Napisałam już gdzie indziej, jak się przyznaję do raka to reagują jakbym była HIV pozytywny. Jedna to mi powiedziała że o takich intymnych rzeczach to ona nie lubi rozmawiać!!!!! Cholera ja tylko powiedziałam że muszę w poniedziałek do onkologa! Jak ona mówi że ma wizytę u ginekologa to jakoś to nie jest intymne.
Masę lat temu odwiedzałam chorą na raka, leżała na internie, pielęgniarek w zasięgu wzroku nie było, zajrzałam do lekarskiego i zapytałam gdzie leży pani S. Pan dr pomyślał chwilę i na cały głos "A to ta co ma raka! - leży na 7" Nie znał mnie, nie wiedział czy chora sobie życzy takiej reklamy, a jednak "ta co ma raka" tak mu się kojarzyło chociaż leczył w tym przypadku zapalenie płuc.
Jesteśmy nową kategorią, nie mężczyznami, kobietami, dziećmi, nie mamy nazwisk, swoich osiągnięć, jesteśmy "tymi co mają raka". Ale ja jestem pewna: To nie ja potrzebuję psychoonkologa, to ta reszta potrzebuje szkolenia z etyki, empatii i zwykłego dobrego wychowania.
A co do treści wątku, to chory na raka jest jednak "OSOBĄ" i żeby go ubezwłasnowolnić to trzeba wyroku sądu. Lekarze którzy przekazują więcej informacji rodzinie niż choremu popełniają przestępstwo, a rodzina która prosi lekarza o zatajenie prawdy przed chorym "nakłania do popełnienia przestępstwa" To jest prawo.
Gazda napisał:|
często spotykam się z zupełnym niezrozumieniem ze strony moich przyjaciół. Zaczynam mówić o chorobie, i widzę, że ten temat ich krępuje. Uciekają oczami...
wtedy też często słyszę: "będzie dobrze", "trzeba wierzyć"
tia, to sobie pogadaliśmy
"no tak, to co u Was słychać w pracy???" - wtedy pada z mojej strony np. takie pytanie lub coś w tym stylu, przecież jakoś trzeba zadbać o dobrą atmosferę
[ Dodano: 2011-10-09, 13:53 ]
gaba napisał/a:
to ta reszta potrzebuje szkolenia z etyki, empatii i zwykłego dobrego wychowania
To powinno się odbywać już od młodych lat w domu: etyka, empatia, skuteczne współczucie, dobre wychowanie, szacunek dla drugiego człowieka (ale to raczej nie jest coś co się mieści we współcześnie 'promowanym' nurcie życia).
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
wtedy też często słyszę: "będzie dobrze", "trzeba wierzyć"
Tak, mnie też to denerwowało, ponieważ chyba najbardziej zdawałam sobie sprawę z Mamy zaawansowania choroby, a teraz też mnie to denerwuje, bo niby co ma być dobrze, gdy Jej nie ma...??
A z drugiej strony, nie wyobrażam sobie, gdyby w tamtym czasie ktoś mi/nam mówił "Nie dacie rady, nie ma szans, nie ma sensu, nie ma po co, za późno, bez sensu się modlić, nie ma po co wierzyć..."
Z perspektywy myślę sobie, że trzymałam się tego sloganu "będzie dobrze", chciałam żeby było dobrze.
[ Dodano: 2011-10-09, 15:49 ]
Sama zawsze mówiłam "ogarniemy się, damy radę" i to nie dlatego, że zbywałam Mamę czy siebie tymi słowami, to nie są puste slogany, to są słowa w które bardzo wierzyłam, które dawały mi siłę, a zarazem nie były filozo-psycho wywodem, tylko hasłem "Na dobry dzień".
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
"Będzie dobrze" - ja w to bardzo wierzyłam, bardzo chciałam żeby tak było, wychodziłam z założenia, że sytuacja jest trudna, ale MY sobie poradzimy. Uważam, że jeżeli ktoś do nas też tak mówił i mówił to z wiarą, to nie mogę tego odrzucać, a niekoniecznie potrafię rozpoznać czy było to tylko zbywanie...
[ Dodano: 2011-10-09, 15:59 ] JustynaS1975, chyba czytamy sobie w myślach
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
Tylko, że dla mnie słowa 'będzie dobrze', 'trzeba wierzyć' 'pusto' brzmią, ja odczytuję jako zbycie tematu rozmowy na temat mojej choroby.
Choć rozumiem, że wielu ludzi nie wie co powiedzieć. Zatem odbywa się krótka konwencjonalna rozmowa:
-Jak się czujesz?
-Na razie dobrze. A potem zobaczymy.
-Trzeba wierzyć/będzie dobrze
-Tak
i tyle jak takie angielskie:
-How are you?
-I'm fine. And you?
-I'm OK.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Może i "pusto" brzmią, ale wierz mi, ja niosłam w tych słowach całą energię, wiarę, miłość, emocje, i chyba nie mogę nikomu kto tak mówi tego odbierać, bo nie wiem co ma w sercu.
[ Dodano: 2011-10-09, 16:10 ]
Dziewczyny, nie chcę Was przekonywać na siłę, że tekst "Będzie dobrze" nie jest czy jest zbywaniem, po prostu różnie to bywa
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
Na poważne rozmowy, wyjaśnić komuś coś co przekracza jego percepcję potrzeba czasu i 'odpowiedniego rozmówcy' oraz sprzyjającej do tego atmosfery.
Ale ja bym chciała żeby ktoś mnie zrozumiał, niestety aż tyle. Stąd czasami mój 'bunt', że nim ludzie Cię wysłuchają (o ile będą chcieli wysłuchać) to Twój stan umysłu, Twoje samopoczucie opiszą za pomocą swoich odczuć i wyobrażeń.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
że nim ludzie Cię wysłuchają (o ile będą chcieli wysłuchać) to Twój stan umysłu, Twoje samopoczucie opiszą za pomocą swoich odczuć i wyobrażeń.
Niestety tak jesteśmy ukształtowani, że czytamy innych na podstawie osobistych doświadczeń i wyobrażeń, itp., nie licząc cech osobowościowych, charakterologicznych, umiejętności empatycznych, chyba z tym odpowiednim rozmówcą nie jest tak łatwo...
[ Dodano: 2011-10-09, 16:22 ] JustynaS1975,
czy spotkałaś takiego "Słuchacza"??
[ Dodano: 2011-10-09, 16:24 ]
"Słuchacz" niefortunnie dobrane słowo, może lepiej "Odbiorca".
Ach te słowa, często wiele komplikują
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
Dziewczyny, nie chcę Was przekonywać na siłę, że tekst "Będzie dobrze" nie jest czy jest zbywaniem, po prostu różnie to bywa
No fakt, zależy to kto mówi i w jakich okolicznościach. Ale ten tekst zamyka usta choremu, powoduje to , że chory nie widzi sensu rozmowy z kimś, nie ma ochoty opowiedzieć co czuje i co myśli. "Będzie dobrze" pewnie większość tak myśli, ale temu "będzie dobrze" towarzyszy wachlarz emocji , przemyśleń. Nim dojdziemy do tego "będzie dobrze" są przeróżne przemyślenia. Człowiek chciałby tak przekazać to co czuje, ponieważ czuje, że to co ludzie o nim myślą jest dalekie od prawdy o nim, jest bardzo zawężone.
Człowiek otarł się o śmierć i chciałby przekazać, że uświadomienie sobie śmiertelności może być niezmiernie cennym doświadczeniem. Że to nie tylko strach, że nie wiąże się z brakiem pozytywnego myślenia. To może być bardzo dobra lekcja życia.
[ Dodano: 2011-10-09, 16:37 ]
Zebra napisał/a:
JustynaS1975,
czy spotkałaś takiego "Słuchacza"??
Tak, mam to szczęście. Właśnie sobie to uświadomiłam kilka dni temu. Mam koleżankę. Już długo się psiapsiułujemy. I pomimo różnicy jak 'rak', ona 'nie-rak' to jednak potrafimy rozmawiać na ten temat i z nią najlepiej mnie się rozmawia. Mam wrażenie, że ona najlepiej mnie rozumie. Ja jej przedstawiam siebie (ta, która teraz jest), ona przedstawia swoje odczucia, swoją bezradność (że czasami nie wie co ma mi powiedzieć, przedstawia odczucia osoby, która towarzyszy osobie chorującej na raka). I wyobraźcie sobie, ostatnio jedziemy tramwajem i obie zalane łzami.
Wysłałam jej maila z podziękowaniem, że jest otwartym, odważnym słuchaczem.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Że to nie tylko strach, że nie wiąże się z brakiem pozytywnego myślenia. To może być bardzo dobra lekcja życia.
Tak, już gdzieś kiedyś o tym pisałyśmy
JustynaS1975 napisał/a:
Tak, mam to szczęście.
To wspaniale Wspaniale, że jest ktoś kto Cię wysłucha, ale też ktoś do kogo Ty chcesz mówić, bo do tanga trzeba dwojga
[ Dodano: 2011-10-09, 17:13 ]
Podział "rak" a "nie-rak" to chyba trochę podział jak "człowiek" a "człowiek", nie musimy doświadczać choroby, aby czuć się samotnym czy nie rozumianym, potrzebować miłości, przyjaźni i wsparcia.
Z Mamą byłyśmy (jesteśmy) Jednością, każdy nam zawsze zazdrościł naszych wyjątkowych relacji, do tej pory, gdy widzą mnie sąsiedzi to sami zaczepiają i mówią, że nie mogą w to uwierzyć , że widzą mnie samą, a nie z Mamą i mają łzy w oczach.
Podczas Mamy choroby w naszym zachowaniu nic się nie zmieniło, kochałyśmy się tak samo mocno jak zawsze i chciałyśmy dla siebie jak najlepiej, płakałyśmy, cieszyłyśmy, denerwowałyśmy, miałyśmy lęk i nadzieję w oczach, jednak zaczęłyśmy wypowiadać słowo "Kocham", żeby dodatkowo podkreślić wartość każdego wspólnego dnia, to jakie jesteśmy dla siebie ważne i wyjątkowe.
"Kocham" z wieczornym lękiem i "kocham" z poranną radością
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
Podczas Mamy choroby w naszym zachowaniu nic się nie zmieniło, kochałyśmy się tak samo mocno jak zawsze i chciałyśmy dla siebie jak najlepiej, płakałyśmy, cieszyłyśmy, denerwowałyśmy, miałyśmy lęk i nadzieję w oczach, jednak zaczęłyśmy wypowiadać słowo "Kocham", żeby dodatkowo podkreślić wartość każdego wspólnego dnia, to jakie jesteśmy dla siebie ważne i wyjątkowe.
"Kocham" z wieczornym lękiem i "kocham" z poranną radością
Czytając to mam w oczach łzy ze wzruszenia, 'widząc' (czytając) taką miłość.
I tak sobie wyobrażam 'idealne' bycie w tych najtrudniejszych dniach. Opatulenie siebie nawzajem miłością, wdzięcznością, szczerością, dobrymi uczuciami.
Ale chyba opatulenie siebie nawzajem dobrymi uczuciami, szacunkiem dla drugiego to (chyba też) 'recepta' na co dzień.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum