1.za lekarza nie odpowiadam
2. dochodzi czasami do rozsiewu w trakcie pierwszego cyklu chemii ale to rzadko
3. na pierwszy rzut oka nie wygląda na przerzut, ale jak nie było tk wcześniej to nie wiadomo czy to nowe czy stare.
Wątroba do obejrzenia przez hepatologa. Pani Onkolog po obejrzeniu TK, usg, zrobieniu badań krwi, stwierdziła całkowitą remisję choroby. Na ten moment jestem ogromnie zmęczona i ogromnie szczęśliwa.
Witam serdecznie wszystkich.
Po dłuższej nieobecności pojawiam się z nowym zapytaniem. Mama osiem miesięcy temu skończyła chemię, dziś pierwszy raz od września odebrała wyniki markerów nowotworowych i ich poziom wynosi 16. Po cytoredukcji wynosił 14, po skończonej chemii 6,8. Norma wynosi do 35, ale nie za bardzo wiem co to oznacza. Czy to jest bezpieczna granica również dla pacjentek po chemii? Ten wzrost markera to oznaka czegoś niepokojącego, czy nie ma się czym na zapas martwić?
Z góry dziękuję za odpowiedzi.
Ściskam mocno.
wzrost markera może oznaczać wznowę, ale na podstawie takiego jednego wyniku żaden lekarz raczej nie da skierowania na badania obrazowe, częściowo słusznie bo zmiany mogą być tak małe że niewykrywalne. a wznowę leczy się dopiero jak jest widoczna w badaniach obrazowych. chyba należy powtórzyć to badanie za 6-8 tyg i jeżeli będzie wyraźny wzrost to onkolog powinien zacząć działać.
Pani Onkolog powiedziała że marker mógł naturalnie skoczyć po chemii, że jego wzrost może być związany z pracą wątroby, która jest trochę przeciążona. Tak czy siak mama ma powtórzyć markery za miesiąc, półtora i "później będziemy myśleć co dalej"
Hej,
Markery powtórzone, wynik zbliżony do poprzedniego.
Od soboty dzieją się dziwne rzeczy. Mamie sparaliżowało pół twarzy, przez ponad 40 minut nie mogła mówić, tata zabrał ją na SOR, zrobili TK na którym widać tylko pozostałości po starym udarze, nic nowego się nie dzieje, zbadali krew, cukier wypuścili do domu. W nocy z niedzieli na poniedziałek mama została sama, około 5 rano nie mogła oddychać i przełykać, napisała do ciotki ta przyjechała i wezwała pogotowie. Znowu zrobili te same badania na SORze znowu nie stwierdzili udaru. Rozmawiałam z lekarzem, powiedział, że podejrzewa przerzuty do pnia mózgu, dlatego zalecił rezonans, będzie w ciągu najbliższych paru dni.
Może ktoś spotkał się z czymś podobnym?
Dodam, że te mamy napady wyglądają tak, że zaczyna czuć mrowienie i drętwienie w palcach, następnie wykrzywia jej twarz jak przy udarze, wydaje z siebie bliżejnieokreślone dzwięki, później nie może oddychać, ani przełykać. Przechodzi jej to mniej wiecej po 3-4 minutach.
Czy to możliwe, że rak się znowu odezwał?
Dodam, że mama miała ostatnio parę stresujących ją psychicznie i fizycznie dni. Markery ma w norme, na bóle nie narzeka, wizyta u onkologa wyznaczona na Listopad.
Kredka131313,
Zróbcie rezonans, jest co do obszaru typu głowa lepszym i dokładniejszym badaniem. Objawy mocno niepokojące, rzeczywiście wyglada jak udar bądź jest jakiś przerzut, którego nie widać w obrazie TK, może jakieś niedotlenienie, nie wiem, trzeba to wyjaśnić z lekarzem.
Mama miała już TK, które nic nie wykazało, dzisiaj rezonans magnetyczny z kontrastem (wyniki będą dopiero we środę) będzie miała jeszcze angiografię tętnic szyjnych. Cały czas żywię nadzieję, że to był może "tylko" udar niedokrwienny pnia mózgu, albo innych głębszych struktur mózgu, a nie żadne przerzuty. Neurolog z którym rozmawiałam zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie i wierzę, że bez konkretnej diagnozy neurologicznej mamy ze szpitala nie wypuści.
Mama w przeciągu trzech dni miała zrobione dwie tomografie komputerowe głowy. Czy mocno wkurzy to raka? Tzn, czy istnieje jakiś bezpieczny limit TK dla pacjentów onkologicznych?
Spokojnie, nie napromieniuje się, nie "wkurzy" raka. Lekarz nigdy nie zrobi badania jeśli będzie niezasadne. Na pewno wykonanie kolejnego TK jest w mamy wypadku bardziej potrzebne niż promienie które na siebie przyjmie.
Cześć i czołem, dawno mnie tu nie było.
Mama we wrześniu przeszła drugi udar, ma pozapychane tetnice szyjne, bez możłiwości operacji (tak powiedział naczyniowiec w szpitalu i później na konsultacji w listopadzie, za duże ryzyko kolejnego udaru.)
Przychodzę, z pytaniem, bo markery z listopada pokazywały 18, teraz kolejne z dzisiaj pokozują 106
Czy to nawrót? Co robić w tej sytuacji oprócz powtórzenia badań? Wizyta kontrolna u onkologa w następny czwartek.
U mojej Cioci tak się objawiał nawrót. Czytałam że w raku jajnika marker jest dobrym odzwierciedleniem rozmiaru choroby.
Nie wiem co robić oprócz powtórzenia badań, ale z mojego doswiadczenia wynika że choroba bywa bardzo dynamiczna i w sytuacji nawrotu należy działać szybko. Nawet jeśli nie ma to przełożenia na stan onkologiczny chorego, to na psychiczny jego i jego bliskich na pewno.
Mama po wizycie u onkologa. Dostała skierowanie na TK. W zależności od wyniku albo chemia, albo operacja. Szukać Tk na NFZ czy lepiej prywatnie? Dużo szybciej będzie prywatnie?
Z góry dzięuję za odpowiedzi.
CA 125 w tamtym tygodniu wynosiło 106, w tym 138. Przy samym rozpoznaniu marker był równy 78.
Są tu mądrzejsze głowy ode mnie, ale ja dzisiaj żaluję że nie namówiłam bardziej Cioci na TK prywatnie, które mogło się odbyć miesiąc wcześniej. Lekarz sugerował wcześniej, ale jak była kolejka to nie pomogł przyspieszyć. Myślę że jego pierwsza myśł by zrobić szybko była dobra. Zróbcie wtedy gdy Wasz lekarz sugeruje i jesli sie nie da na nfz to zrobcie prywatnie.
Jeśli chodzi o wzrost markera, to mojej Cioci oficjalnie rośnie od kwietnia zeszłego roku. Najpierw co 2 miesiące rósł co 20 jednostek, a ostatnio podskoczył o 50. U Was w tydzień podskoczyło o jakieś 30 - ale ja nie wiem czy takie kalkulacje na cokolwiek się przekładają. Ja widząc to zadbałabym o szybsze TK, ale podkreślam że nie jestem specjalistą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum