mama jest po drugiej - nie licząc HIPEC - chemii po operacji.
Wlew miała w środę, a dziś zwija się z bólu. Czy odczuwanie bólu w brzuchu po chemii to normalne zjawisko?
Po wcześniejszej chemii nie miała takich objawów - miała pobolewania - ale teraz dziś co chwilę ma bóle - takie dość gwałtowne i silne...chwilę trzyma i puszcza, i znów ... wzięła ketonal 150, ale niespecjalnie pomaga ... zastanawiam się czy przykleić jej plaster przeciwbólowy - jeszcze ma - zostały od operacji ....? Czy takie bóle to normalne, czy powinniśmy dzwonić do lekarza?
"Normalne" jak dla chemioterapii są dolegliwości w rodzaju wymiotów, ogólnego osłabienia
czy występujące uczucie "łamania w kościach", mogą występować skurcze mięśni.
Jeśli ból ma charakter ostrego, to nie jest to "typowy" skutek uboczny chemioterapii,
sądzę, że trzeba to skonsultować z lekarzem.
Bez konsultacji z lekarzem samodzielnie nie aplikuj środków przeciwbólowych,
obowiązuje tu standardowa zasada niepodawania samodzielnie leków niedostępnych bez recepty,
w przypadku choroby nowotworowej wymagająca szczególnie rygorystycznego przestrzegania,
rozciągniętego nawet na inne medykamenty, także te dostępne bez recepty,
których w tak poważnej chorobie, jaką są nowotwory złośliwe, bez zgody lekarza onkologa stosować nie wolno.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
No wlasnie problem polega na tym, ze my nie mamy zadnego onkologa...teraz mama podobno jest prowadzona, o ile tak mozna to nazwac, przez chemioterapeute, ale... Jak tylko podczas chemii mama zadaje mu jakies pytanie to ten odsyla ja do lekarza rodzinnego, a ten mowi, ze on sie nie zna i ze niech mama wraca do tego perwszego.... Nie wiemy kogo pytac..czy mamy probowac sie umawiac prywatnie do tego chemika? Czy moze do innego z bydgoszczy z co?
Ale przecież ktoś Wam zlecał zabiegi, badania, leki (chemię, etc.).
Powinien to być jeden lekarz, znający cały obraz choroby i odpowiadający za prawidłowy przebieg leczenia.
pelasia w poście #1 napisał/a:
Nastepnego dnia jedziemy na konsultacje do CO do bydgoszczy i wszystko sie potwierdza.
Lekarz kaze przyjechac w srode na oddzial i kieruje na operacje.
[...]
Profesor mowi nam, ze guz jest duzy z wysiekami w jamie otrzewnowej, wiec nie mogl usunac wszystkiego.
Lekarz proponuje chemie jedna lub dwie i kolejna tym razem bardzo rozlegla operacje, cytoredukcje....
Moim zdaniem to jest / powinien być Wasz lekarz prowadzący.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
No wlasnie problem polega na tym, ze my nie mamy zadnego onkologa...teraz mama podobno jest prowadzona, o ile tak mozna to nazwac, przez chemioterapeute, ale... Jak tylko podczas chemii mama zadaje mu jakies pytanie to ten odsyla ja do lekarza rodzinnego, a ten mowi, ze on sie nie zna i ze niech mama wraca do tego perwszego.... Nie wiemy kogo pytac..czy mamy probowac sie umawiac prywatnie do tego chemika? Czy moze do innego z bydgoszczy z co?
Niestety tak właśnie wygląda prowadzenie pacjentek na ginekologii w CO Bydgoszcz; brak lekarza prowadzącego, zmieniająca się siatka dni przyjmowania lekarzy w przychodni (mimo rejestracji do danego lekarza nigdy do końca nie wiadomo na kogo się trafi), brak zaangażowania jeśli chodzi o doinformowanie pacjenta np. skutki uboczne, leczenie przeciwbólowe. Nie jest to tylko moja opinia. Pacjent zostawiony jest sam sobie.
Dopiero w Sue Ryder "zabrano" się za ulżenie we wszystkich skutkach ubocznych leczenia. Szczęście w nieszczęściu, nie trzeba było mieć zakończonego leczenia przyczynowego- przyjmują pod opiekę większość pacjentów bólowych bez względu na stopień zaawansowania nowotworu. Szkoda tylko, że lekarz z CO nie informuje o takiej możliwości (bo powiedzenie do pacjentki na komisji "musi boleć" jest mało pocieszające).
W celu zakwalifikowania do pierwszej operacji jakoś to jeszcze "idzie gładko". Natomiast później to już wciąż pod górkę. Lekarz w przychodni proponuje leczenie natomiast ostatecznie decyzję podejmuje komisja. W skład komisji decydującej o dalszym leczeniu wchodzi: prof. Wicherek (który nie prowadzi indywidualnie pacjentek), radioterapeuta i chemioterapeuta.
Szkoda słów.... To jest podobno leczenie systemowe. Cytat ze strony www.centrumpacjenta.eu: " Oddział Kliniczny Ginekologii Onkologicznej jest jednym z niewielu ośrodków w całej Polsce, który ma możliwość przeprowadzenia naszych Pacjentek przez wszystkie etapy leczenia i monitorowania choroby nowotworowej narządów rodnych.
Zapewniamy w tym zakresie:
-zabiegi operacyjne z zakresu onkologii ginekologicznej
-leczenie uzupełniające (chemioterapia, radioterapia)
-stałe regularne wizyty kontrolne w poradniach przyklinicznych
-fachową opiekę merytoryczną i kliniczną przez cały okres trwania leczenia
-najnowocześniejszą aparaturę medyczną niezbędną w zakresie diagnostyki i leczenia
-wysoko wykwalifikowany personel medyczny.
Dzięki powyższym elementom, które stanowią podstawę naszej działalności, każda Pacjentka ma możliwość skorzystania z „terapii skrojonej na miarę” jej potrzeb i oczekiwań. nijak ma się do szarej rzeczywistości...
Przepraszam za to, że tak długi wywód umieściłam w wątku Pelasi- jeśli zrobiłam źle to proszę go przenieść.
Niestety tak właśnie wygląda prowadzenie pacjentek na ginekologii w CO Bydgoszcz; brak lekarza prowadzącego, zmieniająca się siatka dni przyjmowania lekarzy w przychodni (mimo rejestracji do danego lekarza nigdy do końca nie wiadomo na kogo się trafi),
Ja również leczę się w CO w Bydgoszczy, co prawda od niedawna, ale może moje doświadczenie pomoże w wyborze lekarza ginekologa- onkologa.
Pierwsza wizyta była 26 marca 2013r., we wtorek u pani dr ginekolog- onkolog.
Pani dr sama zadecydowała o moim leczeniu operacyjnym,( w tym samym dniu załatwiłam wszystkie formalności wraz z anestezjologiem i wyznaczonym terminem stawienia się do szpitala- czas oczekiwania 1 tydzień); również osobiście przeprowadziła u mnie operację.
Po szpitalu w wypisie wskazała termin odbioru badań histopatologicznych, która połączyła z wizytą lekarską . Tego samego dnia skierowała mnie na komisję do dalszego leczenia chemią, otrzymałam również termin kolejnej wizyty do pani dr.
Nie wiem jak będzie dalej, zwłaszcza kiedy zostanę zakwalifikowana na chemię, ale jak na razie czuję, że mam prowadzącego lekarza ginekologa-onkologa.
Pani dr. przyjmuje pacjentki zawsze we wtorki.
Witaj Pelasiu,
nie chcę Cię martwić, ale moja mama po drugiej chemii również miała silne bóle brzucha. Wyglądało to tak jakby miała skurcze, czyli silny ból i przerwa. Męczyła się tak przez dwa tygodnie, aż dostała wysokiej temperatury, brzuch zrobił się twardy, bolesny i trafiła na oddział. Lekarz stwierdził powikłania po chemii, leczenie polegało na podawaniu antybiotyków.
Proponuję pojechać do CO, jeśli oczywiście dalej Twoja mama ma bóle.
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki.
Mama jest 4 dzien po chemii i po bólach już prawie nie ma śladu ... od czasu do czasu ją coś tam ściśnie, ale zaraz przechodzi ... mam nadzieję, że to skurcze - czyli typowe objawy po chemii ... we will see ... póki co brzuch jest miękki i jeśli chodzi o jedzeniowe tematy - też wszystko ok ....
kochani, moja mama choruje na raka jajnika z rozsiewem do otrzewnej. Dwa miesiace temu miala radykalna operacje i hipec. W trakcie operacji wycieto jej 70 cm jelita grubego, czyli cale, i zalozono ileostomie. Mama jest po dwoch wlewach chemii standardowej juz po operacji. Od kilku dni pojawia siemjej dosc mocne parcie na odbyt, ten nie zostal usuniety, byl wolny od utkan nowotworowych, wczesniej mama miala tez takie parcia, ale to bylo chwilowe i zaraz przechodzilo, a teraz od kilku dni to trwa. Bierze apap i troche przechodzi, ale. ?...czy ktos wie co to moze byc? Czy mozliwe, ze nowotwor tak szybko sie rozwija? Nadmienie tylko, ze stopien zaawansowania choroby to IIIc i G2. Czy takie uczucia moga sie pojawiac? Co powinnismy zrobic? Mama powiedziala onkologowii, a ten powiedzial ze to nie jest normalne ale nic z tym nie zrobil....moze ktos pomoc?
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2013-05-26, 21:47 ] Wątek dotyczy Twojej mamy, chorej na raka jajnika - powinien więc znajdować się w dziale właściwym chorobie pierwotnej.
Oba Twoje wątki scalone.
Moim zdaniem Mama wymaga pilnej konsultacji lekarza prowadzącego. Jak długo trwa taki ból? Czy to pojawia się po spożyciu pokarmu? Cóż, na przeciwbólowym raczej nie poradzicie sobie. Moim zdaniem powinnaś działać szybko, bo w czwartek jest wolne i pewnie wszyscy będą mieli długi weekend. Tak na szybko to można iść do rodzinnego, ale wątpię, by coś pomógł.
A tak na przyszłość, pelasiu, nie musisz zakładać nowego wątku. Wystarczy, że będziesz pisała w jednym, wtedy łatwiej będzie powiązać historię Mamy i wyciągnąć wnioski.
Pozdrawiam i trzymam kciuki
_________________ Practise random kindness and senseless acts of beauty.
Dobro jest w każdym z nas.
Bol nie trwa caly czas, ale jak mama zaczyna chodzic, bo jak lezy, spi to tego nie ma. W srode ma mieckolejna chemie, ale ostatnio juz mowila o ty lekarzowi i nic z tym nie zrobil....czytam w necie, ze to sie zdarza, ale nie wiadomo dlaczego....czy powinnam sie zaczac martwic? Raczej nie jest to powiazane z porami posilkow, wystepuje to niezaleznie...
Powiedz, jak wygląda sytuacja, że Mama musi przyjmować leki przeciwbólowe i ból się nasila. Spytaj się lekarza, czy to się zdarza, w jakich przypadkach i czy to nie zagraża Mamie. Tylko nie atakuj go na korytarzu, tylko poproś o chwilę rozmowy.
_________________ Practise random kindness and senseless acts of beauty.
Dobro jest w każdym z nas.
kochani mama dziś pojechała na chemię i po rozmowie z lekarzem odnośnie skutków ubocznych po poprzednich wlewach - bardzo słaby organizm/ kołatanie serca/ utrzymujące się zawroty i bóle głowy i bóle brzucha, lekarz zdecydowała o zmianie jednego z dówch leków. Na ta chwilę nie wiem co podają- właśnie trwa wlew. Na pewno została Carboplatyna, a zmieniono drugi lek ... czy takie posunięcie może nieść ze sobą złe wiadomości? Czy praktykowane są takie procedury? Czy dalej można liczyć na skuteczność chemii nawet przy zmienionych lekach, czy robią to już na "odpierdziel"? Mama dostała również skierowanie na rezonans miednicy - by wykonac go przed kolejną chemią. Jesli chodzi o wyniki krwi mama ma je w normie, a co najważniejsze, lekarz powiedziął, że naprawde w normie, a nie w górnej, czy dolnej granicy normy ... Proszę dajcie znać czy powinnam się zacząć martwić zmianą chemii?
[ Dodano: 2013-05-29, 16:41 ]
Mama dziś dostała Carboplatynę - to miała już wcześniej; ale ten drugi lek to cyclofosfamid (endoxan), a wcześniej miała chyba palixel, czy jakoś tak - nie pamiętam dokładnie .... wczesniej wlew trwał łacznie prawie 4 godziny, a dziś nieco dłużej niż 1,5 h ...
pelasiu mnie tez zmienili taxol na endoksan( taksol obniza cisnienie i jak ja to nazywam uderza w serduszko dlatego w przygotowaniu robia EKG-jesli cos tam wychodzi nie teges to musza ten cytostatyk zastapic innym by mama przezyla kolejną chemie ..
Kiniu, dziekuje za odpowiedz. Mam nadzieje, ze ten lek zadziala. Tak jak pisalam mama dostala skierowanie na rezonans miednicy, bo trzeba sprawdzic co daje obkawy parcia na odbyt. Od kilku dni tego nie bylo, ale raz na jakis czas mame lapie no i trzeba zobaczyc co to....oczywiscie w co trzeba czekac w kolejce az do 10 lipca, dlatego w poniedzialek podzwonie po ptywatnych przychodniach by zrobic to szybciej....qrcze myslicie, ze ten gad sie rozkreca? Dwa miesiace temu profesor powiedzial nam, ze wszustko jest czyste po operacji i jedyne co pozostalo to kilka wszczepow mniejszych niz 2,5mm na krezce jelita cienkiego....ale to nie jest polaczone z odbytem bo jest stomia. Poza tym pozostawione konce jelita grubego, czyli odbyt wolne od utkan nowotworowych. Po tym podali Hipec....no i zaraz kolejne chemie, poki co w terminach. Krew w normie...zatem co to moze byc? Ob jest w normie....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum