Dodatkowo wieczorami Tato ma bóle tego węzła nadobojczykowego, który ponoć (nie robiono badań) jest przerzutem, stąd decyzja o chemii.
Czy ból tego węzła jest czyms normalnym? Czy ketonal mozna brać aby złagodzić ten ból?
Pozdrawiam Was wszystkich walczących z ta chorobą, wspierających chorych oraz tych którzy nam pomagają:)
Sam węzeł nie boli, ale jego powiększenie prawdopodobnie powoduje, że np. uciska na jakiś nerw i tym spowodowany jest ból.
Ketonal myślę, że jest okej, ale każdy podawany lek (choćby wit. C) należy ustalić z lekarzem prowadzącym, pamiętaj.
Tato jest juz po drugiej chemii i miewa się całkiem dobrze. Chwilami lekkie mdłości i bóle brzucha, ale dość szybko mijają. Teraz mamy 2 tygodnie przerwy. Węzeł nadobojczykowy z relacji Taty zrobił się miększy. Poza tym nic więcej się nie zmieniło. Mam nadzieję, że zupełnie się cofnie i będzie szans na operację.
Miłosz, będzie dobrze, trzeba w to wierzyć. Mój tatuś też bardzo skarżył się na ten węzeł nadobojczykowy. W pewnym momencie zrobił sie on duzy i twardy, widoczny gołym okiem... Tata mówił, że on mu przeszkadza w oddychaniu, że coś uciska i boli jak diabli. Takze ból tego węzła można nazwać normalnym w tym przypadku. Jak już pisałam, przypadki naszych tatusiów są bardzo podobne. Pozdrawiam i trzymam kciuki za powodzenie terapii.
Milosz, To dobra wiadomość,że tatuś ma się całkiem dobrze. Miejmy nadzieję,że tak zostanie lub,że będzie większa poprawa. Trzymię za Was kciuki,życzę dużo siły w walce z tym wstrętnym choróbskiem ,pozdrawiam Ciebie i tatusia!!!
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Najnowsze wieści co prawda z obserwacji Taty to takie, że węzeł juz nie boli i nie jest wyczuwalny palcem. Tato mówi, że musi silno nacisnąc, aby ten węzeł wyczuć. Wcześniej był on nie tylko wyczuwalny ale i widoczny gołym okiem.
Wiec, chyba jest jakaś poprawa. Oby tak dalej i oby na stałe.
skoro węzeł nie boli, wyczuwalny jest dopiero jak się Tata o to postara, a wcześniej był widoczny gołym okiem, to na pewno jest poprawa! Oby tak dalej i oby na stałe, tego Ci życzę i zdrówka dla Taty jak najwięcej, pozdrawiam
_________________ co zesłał los trzeba będzie zwalczyć!
W piątek Tato zaczął drugi cykl chemioterapii. Skutki uboczne to póki co tylko gorączka 38 stopni, bezpośrednio po chemii. Wyniki krwi robione w ten sam dzień przed wzięciem chemii w opinii lekarza sa bardzo dobre. Cały czas nie tracimy wiary, że będzie dobrze. Póki co nie mamy też przesłanek, że idzie coś źle.
W segmencie 3 lewym obecnie guz o wymiarach 32x34x17 mm z cechami poszerzenia okołogniskowych naczyń chłonnych - niewielka tylko regresja wielkości. Pojedyncze wypustki pasmowate guza łączą z opłucną ścienną i górnym biegunem wnęki lewej.
W obrębie segmentu 1 prawego płuca uwidocznił się jak poprzednio obszar niedodmowo naciekowy w samym szczycie i od tyłu od niego drobny guzek przyopłucnowy wlk 8mm.
Pozostałe pola płucne bez wyodrębniających się zagęszczeń ogniskowych.
Węzły chłonne przyaortalne obecnie do wielkości 16-17mm.
Węzły podobojczykowe po stronie lewej (widoczne w poprzednim badaniu) - regresja wielkości do obecnie 20 mm.
Struktury śródpiersia przedstawiają się prawidłowo.
Wolnego płynu w jamach opłucnowych nie uwidoczniono.
Widoczne rusztowanie kostne klatki piersiowej bez wyodrębniających się ognisk podejrzanych.
Narządy jamy brzusznej położone podprzeponowo objęte zakresem badania bez uchwytnych zmian ogniskowych.
Czy poniższy opis wskazuje na jakąś znacząco poprawę? Co dalej, kolejne cykle chemii, tej samej czy innej? Proszę o Waszą profesjonalną interpretację i rady.
Póki co Tato czuje się dobrze i przybrał na wadze 7kg:)
W TK ze stycznia guz miał wymiary 38x35x27 mm, obecnie 32x34x17 mm - sam więc widzisz (jak i opisujący badanie), że zmniejszył się bardzo niewiele. Nadal łączy się z opłucną i wnęką płuca. Podopłucnowy guzek w prawym płucu nie zmienił swej wielkości (8 mm). W tym zakresie mamy więc stabilizację.
Węzeł nadobojczykowy zmniejszył się, ale prawdopodobnie nadal jest zajęty przez nowotwór.
A co zadecydował lekarz prowadzący - chce kontynuować chemioterapię?
Wg zaleceń, jeśli nie widać regresji po IV cyklu chemii, to nie ma sensu jej kontynuowanie.
Więc jesli nie ma sensu kontynuowania chemioterapii, to jakie leczenie wchodzi w rachubę?
Na kosultację wybieramy się w poniedziałek, wówczas napiszę co powiedział lekarz prowadzący.
Przypuszczam, że naświetlania w grę nie wchodzą choćby z tego powodu, że nie ma dużej odpowiedzi na leczenie (ale mogę się mylić). Być może chemioterapia II linii, ale na niekorzyść działa fakt, że na leczenie I linii odpowiedź jest nieduża, co może oznaczać pewną chemiooporność.
Daj znać co powiedział lekarz.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum