mysle ze musisz utrzymywac Mamusie w czystosci ,mycie obowiazkowe -wiem ,ze jest ciezko ale powinnas ,odparzenia,odlezyny ,no I do tego zapach .Moja Mamusia nie dala sobie zalozyc pampers wiec radzilam sobie podkladami abym nie miala brudnej poscieli i lozka/byla" swiadoma' az do konca /.Co do "brudnej wody" to moja nia wymiotowala pare godzin przed odejsciem -najpierw brudna woda ,pozniej konsystencji fusow od kawy.no coz ...jestesmy tu z Toba
Dzisiaj musiałam umyć mamę dwa razy. Zawołałam naszą p. Doktor rodzinną. Mówi, że to najprawdopodobniej z dróg rodnych leci. Myję mamę a ona nie chce mówi nie teraz. Ale co mam zrobić. A wiecie, że nasza odleżyna się zagoiła. Niczym jej nie smaruje, mama w pampersie a odleżyny nie ma. Ironia losu. Patrzę jak mama gaśnie i wydaje mi się , że oprócz choroby dzieci to nic gorszego niż to co przeszłam przez ostatnie 4 miesiące mnie spotkać nir może. Mama nie je pije najwyzej 2 szklanki dziennie i tyle. Jest coraz słabsza a ja czuję się tak cholernie winna że tylko siedzę.
Lekarz z hospicjum był i powiedział, że trzeba się przygotować, ogólnie dziwny jest na każde pytanie mówi taka choroba. Doktor która prowadziła mamę, wyprawiła nas do domu jeszcze w czerwcu ze skierowaniem do HD i HS. I też mieliśmy się przygotować. Neurolog ktorego przywieźlismy do domu zdziwił się ze mama jest w takim dobrym stanie, pracuje on w HS i powiedział, że jak nie będziemy dawali rady to wezmą mamę do HS. Wszyscy twierdzą, że moja mama umiera i że trzeba dziękować Bogu , że nie boli i nie ma duszności.
A ja mam wrażenie, że czegoś nie zrobiłam, że może oni się mylą.
A ja mam wrażenie, że czegoś nie zrobiłam, że może oni się mylą.
Powiedz kochana a co miałabyś jeszcze zrobić oprócz tego, że z miłością, sercem i troską dbasz o mamę? Myślisz sobie, że może Oni wszyscy się mylą i nie są to ostatnie chwile mamy a Ty siedzisz i nic nie robisz? takie masz myślenie. Tylko pomyśl sobie i wytłumacz, że mamy już nie da rady uratować, choroba postępuje, wyłączając kolejne organy, proces umierania może trochę potrwać, to jest nieludzkie, fakt i co będziesz mamę wozić po szpitalach, lekarzach, wykonywać badania i narażać Ją na stres, cierpienie, Ona już na to nie ma siły. Tylko to mogłabyś jeszcze zrobić ale zgodzisz się ze mną, że to byłoby nie ludzkie. Mama odchodzi, ile to potrwa wie tylko najwyższy o ile istnieje a Ty możesz zrobić tylko to co robisz do tej pory i nie rób sobie wyrzutów sumienia i nie zadręczaj się.
BEATASO przechodzę w tej chwili przez podobne problemy, mój tatuś ma się coraz gorzej. Rak zdiagnozowany niecałe dwa miesiące temu, a od wczoraj ma problemy ze wstawaniem z łóżka, coraz trudniej zrozumieć, co mówi, choć mówi jeszcze dużo... Wiem, że już blisko... :(:(:( Uważam, że teraz najważniejsze jest, aby chory czuł, że przy nim się jest, że nie jest sam...
Nie płacz, nie przy mamie.Spróbuj uspokoić skołatane nerwy -Ona czuje Twój niepokój.
Przyłóż głowę do poduszki obok mamy , pogłaszcz Ją i mów cichutko jak bardzo Ją kochasz ,po wspominaj jakieś dobre wydarzenia ,zapytaj czy pamiętam te dobre chwile.
Nie myśl czy jadła , czy trzeba umyć...
Może to pozwoli ukoić troszkę Twój ból a Jej pozwoli spokojnie "zasnąć".
Ściskam Cię bardzo mocno i modlę się za Was .
Masz prawo mieć zachwiania emocjonalne, masz prawo czuć się tak jakby przejechał po Tobie czołg, to co czujesz to odczucia spowodowane nieludzkim zmęczeniem, nie wiem czy koń zdołałby to wytrzymać, a Ty jesteś tylko i aż człowiekiem. Będziemy z Tobą do końca, tyle ile będzie trzeba, wytrzymaj, dasz radę, gdybym umiała i mogła się modlić / nie umiem niestety, zazdroszczę tym co umieją / to modliłabym się o rychłe zakończenie Waszego cierpienia. Mam wielką nadzieję, że los i opatrzność okaże się dla Was łaskawa. Mocno przytulam do serca, płaczę nad Tobą i razem z Tobą.
Dziekuję Marzena, żyję i staram się jakoś funkcjonować ale to już ostatki sił. Pielęgniarka była dzisiaj i rozkłada ręce. A my trwamy. Bez myśli bez niczego, chyba tak to można nazwać. Pustka w głowie.
Tak ciężko mi coś doradzić, trochę to dziwnie wszystko wygląda. Do nas jak przychodziła pielęgniarka z hospicjum to potrafiła ocenić stan mamy dokładnie, czy jeszcze nie czas czy już zbliża się koniec, nie pomyliła się. Według mnie mama odchodziła a Ona do mnie, że nie na pewno nie dziś, na drugi dzień jak była, tylko spojrzała na mamę to powiedział od razu, że to już koniec i mama po paru godzinach odeszła. Czy Ty widzisz zmiany w mamy wyglądzie? w twarzy, skórze, zmienia się lekko koloryt, skóra staje się taka przezroczysta, ja nawet uważam, że jakby stawała się wyprasowana twarz, strasznie wyciągają się rysy twarzy, jakby bardziej wyraźny stawał się nos. Nie sinieją paznokcie?, jak ciśnienie mamy, mierzycie? Ja wiem, że u każdego może być inaczej ale Tobie zrujnują psychikę tym ciągłym twierdzeniem, że mama odchodzi a Ty żyjesz w ogromnym napięciu i jak na posterunku w ciągłej gotowości, tak się nie da. Dobrze określiłaś, że czujesz się jak sęp czekający na......Czy Ty sama dostrzegasz u mamy jakieś zmiany? Strasznie współczuje tej całej sytuacji.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum