Dziękuje. Bez obaw zrozumiałam sens przekazu, nie będe już nikogo nękała z swoimi "żałobnymi myślami" - w sposób naturalny myślałam, że skoro przedstawiałam tutaj historię naszej walki z chorobą i emocje z tym związane to pisanie o emocjach towarzyszących jej zakończeniu jest kolejnym naturalnym etapem, jakim człowiek chce się podzielić ze społecznością, która to rozumie.
Co do osób dalej walczących, to powinny mieć świadomość tego, że śmierć prędzej czy później czeka i tak każdego z nas, a celowe odpychanie tej myśli od siebie na pewnym etapie może być tylko bardziej krzywdzące, czego doświadczyłam na własnym przykładzie.
Temat uważam za zamknięty i dziękuje wszystkim, którzy nie tylko w merytoryczny ale i emocjonalny sposób pomagali przez te ostatnie 3 lata.
myślałam, że skoro przedstawiałam tutaj historię naszej walki z chorobą i emocje z tym związane to pisanie o emocjach towarzyszących jej zakończeniu jest kolejnym naturalnym etapem, jakim człowiek chce się podzielić ze społecznością, która to rozumie.
Magdaleno, Twoje spostrzeżenie jest bardzo słuszne,
rzeczywiście proces przeżywania choroby a następnie straty bliskiej osoby
jest bardzo złożony, bolesny i trudny i ma wiele etapów, trwających długo, przez wiele (nieraz bardzo wiele) lat.
Powinnaś jednak także zrozumieć, że nasze forum - poświęcone pomocy osobom chorym,
im przede wszystkim ma służyć i przede wszystkim wspierać je w chorobie.
Temu podporządkowane są wszystkie nasze reguły określone Regulaminem,
między innymi także i ta wyżej wskazana przez Ptaszenio,
której celem jest zapewnienie osobom będącym w poważnym stadium choroby
tak bardzo potrzebnego im spokoju i poczucia bezpieczeństwa.
Zapis ten znalazł się w Regulaminie po wnikliwej analizie i przemyśleniach Zespołu Forum nad tą kwestią
oraz po zasięgnięciu i wysłuchaniu opinii osób których najbardziej to dotyczy - poważnie i terminalnie chorych.
magdalena88 napisał/a:
Co do osób dalej walczących, to powinny mieć świadomość tego, że śmierć prędzej czy później czeka i tak każdego z nas, a celowe odpychanie tej myśli od siebie na pewnym etapie może być tylko bardziej krzywdzące, czego doświadczyłam na własnym przykładzie.
Także i w tej kwestii zgadzamy się całkowicie,
ale mam nadzieję, że po lekturze naszego forum zgodzisz się,
że nie unikamy tematu ani śmierci ani cierpienia,
lecz podchodzimy do nich tak, by pomagać tym, którzy muszą się z nimi sami mierzyć.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Witam serdecznie po ponad roku ciszy
Ludzie, którzy śledzili mój wątek będą wiedzieli. Cisza ta była wyjątkowa ciężka i trudna, szczególnie dla mnie - osoby z poprzednio pozytywnym nastawieniem, która nigdy nie stroniła od ludzi. Przez ten rok niestety ludzie byli dla mnie utrapieniem, wieczne pytania pozornie dobre - jak się czujesz i jak się trzymasz, dlaczego tak bardzo schudłaś stały się dla mnie prawdziwym ciężarem. W pełni zaczęłam rozumieć osoby, które nie są w stanie przyjąć kondolencji, po prostu podchodzić do setek ludzi i tłumaczyć swój stan ducha. Ten post jest skierowany do osób, które są w sytuacji bez wyjścia - choroba już jest w takim stanie, że nie można jej cofnąć i wiadomo jakie będą jej konsekwencję, albo już po, kiedy rzeczywiście już na wszystko jest za późno... Chciałabym, żeby utworzono na tym naprawdę pomocnym forum wątek dla osób, które już przeżyły walkę z tą chorobą i przegrały, ale nadal chcą pomagać innym, którzy są w stanie jeszcze coś zrobić. Pomimo, że jest to walka często nie do wygrania, to uważam, że warto jest walczyć o każdy, nawet jeden dzień i gdybym mogła cofnąć czas oddałabym każdy ten dzień z pustego dla mnie roku na rok walki- 360 dni walki dla Mojej Mamy. Niestety zabrakło czasu dla nas,ale może nie zabraknie dla innych, jeżeli tylko jesteście z okolic Podkarpacia, lub potrzebujecie po prostu wsparcia psychicznego to piszcie, chciałabym żeby ktoś kto znalazł się w takiej samej lub podobnej sytuacji miał lżej chociażby nawet o dobre słowo i wsparcie, które w tej walce jest nieprzecenione. Jeżeli udostępniłam post w nieodpowiednim miejscu, proszę o przekierowanie a nie o usunięcię. Wierzę, że dobre słowo jest czasem w stanie uratować rzeczywiście życie, kogoś na kim może nam zależeć...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum