Ciut mnie nie było....
Praca kiedyś trzeba
U nas po malutku, niby nic się nie zmieniło, a jednak.... Mami dopada zmęczenie, wyniki znów kiepskie,podajemy znów neupogen
mąż mój prywatny zwolnił się z pracy i wyjeżdża do innego miasta hmmm,
ja popitalam 18 godzin na dobę bo to dobry czas na zarobienie na długi
kręci się
i jak zwykle targają mną wyrzuty sumienia, że mnie nie ma przy rodzinie
niby coś za coś, ale...
z drugiej strony na wodę auto jechać nie chce....
eh chyba zmęczenie materiału
będzie dobrze, musi być!
Madziorek,wszystko musi się unormować.
Ty tyle nie pracuj,bo to może najlepszy czas,ale na rozchorowanie się-nie przemęczaj materiału;).
Wiesz przecież,że musisz mieć dużo siły do walki.
Mam nadzięję,że Mami szybciutko się poprawi!
Pozdrawiam!
madziorek, duzo zdrówka dla mamusi i oby wyniki szybko się poprawiły a Ty trochę przystopuj bo wirusy idealnie wykorzystują zmeczenie, a chyba tego ci najmniej potrzeba. Pozdrawiam
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Dziękuje dziewczyny za życzonka dla Mami i dla mnie
z pracą zwolnić nie mogę bo to żniwa,efektem których karmię rodzinę następny rok, nooo, ale będzie łatwiej, bo osobisty małżonek zmienia pracę
Wczoraj zrobiłam pauzę i pojechałam z wujem chorującym na czerniaka na konsultację onkologiczną bo mu w pecie znów świeci (zastanawiam się czy nie założyć jego wątku na forum, nie wiem jak na to spojrzy DSS i inni, bo i tak mnie tu dużo ) byliśmy w oddziale zamiejscowym CO, w poczekalni przed nami siedziała dziewczyna, kłóciła się o kolejkę, chyba kosmetyczka bo mówiła, że ma klientki pozapisywane i że bajzel z przyjęciem, ogólnie nerwowa była... i taka przezroczysta na buzi, piękna młoda kobieta. Wchodziliśmy zaraz po niej i jak tylko zobaczyłam lekarza wiedziałam, jest źle. Doktor miał łzy w oczach- chyba nie zdążył odreagować diagnozy tej dziewczyny- bo przy niej pewnie się trzymał, to doktor z tych "konkretnych i stanowczych, nie koniecznie miły" pokazał prawdziwą twarz. Powiedział tylko do mnie niech się pani bada, ona ma raka piersi bardzo zaawansowanego a taka młodziutka.
Napisałam o tej anonimowej dziewczynie, bo dziś mi się śniła........ taka spokojna.
Madziorek,załóż osobny wątek dla wuja,zawsze będzie mozna coś doradzić-nie jest Ciebie dużo.spójrz na mnie
A co do badania,to zgadzam się,że to bardzo ważne!!!!!!!!!!
Witajcie, dziś pojawiały się u Mami dalsze efekty chemioterapii bóle i drętwienie nóg, ale damy radę właśnie dzwoniłam do kliniki-wynik scyntygrafii jest ok bardzo się cieszę
Czwartek 10 Mami ma badanie TK głowy i płuc,podpatrzymy raczysko w płucu.
Z racji częstych "zapominań" Mami obawiam się ewentualnych przerzutów do mózgu, zbadamy zobaczymy- jak powiedział pan doktor. No i zobaczymy czy podadzą czwarty kurs chemii
Ogólne 10 to dla nas ważny dzień, wuj ma wycinane świecące zgrubienie na mięśniu, niby świeci w pecie ale biopsja nie pokazała komórek czerniaka - ale podobno lepiej wyciąć więc tniemy.
No i jednak chyba muszę się sklonować bo on w Bydgoszczy a Mami w Warszawie ..
Dziś pakuje męża i odstawiam go do mieszkania w innym mieście, niby się cieszę, bo staramy się nie ograniczać wzajemnie, a wiem że dla niego to ważna szansa, ufamy sobie ale taki babski lęk mnie dopada, pewnie wiecie dziewczyny jaki....
Madziorek,bardzo mnie ucieszyła wiadomość ,że Twoja Mami ma czuściutką scyntografię!!Tk głowy też będzie piękne!Te zapominanko to może być efekt chemii,bo organizm ma prawo być troszkę otępiony przez takie leczenie-więc będzie super!
Co do męża,to nie chodzi mi o zazdrość (no może troszkę ),ale ja bym straszliwie tęskniła.
Tylko,że jeśli to jest duża szansa na lepsze,to trzeba wykorzystać,bo tak jak napisałaś "nie można się wzajemnie ograniczać".
A daleko będzie od domku i na długo?
Jusiu czy daleko nie... 120 km a czy na długo... tak, chyba na zawsze, bo u nas w mieście perspektywy raczej kiepskie, tam lepsza praca za lepszą kasę. Myśleliśmy nawet o przeprowadzce ale mam dwoje chorych rodziców i ich nie zostawię z wiadomych względów, a i młodzież w świetnym gimnazjum czego wolę nie zmieniać, więc wyjeżdża sam.I pewnie będziemy weekendowym małżeństwem. Boję się czy sobie ze wszystkim poradzę, bo jeszcze firma i sklep, chyba wyłączę myślenie bo zwariuje.
Nie będzie tam sam, ma pod nosem siostrę, która ma świra na punkcie młodszego braciszka- oddała mu jedno ze swoich mieszkań do dyspozycji- i już planuje jak będzie o niego dbała. A ja miałam inne wyobrażenie o tej sytuacji miałam nadzieję, że to będzie na zasadzie ewentualnego hotelu gdyby nie mógł wrócić na noc do domu, teraz obawiam się, że nasz dom stanie się dla niego hotelem. Zobaczymy.
U mnie też dom to hotel dla męża. I tak już 14 lat. Niestety trzeba sie przyzwyczaić. Dla moich dzieci jestem matka i ojcem. Ty masz dzieci już duże więc myślę że będzie Ci łatwiej.
Mafi czuje się jakby odcięli mi dłoń, nie potrafię być sama. Człowiek jest stworzeniem stadnym, a mój najlepszy przyjaciel będzie tylko w weekendy w domu. Jak pomyślę, że nie będzie tych rozmów wieczorową porą, tych spojrzeń i dotyku to....
Madziorek,pewnie jest Ci ciężko
Najważniejsze abyście nie dopuścili do zabicia uczuć.
Abyście mimo dzielącej Was odległości pozostali sobie bliscy.
Z czasem napewno wszystko się ułoży-mam taką nadzieję i tego Wam życzę.
Pozdrawiam!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum