Kochani Ludźkowie muszę Wam napisać pewne moje "ale" do Was - wszystkich ludźków.
Wy wiecie, że ja Was uwielbiam i uwielbiam z Wami być, ale dlaczego Wam do głowy przychodzą takie dziwne rzeczy jak robienie wielkie bum w ten nowy rok?
To było straszne...siedzimy sobie spokojnie, a tutaj nagle zaczęła się straszna rzecz. To było takie głośne, straszne! Nie dość że tak głośno strzelało, to jeszcze tak jasno się robiło...
Wiecie jak ja to czuję i słyszę? Tak jakby ktoś Wam przy uchu gwizdnął gwizdkiem
Ja wiem, że dla ludźków to wesołe takie strzelanie i zabawa, ale to co ja przeżyłem to było straszne.
Pańciostwo moje jak co roku, zamykają szczelnie okna, dają mi takie dziwne tabletki ( bleee) ale i tak dla mnie to straszny okres.
I rozumiem, że tylko w ten jeden dzień...schowałem się w pokoju pod łóżkiem i mogłem tam przesiedzieć, ale na drugi dzień też.
I tutaj mieliśmy problem wielki z Peti, chodziliśmy sobie grzecznie po ogródku w ciągu dnia, Najmłodsza biegała z nami .
Nagle jacyś panowie wyszli przed dom i się zaczęło. Pańcia szybko wybiegła z domu, żebyśmy mogli się schować pod tym łóżkiem, ale już było za późno.
Ja pobiegłem do domku, ale Peti coś się stało...zaczęła biegać wokół domu i uderzała się o wszystko co spotkała
Pańcia biegała za nią razem z Najmłodszą i nie mogły jej złapać I nie wiem jak ona to zrobiła, to szok normalnie, przeskoczyła płot
To niemożliwe normalnie było...ja wiele razy próbowałem ( gdy jakiś "kolega" przechodził lub koleżanka) ale płot wysoki jest.
Najmłodsza w płacz, a pańcia szybko mnie zawołała, założyła mi smycz i pobiegliśmy jej szukać ( bo zdążyła już gdzieś pobiec).
Widziałem, że pańciu szybko wsiadał do samochodu i też jechał w tą stronę, gdzie Peti pobiegła i my biegliśmy polem.
Pańcia taka była zdenerwowana, że parę razy przewróciła się w tym śniegu i aż ochrypła tak wołała Peti.
Biegniemy a jej nie ma Pańcia do mnie mówi " Berruś szukaj Peti" I to dla mnie znak, że muszę zacząć wąchać wszystko dookoła i szukać zapaszku Peti.
Ale szybko biegłem....pańcia ledwo za mną nadążała, a że byłem na smyczy to bardzo ją ciągnąłem...
I nagle patrzymy, a w takim dołeczku leży skulona nasza Mała....piszczała cichutko i się nie ruszała...taka była przestraszona...
Pańciu właśnie nas zobaczył i podjechał samochodem, szybko wyskoczył z samochodu i zaczęliśmy podchodzić do Peti.
A ona jakby nas wcale nie poznawała...nie chciała się ruszać i cała się trzęsła.
Pańciu powiedział " Berruś idź do Peti" No to poszedłem..i dopiero jak podszedłem do Peti i ona poczuła mój zapach, przy okazji ją liznąłem, żeby się tak nie bała, to wtedy biegiem pobiegła do pańci.
Wróciliśmy do domku, ale wcześniej przed domkiem pańcia powiedziała do tych panów kilka słów, których tutaj nie mogę powtórzyć Coś tylko było o "starych i głupich"
Tak więc ludźkowie moi kochani...zanim zaczniecie strzelać tymi fajerwerkami, spójrzcie, czy gdzieś w pobliżu nie ma piesków. Tylko o to Was proszę, bo rozumiem, że dla Was to radość, jednak niekoniecznie przy nas, bo nam to głowy rozsadza z tego huku.
No to Was poprosiłem...a teraz czas na drzemkę, bo dziś jest pierwszy dzień bez gości i spokój w domku.
Do zaszczekania
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Gosia,
Od czasu do czasu zaglądam tutaj na forum i zawsze wtedy odwiedzam wątek Berry. Twoje psiaki muszą być bardzo szczęśliwe, że znalazły się w Waszej Rodzinie. Doskonale się rozumiecie. Szczęściarze jedne.
Berry ,
Skoro umiesz pisać, to czytać też. Czy Tobie lub Peti wpadła w łapy książka Lady. Jak stałam się suką Melvina Burgessa ? Opinia psiaków na jej temat byłaby interesująca.
Własciwie nie miałem dziś pisać, bo nic specjalnego się nie działo, no oprócz tego, że pół dnia zastanawiałem się co to jest książka Uraniu
Jednak pańcia mi powiedziała, że mogę się pochwalić dzisiejszym wydarzeniem, oprócz tego powiedziała też, że z nami to mają bardzo ciekawe życie
Więc bardzo proszę, żeby od dzisiaj nikt nie mówił, że labradory czyli my, jesteśmy potulne i nie jesteśmy obrońcami
Poszliśmy na spacer całą Rodzinką...czasami zapuszczamy się w las, ale czasami chodzimy sobie na naszym osiedlu...dzisiaj nasi pańciostwo oglądali światełka na innych domkach.
Idziemy sobie idziemy....gdy nie idziemy do lasu to te spacerki są troszeczkę nudne, grzeczne chodzenie przy nodze i spotykanie się tylko przez płot z kolegami i koleżankami.
Własnie pańcia mi powiedziała, że to "grzeczne chodzenie przy nodze" to jakiś żart, bo ponoć my ciągniemy jak lokomotywy oj wcale nie...my tylko szybciej chodzimy niż nasze pańciostwo
No więc, doszliśmy do miejsca, gdzie inni ludźkowie dopiero budują swoje domki...pańciostwo patrzą a jakieś młodzi chłopacy coś robili przy drzwiach...
Pańciu powiedział do pańci, że to złodzieje i kazał jej po cichu zadzwonić...gdzieś...
Po chwili podeszliśmy do nich...a było ich dwóch i gdy oni na zobaczyli to chcieli chyba uciec...ale pańciostwo złapali ich i nie chcieli puścić
A my staliśmy póki co spokojnie, ale oni zaczęli coś tam brzydkiego pokrzykiwać i prawie jeden uderzył pańcię
I wtedy i ja i Peti się wkurzyliśmy...zaczęliśmy szczekać a Peti nawet zaczęła tak doskakiwać do tego jednego.
Fakt, że wcześniej nie słyszałem od pańci tej komendy, ale powiedziała do mnie "Berry pilnuj" i nie wiem skąd wiedziałem, że oni -ci źli nie mogą się ruszyć, bo jak się ruszą to będą biedni
I tak stali w kącie...my z Peti warczeliśmy i staliśmy przed nimi, a pańciostwo spokojnie już sobie stali i czekaliśmy...na co? no nie wiem, ale pilnować musieliśmy...
A potem to inni ludźkowie przyszli-ale oni dobrzy byli i przyjechali tacy panowie w czapkach i z takimi kijkami- niestety nie do zabawy
Tylko, że miałem mały problem, bo ja tych niedobrych pilnowałem, a Ci panowie z kijkami chcieli podejść, a ja nie wiedziałem o co chodzi i też na nich zacząłem warczeć
No ale oni chyba wiedzieli o co chodzi, bo przechodząc obok pogłaskali nas po głowach i potem zabrali tych złych
A my wróciliśmy bardzo dumni do domku i pańciostwo było bardzo zadowolone z nas i dostaliśmy nie kosteczki tylko wielkie kostki
Tak więc ciekawe jest życie psa obronnego
Do zaszczekania następnym razem, chociaż pańcia mówi, że prosi o jeden dzień bez emocji
Ale co to są emocje, to już nie powiedziała, więc będzie jak każdego dnia
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Hau dzisiaj, chociaż słabiutkie to hau dzisiaj rano!
bo tak wyglądają biedne psy, które muszę pilnować pańcię w nocy, bo jej się zachciało nie spać
A normalne zupełnie jest to, że jak jakiś ludź nasz nie śpi to my też nie śpimy, tylko pilnujemy
I żeby to jeszcze potrafiła to docenić, że my ją tak całą noc tak pilnowaliśmy, ale nie...sama sobie na kanapie siedziała, a my gdzie?
No gdzie? na podłodze Niewdzięczność zupełna
Miałem już dawno Wam opowiedzieć o dziwnej sytuacji w naszej rodzince z cyfrą "7":
- więc tak pańciu urodził się 7-ego dnia miesiąca
- pańcia 27-ego dnia miesiąca
- Najmłodsza- też 7-ego dnia miesiąca
- ja urodziłem się 7-ego miesiąca
- Peti - też 27-ego dnia miesiąca
I nie było to tak, że tak się specjalnie wybieraliśmy Z Peti to nawet była lekkie pańciostwa zaskoczenie, bo myśleli, że ona urodziła się 26 czerwca. I stwierzili, że ta "7-ka" to chyba jednak nie działa.
Ale kiedyś babcia oglądała Peti taką kartkę na której jest napisane wszystko o niej i powiedziała, że przecież ona też ma tą siódemkę
Nawet numer domku przypadł nam "7".
Ale nikt jednak mnie nie przebije- pańciostwo mieli wiele śmiechu, gdy zabrali mnie od braci i sióstr i dowiedziali się, że mój tata mieszka w USA - a ja urodziłem się 04 lipca
Co to znaczy i dlaczego oni wszystkim to opowiadali to ja nie bardzo rozumiem, bo mojego taty to ja nigdy nie widziałem
Tak króciutko tutaj napisałem, ale musicie zrozumieć jak się czuje pies tak zupełnie niewyspany, bo pańcia oszalała
Więc do zaziewania...to znaczy do zaszczekania
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
dzisiaj mamy święto w Rodzince, bo mój tylko mój kochany pańcio ma dziś urodzinki...i nie ważne, że nie bardzo rozumiem co to znaczy, nie ważne, że pańcia kazała mi złożyć życzenia a ja nie wiedziałem co mam zrobić
Jak ktoś każe coś zrobić, to najlepiej podejść z kręcącym się ogonek i dać wielkiego liza i trafiłem, bo o to pańci chodziło
Wiem tylko, że to jakiś ważny dzień dla pańcia więc bardzo się z tego cieszę.
Ech ten mój pańciu...wiecie mam w domu trzy kobiety, więc musimy się z pańciem trzymać razem. Razem chodzimy na spacerki, razem śpimy a najbardziej lubię te nasze męskie zabawy.
Nie jakieś tam przytulanie, gonienie ale nasz męski boks zawsze jesteśmy potem obaj zmęczeni i razem śpimy
Dzisiaj w związku z tym ażnym dniem nawet jedzenie było ważne - i nawet my dostaliśmy świąteczne smakołyki, nie mówiąc już o zakazanym jak dotąd dla nas ciastem
Dla mnie takie ważne dni to mogą być codziennie
Jedno tylko dziś nie było miłe ani dla pańciostwa ani dla nas piesków...o dziwo spacer
A dlaczego? bo coś się stało z naszą drogą do lasu...jeszcze wczoraj była biała i mogliśmy chodzić sobie spokojnie, a dziś
Dziś najpierw wywróciła się na brzuch Peti- wszyscy się śmiali
Potem przewróciłem się ja - no dobra, też wszyscy się śmiali
Potem Najmłodsza i pociągnęła pańcię - też wszyscy się śmiali
Na końcu pańciu pociągnął pańcię, ona Najmłodszą, Najmłodsza mnie i tylko Peti się śmiała
I tak plany naszego długiego spacerku niestety nie wypaliły ( hm...to słowa pańci...ja tylko powtarzam ale co to wypalić znaczy )
Ale najśmieszniej wyglądał powrót, bo mamy pod górkę...i oczywiście kto musiał wszystkich ciągnąć, żeby mogli podejść? no przecież, że ja
A że przy tym się smiali to wcale nie ułatwiało mi zadania...na szczęscie Peti mi troszeczkę pomogła...wyglądało to fajnie bo,
- najpierw ja...za mną przywiązana Peti ...dalej pańciu trzymał smycz...za rękę trzymał pańcie a pańcia Najmłodszą...jak zaczęliśmy z Peti przed domkiem biec...to Najmłodsza dziwnie biegała na różne strony...no i na końcu znów wszyscy leżeli na ziemi
Już nie wychodzimy na spacery , gdy z drogą się to coś dziwnego dzieje
No to do zaszczekania
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
O jejku cóż to za dzień dziś od samego rana...masakra jakaś jak to mówi Najmłodsza
Pańciu od wczoraj taki jakiś zły chodził, ja mu schodziłem z drogi...ale wieczorem się wyjaśniło, bo powiedział do mnie " Berry Ty to masz dbrze, bo do pracy chodzić nie musisz No to fakt, ale muszę zostawać z pańcią w domu
A moja pańcia to ostatnio a zwłaszcza dzisiaj to szaleństwo ma w oczach:
- po pierwsze- na dworze nie ma już prawie śniegu i jest troszkę brudno - i nasza pańcia denerwuje się , gdy my wracamy z brudnymi łapkami.
To znaczy ja wracam, bo dziwne , ale Peti wraca z czystymi i ciągle słyszę, że mam brać przykład z Peti
Tylko, ja zauważyłem co Peti robi...zamiast normalnie chodzic, jak każdy normalny pies, to ona skacze z jednej kupki śniegu na drugą.
Niech pańcia będzie zadowolona z Peti, tylko że ja nie muszę 100 razy wychodzić na spacer ( bo spokojnie chodzę a nie skaczę) a Peti co chwileczkę prosi o wyjście.
- po drugie - wczoraj i dziś rano pańcia chodzi jak chmura gradowa ( ale jestem niezły, co, znam takie słowo) i wszystkich ustawia po kątach - to znaczy mnie i Peti, bo pańciu i Najmłodsza mają szczęscie, bo nie ma ich w domu.
Wczoraj pańciu powiedział mi " Berry spokojnie, pańcia wróci od hm....gilgologa i wszystko wróci do normy"
Czy ktoś może mi wytłumaczyć co to jest "gilgolog" i dlaczego pańcia taka jest zdenerwowana przed pójściem do niego?
Ale muszę się pochwalić, umiem nową zabawę...to znaczy dla pańci to zabawa była, i nie bardzo rozumiałem o co chodzi, no ale jak potem dostałem smaczek to mogę zrozumieć
Mamy takie dziwne urządzenie, które leży na podłodze, a pańciu trzyma na tym nogę i tym rusza.
Dziwne dzwięki to wydaje, ale ogólnie to nieszkodliwe jest. Pańcia wczoraj zaczęła ruszać tym czymś, takimi kulkami w nim i chciała, żebym ja to nogą ruszał.
Jejku, ludzie! Pańcia zapomniała, że ja łapkę używam tylko do podawania, a do zabawy to ja języka i zębów używam. No ale po dłuższym czasie zrozumiałem, że chodzi jej o to, żebym ja to łapką ruszał no i zacząłem kulać te kulki łapką.. A co tam - niech ma
Oj jak się cieszyli, ale to, że smaczek dostałem to najlepsze było...hm... Peti też próbowała, ale nie bardzo jej wyszło
No dobrze, pańcia szykuje się do tego gilgologa....ojejku...ja muszę wiedzieć co to jest...więc muszę uciekać...
To do zaszczekania
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
oj tęsknię już za latem i takim naszym wyglądem jak na zdjęciu
Pańci to skóra cierpnie jak nas takich widzi, ale nawet nie wie jaka to zabawa- najpierw popluskać się w jeziorku a potem pobiec na piaseczek ( no trochę inny niż morski) i tam się powycierać
Prawda jest taka, że pańcia niestety tego zrozumieć nie potrafi i jesteśmy po takiej zabawie przywiązani, żeby niby wyschnąć....tak wyschnąć..chodzi o to, żeby pańcia spokój miała
Więc tęsknie za takim czasem, bo teraz to niestety do jeziorka wchodzić na nie wolno, a jeszcze nie wolno nam szaleć na dworze. Dlaczego? a kto tam tą naszą pańcię zrozumie?
Jedyny plus jest taki, że nasza droga już nie jest taka śliska, ale niestety jest cała mokra i brudna.
I tak wracamy ze spacerku w takim stanie jak na zdjęciu więc co za różnica.
Ale chciałem Wam opowiedzieć o wczorajszej akcji.
W czasie świąt ( gdy było tyle pysznego jedzenia) pańcia wynosiła to pyszne jedzonko do garażu. I pewnego dnia, ze zdziwieniem nasze pańciostwo powiedziało, że mamy mysz w garażu
Cały sernik ( takie pyszne ciasto) pańcia wyrzuciła bo ta mysz zjadła trochę.
I pańcia mówi" no tak po co mi dwa psy w domu, trzeba było kota mieć, to chociaż myszy by nie było"
To była zniewaga, a nie pamięta, że to ja złapałem mysz na działce!
Przez parę dni pańcia robiła sama polowanie na tą mysz-męczyła się strasznie, ale poprosić swojego psa to już nie poprosiła.
Jak nie to nie- niech sama się męczy. Gdyby troszeczkę pomyślała, to by przypomniała sobie o tej myszy na działce.
Jeśli woli sama się męczyć to proszę bardzo!
I tak patrzyłem jak się męczy przez kilka dni i coraz bardziej mi się jej żal robiło, bo ta mysz bezczelna ciągle jej uciekała.
W końcu wczoraj nie wytrzymałem - pańcia musiała przenieść woreczki z garażu i musiała otworzyć drzwi do domku .
I wyobraźcie sobie, poprosiła mnie żebym stał w tym drzwiach i pilnował, żeby mysz nie wbiegła do domu
Oszalała normalnie. Po co mam pilnować, poprostu pójdę po tą mysz i ją jej przyniosę.
Mówiłem wcześniej, że czekałem aż mnie poprosi o pomoc, ale teraz to już miałem dość gadania o niej i o tym, że lepiej byłoby mieć kota
Spokojnie poszedłem w kącik...fakt troszeczkę pogoniliśmy się z myszą, ale w końcu przyniosłem ją pańci.
Szok pańci był ogromny, bo chyba nie spodziewała się tego.
A ja jej udowodniłem, że nie musi mieć kota - bo, ja myszy nie jem i myszę przyniosłem jej żywą. Szkoda myszki - niech sobie żyje gdzieś indziej- niekoniecznie u nas.
Pańcia wzięła rękawice i wyniosła gdzieś daleko tą myszkę...ja patrzę a ona wraca z tą myszką
Oj szaleństwo z tą moją pańcia - stwierdziła, że żal jej się tej myszy zrobiło o trudno - niech sobie mieszka w naszym garażu.
I po co była ta afera o szukaniu myszy, o wyższości kota nad psem??!!
Tak więc rozumiecie, że nie zawsze nasza pańcia jest do zrozumienia...
To do zaszczekania
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Peti, Gaba ma rację..ja też zaczynam czytanie forum od Labkowego Wzgórza, najpierw poprawa humoru, później reszta
Trzymajcie się dzielnie i cieplutko i proszę nadal o wpisy
_________________ Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
tak się zastanawiam leżąc sobie czy ktoś wcześniej mógł mnie ostrzec, że zimą woda jest w morzu zimna, a gdy ktoś by mnie ostrzegł to czy bym posłuchał
W sobotę rano pańciu powiedział do nas: pakujcie się na jedną noc i wyjeżdzamy...
Oczywiście myśmy z Najmłodsza oszaleli z radości, ale pańcia jak zwykle jakieś "ale" miała.
I to nie jedno "ale" tylko było ich kilka:
- ale dokąd
- ale czy napewno
- ale trzeba uszykować ciepłe rzeczy
- ale czy wziąść jakieś jedzenie
Powinna powiedzieć " ALE O CO CHODZI" - byłoby szybciej
Na szczęście, to jej "ale" pojawia się i na szczęscie znika..spakowaliśmy się szybciutko w czym bardzo pomagałem ( chociaż ponoć plątałem się pod nogami) i pojechaliśmy.
Chyba Wam kiedyś pisałem, że nie lubię jeździć samochodem ale tym razem, pańcia dała mi wcześniej jakieś takiego coś malutkiego do jedzenia - no dobra, musiła mi włożyć to do pyszczka, bo jak nie pachnie odpowiednio to ja nic do pyska nie biorę - i spałem całą drogę.
Gdy mnie obudzili byliśmy przy takim domku w lesie hm...pomyślałem, duża zmiana, my też mamy las niedaleko, ale....
Po chwili poszliśmy przez ten las i zobaczyłem moje ukochaną dużą wodę...ojejku...i tyle piasku do tarzania...turlania...skakania...
Peti jak zwykle robiła to co ja, ale gdy ja całą prędkością ( mimo że pańciostwo wołali, żebym tego nie robił ) wskoczyłem do tej wody....to ją coś przyhamowało
Nie to nie...ja skakałem sobie po wodzie, a ona stała i wołała do mnie, żebym przyszedł do niej się bawić..
Ale w życiu...wreszcie miałem spokój i mogłem sam się wybiegać w tej wodzie...
Chodziliśmy tak i chodziliśmy po tym piasku, ja co chwileczkę byłem w wodzie...tylko pańcia jak zwykle zepsuła mi zabawę, bo powiedziała " Oj Berry ciekawe jak będzie wyglądał Twój ogonek"
No jak ma wyglądać? normalnie- zawsze się kręci w prawo, w lewo i w kółeczko
Po tym długim spacerku, poszliśmy do tego domku i tam odpoczywaliśmy sobie i było cudownie....
Na drugi dzień też poszliśmy na taki spacerek i niestety pańcia już trzymała mnie na smyczy i nie pozwalała biegać do wody tej ogromnej
Ale chyba z tym ogonkiem to miała rację, bo gdy wieczorkiem wróciliśmy do domku...to ani w lewo ani w prawo a tym bardziej w kółeczko
I hm...skąd ona o tym ogonku wiedziała? do tego troszkę ten mój ogonek zaczął mi przeszkadzać gdy siadałem
Pańcia powiedziała wtedy " Berry i co, mówiłam, że będzie problem z ogonkiem" - ale skąd ja mogłem wiedzieć o co chodzi
Troszkę ten ogonek bardziej mi przeszkadzał więc już większę coś pańcia mi włożyła do pyska bleeeee.....oj ale walczyliśmy, bo to było okropne i gorzkie....
Podejść do mojego pyszczka były trzy- za każdym razem to coś lądowało na podłodzie - i wtedy do akcji wkroczył pańciu i wtedy już to coś weszło do mojego pyszczka
Dzisiaj już mi ogonek nie przeszkadza i kółeczka kręci , więc mimo że wczoraj katowali mnie ludźikowie moi paskudztwem to i tak było super.
A Peti niech żałuje, że nie poszalała po wodzie...gdyby poszlała..to może po tym czymś niedobrym dostałaby smaczek jak ja
Dziś odpoczywam więc do zaszczekania
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum