Bonaj, mój Tato zachowywał się podobnie. Nie spał praktycznie przez tydzień, wyrywał sobie wszystko, ciągle gdzieś chciał iść, był strasznie pobudzony, cały się trząsł. Ponieważ miał liczne przerzuty w mózgu, nie kojarzył praktycznie nic, widział co innego niż wszyscy, miał omamy, nie umiał nazwać swoich potrzeb... Żadne podawane w szpitalu uspokajacze nie pomagały.
Po pierwsze koniecznym jest, aby Mama dostała morfinę - mojemu Tacie zasnąć pozwoliła dopiero morfina, którą dostał po przewiezieniu ze szpitala do hospicjum. Morfina osłabi też duszności.
Po drugie Mamę może dodatkowo niepokoić i pobudzać głód nikotynowy - mojemu Tacie naklejałam na plecy plastry z nikotyną, aby głód nikotynowy był mniej uciążliwy dla Jego organizmu. Wiem, że to niezdrowe, ale w tym stanie chodziło tylko o to, aby Mu ulżyć.
Po trzecie uważam, że w tym stanie i usposobieniu Twojej Mamy konieczne jest hospicjum stacjonarne.
Pozdrawiam Cię serdecznie
_________________ Monika -------
Gdzie jest mój Tatuś?
Każdy post jest balsamem dla mojej poharatanej obecnie duszy.
Przedwczoraj miałem obiekcje i wyrzuty sumienia, ze zawiozłem mamę do szpitala.
Dzisiaj wiem, ze to była decyzja najlepsza z najlepszych.
Choćby dlatego, że wczoraj dostała mama dwa worki krwi, ustawiane jest leczenie i jest dobra opieka.
Dzisiaj jest ciut spokojniejsza. Chyba już wyczerpana. Niestety nie ma już kontaktu logicznego.
Nie wiem czy to wina przerzutów czy może leków (to splątanie).
Byłem rano w szpitalu. Poszliśmy zapalić na dwór, nakarmiłem, napoiłem, wysikałem i położyła się. Zgłosiłem , że wychodzę. Przyjechałem na chwilę do pracy i za jakiś czas znowu pojadę do szpitala.
Ogólnie Pani ordynator i personel są bardzo pomocni.
Ta prośba, żebym im pomógł w pilnowaniu jest dla mnie zrozumiała.
Są 3-4 pielęgniarki na 40 pacjentów. A z mamą trzeba było wczoraj siedzieć non stop.
Jestem chętny do współpracy z personelem. Niech mamę "ustawią" i ją wtedy zabiorę.
Ale koniecznie musi być "ustawiona" lekami bo inaczej strasznie cierpi. Ona strasznie się męczy tym wszystkim.
obecnie rozmowa wygląda tak:
- daj mi to
- dobrze mamo, ale powiedz konkretnie co ma ci dać
- no ku..a jego mać czemu ty taki durny jesteś i nie rozumiesz
-poszukaj mi, proszę cie
-ale co mam poszukać, co potrzebujesz
-no wiesz, to takie małe okrągłe
- wymieniam różne rzeczy - zgaduję
- no przestań ze mnie wariata robić
i takie rozmowy nie mają końca. Nie jestem w stanie rozwikłać tych zagadek.
Jestem normalny to pyta, czemu się nie uśmiecham. Uśmiecham się to pyta czemu tak głupio się śmieję. I tak dalej...
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Bonaj, masz niebywale systematyczne, biorąc Twoją sytuację, podejście do rzeczy - bardzo dobrze. Świetnie współpracujesz z lekarzami! Porozmawiaj poważnie z Nimi i dopytaj się czy nie uważają, że lepiej byłoby przenieść Twoją mamę do hs lub oddziału medycyny paliatywnej. Bez odpowiednio ustawionego leczenia Twoja mama nie będzie współpracować, bez współpracy nie ma sensu robić TK głowy - bo niby co macie zrobić, siłą zmusić osobę śmiertelnie chorą do badania i radioterapii?!
Podejmujesz bardzo istotną kwestię - ta sytuacja bardzo męczy Twoją mamę - zatem sam widzisz, że najważniejsze jest teraz odpowiednie leczenie objawowe. Z własnego doświadczenia wiem, że niektórych leków, w tym morfiny, lekarze czasem "nie mają w zwyczaju" włączać w jednostkach nie wyspecjalizowanych w leczeniu paliatywnym.
Pomyśl gdzie Twoja mama zazna teraz najwięcej spokoju i otrzyma odpowiednią opiekę. Trzymaj się.
P.S. Proszę o zachowanie rozsądku przy pisaniu postów.
Po raz kolejny wątek został jako tako uporządkowany.
Część postów została przeniesiona => do tego wątku <=.
Po raz kolejny bardzo proszę wszystkich Forumowiczów o stosowanie się
do wymogów Regulaminu Forum, w tym również przy pisaniu postów o trzymanie się podziału na "merytoryczne" i "niemerytoryczne."
Posty niezgodne z podanymi regulaminowymi zasadami mogą być usuwane z Forum
bez odrębnego powiadomienia ich autorów (zgodnie z pkt 6 cz. II Regulaminu Forum).
Zasady te dotyczą wszystkich wątków na całym Forum.
Liczę na zrozumienie i współpracę wszystkich Forumowiczów, przede wszystkim dla dobra Was samych:
im więcej czasu będzie potrzeba na porządkowanie wątków na forum przez moderatorów,
tym mniej go będzie na merytoryczną pomoc.
Pozdrawiam i dziękuję za uwagę.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Niestety nie ma już kontaktu logicznego.
Nie wiem czy to wina przerzutów czy może leków (to splątanie).
Może przerzuty w głowie, może leki, myślę, że na tą chwilę jest to już mało istotne, ważne aby mama zaznała trochę spokoju i mniej cierpienia a jak Ona to i Ty, nawet kosztem przesypiania, spania i braku kontaktu.
Bonaj napisał/a:
Jestem chętny do współpracy z personelem. Niech mamę "ustawią" i ją wtedy zabiorę.
I słusznie, przynajmniej masz rękę na pulsie, mimo wszystko warto czuwać a lekarze na pewno szukają jakiegoś rozwiązania, żeby mamę wyciszyć.
majkelek napisał/a:
Z własnego doświadczenia wiem, że niektórych leków, w tym morfiny, lekarze czasem "nie mają w zwyczaju" włączać w jednostkach nie wyspecjalizowanych w leczeniu paliatywnym.
Dokładnie, to co napisał kolega.
Przykład z mojej rodziny, pobyty w szpitalu i nikt tam nie potrafił ustawić odpowiednio dawek leków, morfiny, ciocia wyła z bólu w szpitalu, po szpitalu, opieka hospicjum dosłownie w ciągu jednego dnia tak wszystko poustawiała, że bóle ustały zupełnie, niestety kosztem otępienia. Coś za coś.
Bonaj, miałeś ciężkie życie z mamą i mimo Jej choroby charakter mamy w jakimś stopniu jest taki sam jak kiedyś więc mama zachowuje się do Ciebie, po części bo taka była zawsze a po drugie choroba też swoje robi.
Bonaj,
Jesteś niebywale dzielnym facetem. Bardzo dobra decyzja z tym szpitalem.
Myślę, że ten brak kontaktu wynika ze zwiększenia dawek leków przeciwpsychotycznych.
Radziłabym przenieść Mamę bezpośrednio do Hospicjum Stacjonarnego.
Trzymaj się, myślami jestem z Wami.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Jesteśmy po TK. Meta głowy wykluczone. Czekamy na karetkę i przewiozą mamę na psychiatrię.
Była psychiatra, stwierdziła silna psychozę zagrażającą życiu.
Powiedziała , że muszą mamę wziąć na oddział .
Bedzie na psychiatrii conajmniej kilka dni.
Prawda jest taka, ż mama psychiczna była całe życie. Teraz nastąpiła kumulacja.
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Nam lekarz powiedział, że TK nie wykaże zmian w mózgu tylko rezonans. Nie wiem tylko tak mi się wydaje, może skonsultuj to z onkologiem ale psychiatria to chyba nie jest najodpowiedniejszy oddział dla mamy. Chociaż z drugiej strony może uda im się ustawić jakieś leki uspokajające dla mamy. Moja mama brała rispolept I haloperidol, dzięki tym lekom jakoś funkcjonowaliśmy chociaż łatwo nie było. Trzymaj się Bonaj.
Silna, zagrażająca życiu psychoza to nie przelewki. Według mnie, na chwilę obecną psychiatrzy muszą na oddziale "uspokoić" farmakologicznie Mamę Bonaja i ustawić jej leczenie psychotropowe. Dopiero potem Chorą mogą zająć się lekarze medycyny paliatywnej.
[ Dodano: 2015-10-15, 21:06 ]
U osób ze schorzeniami psychicznymi, stres związany z chorobą nowotworową robi przerażające zmiany w psychice i dramatycznie pogłębia dotychczasowe zaburzenia psychiczne.
Też myślałam, że to przerzuty, ale wydaje mi się, że niedostrzegalne na TK zmiany meta w mózgu nie dałyby aż takich objawów. Więc chyba jednak opieka psychiatryczna będzie najwłaściwsza w tym przypadku.
_________________ Monika -------
Gdzie jest mój Tatuś?
Na pulmonologii nie dali mi wypisu. Powiedzieli,że przyjedzie karetka wezmą mamę z wszystkimi dokumentami na psychiatrię. Mama w nocy biegała po korytarzu w samym pampersie, a jak chcieli ją zaprowadzić do pokoju to zaczęła się bić z pielęgniarkami.
Wezwali na oddział psychiatrę. Ten psychiatra nie umiał się z mamą dogadać i napisał w opinii, że mama wymaga diagnostyki psychiatrycznej w szpitalu oraz zagraża swojemu życiu lub zdrowiu.
Karetka zawiozła mamę na psychiatrię . Lekarka z izbie przyjęć zaczęła rozmawiać.
Mama nie umiała powiedzieć jak sie nazywa, ile ma lat, gdzie mieszka. Jaki mamy miesiąc , rok czy dzien tygodnia. Na pytanie gdzie jesteśmy odpowiedziała, że we Wrocławiu , a jesteśmy 100km od Wrocławia. Pani doktor spytała gdzie się znajdujemy - czy to jest szkoła, szpital, a może inna instytucja.
Mama odpowiedziała że to policja.
Pani doktor stwierdziła, że w związku z tym, że mama nie wie co mówi i nie umie podejmować decyzji przyjmie ją na oddział bez zgody.
Nie wiedziałem co to znaczy przyjęcie pacjenta bez zgody.
Poszliśmy na oddział a tam koszmar. Jak w horrorach. Pełno obłąkanych ludzi.
Mama w szoku, moja żona w szoku, ja w szoku.
Żona mówi, że nie możemy mamy tam zostawić bo inni chorzy ją wykończą.
Dwóch się do mnie przyczepiło i nie dali się zbyć.
Więc wzięliśmy mamę i kierowaliśmy się do wyjścia.
Dwóch namolnych chorych za nami. Drzwi zamknięte, nie da się wyjsć .
Przyszedł personel i mówimy , że wychodzimy. A oni na to,że my tak, ale mamy nie puszczą.
Chyba że lekarz zadecyduje inaczej. Więc poszliśmy do lekarki na izbę przyjęć.
Mówimy , że to jest wariatkowo i mama się nie nadaje na taki oddział bo nie jest z nią tak źle psychicznie a poza tym jest poważnie chora.
Na co pani doktor nas przekonuje, że jutro może przeniosą mamę na inny oddział ,ale do jutra musi zostać na tym.
Więc mówimy, że zabieramy mamę na własne rządanie i bierzemy na siebie odpowiedzialność i opiekę. Na co pani doktor powiedziała, że nie wyda pacjenta powołując sie na ten paragraf :
http://www.i-kancelaria.p...3_pkt._1_a_uozp
Zadzwoniłem do znajomego adwokata i powiedział, że nic nie zrobimy, bo lekarz ma prawo kierować się dobrem pacjenta jeśli zagraża swojemu zdrowiu lub życiu .
Dzwoniłem też do znajomego psychiatry i potwierdził, że nie ma szans, a jak spróbujemy na siłę to wezwą policję.
Po godzinie wróciłem do szpitala. Na szczęście doszli do wniosku, że mama nie nadaje się na ten oddział i przenieśli ją na taki jakby pododdział gdzie jest na oku personelu. W sali są kamery a za szybą pielęgniarki. Intensywny nadzór. To mnie trochę uspokoiło, że nie będzie musiała wojować z innymi psychicznymi pacjentami. Nie wpuścili mnie do mamy. Powiedzieli,że tam nie wolno wchodzić. Ale zapewnili , że jest bezpieczna. Nikt jej nie zagraża ani ona nikomu nie zagraża.
Mam nadzieję, że ją w końcu wyłączą, żeby trochę pospała , potem ustawią jakieś leki i będzie dobrze. Nie spała 5 dni i nocy.
Nic. Na chwile się kładła i po chwili już gotowa do boju.
Masakra. Czegoś takiego się nie spodziewałem .
[ Dodano: 2015-10-15, 21:28 ]
Mimo wszystko od jutra rana będę działał, żeby mamę jak najszybciej z tamtąd wyciągnąć .
Mam miejsce w hospicjum klepnięte. Chociaż rozmawiałem z lekarzem z hospicjum i powiedział, żeby najpierw mame "naprawili" psychicznie.
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Podziwiam Twoją determinację, jesteś wyjątkowo silnym i dobrym człowiekiem zasługującym w życiu na wszystko co najlepsze. To bardzo dobrze, że swoimi działaniami doprowadziłeś do tego, że mama jest pod ścisłym nadzorem, jest bezpieczna, ani ona sama, ani nikt inny jej nie skrzywdzi. Nie ulegaj emocjom, nie upieraj się nad "wyciągnięciem" mamy, zobaczysz po nocy w jakim kierunku idą sprawy, może uda się ją wyciszyć, jak nie wtedy będziesz się zastanawiał co dalej. Skoro nie ma rozsiewu do OUN to co się dzieje to skutek żle prowadzonego leczenia lekami przeciwpsychotycznymi, między innymi brak snu doprowadził do tego stanu, może być tak, że w końcu psychiatrzy się uporają z tym ciężkim stanem. Daj im trochę czasu. Tak nawiasem mówiąc pierwszy raz w życiu spotykam się z tak ekstremalnym przebiegiem choroby, a trochę już w swoim życiu widziałam.
[ Dodano: 2015-10-15, 22:09 ]
Wiesz w sumie dobrze, że nie pozwolono Tobie mamy zabrać, pomyśl co byś zrobił?jak dałbyś radę?
Sytuacja opanowana. Z tego"wariatkowa" wczoraj wieczorem od razu dali mamę na salę przy dyżurce personelu. Była za szybą. Leżała w pokoju z trzema dziewczynami.
Byłem rano u lekarza. Powiedziałem jaka jest sytuacja.
Pani doktor zrozumiała sytuacje i powiedziała , że da mamę na salę jednoosobową gdzie jest tlen. Możemy być z mamą tyle czasu ile chcemy. Powiedziała ,że ustawi ją tak lekami, żebyśmy mogli ją wziąć w poniedziałek/ wtorek.
Kolejną noc nie spała mimo silnych leków.
Potem wkleję wypis z pulmo.
Znaczna progresja npl.
Fachowcem nie jestem, ale według mnie to silne kilkudniowe pobudzenie zwiastuje odejście .
Jak się w końcu wyciszy i zaśnie to już się nie obudzi :(
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Powiedziała ,że ustawi ją tak lekami, żebyśmy mogli ją wziąć w poniedziałek/ wtorek.
Ustawi mamę pod względem psychicznym, ale choroba postępuje
Bonaj napisał/a:
Znaczna progresja npl.
i radzę Wam na prawdę rozważyć Hospicjum Stacjonarne. Nie dasz sobie rady z mamą sam. Leki na daną chwilę mogą być ustawione a za chwilę już nie działać tak jak powinny. Myślę, że bezpieczniej dla mamy i dla Was będzie HS, tam też możesz być ciągle jeśli tego będziesz chciał.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum