Dokładnie tak. Krótko mówiąc - wiem, że nic nie wiem.
[ Dodano: 2012-04-28, 23:01 ]
Siostrzyczko chylę przed Tobą czoła i bynajmniej nie dla przyzwoitości. Pomimo, że masz dużo większe problemy niż ja i Myszka to myślisz często trzeźwiej od nas i wykrzesasz jeszcze siły żeby podtrzymywać na duchu nas, których sytuacja (być może póki co) jest lepsza od twojej Mamy. Dla Ciebie i Twojej Mamy zacytuję tylko słowa profesora M. Benneta Pochopina (profesora chirurga) które niedawno przeczytałem "Muszę podkreślić, że liczby podające długość przeżycia są danymi średnimi opartymi na statystyce..........Różne cuda mogą się zdarzyć i zdarzają się - nie pozwól aby wiadomość o zaawansowanym stadium raka zniszczyła nadzieję. Nadzieja jest twoim największym sprzymierzeńcem. Nie pozwól aby statystyka lub lekarze Cie jej pozbawili" Buziaczki dla Ciebie i Twojej Mamy.
[ Dodano: 2012-04-28, 23:02 ]
To co wyżej adresowane jest dla Małgosi.
Jestem właśnie po rozmowie telefonicznej z lekarzem patomorfologiem który robił pierwsze badania wycinka histpoatologicznego mojej mamy (ukłon w jej stronę, bardzo miły lekarz, ludzkie podejście i wszystko dokładnie i spokojnie wyjaśniła!)
Zapytałem panią doktór o kwestię naczyń krwionośnych i węzłów chłonnych. Z tego co zrozumiałem odpowiedziała mi, że węzłów zostało znalezione tyle ile było w wyciętym materiale w tkance tłuszczowej. Wytłumaczyła mi, że to nie wina chirurgów ani jej, że tych węzłów było mniej niż 12 (stwierdziła, że i tak nie jest źle i byłaby tragedia gdyby było ich np. 3) ponieważ przy takim zabiegu zazwyczaj wycina się określony kawałek jelita z marginesem i w tym wyciętym marginesie w tkance tłuszczowej mogłobyć tylko 9 węzłów (równie dobrze mogłyby być 3) a rerszta może być umiejscowiona w nieruszonym, niewyciętym materiale tym poza marginesem do wycięcia.
Poruszyłem też kwestię obecności komórek raka w naczyniach krwionośnych. Pani doktór odpowiedziała mi, że praktyką przy takich badaniach jest niepisanie tego w wyniku w przypadku kiedy obecności zatorów nowotworowych nie stwierdzi się w naczyniach krwionośnych z pobranego materiału, czyli jak powiedziała, u mojej mamy w badanym wycinku nie było tego (uspokoiło mnie to), ale oczywiście powiedziała, że nie może dać gwarancji, że pojedyńcza komórka nie poszła gdzieś dalej.
Pomimo to, że materiał histo.... mojej mamy jest wypożyczony to powiedziała, że "został jeszcze u nich jakiś materiał zastępczy - zapasowy i sama wyszła z inicjatywą, że spojrzy jeszcze na to i być może jeszcze uda się znaleźć jakiś pojedyńczy węzeł". Umówiłem się za kilka dni, że zadzwonię.
[ Dodano: 2012-04-30, 10:31 ]
Rozmawiałem przed chwilą telefonicznie z lekarzem który zlecił ponowne badania histo..... Stwierdził, że w ponownym badaniu nic niepokojącego nie stwierdzono, i potwierdziło się to co było w pierwszym badaniu histo....... Po konsultacji z profesorami jak powiedział, nie ma dodatkowych czynników ryzyka i w tej chwili chora wymaga jedynie obserwacji onkologicznej. Umówiłem sie po odbiór materiału histopatologicznego oraz wypisu wyniku tych ponownych badań histopatologicznych.
Witaj Darku, z twojego postu wynika że wszystko ok (bardzo mnie to cieszy), rozwiano twoje wątpliwości i teraz trzeba tylko regularnie kontrolować i wykonywać badania. Trzymajcie się, pozdrawiam
_________________ [*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
Witaj
U mnie jest podobna sytuacja - też miałam badane 9 węzłów. Pytałam chirurga o to i powiedział dokładnie to co Tobie - tyle znaleźli. Zastanawiam się jak to jest możliwe. Ja będąc laikiem bardzo szybko znajduję w necie publikacje, artukuły, wypowiedzi (nie tylko z Polski) gdzie ten wymóg jest traktowany bardzo poważnie a nasze szpitale i tak robią swoje.
Dziękuję za odpowiedź w moim wątku. Szkoda, że w tak poważnej Sprawie są tak poważne Niewiadome! Twoja sytuacja pomimo wszystko jest jednak dużo lepsza (cieszę się bo masz duże szanse na trwałe wyzdrowienie), ze stadium pierwszym jako T2N0M0 jest dużo mniej prawdopodobne aby niewycięte węzły były zajęte. Pozdrawiam i życzę Ci tego, żebyś za 20 lat wspominała tą chorobę jak jakiś niewyraźny sen.
[ Dodano: 2012-04-30, 15:36 ]
Dla Małgosi
Poniekąd trochę się uspokoiłem ale nie do końca. W sumie mam już opinię kilku onkologów (pani doktor powiedziała w dzisiejszej rozmowie telefonicznej, że konsultowała to z kilkoma onkologami) plus drugi wynik histoooo, niestety albo stety podobny do pierwszego. Załóżmy, że teraz inny onkolog powie, że podałby chemię i już wtedy totalnie zapanuje nieład w mojej głowie. Nie wiem naprawdę co zrobić, ale coraz bardziej zastanawiam się nad tym czy jednak nie zostawić tego tak jak jest. Dzięki Gosiu za słowa otuchy - masz do tego nieomylną intuicję i wiesz kiedy i kto ich potrzebuje
[ Dodano: 2012-04-30, 22:13 ]
Znalazłem dwa bardzo ciekawe artykuły poruszające kwestię wycięcia węzłów chłonnych przy raku jelita grubego. Dziwne bo w żadnej książce ani nigdzie wcześniej nie znalazłem o tym wzmianki a jak się okazuje jest to bardzo ważna sprawa. Z pewnością informacje w nich zawarte mogą się okazać pomocne dla wszystkich zainteresowanych. Wklejam linki. Jeżeli robię coś nieregulaminowo to przeraszam i oczywiście niech administrator to usunie.
http://www.wydawnictwopzw...d/222870100.pdf http://www.wydawnictwopzw...d/222870100.pdf
Witam. W środę odebrałem wyniki ponownych badań histopatologicznych mojej mamy. Cudu nie było (niestety ). Wynik niemalże identyczny jak ten pierwotny. Jednak tutaj lekarz wyraźnie napisał pT3N0 DukesB. Podpisał się pod tym lekarz z tytułem profesora. Pomimo, że nie znaleziono więcej węzłów chłonnych to lekarz wyraźnie określił tutaj stadium zaawansowania ( w tym pierwszym histo.... tego nie było) przy którym przeżywalność jest przyzwoita (tym się pocieszam). Mam wszystko na papierze i poczucie, że ktoś czegoś nie "odfajkował", ale że do tych ponownych badań lekarze podeszli poważnie. Dołączam plik z tymi wynikami - niech mądre i życzliwe forumowe głowy się z tym zapoznają. Za ewentualny odzew jak zwykle będę wdzięczny:)
W wyniku z początku wątku lekarz też napisał pT3 i opisał brak przerzutów do węzłów (9), czyli N0 - więc to żadna nowość
Co do klasyfikacji Dukes'a - dokładnie jest to B2.
miruna napisał/a:
Pomimo, że nie znaleziono więcej węzłów chłonnych to lekarz wyraźnie określił tutaj stadium zaawansowania ( w tym pierwszym histo.... tego nie było)
Ale i tak wychodzi na to samo - preparat się przecież nie zmienił węzłów nadal jest tylko 9 i tylko w tych 9 nie stwierdzono przerzutów, czyli opisano na tej podstawie N0 (w 9 węzłach).
Mamy natomiast inną cenną informację - że w cienkościennych naczyniach nie stwierdzono kom. nowotworowych, to dobrze.
Mamy natomiast inną cenną informację - że w cienkościennych naczyniach nie stwierdzono kom. nowotworowych, to dobrze.
Proszę powiedzieć czy na podstawie wyżej przytoczonego faktu jest szansa (mniej więcej jaka), że "to" wszystko nie poszło gdzieś dalej oraz, że nie było "tego" w brakujących węzłach?
Moja mama jest teraz w dziwnej sytuacji - dobrze bo nie ma podanej chemii, i nie osłabia ona jej organizmu. Z drugiej strony nowotwór był miejscowo zaawansowany i jak "coś" poszło dalej to brak tej chemii bardzo znacznie osłabia jej "szanse", o ile całkowicie jej ich nie pozbawia.
Załóżmy, że teraz zmienię onkologa i zaleci on jednak chemię. Czy po trzech miesiącach od operacji chemioterapia ma sens?
Mirunku, tego nikt niestety nie jest w stanie zagwarantować w 100%. Można jedynie gdybać, a tego przecież nie chcemy. Jest DUŻA szansa, że skorupiak nigdzie się nie przyczaił, nigdzie nie rozsiał. I tego należy się trzymać.
Przytaczałam Ci informacje na ten temat, prawda? Przy drugim stopniu zaawansowania raka pacjenci mają nawet 90% szans na przeżycie pięcioletnie, a tym samym na wyzdrowienie. I nic tutaj tych szans nie przekreśla.
Zmienić onkologa zawsze możesz. Jeśli uzna, że chemię można podać, to odstęp 3 miesięcy od operacji nie stanowi moim zdaniem żadnego przeciwwskazania.
Bardzo Cię proszę nie nakręcaj się tak. Od tego można jedynie się wykończyć nerwowo i mówię tu o sobie. Sam czytałeś, jaka palma mi odbijała ostatnio, jak nie rozumiałam wyników i zaczęłam z nimi kombinować. Robisz to samo. Niepotrzebnie się nakręcasz. Mama czuje się dobrze, wyniki histopatologiczne są dobre. Zapewne masz wyniki badań krwi. Jak są dobre, to trzeba się tym cieszyć.
Dzięki Myszko za wiadomość. W dużej mierze masz rację. Nie uważam jednak żebym się nakręcał - gdy bym miał wyniki z przebadanych 12 węzłów to zostawił bym tą sprawę i "spokojnie" myślał o statystykach. Ty o ile dobrze pamiętam sprawę "węzłów" mamy masz wyjaśnioną (z czego bardzo się cieszę), nie wiesz jednak jak byś reagowała gdyby przebadano ich 9. Wyniki histopatologiczne nie są złe ale daleko im do dobrych - m.in. z powodu niekompletnych węzłów.
Pozdrawiam również - Ciebie i Twoją Mamcię:) i dziękuję za słowa otuchy!
Reszka.78 odpowiedziała Ci w zasadzie na pytanie - nikt nie wywróży jaka jest szansa i co będzie.
Ryzyko zawsze jakieś jest, bo nikt pewności Wam nie da, że gdzieś nie została pojedyczna kom. nowotworowa. Prawdopodobieństwo tego jest oczywiście mniejsze, niż gdyby np. stwierdzono przerzuty w węzłach, niemniej mamy tylko 9 węzłów, co - jak już wielokrotnie pisałam - jest jednym ze wskazań do leczenia uzupełniającego.
miruna, moje zdanie na ten temat znasz, wiesz jakie są zalecenia, które przytaczałam. W tej kwestii nic się nie zmieniło ostateczna decyzja co robić należy do lekarza prowadzącego, który zna całość obrazu choroby i powinien najlepiej wiedzieć, co robić.
Witam ponownie
Dzwoniłem dzisiaj do CO-I w Warszawie. Rozmawiałem z panią doktór onkolog. Przeczytałem jej wynik ostatniego badania histopatologicznego mojej mamy. Powiedziałem też o dyskusyjnej kwestii podania bądź nie, "chemii" w stadium mojej mamy. Dowiedziałem się bardzo ciekawych rzeczy. Doktórka stwierdziła, że w stanie jakim jest moja mama, przy niezajętych węzłach (stwierdziła, że za wiarygodną ocenę uznaje się wycięciu 10 a więc w przypadku mojej mamy, jak stwierdziła można przyjąć, że są "czyste" bo "9 to prawie 10") prawdopodobieństwo żeby to się "rozsiało" jest małe, a sprawa - podać chemią bądź nie, w tym stanie jest dyskusyjna wśród lekarzy. Pytała się czy moja mama miała operację radykalną czy planową (miała planową). Powiedziała, że podanie chemii w takim stadium poprawia rokowania nieznacznie - jakieś 5%. Mówiła, że najczęściej chemię w tym stadium podaje się pacjentom do 40 lat - zdrowym i w miarę młodym. Mogą też wystąpić powikłania w trakcie chemii - ale przed podaniem chemii sprawdza się stan zdrowia pacjenta. Powiedziałem, że mama ma problemy z sercem - nierówny rytm serca. Zapytała się czy ma migotanie przedsionków serca - tego nie wiem.
Zapytałem wprost panią doktór, czy jak by miała pacjentkę w stanie mojej mamy czy podała by chemię i czy to ma teraz sens (włącznie z faktem, że od operacji 23 lutego upłynie 3 miesiące). Odpowiedziała, że musiała by zobaczyć pacjentkę, wyniki badań i, że konsultacja ma sens a chemię podaje się do 3 miesięcy po operacji jako maksymalny termin.
Później myślałem co zrobić z tym "fantem" - zdecyduję się chyba i pojadę z mamą na konsultację do tej doktórki. W sumie nic nie tracę - porozmawiam z dobrym specjalistą. W sumie jakby stwierdziła, że stan zdrowia mojej mamy pozwala na chemię i korzyści z tego są większe niż prawdopodobieństwo komplikacji po chemii! To i tak warto podnieść szanse statystyczne mojej mamy, nawet o te 5%.
Będę wdzięczny jak wyrazicie Swoje zdanie na ten temat.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2012-05-07, 22:32 ] Ja już wyraziłam swoje zdanie w poście wyżej i nie mam nic do dodania - wszystko, co będzie się działo dalej, to już decyzja Twojej mamy i lekarza.
[ Dodano: 2012-05-07, 22:47 ]
OK. absenteeism pamiętam co mówiłaś - dzięki. Chciałem tylko poinformować na jakim etapie załatwiania tych spraw jestem.
Hmmm, troszkę to dziwne co powiedziała Ci ta pani doktor, bo onkolog mojej Mamci powiedziała bardzo wyraźnie, że chemię można podać w każdej chwili. Rozmawiała z Mamą 6 lutego, a więc trzy miesiące od operacji.
Nie bardzo więc rozumiem co na myśli miała lekarka z którą rozmawiałeś, bo nieco się to kłóci z tym co usłyszała moja Mama.
To że są niewielkie szanse, że się rozsiało słyszałeś także od nas, ale rozumiem doskonale, że szukasz odpowiedzi i się zamartwiasz, bo sama fiksuje niejednokrotnie jak tylko Mamcia powie, że się gorzej czuje.
Wiem, że nie powinnam się wymądrzać, czy dawać rady, ale pomyśl czy warto Mamcię osłabiać chemią, skoro wszelkie znaki na niebie i ziemi twierdzą, że wszystko jest w porządku? Może lepiej warto by było zająć się serduszkiem Mamy, przebadać, podleczyć, a potem dopiero myśleć o chemii?
Zastanawia mnie też ta nazwa "operacja planowa". Według definicji jest to operacja, która jest planowana i wykonywana w ciągu tygodni, albo miesięcy. I do nich zaliczyć można operacje kosmetyczne. Jak dla mnie Twoja Mama miała operacje radykalną, mającą na celu całkowite wyleczenie choroby. W końcu lekarz badający Mamcię, od razu podejrzewał skorupiaka. Ale to tylko moje gdybanie. Jestem laikiem jak wiadomo
Wiem, że z jednej strony nie ma co czekać, aż się Coś objawi (w postaci przerzutów), ale z drugiej czy warto dla tych 5%? Twoja Mamcia ma szanse na to by znaleźć się wśród 70-90 osób, które całkowicie wyzdrowieją. Bo takie szanse ma od 70 do 90% pacjentów na przeżycie. Wiem jednak doskonale co przeżywasz, że za wszelką cenę chcesz Mamcię wyleczyć
Ściskam Cię serdelecznie Mirunku i całusy dla Twojej Mamci
Zastanawia mnie też ta nazwa "operacja planowa". Według definicji jest to operacja, która jest planowana i wykonywana w ciągu tygodni, albo miesięcy. I do nich zaliczyć można operacje kosmetyczne. Jak dla mnie Twoja Mama miała operacje radykalną, mającą na celu całkowite wyleczenie choroby. W końcu lekarz badający Mamcię, od razu podejrzewał skorupiaka. Ale to tylko moje gdybanie. Jestem laikiem jak wiadomo
Pewnie chodzi o to, czy operacja była zaplanowana (tak jak np. planuje się operacje wszczepienia endoprotez etc.), termin był ustalony wcześniej a pacjenta nie była w stanie zagrażającym jej życiu, wymagającym nagłej operacji, np. w wyniku zamknięcia światła jelita, całkowitej niedrożności i tym samym ryzyka zgonu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum