Ja pomagam dziadkowi w weekendy bo w tygodniu jestem na stażu.
Co do hospicjum jeszcze w zeszłym tygodniu uważałam je za zbędne ale dzisiaj babcia jęczy z bólu mimo leków był lekarz z HD dał babci plastry i ketonal ale już leżenie sprawia jej ból.
Dziadek się nie chce zgodzić na hospicjum stacjonarne, mówi ze on się nią zajmie ale on nie ma tyle wyczucia co pielęgniarki. Do tego z rozpaczy wieczorem z psem na spacerze lubi sobie wypić. Nie jest pijany ale lekko podpisy dziadek pracował w stoczni zawsze wracał pijany cóż ...
Co do pampersa w środę albo czwartek dziadek dzwonił do hospicjum bo potrzebne były silniejsze leki wiec od razu babcia chciała aby pielęgniarka założyła jej cewnik.
Najgorsze jest to ze babcia nie chce odejść kurczowo się trzyma tego świata. Chwilę temu jęczyc z bólu mówiła najwyraźniej do kogo "jeszcze nie".
Jak wujek zmarł śniło się babci ze siedział z jakąś kobieta na ławce i mówił musze juz iść. Dziadek dzisiaj płacząc przypomniał ki ten sen głupia myśl taka ze to była babcia ze to z nią siedział. Po tym babcia zachorowała miała oponiaka mózgu ale wyszła z tego a ja z rozpaczy prawie rzuciłam studia. Teraz staram się myśleć chłodno nie rzuciłam stażu który cudem otrzymałam babcia by się wściekła. Dobija mnie to że muszę w tym wszystkim znajdować czas na pisanie pracy dyplomowej mam do siebie żal ze babcia nie zobaczy juz mojej obrony mojego dyplomu a zawsze czekała aż skończę studia i będzie się mogła pochwalić ze ma wnuczka inżyniera.
Mam jeszcze takie dziwne myśli, nawet gdy nie jestem z babcia a czuje ten zapach mam ochotę iść zaraz się umyć albo zerwać siebie ciuchy, skórę. Mam takie napady w pociągu, na stażu czy nawet siedząc w innym mieście.
Wrocena jeszcze do hospicjum. Boje się ze pobyt babci w domu przedłuży jej agonie. Zawsze mi się wydawało ze w hospicjum łatwiej ludziom odejść. Dziadków sąsiad tydzień jeczal z bólu, aż go na mówili na hospicjum a tam na drugi dzień odszedł.
Przepraszam za błędy oraz brak cytatów ale pisze z telefonu. Ciągle wchodze tutaj i sprawdzam czy ktoś coś nowego napisał. Ciesze się ze jest takie miejsce i są tacy wspaniali ludzie jak wy.
[ Dodano: 2016-04-29, 21:31 ]
Marzenko, babcia będąc w szpitalu na diagnostyce mówiła ze w razie co ona chce do hospicjum albo jakiegoś ośrodka ale widzę ze cały czas ma nadzieję że z tego wyjdzie.
Myjace babcie starałam się robi tak aby ją nie bolało,a babcia mnie popedzqla nie chciała być myta chciała do łóżka. Digadala mi wtedy ze co ja zrobię jak ja będę miała dzieci. Rozwaliło mnie to już tak ze szkoda gadać. Zawsze byłam przeciwna posiadaniu potomstwa taki mój urok albo uraz po dzieciństwie bez matki i z ojcem gdzieś z boku z drugą rodzina. Ale tym tekstem pokazała mi ze jak zwykle do niczego się nie nadaje. Z nią zawsze tak było raz była dumna raz nienawidzila taki urok mojej babci co nie zmienia faktu że i tak ją wszyscy kochamy.
Babcia jak widzę jest trochę "terrorystka", przepraszam za określenie, nie powinnam.
Nie przejmuj się tym, na pewno choroba też sprawia, że uruchamia się większa agresja, mój dziadek również z osoby wesołej, ciepłej terroryzuje nas strasznie a my ulegamy, choć nie powinno się do końca pozwolić ale sama wiesz, że serce mięknie przy osobie chorej.
Milix napisał/a:
do niczego się nie nadaje.
Nie przyjmuj tego do siebie, w trudnych życiowych sytuacjach różnie się zachowujemy i różne słowa możemy wypowiadać, Ty rób wszystko jak potrafisz, jak czas Ci pozwala, co serce podpowiada.
Co do HS, to musicie sami podjąć decyzję, na pewno babci zdanie tutaj jest najważniejsze.
Natomiast mycie, jeśli babci sprawia ból, możesz wykonywać w łóżku, obmywając babcie dokładnie gąbką (miska z wodą, jakiś płyn, gąbka i obmywasz całe ciało), może na ten sposób babcia będzie nastawiona bardziej pozytywnie.
Skoro babcia ma cewnik, to pewnie robisz przy tym obrządek a że nie doświadczyłaś nigdy takich zajęć więc wydaje Ci się, że wszędzie czujesz mocz, to pewnie tylko Twoja wyobraźnia wyostrza Twój zapach i myśli o tym, dlatego to czujesz wszędzie i zawsze.
Milix,
To bardzo trudny dla Ciebie czas. Przestań się obwiniać o wszystko - gdyby to zależało od Ciebie - Babcia byłaby pewnie w hospicjum stacjonarnym, otoczona profesjonalną opieką. Niestety decyzja należy tu również do Dziadka. Nie jest to dobra decyzja, trzeba sobie to powiedzieć jasno. I nie ma w tym Twojej winy. Robisz, co możesz, w warunkach, jakie masz.
Koniec pewnie jest bliski - zastanówcie się, czy nie ma kogoś, z kim Babcia chciałaby się pożegnać - może dlatego ciężko jej odejść?
PS. Będziesz doskonałą matką
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Witacie
Ciężka noc za nami i równie ciężki jest ten dzień. Babcia ciągle powtarza imiona swoich sióstr a jak się pytam czy po nich zadzwonić mówi ze nie. Przyjedzie jej najbliższą siostra i ksiądz ma dzisiaj przyjść. Dziadek dzwonił do hospicjum kazali zmienić plaster i dać ketonal ale to nic nie pomaga, babcia dalej krzyczy! Pielęgniarka powiedziała dziadkowi ze w poniedziałek ja zabiorą bo pielęgniarki muszą być częściej przy niej. Ale co do poniedziałku to nie mam pojęcia.
Boże czemu bóg ja tutaj trzyma
[ Dodano: 2016-04-30, 11:59 ]
Dziadka zabrało pogotowie tez nic babci nie pomogli dzwoniłam na opiekę świąteczna to samo babcia jęczy z bólu to jest chyba agonie. Medyk z karetki mówił ze to faza terminala boże jak jeszcze coś się dziadkowi stanie to moja wina za mało dziadkowi pomagałam za mało z nimi byłam. Jest ze mną tata i babci siostra ale my nic nie możemy zrobić tylko przy niej być. Księdze jak nie ma tak nie ma z nikąd pomocy.
Dziewczyno nie obwiniaj się za nic, tak widocznie miało być, nie jesteś niczemu winna.
Zadzwoń jeszcze raz do hospicjum albo do Waszego lekarza prowadzącego w hospicjum albo do lekarza dyżurnego w hospicjum. Powiedz, że leki przeciwbólowe nie pomagają i co macie zrobić, co dać, bo babcia cierpi i krzyczy z bólu, powinni zareagować lub zlecą, żeby wezwać pogotowie i co konkretnie podać babci ,żeby przestało boleć. Pogotowie nie zabierze do szpitala ale mogą dać babci zastrzyk i ulżą, bądź uparta w swoich roszczeniach, tylko tak możesz babci ulżyć.
Niestety proces odchodzenia trwa czasami parę dni, agonia wygląda przykro, nie powinien nikt tak cierpieć ale w większości przypadków wygląda to tak jak u Was.
Może przyjście księdza babcię uwolni, może? tego niestety nie wiemy.
Ksiądz miał być dzisiaj ale go nie ma dwa razy dzwoniłam do kościoła to jest sama kucharka i ona nic nie wie. Do hospicjum dwa razy dzwonilismy kazali dać ketonal zmienić plastry i przeciwbolowa taka pod język. Pogotowie jak byli u dziadka tylko na babcie spojrzali błagam ich ale oni mówili że to hospicjum musi pomoc albo zadzwonić do opieki świątecznej wiec i tam zadzwoniłam ale lekarz stwierdził że nie mogą dać babci nic silniejszego. Tata będzie jechał do dziadka to wjedzie do hospicjum. Są z nami babci siostry. Jedna z nich umarła tez na raka i podobno też nikt nie chciał pomagać i tez tak konala
Może i tak się zdarza, ale uwierz, że jak mi nie chcieli pomóc czy to pogotowie, czy inny lekarz, ja żądałam na piśmie odmowy.
Nie wiem przydałaby się doktor Madzia, bo wydaje mi się, że można podać silniejsze leki niż ketonal. Jeśli babcia jest szczupła to plastry niewiele pomagają, nie podoba mi się podejście Waszego hospicjum.
Moja ciocia wyła nieludzkim głosem z bólu i zwijała się w kłębek, mogłam tylko patrzeć na to godzinę nie dłużej, jak leki nie pomagały to dzwoniłam uparcie na pogotowie, do skutku, nawet jak to były trzy przyjazdy na dzień. Jak już była pod opieką HD to w locie modyfikowali leki i ciocia nie odczuwała kompletnie bólu, fakt, że kosztem skołowacenia, przysypiania, odlotów, ale lepsze to niż wycie z bólu, nieludzkie. Dziadek też cierpiał bólowo, dziś chodzi mimo przerzutów, uśmiecha się i nic go kompletnie nie boli, tak ma ustawione leki przeciwbólowe.
Dlatego jestem tak oburzona, że nie można babci ulżyć a jestem pewna, że można. To nie Twoja wina, to wina kogoś kto nie potrafi dobrze dopasować leków.
Nie wiem, ale myślę, że długo to nie potrwa choć mogę się mylić bo wnioskuję to tylko na podstawie Twoich postów, nie widzę chorego.
Napiszę to co Madzia70, często chorzy muszą się pożegnać i wtedy odchodzą spokojnie. U mnie tak właśnie było. Przywiozłam do mamy wszystkich co wiedziałam, że chciałaby (mama nie mówiła po wylewie) i na trzeci dzień odeszła.
Tata byl osobiście w hospicjum nic to nie dało. Ciocia mi opowiadała ze jak ich siostra umierała to tez nikt nie chciał pomóc a na końcu już nawet morfinie nie pomagała. Ciocia glaskala babcie mówiła ze jest zimna, a zawsze chciała przeciągu bo jej było gorąco a teraz jest zimna. Mało juz kontaktuje wydłuża z siebie tylo słowo ala. Ma dziwny kolor ale nie jest sina.
Podawanie nie jest trudne, ale boję się że nie dam rady napełnić kolejnej strzykawki. Babcia chyba że zmęczenia nie ma już siły jeczec jest tak ciszej. Dziadek nie chce żebym narazie podawała morfine bo babcia się troszkę uspokoiła a dziadek chce ze w razie uda się księdza sprowadzić babcia była świadoma gdy przyjdzie. Dziwny zbieg okoliczności, gdy byłam dzieckiem babcia chciała abym została kiedyś pielęgniarka żebym mogła jej kiedyś dawać zastrzyki i zobaczcie jak los potrafi układać scenariusz życia, chociaż ta pielęgniarka nie zostałam tylko poszłam droga łączności to spełni się to co babcia chciała. A swoją drogą dziadek w tygodniu był u księdza miał przyjść miał zadzwonić i nic. Masakra tata był w kościele na plebanii kilka razy i żadnego księdza nie ma. A jak się dzwoni na numer parafii to odbiera kucharka w dodatku opryskliwa.
Ja też podawałam Mężowi morfinę, dostałam już gotowe porcje w strzykawkach (ale dostał tylko jedną....)
Morfinę trzeba podawać regularnie , co 4 godziny.
Serdeczne uściski przesyłam
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
Dostała pierwsza dawkę po godzinie druga tak kazali dać w hospicjum. Był ksiądz wkoncu. Mamy jeszcze 3 fiolki morfiny w razie by trzeba było podać. Najgorsze jest to ze po tej morfinie chyba bardziej ja boli bo juz była spokojna do czasu pierwszego zastrzyku.
Doskonale rozumie co w tej chwili przechodzisz.. przed miesiacem ja tak czuwalam i modlilam sie do Boga, aby ulzyl w cierpieniu mojemu tacie. Babcia odejdzie lada dzien.. to bardzo smutne i ciezkie. Modlitwa jestem z Wami. Wspolczuje.. :(
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum