Aniu, to co napisałaś o swoim bracie i ojcu skłania mnie tlko do jednej refleksji.
Alkohol powoduje że cofamy się do stadium zezwierzęcenia, wiem o czym piszę bo mam trochę doświadczenia w tej materii...
Ale myślę że nawet ostatniemu draniowi trzeba dać szansę na zrozumienie pewnych prawidłowości...
Przypomnij jednemu i drugiemu, że nic nie jest wieczne, że któregoś dnia choroba, nieszczęście zaglądnie i do nich i spytaj się do kogo zwrócą się o pomoc?, bo przecie do Ciebie zamykają sobie drogę najskuteczniejszym ze wszystkich sposobów...
Może to co piszę nie jest najlepszym sposobem na naprawianie świata, ale do niektórych ludzi nic nie przemawia z wyjątkiem pięści i brutalnego stawiania sprawy, tak aby cokolwiek dotarło do zdewastowanej głowy.
Może takie dictum spowoduje, że coś co nazywa się człowieczeństwo obudzi się w tych ludziach.
Życzę tego z całego serca... jeśli nie... szkoda jest i tak niewielka, przeżyjesz i będziesz szczęśliwa, że nie musisz dalej cierpieć z powodu jednego czy drugiego, pomimo więzów biologicznych...
Alkohol powoduje że cofamy się do stadium zezwierzęcenia
To prawda, zmienia osobowość i sprawia, że nie poznajemy najbliższej nam osoby.
roman1130 napisał/a:
Przypomnij jednemu i drugiemu, że nic nie jest wieczne, że któregoś dnia choroba, nieszczęście zaglądnie i do nich i spytaj się do kogo zwrócą się o pomoc?, bo przecie do Ciebie zamykają sobie drogę najskuteczniejszym ze wszystkich sposobów...
Ale zwrócą się do mnie, bo to są ludzie bez honoru. Szybko zapominają co złego komuś wyrządzili...Kiedy tylko mogą załatwić swój interes potrafią tak się łasic i przymilać jakby nigdy nic.
roman1130 napisał/a:
Może to co piszę nie jest najlepszym sposobem na naprawianie świata, ale do niektórych ludzi nic nie przemawia z wyjątkiem pięści i brutalnego stawiania sprawy, tak aby cokolwiek dotarło do zdewastowanej głowy.
Chyba szkoda ręki na takich. Były prośby, były groźby. Wiadomo, że choćbym na rzęsach stanęła to w temacie picia nic nie wskóram, to alkoholik sam musi chcieć z tym skończyć.
Niby nie mieszkam z bratem, niby się ze mną nie kontaktuje od kilku miesięcy jednak jego cień zawsze czai mi się gdzieś za głową, zawsze odczuwam lęk, że z czymś wyskoczy i znowu będę przez niego cierpieć.
Z ojcem mieszkam, niby nie pije, ale tematów żadnych, więzi też zerowe. Mijamy się jak obcy ludzie a on czasem zaczyna mnie wychowywać, po ponad 30-tu latach...gdzie był wcześniej? Mnie wychowywała Mama a on teraz może sobie siedzieć i użalać się nad sobą, bo to wychodzi mu najlepiej.
Ja za to przestaję się użalać, bo do niczego dobrego to nie prowadzi...chociaż lżej mi na wątrobie. Mam jednak lekkiego stresa, bo jutro jadę na kilka dni do ojca na wieś (siedzi tam latem), nie chce mi się jak diabli, ale muszę przeprowadzić inspekcję i zrobić porządek z ogrodem i nadmiarem antonówek
Romku bardzo, bardzo Ci dziękuję za odzew Zdrówka Ci życzę i mocniejszego głosu, obyś mógł cieszyć się rozmową z najbliższymi.
PS. Ja jednak twierdzę, że piszę chaotycznie
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Z każdym dniem tęsknię mocniej, z każdym tygodniem dostrzegam bezsens otaczającego mnie świata, ale każdy kolejny miesiąc przybliża mnie do spotkania z Tobą Mamuniu.....nie widziałyśmy się długie 19 miesięcy...Nie wystarczają mi codzienne "rozmowy" z Tobą, nie wystarczają wizyty na cmentarzu...
Mamciu kiedy ten ból mnie opuści....?
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
W piątek w szpitalu spotkałam lekarza z hospicjum domowego, który opiekował się Mamą...nogi się pode mną ugięły, myślałam, że zemdleję.
Jak długo będę jeszcze reagować w ten sposób na widok znajomych lekarzy, pielęgniarek? Kiedy przestanę odczuwać duszności po wejściu do szpitala? Myślałam, że mam to już a sobą, ale nie...zawsze kiedy jestem przy szpitalu patrzę w okna oddziału onkologicznego i łzy lecą mi ciurkiem...Na co liczę?
Nie wiem, czy kiedykolwiek dam radę pogodzić się z tym co spotkało moją Mamę...
Czy kiedykolwiek pozbędę się wyrzutów sumienia, że czegoś nie zrobiłam, nie dopilnowałam, że mogłam więcej, lepiej....
Takie pytania retoryczne
Potwornie tęsknię.....
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Czkawuniu,
U mnie podobnie. Przejeżdżałam koło szpitala, gdzie Tatko zmarl i w staszny stan wpadłam, nie mogłam przestać szlochać:(
Tak mi przykro, że ne jest choć troszke lepiej u Ciebie... ta tęsknota z czasem jest coraz większa:(
Czkawuniu.... coż napisac, by nie brzmiało banalnie...?
czkawka, Ja mam szpital wlasciwie ulice dalej gdzie Tatko umarl.Czesto przechodze i widze pokoj gdzie Tatko zegnal sie odchodzil z tego swiata..znam osobiscie lekarza co Tatko umieral mu na rekach..tez czesto go widuje bo przechodzi do pracy pod moim domem..stajemy rozmawiamy i ciezko..strasznie ciezko....Najgorsze sa wieczory..jak karetki na sygnale ciagle mijaja moj dom...oszalec mozna..
Czkawuniu bol nie przejdzie i dobrze o tym wiemy..musimy odmawiac za Naszych ukochanych roznaniec..chociaz dziesiatke dziennie..Nasi bliscy tego najbardziej potzrebuja..wiesz poznalam ksiedza co pisal prace mgr o czyscu..i wiele ciekawego sie dowiedzialalam.tralallalala..Oni przychodza do nas..podgladaja,mowia,usmiechaja,placza...i tylko zwierzeta widza duchy..my czujemy zapach i robi sie zimno...az ciary sa...choc nie zawsze...badz silna jestes dzielna baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
_________________ Kocham Cię Tatulo !!! Ty Tylko Go poprowadz,Tobie powierza swa droge..Panie moj.
Aniu.
Wiem, że najłatwiej jest stać z boku i doradzać jak powinniśmy postępować...Za każdym razem jest to podyktowane naszym zrozumieniem, lub wrażeniem zrozumienia i współczucia...
Aniu Każdy z nas będzie w bardzo intymny i własny przeżywać śmieć, przejście na inną stronę naszych bliskich i jest to normalne i naturalne.
Możemy czerpać pociechę z naszej religii, naszych przekonań, lub możemy przez bardzo długi czas cierpieć zadając sobie tysiące niepotrzebnych już pytań.
Bardzo chciałbym móc pocieszyć Ciebie i tych którzy podobnie jak Ty cierpią po swoich bliskich, wiem że ukojenie przyjdzie z czasem, choć niekiedy trzeba na to długo czekać.
W chwili obecnej przychodzi mi do głowy myśl V. van Gogha
Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu.
— Vincent van Gogh
Może brzmi ona trochę cynicznie... ale niesie ze sobą głęboką mądrość i mam nadzieję że pomoże Ci choć trochę.
Kochani bardzo Wam dziękuję za odwiedziny....przepraszam, że nie piszę, ale słabo u mnie ostatnio i boję się, że kolejny raz będą smuty. Tego bardzo chciałabym uniknąć.
Czytam co u Was, wchodzę na forum, zaczynam pisać a potem kasuję
Może jakoś się pozbieram, ale jeszcze nie teraz....przepraszam.
Pozdrawiam i tule wszystkich razem i każdego z osobna
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Czkaweczko, ja cały czas Cię śledzę, czy to na forum, czy (tak jak teraz) na FB. Aniu, jeśli masz taką potrzebę to pisz. Bardzo mi zależy na tym, abyś była szczęśliwa, a przynajmniej nie smutna. Przytulam do serduszka cieplutko
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Bardzo mi zależy na tym, abyś była szczęśliwa, a przynajmniej nie smutna.
, niekiedy wydaje się to zupełnie nierealne, a jednak okazuje się że jest to banalnie proste...
Wystarczy tylko zapomnieć na chwilę o bieżących problemach i na moment wrócić do tego co minęło kiedyś ale zostawiło w nas odrobinę uśmiechu i zwykłej beztroski.
Aniu, życzę aby opuściła Cię jesienna chandra, najwyższy czas wrócić do radośniejszego życia, a ode mnie przyjmij te dwa utwory, które zawsze powodują u mnie radośniejszy uśmiech, bo mówią że nawet w najtrudniejszych sytuacjach zawsze znajdzie się coś co oderwie nas od trudnych chwil, choćby nie wiem jak trudnych....
http://www.youtube.com/wa...feature=related
Ściskam i pozdrawiam serdecznie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum