Hej, cześć.
Naprawdę fajnie, że do mnie zaglądacie.
U mnie nic ciekawego. Ostatnio mam "śpika", śpię porządnie całą noc, potem do obiadu, i jeszcze trochę po. Dziś rano to nawet mąż parę razy wchodził macać mnie, czy jeszcze żyję, czy nie stygnę.
Mam hipotezę roboczą, że znowu kawałek raka się rozpadł i podtruł mnie toksycznie. Nie chce mi się jednak jej weryfikować.
No i boli noga. Tam było naświetlanie 3 x 800 - no i się paskudzi trochę. smaruję regularnie dwa razy dziennie, uważam z wodą, ale jednak. Boli, bo dodatkowo naprzeciw zrobiło się coś w rodzaju żylaka, a poza tym promieniuje od kolana.
Ręka też dokucza - i w ogóle pełny syndrom: "biedna, biedna, ach, jaka biedna". Nie jest jednak tak źle. Sporo pracuję, mam trochę kontaktów telefonicznych, świetna rodzina rozpieszcza mnie, jak może, w dodatku wreszcie czysto - bo przychodzi raz na tydzień Ukrainka.
15 jadę co CO na rtg. Chcę zajrzeć na oddział i poprosić prowadzącego o skierowanie też na rtg reki oraz na krew (dawno nie robiłam, a bilobil odstawiony - może coś pozytywnego).
To już pełna relacja zdrowotna. A - i waga się trzyma w miejscu (69 kg przy 173 cm wzrostu - całkiem nieźle, choć mogłoby 63)
Pozdrawia serdecznie