwciał CZY COŚ TAKIEGO????????????????
to "CZY cos takiego" sprawia ze rece mi opadaja...
Iska, owszem leczy sie czasem nowotwory ukladu krwiotworczego przeszczepem z komorek macierzystych, ale to wylacznie uklad krwiotworczy, gdzie mozna zniszczyc caly szpik chorego naswietlaniami i podac komorki macierzyste, ktore odnowia populacje szpiku.
Zwiazku z hodowla przciwcial nie widze. Chyba, ze chodzi o leczenie nowotworow przeciwcialami tzw szczepionka, ta glownie leczy sie czerniaka.
przepraszam za off topic...ale tak sie sklada, ze to moj konik...tzn komorki macierzyste i kiedy widze, jak niewielka jest swiadomosc spoleczenstwa to jest mi...przykro...
tym bardziej, ze media malo rzetelnie przekladaja informacje z jezyka naukowego na popularnonaukowy...zadna to wina przecietnego czlowieka, ktory absolutnie nie musi sie na tym znac...tym bardziej przykro...szukanie sensacji i naglasnianie ma sie nieststy nijak z rzetelna informacja...
Iska, trzymam kciuki!!!
A DSS - taki opis obslugi lekarza powinnas napisac dla nas ;-)
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
Aga, masz racje ZUPEŁNIE się na tym nie znam. Dla mnie te hasła to czysta abstrakcja. Dlatego napisałam COŚ. Ale wiesz jak to jest, tonący brzytwy się trzyma. ;-(
Masz w zupełności racje świadomość (przynajmniej moja) na temat raka płuc czy innych chorób jest żadna!!! I nigdy nie przypuszczałam, że będzie mi potrzebna. Dlatego ciesze się, że jest takie forum (chociaż życzyłabym sobie i WSZYSTKIM, którzy tu się logują, żeby nigdy nie musieli szukać takich informacji). Pomimo tego, że jest ciężko to przetrwać ktoś potrafi mnie tutaj pocieszyć, uświadomić, poradzić i sprowadzić na ziemię. DZIEKI.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum