Witam wszystkich.
Moj tata ma raka złośliwego w klatce piersiowej. Jest to rak naciekowy i rozmiaru meskiej piesci. Rokowania nie sa dobre. Mial juz lampy-naswietlanie. A teraz ma rozpoczac chemioterapie. Jest w szpitalu poniewaz ma problemy z oddychanie. Kolejna tomografia wykazala ze guz gnije i sie rozpada. Wiem ze to nic dobrego. Czy ktos ma wiecej informacji co to znaczy??
Myślę, że ci, którzy są bardziej kompetentni, będą mogli Ci udzielić wiele informacji, ale musisz podać dokładne informacje - wynik histpat guza, wyniki TK klatki, RTG klatki, informacje jakie tata otrzymuje dokładnie leczenie (jaka chemia jest planowana), ile ma lat, ogólny stan zdrowia etc.
Wszystkie jego wyniki na chwila obecna sa w szpitalu a zglowy nie pamietam. W Pazdzierniku na spotkaniu z Onkologiem dowiedzielismy sie ze to nowotwor zlosliwy co wynika z struktury naciekowej i braku torebki (tomografia wykazala). Jest bardzo duzy - rozmiaru meskiej piesci. Onkolog oznajmil ze poprzez jego pozycje (w klatce piersiowej) nie klasyfikuje sie do wyciecia. Na pocztku Grudnia tata mial 7 naswietlen-lamp. Po czym dostal mala anemie. Na poczatku stycznia zaczely sie problemy z oddychaniem, przez co szybko sie meczyl. Nawet male czynnosci sprawialy mu trudnosc. 10 dni temu pogotowie wzielo go do szpitala bo dusil sie w domu. Od tej pory lezy pod tlenem. Schudl prawie 15kg od wrzesnia. 9 Lutego ma miec chemie. Teraz lekarz powiedzial ze niewiadomo poniewaz po kolejnej tomografi wyszlo ze ma martwice Nowotwora (Necrosis). Slowa doktora "guz gnije i sie rozpada". Na internecie czytalam ze to infekcja- martwica i moze sie przeniesc na inne organy.
Czy ta martwica nowotwora (gnicie) to juz oznacza ze leczenie jest bezcelowe? Tata ma 64 lata. Mame przez raka stracilam 10 lat temu, wiec wiem jak to wyglada. Prosze o szczerosc.
Nie jestem lekarzem, ale mój Tata miał też takiego dużego guza. Ze względu na położenie i rozpad nie miał naświetleń. Wogóle żadnego leczenia.
Jak czytałaś to wiesz ,że przy rozpadzie guza bardzo dużo toksyn dostaje się do organizmu.
Nie jest dobrze. Ale trudno wyrokować . Myślę , że jeżeli lekarze zdecydowali się na chemię, to da się Tatę trochę podleczyć.
Dzieki za wszystkie rady. Niestety dla mojego taty jest juz za pozno. Chemi nie bedzie i zadnego innego leczenia. Stan jego sie bardzo pogorszyl. Sa nacieki z guza na pluca i ostkrzela. Stracil swiadomosc co sie dzieje wokol niego, przestal jesc, jest agresywny. Podawaja mu juz tylko morfine. Lekarze obawiaja sie ze to kwestia dni. Dziekuje jednakze za info.
Jagoda ,przykro mi z powodu tak szybko postepujacej choroby
Teraz najwazniejsze abys jak najwiecej była przy tacie ,on wyczuwa ze powolutku odchodzi ..
Jagoda29, myślami jestem z Wami w tych trudnych chwilach. Jak pisała cleo33, bądź jak najwiecej przy Tacie, to bardzo ważne aby miał wokół siebie bliskich. Nadzieję trzeba mieć do końca.
Trzymaj się, bądź dzielna....
Tulę Cię w bólu i pozdrawiam serdecznie
Monika 30 przepraszam ze nieodpisalam na twe pytanie. Taty stan sie pogorszyl wtedy i musialam leciec do Polski. Tata zmarl 2 tygodnie temu. W poniedzialek dostal chemie a we wtorek go zadusilo. Po dlugiej nieobecnosci postanowilam wejsc tu by podziekowac wszystkim za rady.....dziekuje.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum