Jestem dziś znów później...bo z Najmłodszą szaleliśmy w ogródku...uch...jak ja to lubię..
Obiecałem, opowiedzieć o wczorajszym spacerku...
To zdjęcie jest po spacerku...to podziękowanie. A dlaczego? już opowiadam
Mój ukochany pańciu od dłuższego czasu nie wychodził ze mną na spacerki leżał i często spał..
Ale wczoraj patrzę a On się ubiera ...bierze smycz i mnie woła...czyli SPACEREK
Mieszkamy blisko lasku więc zawsze tak sobie chodziliśmy po polach i tym lasku i wczoraj też tam poszliśmy.
Pięknie było...ja i mój pańciu...śnieg i słoneczko i TYLE ZAPACHÓW!!
Biegam sobie biegam..pańciu rzuca mi kijek...kojek kocham nie mniej niż kosteczki ...taka cisza i NAGLE : czuje dziwny zapach...
Znam ten zapach...czuję do czasami za płotem wieczorem, a kiedyś byłem na spacerku z pańcią ( na smyczy) i fakt nic nie widziałem, ale poczułem ten zapach a pańcią zaczęła ze mną uciekać. Czemu ona mnie wtedy tak ciągnęła to nie wiem...no ale uciekliśmy.
No więc czuje ten zapach i słyszę dziwne szuranie.
Patrzę na pańcia a on stanął i zaczyna mnie wołać...Patrzę a z krzaków wychodzi takie coś dziwnego na czterech łapach i idzie do nas.
Pańciu już krzyczy : Berry chodź szybko...szybko do mnie.
Ja prawie zawsze się słucham, ale teraz poczułem, że muszę obronić pańcia, bo to zwierze bardzo dziwnie pachniało...pachniało złem...
Pańciu potem opowiadał pańci, że strasznie się najeżyłem...i zrobiłem się duży.
He He urosłem w sekundę
A ja czułem, że to coś nie lubi mojego pańcia ,a ja go kocham więc trzeba pokazać temu czemuś, że jak się kocha to się broni..
Stanąłem przed pańciem...zniżyłem głowę i zacząłem owić do tego zwierzaka : Uciekaj stąd ...to mój pańciu i nie dam go skrzywdzić!!!
To zwierze też stanęło i nic...zero kontaktu...tylko stało i się patrzyło...
Więc ja znowu : Uciekaj, bo zaraz będziesz miał problem...mówię po dobroci...
Pańciu w tym czasie pomalutku cofał się do tyłu...ja też się cofałem..ale ciągle mówiłem: Lepiej idź sobie...bo inaczej będę musiał inaczej z tobą porozmawiać"
I to coś nagle odwróciło się i poszło...
Pańciu podszedł do mnie, i tak bardzo mocno mnie przytulił i powiedział: Mój Ty obrońco...to był dzik...jaki Ty dzielny jesteś ...dziękuję Ci piesku"
Oj jaki ja byłem dumny..no i jak wróciliśmy do domku to dostałem podziękowanie...pyszną kiełbaskę
I wogóle było cudownie...bo i pańcia mnie ściskała i najmłodsza i nawet Peti mnie polizała po pyszczku...
Tak więc dziki....miejcie się na baczności..bo ja skrzywdzić moich ludziów nie dam!!
No to taka nasza przygoda...
Pańcia jeszcze powiedziała, że to nie pierwszy raz jak ratuje ich ale o uratowniu pańci no i o tym jak pańcia mnie uratowała jak byłem mały to kiedy indziej...
Teraz kładę się przy kominku i spać
Do zaszczekania
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Dzika nigdy nie widziałem...
ale uwielbiam polować na koty, kury, gołębie, wiewiórki, łasice, myszy, szczury, dżdżownice, muchy itd.
Jest super, dopóki uciekają
ale kiedy nadchodzi burza i słychać pioruny, gromadzę pożywienie i chowam się gdzie mogę
[ Dodano: 2010-11-29, 10:41 ]
i nawet, kiedy spię- jednym okiem czuwam...
...bo ten mały 2 letni Gabryś wcale nie taki Archaniołek dopada mnie znienaka...
a wtedy już nic tylko, tulenie i całowanie
Dziś rano wstaliśmy, spacerek, śniadanko i już mieliśmy z Peti jak porządne psy pospać sobie, ale Pańcia założyła nam obroże..więc myślę spacerek? Znowu? no ale jak spacerek to super!
Jasne spacerek do samochodu i jedziemy...
Już po chwili miałem złe przeczucie i zacząłem głośno wyrażać swój sprzeciw ( czytaj piszczałem - no wiem chłop jestem ale piszczenie to mój protest). Peti-głupol mały nic nie rozmiała tylko się cieszyła jak...nie powiem kto
No i oczywiście zawieżli nas do tego pana co wkłada coś pod ogon
Ja nie rozumiem, ludzie przecież wiedzą, że się boimy a nas tam zawożą
Peti tak się bała, że prawie weszła pańci na głowę he he...ja się tylko trzęsłem. Ta trzęsawka jest straszna...pies nie che a sam się trzęsie.
Na szczęscie nie było tego pana, tylko pani, która tylko podotykała mi łapkę.
Gorzej miała Peti...położyli ją na plecach i ta pani coś z niej wyciągała. Mówili coś wszy...czy szwy??
Jak ona piszczała...no a ja się zdenerwowałem i zacząłem tłumaczyć ( głośno), że mają ją puścić...
Dobrze, że to trwało krótko, bo inaczej musiałbym wkroczyć do akcji.
Na koniec ta pani powiedziała, że goi się na niej jak na psie a jak inaczej? na kocie
Wróciliśmy do domku i ludzie się poprawili, bo dostaliśmy kosteczki
...a teraz pańcia mówi, Berry uciekaj mi z komputera, bo dziś pracy mam, że uhu...
No więc uciekam...spać..trzeba odespać te stresy...
Fajnie, że mam tutaj nowego kolegę...Hau Hektor...moja najmłodsza w rodzinie ma 12 lat więc zabawa z nią to frajda...jak była młodsza było gorzej
Do zaszczekania
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Pokażę Wam dzisiaj nasża Peti...na tym zdjęciu hm...śpi w bardzo miłej atmosferze powietrza
Mówiłem Wam, że ona to taki mały głupolek...nie bardzo rozumie ludziów naszych do końca...staram się ją uczyć ale oporna jest strasznie na tą naukę.
Na przykład pańcia mnie woła to ona biegnie, a jak ją woła to ona nic
Wczoraj to zrobiła numer...byliśmy na spacerku wieczorkiem...chodzimy osobno, bo ona jak idzie na spacer ze mną to zamiast zajmować się normalnymi "rzeczami" na spacerku to "walczy ze mną".
W domku jest spokojna ( czasami) a na dworze to pańcia mówi, że dostaje ADHD...nie bardzo wiem, co to znaczy, ale myślę, że pańcia mówi o głupawce
Po wczorajszym spacerku...a było bardzo zimno...przed pójściem spać...Peti pod drzwiami zaczęła piszczeć...więc pańcia ją wypuściła...
Nie ma jej...nie ma...( co ona jadła??!!) i nagle słyszę piszczenie...
Zawołałem pańcię...i poszedłem z pańcią sprawdzić, co ona tak jęczy...
Patrzymy a ona tak dziwnie stoi na tarasie...trzyma pyszczek przy ziemi i tak stoi...
Jak pańcia to zobaczyła to biegiem do kuchni...ja za pańcią...pńcia wzieła butelkę z ciepłą wodą z takim śmiesznym psikaczem ( oj lubię się bawić gdy Najmłodsza psika na mnie tm psikaczem)
Poszliśmy do Peti...a ona piszczy i próbuje podnieść główkę i nie może
Dziwne to było bardzo...pańcia zaczęła psikać jej tą wodą na pyszczek...właściwie na język..bo ona taka przyklejona tym językiem była...
Zazdrościłem bardzo, bo to ja lubię bawić się psikaczem...
I udało się..odczepiła ten języczek...ona się przykleiła do śniegu??!!!
Pańcia zawołała pańcia i oglądali jej język...i powiedzieli, że jej język przymarzł??
No i ma szlaban ( jak mówi czasami pańcia do Najmłodszej) na wyjścia sama do ogrodu
Taka to nasza Peti głupiutka
No i jeszcze Wam powiem, że jest mi troszkę smutno dziś, bo pańciu rano wychodził z domu z taką torbą jeżdzącą...nie lubię tego , bo wtedy pańcia mówi, że pańciu poleciał do stolycy ( CO TO JEST??)
A jak pańcia tak mówi, to znaczy, że będę musiał czekać na pańcia...i będę musiał pilnować pańci, Najmlodszej i Peti...a to CIĘŻKA PRACA!
to do zaszczekania
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Kochane pieseczki....piszcie jak najwięcej! Dzięki serdeczne za cudowne opowieści o Waszych pańciach i panach Częściej i więcej proszę ! Ściskam łapki i pozdrawiam
_________________ Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
Siedzimy sobie z pańcią, bo pańcia mnie ma ( w tej stolnicy czy stolycy jest i już tam śpi i powiedział, że super się czuje ) , Peti i Najmłodsza śpią, a my razem. Pańcia przerzuca jakieś papiery to ja mogę tutaj do Was wejść.
Jutro chyba nie będę miał za dużo czasu, bo pieczemy jutro pierniki! Ja też oczywiście będę pomagał...nie spuszczę pańci rąk z oczu...wiecie jaka to ciężka praca dla psa takie pieczenie pierników
No ale o czym ja chciałem...
Kiedyś byłem taki malutki jak na zdjęciu...no i dlatego też, że siedzimy razem z pańcia to opowiem Wam horror
Horror w wykonaniu pańci no i mnie.
Było to wtedy gdy byłem taki mały. Jak patrzę teraz na Peti, to chyba też byłem taki głupiutki jak ona teraz.
Było to dawno temu, ale pamiętam to bardzo...bo po tej historii troszkę się pańci bałem..
Już zaczynam...
Jak każdy mały psiak nie nauczony jeszcze dorosłym doświadczeniem psa, do wszystkich się przymilałem i myślałem, że wszyscy są mili i fajni ( teraz już wiem, że nie zawsze)
Poszliśmy z pańcią na spacer...nie mieszlakiśmy wtedy w domku tylko w bloku, gdzie obok był taki duży plac ( tam kiedyś coś było, ale zburzyli, było tam dużo cegieł - cegła ważna bo będzie potem o niej)
No więc, jak to na spacerku...biegam sobie, wącham cudne zapaszki i nagle wielki pies przewrócił mnie na plecy i zaczął mnie gryść
Oj jaki on był wielki..i miał takie wielki zębiska
Słyszałem obok, że pańcia krzyczy , słyszałem jeszcze kogoś ale ten pies ciągle był na mnie.
Potem nic nie pamiętam...ale jak się obudziłem..psa nie było....pańcia klęczała obok mnie i jakiś pan też.
Patrzę na pańcię a z pańci nogi krew leci tak jak z mojej łapki i już nie mogłem zrozumieć. Ja mam zranioną łapkę , bo mnie ten pies gryzł ale pańcia.
A potem to już się ruch zrobił, przybiegł pańciu i przyjechali tacy panowie w czapkach niebieskich...
Pańciu wziął mnie na ręce...ja patrzę..a ten wielki pies leży obok i się nie rusza?
Pańcia strasznie płakała wtedy...dlaczego?
Bo się okazało, że jak ten pies rzucił się na mnie to pańcia chciała go odpędzić...i on wtedy rzucił się na nią..więc ona podniosła cegłe i walnęła w niego...
Pańcia myślała, że zrobiła mu krzywdę...na szczęście on był chyba przestraszony i dlatego się nie ruszał...Twardziel jeden...najpierw się rzuca na małego a jak sam dostanie to się boi
Skończyło się na tym, że na początku z lękiem na pańcię patrzyłem...ale potem pańciu mi wytłumaczył, że pańcia mnie ratowała.
I od tej pory muszę Wam się przyznać...fakt, że pańciu to mój najlepszy przyjaciel i kumpel, ale jak się czegoś boję to biegnę do pańci
No to do zaszczekania Ludźki...jutro pierniczki ale najważniejsze pańciu wraca!!
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Oj Berry,Ty to masz przygody!
I widzę,że późną porą zasiadłeś do pisania.
O tej godzinie to już spałam.
Mnie nigdy żaden pies jeszcze nie pogryzł,ale za to z tymi brzęczącymi w paski miałam problem.
Kiedyś poszłam z moim młodszym panem i z jego koleżankami na spacer.
Tak w ogóle to dziwne te koleżaneczki.Są identyczne,nigdy nie mogę ich odróżnić.
Poszliśmy sobie na taką polankę i tam mój panicz przywiązał mnie do takiego jak to powiedział hydrantu.
Ja się na to nie zgadzałam i szczekałam głośno.
Nagle nie wiadomo skąd,pojawiło się pełno tych brzęczących.
Jak mnie zaczęły atakować,no to mówię do pańcia młodszego,żeby uciekali,a ja sobie poradzę.No i patrzę,a te w paski te biedne moje dzieciaki atakują.
Straciłam siły,przestałam się odganiać od nich i położyłam się.
Byłam cała opuchnięta i obolała.
Przybiegła moja pańcia z panienką młodszą.
Nie mogli się zbliżyć do mnie,bo te latające paskudy atakowały.
I nagle jakimś cudem moja kolczateczka mi się odpięła.
Pańcia wzięła mnie na ręce i zaniosła do domu.
Tam wszyscy patrząc na mnie płakali.
Młodsza pańcia wołała:"Ona umrze"
Zaczęłam wymiotować,no bo ile można słuchać,że się brzydko wygląda.
Przyjechał pan i wsadzili mnie do auta.
Z pewnością chcieli mnie zawieźć do tego w białym fartuchu.
To na mnie tak podziałało,że wysiadłam z auta już o własnych siłach i zaczęłam biegać po trawce.
Pokazałam im,że jestem niezniszczalna.Co tam takie latające pasiaki mogą mi zrobić!?
Wczoraj tak sobie pomysłałam,że chyba faktycznie się starzeję...no oczywiście troszeczkę,tak ciut!
Moją pańcię,biedulę,jakaś wra,czy rwa dopadła,ale kochana poszła na ten zimny świat ze mną ,żebym miała chwilkę radości.
Idziemy sobie,śnieżek skrzypi pod łapkami,a tu nagle stop i ani kroku nie mogłam zrobić.
Pańcia ledwo chodząca,nachyliła się do mnie i zaczęła mi łapki masować.
Bolało,że aż zapiszczałam,no taki skurcz mnie złapał.
Ledwo co do domku doszłam.
Musiało to śmiesznie wyglądać,takie dwie dziewczyny krzywo chodzące-hehe.
Teraz pańcia smaruje się takim czymś brzydko pachnącym.Mówi,że i tak to jej nie pomaga.
Zastanawiam się,czy nie zaprowadzić jej do mojego pana w białym ubraniu?
Jedyny plus jest taki,że nie wyciąga tego pudła warczącego i nie biega z nim po domu.Przynajmniej można sobie pospać w ciszy i w spokoju.
Mnie bardzo, do tego stopnia że czasem sobie wyje i przeganiam toto...
A wtedy moi dwunożni się śmieją
Czemu??
Bo mówią że pieję jak chory kogut- a ja umiem wyć, tylko mi się nie chce
Największy dwunożny pokłada się ze śmiechu a wtedy średnia- ta co mnie karmi mówi żeby się nie śmiał, bo się wstydzę i przestaję (czasem mam wątpliwości czy te dwunożne to napewno ludzie czy świnie )
Miło że jest takie miejsce, gdzie możemy sobie poszczekać...
Wuuff
Ps. Idę na spacer.
Razem z małym dwunożnym.
Ubrali mu takie coś, że tylko oczy Mu widać
(żeby mu niby zimno nie było) i wygląda jak ufo- tylko szare. haha.
Ja tam nie wiem, ale wystarczyła by sierść i po sprawie
A w takim czymś to nawet nie ma jak nogi podnieść koło drzewa
Eeech, dwunożni
Jestem na chwileczkę, żeby pochwalić się moim pierniczkiem...
Uch zrobiliśmy ich miliony tak się napracowaliśmy...ja strasznie...tak patrzeć przez trzy godziny non stop na ręcę pańci i Najmłodszej to ciężka praca...
I nie ma że coś skapnie wiernemu, zapracowanemu psu ani grama pierniczka nie dostałem...no dobrze smaczka dostałem później, no ale nie piernika!
A teraz wyjaśniam co to za piernik:
Nasza Najmłodsza ( czy ja o tym już pisałem? chyba nie?!) jak pańciu zachorował, narysowała na kartce literkę S tak napisaną jak "Polska Walcząca" i nazwała to "Szczecin Walczący"
Dziwicie się skąd ja wiem co to za znak? no wiem bo moje pańciostwo i Najmłodsza o tym dużo rozmawiali a ja słucham..słucham..nic nie rozumiem..ale słucham...
I dlatego to nasz znak i nasz najważniejszy pierniczek
Oczywiście nie do zjedzenia ale ale jest też dobra wiadomość...pańcia zrobi specjalne pierniczki dla nas...tak mówiła
Zmęczony jestem strasznie po tej pracy i muszę się położyć....a pańcia musi zacząć pracować..więc ją tutaj już puszczę...
Simba - takie śliczne dziewczyny jak Ty to z każdym dniem robią się coraz śliczniejsze ( tylko cicho, żeby Peti nie była zazdrosna...). Mnie często skurcz w ogon łapie
Hektor - mnie wkurza najbardziej takie duże coś z takim migającym czymś ..co śmieci zabiera
No to uciekam...bo pańcia mnie wyrzuca....
Do zaszczekania
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum