u mojej mamy było podobnie. ból nogi nie do wytrzymania. leczona na rwę kulszową, korzonki itp. nawet na rehabilitacje skierowali. a w końcu znalazła się mamuś w szpitalu i zrobili scyntygrafie kości i niestety przerzut. różnica jest taka że u mojej mamusi wiadomo skąd (pierś - operowana w lipcu 2008 - podobno najłagodniejszy nowotwór I, bez przerzutów odległych i nie zajęte węzły chłonne - mama miała tylko naświetlania a potem leczenie tamoksyfenem, nie było chemii ze względu na to że chorowała na błędnik), a jednak przerzut się pojawił po roku. do tego stopnia że noga uległa złamaniu. w grudniu 2009 była operacja wstawiania śruby. mama porusza się po mieszkaniu przy chodziku. niestety w styczniu dowiedzieliśmy się również o przerzucie do wątroby (kilka ale małych). mama otrzymała 5 naświetlań na nogę i staw biodrowy i chemie (teraz jest po 3, zaplanowanych 8). (trochę więcej info w moim wątku)
mimo tego że nie piszę, śledzę twój wątek. napisałam teraz byś wiedziała że nie jesteś z tym wszystkim sama. mi to forum bardzo bardzo pomaga
bardzo mi przykro że Twoja mama się tak bardzo męczy.
ale trzeba być dzielnym czego Tobie, Wam wszystkim i sobie życzę.
I jest wynik laparoskopii - że te komóki nowotworowe wychodzą gdzies z przewodów żółciowych czy trzustki. Więcej będę wiedzieć jak z bratem porozmawiam. Albo uda mi się wyniki dorwać..
Niedobrze mi sie to kojarzy - ten z dirty dancing właśnie na raka trzuski zmarł
Właśnie taką nadzieję miałam że jednak z piersi będzie...
Dobrze, że są wreszcie, gorzej jeśli faktycznie okaże się to trzustka. Ale będziemy walczyć, Mama za pewne dostanie chemię i tak łatwo nie odpuścimy. Ale najpierw dorwij wynik i go to przywlecz.
dobrze wiedzieć, że nie ;jest się z tym wszystkim samym...
coś podsluchałam jak brat mówił, że to nie jest gruczołowy - więc, że w przewodach skurczybyk siedzi...
Brat taki nabuzowany chodzi, że nie ma szans spytać się go o cokolwiek (konflikt z jedną z lekarek)
selgross - ta kroplówka na kości to bifosforany - ale dokładnie jak się nazywa ten lek to nie weim
jutro przyjdzie pielęgniarka to może uda mi się zajrzeć
wydaje mi się że to po niej taka poprawa wystąpiła...
Mama czuje się dobrze. Teraz możemy ją zostawić na jakiś czas (w sensie nikt z nas nie musi brać opieki na mamę ani urlopu - możemy sobie to zostawić na dni kiedy będzie gorzej albo jak będzie miała chemię i będzie osłabiona). Sama je rzeczy przygotowane na stoliczku i właściwie jedynym problemem jest podanie basenu.
Dziś miała drugą kroplówkę. Minęłam się z pielęgniarką - przyszłam akurat żeby mamie ją usunąć.
Mama po kroplówce nie czuje się dobrze. Jest bardzo marudna, ciągle śpi, źle się czuje i ma ból w lewym ramieniu. Mam nadzieję, że to tylko skutek uboczny tej kroplówki - bo tam jest napisane, że może wywoływać nawet grypopodobne objawy z gorączką łącznie.
zuza - chyba powinniśmy się przenieść na wątek o nowotowrach układu pokarmowego...
możesz to zrobić? i dopisać, że skurczybyk siedzie w przewodach żółciowych/trzustkowych?
Mama we wtorek ma mieć konsultacje na onkologii - w sprawie leczenia. Oby dało się ubić chama jak najbardziej. Mamę na duchu to podniosło, że wreszcie wiadomo co jej jest i można zacząć działać
selgross - te kropelki o których pisałam wcześniej to jakieś rosyjskie błoto: befungij (o ile dobrze mi się udało cyrylicę odszyfrować )
zuza - masz boskie zdjęcia na facebooku!!!! a to jedno - to ktoś na sufit wlazł?
czy wy macie w rodzinie jakiegoś batmana albo spidermana ?
mama dwa dni podły nastrój miała, dziś już trochę lepiej
siły ma więcej, nawet próbuje sama się przesiadać z wózka na łóżko - niestety na razie jej się nie udaje, ale coraz mniej trzeba ją podtrzymywać
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum