czy przy tak pogarszajacym się stanie babci może to oznaczać, że zbliża się najgorsze
Trudno ocenić, na pewno idzie w złą stronę ale kiedy to nastąpi nikt Ci nie powie, raczej nie miesiące.
Milix napisał/a:
przyznała się że od dwóch dni ma problemy z połykaniem
jedzenia, tabletki?
Jeśli jedzenie to przerzućcie się na potrawy zmiksowane, jeśli leki, może przyjść taki moment, to trzeba z lekarzem uzgodnić i zmienić system podawania leków, nie tabletki a zastrzyki podskórnie, miejcie to na uwadze.
Milix napisał/a:
głupio pytać babcie o ubezpieczenie czy ma itp
Na pewno nie są to łatwe rozmowy, dużo zależy od osoby chorej jak jest nastawiona do swojej choroby, odchodzenia, trudny temat. Można jednak w jakiś dyskretny sposób, podczas dnia w którym babcia ma ten lepszy dzień tak pokierować rozmowę żeby dowiedzieć się tego co nas nurtuje, oczywiście dyplomatycznie należy podejść do tematu, żeby chorego nie wystraszyć, nie urazić lub nie daj Boże walnąć z grubej rury i chory poczuje jakby czekano na Jego koniec.
Znacie babcie najlepiej i na pewno potraficie w jakiś sposób do Niej dotrzeć.
Ma problem z tabletkami. A co do wypytywania babci to nie da się jej podejść, jak się do niej zaglądania patrzy czy śpi to już krzyczy czy patrzymy czy jeszcze żyje
To radzę porozmawiać z lekarzem z HD o zmianie sposobu podawania leków. Przyjdą bóle a babcia nie da rady połknąć tabletki i będzie wielki problem, zróbcie to przy najbliższej wizycie.
Już pisałam, może trzeba babci podawać leki uspokajające, wyciszy Ją, też do rozważenia z lekarzem.
Skontaktujemy się z HD bo wizyta będzie dopiero 2 mają a to jest stanowczo za późno. O lekach uspokajajacych już dawno myślałam aby babcie wyciszyć żeby spała ale czytałam ze nie powinno się ich łączyć z lekami przeciwbolowymi, nawet w aptece kupując babci czopki na zaparcia powiedzieli mi ze takie ziołowe leki mogą wpłynąć na działanie leków przeciwbólowych. W hospicjum pewnie będą wiedzieć ale nie wiem czy im ufać ponieważ nie kazali nawet babci podawać syropu na apetyt który przepisał jej lekarz z oddziału chemioterapii
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2016-04-25, 21:17 ] Myślę, że można łączyć ale pewnie muszą być dobrze dobrane, może nasza doktor Madzia coś Ci podpowie.
[ Dodano: 2016-04-25, 21:50 ]
Tak sobie myślę że chyba nie ma sensu wyciszac babci kolejnymi lekami bo i tak już w ciągu dnia sporo śpi, a takie agresywne zachowanie wynika też z chyba z charakteru babci. Sama już nie wiem co robić. Staram sobie jakoś radzić na razie do tego wszystkiego podchodze chłodno jednak w głębi nie wiem jak poradzic sobie z tym ze babcia z dnia na dzień czuje się coraz gorzej, staramy się robić wszystko aby jej ulżyć a siedząc i patrząc na nią tak człowiek wie ze umrze i do tego jeszcze ta dziadka upartosc.
[ Dodano: 2016-04-26, 10:45 ]
Tata pisał do mnie, że w nocy babcia sama wstała i usiadła się na fotel i mówiła, że czuje się lepiej. Spała całą noc na fotelu i prosiła dziadka żeby zamówił spowiedź do domu. Boje się że śmierć juz jest blisko. Do tego snila mi się córka babci zmarłego syna. Nie wiem co się dzieje, boje się.
Nie zaprzątaj sobie głowy jakimiś przesądami, a to sny, a to lepsze samopoczucie to pewnie śmierć się czai w kącie.
Wiesz jak babcia jest chora, wiesz że choroba postępuje i wiesz że można tylko zadbać o to aby babcia nie cierpiała bo wyleczyć się Jej nie da.
Nikt z nas nie napisze Ci, że to będzie zaraz, niedługo a może jeszcze trochę, może się to stać w każdej chwili i musisz mieć tego świadomość, to nieuchronne niestety.
Nie potęguj swojej wyobraźni, nie myśl o tym, to przyjdzie samo, nie potęguj swojego lęku, dla własnego dobra.
Rozumiem, ale problem tkwi w tym, że ja nie wyobrażam sobie żeby nie być przy niej w tych ostatnich chwilach. Mnie moja własna matka zostawiła jak się urodziłam mnie i mojego tatę wiec babcia poświęciła swoje życie i mnie wychowała całe życie była dla mnie matka. Mało tego moja rodzina ogranicza się do babci, dziadka i taty. Nie ma u nas synowej, ani dziadków od drugiej strony. Przeżywam to bardzo jak każde dziecko, które traci rodzica. Rano zerwałam się ze stażu bo tak mnie tata wystraszył smsem. Dziadek mu opowiadał ze babcia w nocy sama wstała ze usiadła się w fotelu itp. Przyjechłam do niej jak najszybciej się dało, ale okazało się ze nie jest ani gorzej ani lepiej więc wracam do domu. Dzisiaj nie byłam jen w stanie pomoc juz w normalnych sprawach chyba przez to że jestem już psychicznie wykończona. Nie mam nawet przyjaciółki której mogłabym się wyzalic dlatego przepraszam ze wylewam tutaj swoje żale. Wiem, że w obliczu choroby kogoś bliskiego człowiek znajduje w sobie dodatkowe pokłady siły bo musi, ale ja już nie mam sił. Moje trupie ciśnienie mnie już wykańcza fizycznie, a brak czasu chociażby na to żeby się wyplakac rozwala mnie już psychicznie.
Co do stanu babci cóż chudnie zostaje tylko rozciągnięte skóra, ale wypiła dwie karotki, zawsze to jakieś witaminy. Co do jedzenia cóż nie da jej się zmusić ani namówić tak samo na nutridrink. Dzisiaj zauważyłam, że strasznie jej się ręką trzesla ale to naprawdę strasznie. A tak to wszystko bez zmian. A i cały czas przysypia ale to tak nawet jak coś mówi na chwile przestanie i od razu śpi. Nie wiem może tak leki na nią działają.
Przyjechałam do babci, gdy byłam w pociągu dzwoniła do mnie. Numer wykręcił dziadek, babcia placzacym głosem krzyczała gdzie jestem, a jak się dowiedziała ze jadę do niej krzyczała ze mam szybko do niej jechać nie mam iść na zakupy tylko jechać prosto do niej bo ona już nie może wytrzymać. Jak przyjechałam mało juz Kontaktował i nie odpowiadała na pytania. Wygląda jakby się uspokoiła, oczy ma nie do końca zamknięte takie jakby się jej powieki nie domykaly. W nocy dziadek opowiadał, że z kimś rozmawiała.
Chciałabym was wszystkich poprosić o modlitwę za moją babcię, aby łatwiej jej było odejść do swojego ukochanego syna bo czuję że nie potrwa to już długo
Milix przytulam i życzę wytrwałości w tych trudnych chwilach. Dobrze ze jestes przy babci widac ona tego potrzebuje. Potrzebuje waszej obecnosci i spokoju.
Ja czytajac Twoj ostatni post poplakalam sie bo niespelna 3 tygodnie temu doswiadczylam tego samego. Moja mamusia przez istatnie noce tez z kims rozmawiala....w dzien bardzo sie uspokoila...myslelismy ze zmeczyly ja nieprzespane dwie ostatnie noce...ale po jakims czasie brat zauwazyl ze nie ma z nia kontaktu. Wygladala jakby spala z otwartymi oczami. Zadzwonilismy po karetke....w miedzyczasie mamiezatrzymywal sie oddech ale przy jej poruszeniu wracal. NNa szczęście byla przy nas znajoma pielegniarka...pilnowala abysmy nie panikowali i dali mamusi spokojnie odejsc.....Nie cierpiala, nie dusila sie. Odeszla trzymana za rękę tak pieknie jak pieknie zyla.
Przepraszam ze to pisze, nie jestem lekarzem i nie msm pojevia ile czasu pozostalo Twojej babci. Chce tylko abys wiedziala ze czasem warto oswoic sie z mysla o smierci i pozwolic odejsc ukochanym bez bolu i strachu. Mysle ze nasi najblizsi doskonale zdaja sobie sprawe z czasu jaki im pozostal a nasza rozpacz i krzyki czasem im przeszkadza.
Trzymaj się i zycze z calego serducha aby babcia byla z Wami jeszcze dlugo.....ale kiefy przyjdzie juz czas...odeszla spokojnie, bez bolu.
Oczywiście jesteśmy z Babcią i Tobą myślami, sercem.
Trudno powiedzieć czy to już ten czas ale myślę, że chyba się zbliża, bardzo mi przykro.
Babcia chyba bardzo Cię kocha skoro chce żebyś była przy Niej, jak możesz spełnij Jej życzenie. Ty będziesz miała czyste sumienie, że babcie przeprowadziłaś na drugą stronę a babcia będzie szczęśliwa, że jesteś i trzymasz za rękę.
Często się zdarza, krótko przed końcem trochę dziwne zachowanie a to jakieś obrazy widziane przez chorego, my tego nie widzimy, jakieś głosy, rozmowy. Nie wiem do końca czy to oznacza koniec, czy jest to wynik przyjmowania leków, czy postęp choroby, przerzuty w głowie.
Trzymaj się kochana mocno, choć wiem jakie to trudne, sił życzę
Babcia mnie wychowała od malutkiej. Była moja matka nie zawsze między nami było dobrze bo lubiła ustawiać ludzi po kątach zwłaszcza mnie żebym nie była taka jak moja prawdziwa matka. Kiedyś źle to znosiłam ale to były inne czasy zawsze jestem jej wdzięczna za to jak mnie wychowała ponieważ teraz jestem kim jestem.
Jesteśmy ze sobą bardzo związane jak matka z córką,my dwie to jedyne kobiety w naszej małej rodzinie.
Dziwnie się czuje przez telefon rozpaczliwie mnie wolała a teraz jest spokojna, tak jakby nie mogła się ocknac. Siedzę z nią w pokoju. Co do rozmów naszych chorych bliskich może faktycznie ktoś do nich przychodzi ktoś im bliski, który pozwala im przejść. Nie wiem jak pomóc babci przejść do wujka, ja sama nigdy nie byłam zbytnio wieża ca ale nie można kogoś do wiary zmusić, wiec nie potrafię się za nią pomodlić.
Każdy jej wydech to takie głośne jęki dziwny odgłos. Siedzę z babcia ona w swoim łóżku a ja na swoim fotelu.
Każdy jej wydech to takie głośne jęki dziwny odgłos.
Jak uważasz czy te jęki są oznaką bólu czy raczej cięższego, świszczącego bądź krótszego oddechu?
Babcia przeciwbólowo jest odpowiednio zabezpieczona, pilnujcie godzin podawana leków, żeby ból się nie rozhuśtał, bo później jest trudny do opanowania.
Jeśli oddech jest trudny to pamiętaj, że to babcię nie boli tylko dla osób, które na to patrzą i słyszą wydaje się jako oznaka ciężkiego cierpienia. Musisz odróżnić jedno od drugiego, bo jeśli ból to trzeba babci ulżyć.
Nie każdy jest wierzący i masz takie prawo, ale możesz zwyczajnie, po ludzku z miłością do babci mówić, słuch zawsze wyłącza się jako ostatni.
Powiedz babci, że jak nie chce już się męczyć to może spokojnie odejść, Ty sobie dasz radę, że ją kochasz i będziesz kochała, zawsze pamiętała i że dziękujesz, że Cię wychowała, takie zwykłe słowa, to tylko moje podpowiedzi a Ty sama wiesz co chciałabyś babci przekazać.
Bardzo Ci współczuję, nie wiem czy są to ostatnie chwile babci, dni czy potrwa to dłużej ale ja zawsze jak już był bardzo kiepski stan chorego to mimo wielkiej miłości wolałam żeby osoba odeszła i nie cierpiała, bo ciężko jest patrzeć i uczestniczyć w procesie odchodzenia.
Twoja obecność na pewno dla babci jest czymś ważnym, nie czuje się sama i wie, że ktoś się o Nią troszczy.
Jak spała wydawało mi się ze ja nie boli, te jęki raczej są bo są nie wiem jak to nazwać.
Co do leków pilnuje my godzin ale i tak krzyczy z bólu próbowałam ja umyć bo chciała na krzesełko wyróżnić się nie dała się przekonać na pampersa a to tylko wywołało wielki ból. Nie dałam rady jej umyć tylko krzyczała ze szybko szybko pouczające itp. Mówiłam dziadkowi ze powinna przychodzić pielęgniarka pomoc umyć ale on nie chce ja mam to zrobić tylko jak jak wszystko robie źle.
Moja babcia juz dosyć długo cierpi. Sama już się zastanawiam jak długo to potrwa. Nie jestem egoistka, ale i tak odejdzie a każdy dzień to ogromne cierpienie dla niej i dla jej bliskich. Cały czas czuje dziwny zapach moczu. Ostatnio jak wróciłam od dziadków czułam go wszędzie w domu, a nawet na stażu.
Czuje się fatalnie jak taki nieudacznik bo nie daje rady psychicznie i praktycznie jej umyć, jak słyszę jęki mam ochotę uciec do domu,a jak nie mogę zrozumieć co mówi chce mi się ryczec.
Nie mam nawet 25 lat nie ogarniam tego. Każdy kolejny dzień niczego nie zmienia. Nie wnosi do naszego życia nic oprócz cierpienia i jej ogromnego bólu. Nie wiem co robić.
Czy Ty sama opiekujesz się babcią, mycie, pielęgnacja, podawanie leków, karmienie?
Milix napisał/a:
Mówiłam dziadkowi ze powinna przychodzić pielęgniarka pomoc umyć
A dlaczego dziadek nie chce pomocy, samej trudno wszystko ogarnąć, choć jest to możliwe. Może warto o tym pomyśleć żeby zorganizować taką pomoc. Jesteś b. młodą osobą i nie dziwię się, że boisz się i ogarnia Cię lęk przed chorobą i cała tą procedurą leczniczą. Pielęgniarka byłaby dobrym pomysłem.
A może warto pomyśleć o hospicjum stacjonarnym?, uważam że nie jest to żadne przestępstwo. Czasami sytuacje życiowe do tego zmuszają, czasami dolegliwości nad którymi w domu nie możemy zapanować a Ty taka młoda osoba możesz nie ogarniać tak ciężkiej sytuacji. Jak babcia by takie rozwiązanie widziała, jak dziadek?.
W chorobie najbliższych nie możemy całkowicie zapominać o sobie, dlatego, że nas również wyczerpuje to fizycznie i psychicznie.
Milix napisał/a:
Cały czas czuje dziwny zapach moczu.
Skoro babcia nie chce pampersa może po prostu popuszczać zanim zorientuje się, że chce do toalety.
Kochana Milix, rozumiem, że również cierpisz, dlatego proponuję Hospicjum stacjonarne bądź pielęgniarkę bo babcia może jeszcze pocierpieć, ile nie wiemy.
W takich sytuacjach jak Wasza jest wiele osób i wiele osób prosi Boga czy inne siły żeby skrócił już cierpienie, nikt za takie Twoje myślenie nie pomyśli, że jesteś egoistką, nie mniej przez to wyrzutów sumienia, nikt nie może patrzeć na cierpienie i takiego cierpienia nikt nie powinien doświadczać.
Kochana Milix nie jestes nieudacznikiem!!! Nigdy tak nie mysl......jestes wspaniala wnuczka i robisz wszystko aby zapewnic jej dobra opieke.
Moja mamusia byla samodzielna....dopiero ostatni tydzien bardzo podupadla. Musielismy pomagac jej sie podnosic, odwracac na bok......wciaz o to prosila a kiedy to robilismy krzywila sie z bólu. .....chciala wstawac i jechac na wozku dotoalety choc wiazalo sie to z bolem. Planowala prysznic normalnie w kabinie ale widziala ze nie da rady i ostatecznie mylam ja kiefy siedziala na toalecie. Czlowiek chory chce i planuje duzo ale cialo odmawia posluszenstwa :( to poteguje u chorego zlosc i ffrustrację. .......
Wiem kochana ze dla Was rodziny to trudny czas.......wiek tu nie ma znaczenia......ja stracilam mamusie majac 35 lat a ciezko mi sie z tym pogodzic. Ktos tu kiedys napisal na forum ze problem tkwi w tym ze nikt nas nie przygotowal do twgo ze utracimy najblizszych, ze smierc jest wpisana w nasze zycie.
Jak czytam Twoj ostatni wpis to przypomnialo mi sie przez co przechodzilem 3 miesiace temu.
Tesc mial tyle sily aby dojsc do lazienki tam zasypial i na moim barku wracal wluczac nogami, i szepcac szybciutko, to byla noc z piatku na sobote.
W sobote w ruch poszla morfina podskornie, w niedziele Tesc odszedl.
W sobote po morfinie jak go poprawialem aby lzej oddychal bo swistalo i bulgotalo w plucach to mialem wrazenie jakby bolalo go wszystko kazdy dotyk ale HD nam powiedzialo ze nie boli tylko u niego tak wyglada proces odchodzeni, w chwili kiedy wyostrza sie rysy twarzy mowimy o kilku godzinach i to wlasnie widzialem w niedziele rano.
Okropnie mi przykro
Trzymaj sie silna wnuczko.
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum