ja odpowiem jako chora . że decyzję domowe czy stacjonarne najlepiej jak podejmuje osoba kt to dotyczy , są różne przypadki każdy jest inny . każda relacja w rodzinie jest inna i to też trzeba rozważyć , nie można nic na siłę robić, (oczywiście są wyjątki ale te też trzeba podejmować z głową, np jak chory wymaga opieki 24 na dobę i to opieki fachowej a domownicy nie są w stanie się tego podjąć to też nie można zostawiać chorego samego na parę godzin)
nie tak łatwo podjąć właściwą decyzję , jedni chcą odchodzić w rodzinie w domu , inni jeszcze czekają ostatkiem sił i w brew wszystkiemu na, moment w kt będą sami - to może być tylko chwilka.
Witaj plamiasta
Ja tez jestem chora i czasami przychodzą mi do głowy różne rozwiązania.
Wiem ,że pewne rzeczy należy wcześniej załatwić, przedyskutować być przygotowanym na godzinę "W".
Każda decyzja jaka by ona nie była zawsze zostawi za sobą pytanie .
Czy postąpiłam właściwie?
Z takim dylematem zmagam się stąd moje pytania.
Pozdrawiam ciepło,miłego pogodnego weekendu.
Dobry wieczór ,
spędzenie ostatnich chwil życia w hospicjum to było życzenie Uleńki , znacie jej historię i jej relację z rodziną , nie troszczyli się o nią nie chodzili z nią do lekarza nie interesowali się jej stanem zdrowia , dopiero teraz kiedy Ula podjęła decyzję o pójściu do hospicjum opamiętali się , pytali jak pomóc Uli , co mają robić żeby ulżyć jej w bólu a gdzie byli trzy lata temu zapytałam , nie otrzymałam odpowiedzi , pogarszający stan zdrowia Uli nie pozwoli na to żeby była tylko pod opieką hospicjum domowego , bardzo to jest przykre i bardzo boli ale Uleńka będzie musiała spędzić swoje ostatnie chwile w hospicjum stacjonarnym , w domu odchodziła by w strasznych cierpieniach , Uleńka o tym wie dlatego podjęła taką a nie inna decyzje , Ula jest świadoma wszystkiego a ja jestem spokojna , że Ula będzie miała fachową opiekę przez 24 godziny .
Ja nigdy nie zostawię Uleńki samej zawsze będę przy niej do samego końca obiecałam to Uli i sama sobie nie potrafiła bym odejść i zostawić ją samą z tym wszystkim takie było Uleńki życzenie a ja uszanowałam to i zrobiłam to co mogłam
_________________ Bije zegar godziny , my wtedy mówimy: '' Jak ten czas szybko mija '' - a to my mijamy .
Stanisław Jachowicz
Najważniejsze Soniu jest to ,że Wy obie przedyskutowałyście ten temat.
Wybrałyście wyjście najbardziej pomocne w tej sytuacji.
To jest to o czy pisałam ,trzeba o tym rozmawiać kiedy jest na to czas i pora.
Uli rodzina za późno się przebudziła z letargu. Teraz za wszelką cenę chcą to nadrobić.
Lecz straconych lat się nie nadrobi .A sumienie pewnie już gryzie
Soniu jestem aniołem,masz wielkie serce.
plamiasta tak jak piszesz to sa trudne decyzje i zawsze zostawiają za sobą pytania bez odpowiedzi.
Pozdrawiam
ja może nie o hospicjum tylko o szpitalu powiem, my z teściową nawet nie zdążyliśmy nawet o hospicjum pomyśleć
powiem tak ja przyjechałam ze szpitala z noworodkiem na rękach, po pierwszej onkologicznej operacji w oczekiwaniu na diagnozę ziarnica czy potworniak .
przyjechałam w poniedziałek, teściowa się zaziębiła nie radziła sobie juz z czyszczeniem rurki tej przy gardle w piatek zrobiłam rwetes i podstępem wezwałam karetkę. była zła ale nim ją dowieźli do szpitala to była już bez kontaktu. odzyskała przytomność , ja jeszcze ze szwami na brzuchu przewinęłam dałam wody i pojechaliśmy . w nocy był tel że teściowa zmarła. to była Wielka Sobota . i powiem szczerze że dla mnie lepiej jest że umarła w szpitalu, bo gdyby umarła w domu to bym nigdy sobie tego nie wybaczyła(bo bym zadręczała sie czy abym wszystko zrobiła żeby jej pomóc) a tak wiem że do końca o nią, walczyli.
nikt nie przypuszczał że odejdzie tak szybko,
wiesz to nie można powiedzieć że to nagły przypadek. teściowa była po radioterapii i operacji, była słaba i nikła . jak wychodziła do karetki to była na własnych nogach a w drodze do szpitala miała tę zapaść i po godzinie juz było ok rozmawiała tz pisała bo z rurką nie mogła. nawet pytałam czy zostać na noc pokiwała głową że nie , ale dobra spadam z tego wątku bo to nie nasz ,
pozdrawiam
Oczywiście, że lepiej być w domu.
Ale trzeba podejmować odpowiedzialne decyzje.
W wielu przypadkach hospicjum stacjonarne
jest najlepszym ze wszystkich rozwiązań.
Sami wiecie, jak różne,
często skrajne dolegliwości możne powodować ta koszmarna
choroba. Nie mogłabym patrzeć na cierpienie osoby bliskiej,
wiedząc, że poza domem mogę jej zapewnić
lepszą opiekę, wyspecjalizowany personel - a przede wszystkim ulgę w cierpieniu.
Hospicja domowe to wspaniała instytucja - ale lekarze nie są dostępni 24h.
Z wieloma problemami trzeba sobie radzić samemu.
Nie każdy rodzi się pielęgniarzem, nie każdy ma dostatecznie dużo sił by z opieką poradzić sobie samemu.
Dlatego- niech nikt nie ma pretensji i wyrzutów sumienia czy podjął dobrą decyzję.
Podejmujecie najlepsze decyzje w danym momencie.
Ula i Sonia sa przykładem na to- że nieważne gdzie.
Ważna jest świadomość, że jest w pobliżu ktoś bliski.
Ulu, Soniu - historia Waszej przyjaźni i zmagania się z chorobą
przywraca mi wiarę w ludzi.
Że można jeszcze bezinteresownie i z pełnią emaptią po prostu ze sobą być.
Dzisiaj była u Uli P. doktor z hospicjum , wypisała leki , opatrunki na lejące się rany , silne plastry przeciw bólowe z morfiną jutro ma być pielęgniarka , Ula cały czas leży wstaje tylko na posiłki i do toalety coraz trudniej jej oddychać coraz bardziej się męczy , upały Uli dokuczają te serduszka są dla Was , pozdrawiam w imieniu Uleńki
_________________ Bije zegar godziny , my wtedy mówimy: '' Jak ten czas szybko mija '' - a to my mijamy .
Stanisław Jachowicz
Soniu dla Ciebie jesteś Wielka...po prostu Super Przyjaciółka
a dla Uli
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
Soniu widzę ze walka skonczona , nadszedł ten najtrudniejszy moment
zyczę ci siły , duzo siły , bo patrzenie na odchodzenie przyjaciela to bardzo trudna sprawa
stale o was myslę
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Jeden z najbardziej tragicznych etapów do pokonania.
Życzę Tobie soniu dużo spokoju wewnętrznego w tym bolesnym momencie.A Twojej przyjaciółce jak najmniej cierpienia,myślę że sama Twoja obecność przy niej będzie dla niej jak balsam .
Myślami i
z Wami.
A.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum