masz racje ja 100 2 kliniki w Warszawie i moja mame tez zdyskwalifikowano w szpitalu MON ze wzgledu ,ze ma za duze węzły chłonne, miala przedwczoraj wykonywany zabieg chemoembolizacji w Gdansku i dzis wyszla do domu,zobaczymy czy cos pomoże,mam nadzieje ,że tak ,lekarz mowil ze mama ma duzy guz i trzeba bedzie zabieg powtorzyc 2-3 razy.Pozdrawiam wszystkich
_________________ Mamusia odeszła 10.10.2011 o 02:50. Spoczywaj w pokoju.Byłem razem z Nią i tatą do końca. krzysiek-matros
zakladam kolejny kolejny watek po przeszczepie, nexawrze, radioembolizacj i chemoembolizacji wątroby , jak pisalem moja mama miala 4 tyg temu chemoembolizacje wątroby, na radioembolizacje sie nie nadawala bo powiekszone wezly chlonne . Po zabiegu czula sie zle ,ale wiadomo po takiej dawce chemii wydawalo sie nam to normalne ( brak apetytu,goraczki, nie chcialo jej sie pic , nie mogla spac itd.) ale 3 dni temu mama zrobila sie żółta wczoraj szpital w koszalinie 7 godzin szwedania sie od zakaznego oddzialu, po ogolny nast onkologia i chory oslabiony czlowiek zostal przyjety na oddzial, a mama nawet nie miala sily stac na nogach,przedwczoraj jeszcze na dodatek sie przewrocila w nocy w lazience rozwalila glowe poobijala plecy,ale do rzeczy dzis rano pani doktor powiedziala mi ze mama ma ociekajace guzy i watrobe tak niewydolna ,ze juz nic nie mozna zrobic ,w poniedzialek miala miec robiony TK zeby wyslac do Gdanska do kliniki czy rozwój guzow zostal zatrzymany,ale ma nie miec robionego tego TK ,mam pytanie co robic czy moja mama ma juz czekac tylko na smierc, czy moze jeszcze walczyc i w jaki sposob moze ktos mi odpowie i pomoze.Pozdrawiam wszystkich
[ Dodano: 2011-10-05, 18:18 ]
jak powiedziec to mamie prosze o pomoc
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2011-10-05, 23:03 ] Wszystkie Twoje wątki scalone w jeden.
_________________ Mamusia odeszła 10.10.2011 o 02:50. Spoczywaj w pokoju.Byłem razem z Nią i tatą do końca. krzysiek-matros
krzysiek, odpowiadam na Twój dlatego, że by nie było tak, że nikt nie przeczytał. Przeczytałam. Cholernie smutno. I niestety nic mądrego Ci nie napiszę.
W poniedziałek zadzwoniłam do kolegi, któremu pozostało tylko leczenie paliatywne. Powiedziałam parę słów, podziękowałam za to co zrobił. Nie wiem czy dobrze zrobiłam. Ale chciałam mu powiedzieć, że to co robił było ważne.
Wciąż gryzę się czy dobrze zrobiłam.
Dlatego chyba przestanę komukolwiek cokolwiek doradzać.
Pozdrawiam
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Justynko doradzaj dalej naszym przyjaciolom forumowiczom nie kazdy sie musi zastosowac do rad ,a juz na pewno nikt nie powinien sie na Cibie zloscic. Ja mam ciagle jakas mala nadzieje ,ze jeszcze mokej mamie bedzie mozna zastosowac leczenie onkologiczne, jak poprawi sie jej stan zdrowia, bede probowal moze w innych osrodkach poza Koszalinem.Pozdrawiam
_________________ Mamusia odeszła 10.10.2011 o 02:50. Spoczywaj w pokoju.Byłem razem z Nią i tatą do końca. krzysiek-matros
Krzysiek jest mi bardzo przykro z powodu wystąpienia żółtaczki u twojej mamy. U mojego męża był to ostatni etap choroby i po wystąpieniu żółtaczki było coraz gorzej . Mój mąż był świadomy do końca swojego stanu i wiedział, że umiera. Sam to powiedział dzień przed śmiercią.
Przykro mi bardzo, ale musisz się trzymać i być blisko mamy bo teraz będzie potrzebowała Twojej pomocy.
_________________ ''Nagle tak cicho zrobiło się w moim świecie bez CIEBIE" *27.06.2011*
dzieki za odp mama jest prawie swiadoma swego stanu,jest tylko lekkie klamstwo ,ze ona ma nadzieje pojechac jeszcze na chemoembolizacje do Gdanska na drugi zabieg,ale tez mowi ,ze nie chca jej zrobic TK a mila miec w poniedzialek i ze najpierw musi sie jej stan poprawic, ja juz rodzine powiadomilem bo pani doktor mowila ,ze to moze byc nawet tylko kilka dni bo watroba nie pracuje mama jest żółta i nogi spuchniete, mama jest teraz na onkologii , ja na razie nie chce jej zabierac tej ostatniej nadziei choc ona mowi co bedzie to bedzie,ale doslownie jej nie chce powiedziec, zeby jej nie zalamywac calkiem juz teraz.Mam pytanko jak dlugo bylas z mężem od czasu wyst żółtaczki choć wiem ,że kazdy organizm jest inny.Jest mi przykro strasznie ,że musiałaś przeżyć odejście swojego UKOCHANEGO badż dzielna Edvige, pozdrawiam ps:wejde w Twój wątek ,ale juznie dzisiaj nie mam głowy teraz
_________________ Mamusia odeszła 10.10.2011 o 02:50. Spoczywaj w pokoju.Byłem razem z Nią i tatą do końca. krzysiek-matros
U mojego MĘŻA po wystąpieniu żółtaczki za jakieś dwa tygodnie lekarz onkolog stwierdził koniec leczenia, ale MĄŻ walczył do końca i zdecydował się sam na zabieg chirurgiczny odprowadzający żółć na zewnątrz drenem. Z perspektywy czasu nie wiem co było lepsze czy poddanie się temu zabiegowi czy czekanie na powolną śmierć bez ingerencji chirurga. Zmarł po dwóch tygodniach od zabiegu. Przebywał w szpitalu i był podłączony do pompy podającej ciągle morfinę, ale w małych dawkach, więc do ostatniej chwili był świadomy. Nogi z dnia na dzień były coraz bardziej napuchnięte, czuł ciągle gorąco i nie pozwalał się przykryć. Dopiero ostatnie dwa dni zaczęły puchnąć ręce i było Jemu wszystko jedno bo nie ruszał już ani rękami, ani nogami.
Krzyśku był to najcięższy czas w chorobie, patrząc jak szybko życie się kończy a ja nie mogę nic zrobić jedyni całe dnie spędzić przy łóżku, trzymając za rękę.
_________________ ''Nagle tak cicho zrobiło się w moim świecie bez CIEBIE" *27.06.2011*
dzieki za wsparcie Edvige i Iwonka jest ciezko i mi i mojemu tacie , bratu ,ale coz nam pozostalo chyba tylko czekac i modlic sie o lekkie odejscie ukochanej osoby.Dzieki ,że jestescie
_________________ Mamusia odeszła 10.10.2011 o 02:50. Spoczywaj w pokoju.Byłem razem z Nią i tatą do końca. krzysiek-matros
krzysiek jestem w szoku! to już? tak szybko?
trzymaj się bardzo mocno!
ja, jak się tak naczytam, też patrzę, czy żółta nie jestem (przepraszam, nie mój wątek)
siły i jeszcze raz siły Tobie i Twojej Rodzinie życzę!
krzysiek napisał/a:
modlic sie o lekkie odejscie ukochanej osoby
[ Dodano: 2011-10-09, 00:23 ]
przykre... ale chyba tak, modlić się
witam wszystkich, juz przyszla pora na zakonczenie mich watkow,zapytan,gdyban itd. bo moja mamusia odeszla ode mnie ,taty,brata oraz zony i mojego synka dzisiaj w nocy o 3:00, bylem z nia do samego konca z moim tata,spedzilem z nim 2 ostatnie noce z mama i wiele godzin w ciagu 6 dni pobytu w szpitalu, z mamusia zdazyla sie pozegnac wieksza (wazniejsza) czesc rodziny. Dziekuję wszytstkim za slowa wsparcia,otuchy ,a czasem gorzkiej prawdy , nie zegnam sie bo bede staral sie dalej zagladac na to forum, pomagac innym ,a zarazem czytac inne posty no i jest tu wielu wartosciowych ludzi,a tak naprawde wszyscy jestesmy wartosciowi i ważni. Moja mama zapadla w spiaczke watrobowa i tak to sie musialo skonczyc, wazne ze bylem z nia do konca i mialem okazje sie pozegnac, porozmawiac itd, ciesze sie ze wtym czasie nie bylem na statku bo byc moze bym nie zdazyl wrocic. Pozdrawiam wszystkich i na pewno bede tu zagladal, jakos tak mi lzej bo nie zastanawiam sie juz jakie leki, co bedzie z mama z tata ze mna , wiem ze juz nie cierpi i wiem , ze jeszcze bede na pewno rozpaczal w srode o 14ej na pogrzebie mojej mamusi. Trzymajcie sie wszyscy i walczcie nie poddawajcie sie, moja mamusia jeszcze 3 dni temu wierzyla, ze pojedzie do gdansaka na chemoembolizacje. Trzymajcie sie Kochani
_________________ Mamusia odeszła 10.10.2011 o 02:50. Spoczywaj w pokoju.Byłem razem z Nią i tatą do końca. krzysiek-matros
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum