[quote="roman1130"] żona po obiedzie chce odpocząć, i ma do tego święte prawo, nasza kawa z upieczonym przez Nią ciastem raczej nie podnosi temperatury uczuć, raczej skłania do uprzejmego dziękuję zamiast tego co samo ciśnie się na usta:- spieprzaj dziadu, chcę się zdrzemnąć
Romku. Ja rownież cieszę się bardzo, że choroba zatrzymała się w miejscu.
Dotąd tylko chyba tylko raz raz napisałam w Twoim wątku ale czytałam go regularnie, dlatego że jakoś szczególnie Ci kibicuje. Wyjątkowo polubiłam Cie chłopie - o ile mogę tak powiedzieć mimo, że nie zdązyliśmy się zakumplować. Nie umiem powiedzieć z jakiego powodu. Chyba tak po prostu.
Nie mogłam sobie odmówić na koniec mojej bytnosci na forum wejsc tu i życzyć Ci wszystkiego najlepszego. Mam nadzieję, ze dokopiesz choróbsku w d.....
Trzymaj się cieplutko i mnie nie zawiedź.
Pozdrawiam i zaciskam kciuki.
Iza
_________________ Izabela
Tato 9.02.1947 - 13.10.2012 ( 15 miesięcy walki z potworem )
Tato jestem z Ciebie dumna, że tak dzielnie znosiłeś chorobę.
Witam wieczornie
Kochani serdecznie dziękuję za podczytywanie i odwiedzanie mojego wątku, jest to dla mnie naprawdę ogromny zaszczyt i przyjemność, to naprawdę niezmiernie miłe, gdy mam świadomość, że muszę stulić pośladki i stawiać czoło wyzwaniom każdego dnia, aby nie dać plamy zarówno przed Wami jak i samym sobą.
Bo to działa z jednej strony niezwykle mobilizująco, a z drugiej strony powoduje, że czuję się niekiedy na cenzurowanym.
Całe szczęście, że Ci którzy zdążyli mnie już poznać osobiście (Ciągle zbyt mało osób) i Ci z którymi poznamy się na Wiosennym Zlocie, wiedzą, że nie ulegam zbyt łatwo presji i że nie dam się zwariować i nie przystąpię do biegu maratońskiego, ale dzięki Waszemu dopingowi, autentycznie każdego dnia czuję się lepiej, zarówno psychicznie jak i fizycznie.
Od ostatniej chemii minął już miesiąc, i sama świadomość, że do 17- 12-12 mam święty spokój i czas na regenerację powoduje, że czuję się całkiem znośnie.
Pewno, że pracując w ogrodzie, czy w piwnicy (tynkuję i wyrównuję ściany, zapomniane od blisko 30 lat) w dalszym ciągu więcej odpoczywam, niżeli pracuję, ale.... robotę jednak widać i wygląda na to że nie jem zupełnie za darmo.
Odnośnie jedzenia:
Skarżyłem się na trudności w przełykaniu pokarmów, o utracie smaku i zainteresowaniu samym jedzeniem...
Trochę zmieniła się sytuacja w momencie, gdy dostałem receptę na syrop MEGALIA, białe mleczko niezbyt rewelacyjne w smaku.... bo właśnie to mleczko spowodowało, że zaczynam odczuwać pewne smaki, które pojawiały się tylko w pierwszym kęsie, a później wszystko dalej przypominało w swej konsystencji i smaku zwykłe siano...
Nie wiem jak długo ta tendencja się utrzyma, w każdym razie mam nadzieję, że dzięki temu przestanę chudnąć....(10 kg od czerwca)
Megalię polecam, każdemu, kto ma problemy z apetytem i smakiem, mnie pomogła....
Jusia, Richelieieu
Dzięki za miłe słowa i odwiedziny
Pozdrawiam serdecznie wszystkich przesyłając najsłoneczniejszy uśmiech
Witaj Romku, megalia pomaga faktycznie, moja mama znów, że tak powiem "źre jak kóń" i Tobie też życzę ogromnego apetytu na jedzenie oczywiście, apetytu na życie nie muszę Ci życzyć, masz go tyle, że mógłbyś obdarować połowę nowotworowej populacji. Pozdrawiam
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
Witaj Romku , miło czytać, że Twoja sytuacja zdrowotna unormowała się. Oby trwała, jak najdłużej i by co dzień było tylko lepiej. Z całego serca Tobie i forumowiczom życzę
_________________ --
Bernadeta
...nadzieja ma skrzydła, przysiada w duszy i śpiewa pieśń bez słów, która nigdy nie ustaje, a jej najsłodsze dźwięki słychać nawet podczas wichury...
Mama 08.01.2012r [*]
Tato 13.08.2013r [*]
Najpierw chciałam się wymadrzyć w wątku merytorycznym,ale jednak lepiej będzie jak ktoś kompetentny się wypowie.Zaś ja dodam Ci otuchy w kciukowym.Bo,na pewno wiesz,że mocno,ale to mocno trzymam za Ciebie kciuki.Lubię Ciebie tutaj odwiedzać i czytać o tym,co u Ciebie się dzieje.Pozdrawiam Ciebie i Twoją wspierającą Cię Rodzinę.Myślę,że mogę Wam przesłać bukiecik
Witam wieczornie prawie w połowie tygodnia, to znaczy że wkrótce weekend i kolejne lenistwo
Zmian jako takich nie ma w dalszym ciągu staram się ciężko pracować na codzienny kubek mleka z dodatkiem czegoś bardziej pożywnego....
Po problemach z przełykaniem doszły nowe problemy związane z utrzymaniem tego co zjem a właściwie tego co wypiję.
Chcąc cokolwiek przełknąć, popijałem to jakimiś płynami, a teraz zjedzenie zupy stanowi poważny -problem, gdyż w pewnym momencie zaczynam zwracać to co zjadłem, to jest ciekawe, że podobnego problemu nie ma z drugim daniem, natomiast płyny... nie wchodzą choć teoretycznie powinny spływać do żołądka bez problemu...
Trudno, kolejna sprawa z którą muszę sobie radzić.
Aby nie kończyć powodów do radości, muszę dodać, że mam chyba jakieś problemy z nerkami, a właściwie prawą, która uparła si,e że po 50 latach pracy zacznie sobie boleć, mam zrobić stosowne badania laboratoryjne i USG podrobów, zobaczymy dlaczego stała się nagle taka upierdliwa, jak gdybym nie miał innych spraw na głowie.
Tak naprawdę to cieszę się ostatnimi dniami ładnej pogody, co prawda jest już wieczorami zimno, ale dzień wykorzystuję do przygotowania tych robót, które w późniejszym czasie będę mógł wykonywać w garażu czy piwnicy, Humor też mi dopisuje, a to że częściej śmieję się ze swoich dolegliwości i braków, powoduje, że czuję się silniejszy, choć to niestety tylko tak wygląda, a może przyzwyczaiłem się do udawania, że jestem zmęczony, to takie przyjemne, udawać że się pracuje, zasługiwać na podziw szefowej i... nic nie robić
Co prawda zaczynam wchodzić w okres przygotowań Świątecznych i wieczorami łuskam orzechy...kocham tą robotę, wszyscy znajdują wytłumaczenie dlaczego nie będą bawić się orzechami a ja tradycyjnie daję się wpuścić w tą żmudną robotę.
Mam już na rozkładzie swój pierwszy worek (siatka z Ikei, na bidę jakieś 20 kilo surowca, ale wiem że takich siatek może być nawet z 5 sztuk, czyli zajęcie prawie do samych Świąt
Jednym słowem samo życie, są plany, szukamy tylko mocy przerobowych.
a tych jakoś nie ogranicza mi na siłę, róbta co chceta...będzie Wam fajnie
Pozdrawiam serdecznie
natomiast płyny... nie wchodzą choć teoretycznie powinny spływać do żołądka bez problemu...
Był okres ,że u "nas" równiez był problem z piciem, natomiast pokarm twardszy był w tym czasie przełykany możliwie dobrze a płyny były zwracane?
Ale minęło
Romku ja uwielbiam łuskać orzechy.
U siebie zrobiłam już porządek więc chętnie bym Ci pomogła, ale jak wiadomo z pracą krucho, mało jej jest więc trzeba szanować.
roman1130 napisał/a:
kocham tą robotę,
I to jest jedyny powód dla, którego jeszcze siedzę w swoim domu. Nie mogę zabierać Ci ulubionego zajęcia....jakoś przecież na ten kubek mleka musisz zasłużyć
Pozdrawiam bardzo serdecznie
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum