W zasadzie wszystko co najważniejsze- ogółem mogą ocenić stopień zaawansowania określając wielkość i jego naciekanie (jak głęboko nacieka), a ponadto stwierdzić rodzaj nowotworu i jego złośliwość. Oczywiście oko chirurgiczne nie jest pewne, ale jeśli on nie widział tam czegoś niepokojącego to można się spodziewać, że nowotwór został uchwycony wcześnie i węzły mogą być czyste- tego Wam życzę
hm, na wcześniejszym badaniu histpat wyszło że jest anaplastyczny = niezróżnicowany = G4 .. wiec chyba tego mogę się spodziewać ..a naciekanie po co? skoro nowotwór jest już wycięty? rodzaj to wiemy ze jest to rak gruczołowy..
Witam wczoraj już nie miałam czasu na pisanie ponieważ musiałam się uczyć na geografie.. Tata wczoraj już normalnie z Nami rozmawiał, dzisiaj także, i próbował się ruszać trochę, i podciągał się i przekręcał na bok Lecz z psychika Taty już trochę gorzej.. mówił siostrze ze nie może sobie z tym poradzić, z ta sytuacja w jakiej się znalazła, że nie chodzi o sam ból ale o to ze po wyjściu ze szpitala będzie miał chemie lub radioterapie lub to i to., z tym ze to na Niego wypadło, ta choroba .. miał także wysoki puls, dochodził nawet do 122.. czy to normalne? Tata brał przed operacja pół tabletki na puls .. Tata ma teraz już tylko kroplówkę, sondę i cewnik i lekarza obserwują ile płynów z nich wypływa, im więcej tym lepiej .. podobno .. Tata boi się ze badanie z kontrastem pokarze ze płyn jednak wypływa z zespolenia.. Zobaczymy co powie druga siostra po przyjeździe od Taty.. ja dzisiaj u Taty nie byłam bo musiałam zostać z mama i siostrzenica w domu, ale jutro pojadę i postaram się porozmawiać z Tata, żeby docenił np. to że nie ma przerzutów..
Witaj atthedisco! Cieszę się, że Tata fizycznie czuje się w miarę dobrze. Co do Jego kondycji psychicznej- ja już o tym pisałam, dowiedzcie się może, czy w szpitalu nie ma psychologa? Myślę, że taka rozmowa z mądrym psychologiem mogłaby Tacie pomóc zrozumieć, w jakiej sytuacji się znalazł. Bo nie ma co ukrywać, że naprawdę Twój Tato miał szczęście Leczenie pooperacyjne chyba jest mniej stresujące jak sama operacja. Mój Tata leżał w szpitalu aż 6 tygodni na radiochemioterapii, przed operacją właśnie.
Co do pulsu- rzeczywiście jak na osobę leżącą jest dosyć wysoki. Mój Tata też miał wysoki puls przed i po operacji, ale lekarze i my podejrzewaliśmy, że to od chemioterapii.
Ps. co do zespolenia- owszem, zdarza się nieszczelność, ale to są naprawdę przypadki marginalne. Nie martwcie się tym!
Właśnie, zdarza się .. a Tata się tego bardzo obawia .. tak samo radioterapii, chemioterapii lub połączenia tych obu .. Obwinia się za to w jakiej sytuacji się znalazł mimo że nie miał na to wpływu.. Siostra ze szwagrem znają dobrego psychologa który pomógł tacie szwagra po wypadku w którym niestety zginął młody chłopak wiec po wyjściu ze szpitala załatwimy parę sesji z psychologiem, bo w szpitalu Tata może się wstydzić .. tym bardziej ze rozmowa pewnie odbywałaby się na sali Taty na której są 3 inni mężczyźni którzy też nie mogą chodzić
Witam Wróciłam od Taty, Tata troszkę kicha, ma 37stopni, ale ogólnie dobrze wygląda, tak samo jak przed operacją. Z sondy do nosowej leci mu coś jak katar? ale raczej jak spieniony katar.. co to może być? Jutro Tata ma badanie na szczelność zespolenia.. co mnie bardzo martwi (jak zwykle panikuję) lecz Tata dzisiaj się już dobrze czuł, nic go nie bolało, jedynie przy kichaniu, i dźwiganiu się, ale ogólnie jest ok. I mam pytanie, czy są jakieś oznaki tego ze zespolenie nie jest szczelne? czy wszystko wychodzi dopiero na badaniu?
atthedisco, nie panikuj! Jesteście na początku tej walki i nieraz będziecie stać przed znakiem zapytania, przed kolejnymi badaniami, przed wątpliwościami co do diagnostyki. Moja rodzina walczy od przeszło 11 miesięcy i na początku było tak jak u Ciebie- panika, chaos, wątpliwości, szukanie potwierdzenia najgorszych scenariuszów... Tak nie można! Jeśli ma być coś źle (np. nieszczelność zespolenia) to nic dzisiaj nie zmienisz... My jako rodzina możemy tylko sugerować bliskim wybór najlepszego ośrodka, walczyć o termin, dodatkowe badanie, ale po 1) nie zdiagnozujemy naszych bliskich sami, po 2) niczym oprócz troski i miłości nie pomożemy w ich walce o zdrowie.
Odpowiadając merytorycznie na Twoje pytanie- raczej po tych 2-3 dniach nie powinno być żadnych objawów nieszczelności zespolenia.
Będziemy myśleć jak będzie nieszczelne, nie nakręcaj się. Każdy przypadek jest inny i jeśli będzie nieszczelność zespolenia to w kompetencjach chirurga będzie leżała decyzja co do re-operacji.
Jeśli naprawdę bazowaliście na doświadczeniu chirurga to nie ma czego się bać. Jak mój Tata leżał w szpitalu to były równolegle 2 osoby z ca przełyku i u nich zespolenie było szczelne. Tata podszedł do badania spokojnie.
Mój Tata tak jak i ja jesteśmy pesymistami, panikujemy itd Dzisiaj widząc go szczęśliwego, bez bólu na twarzy nie wyobrażam sobie aby mógł jeszcze więcej wycierpieć..
Po prostu nie wytrzymam tego .. oby badanie poszło dobrze, oby to zespolenie było szczelne, bo jeśli nie Tata nie wytrzyma tego .. będzie się bał re-operacji, tego ze podczas niej jest zagrożenie życia ..
Każda operacja w znieczuleniu ogólnym niesie za sobą ryzyko zagrożenia życia/śmierci. Na początku też tak patrzyłam na Tatę- jak on przeżyje chemię? Jak zniesie operację? On ma w sobie tak wiele woli walki o życie, że dał i wciąż daje radę, choć nie ma lekko. I teraz patrząc na niego myślę- ten facet zniósł tak wiele, nic nie może go złamać, wciąż będzie 'stawał na wysokości zadania'.
Jutro będzie dobrze, nie ma innej możliwości.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum