Mamcia czuje się lepiej, a przynajmniej nie ma temperatury i nie jest Jej tak zimno, oraz nie jest tak osłabiona jak tydzień temu.
Nadal jednak narzeka na "grypowy" ból pleców i bóle głowy. W okolicach krzyża boli mniej, chociaż jest "psychicznie" sztywna - jak to nazywam - boli się schylić, jakoś wygiąć, czy coś, w obawie, że znów ją rwa dorwie.
Wiem, że marudzę i głowy zawracam, że piszę o tym któryś raz, ale mam pytanie:
Czy czekać do maja i w czasie kontrolnej wizyty u onkologa powiedzieć o tych dolegliwościach bólowych, czy lepiej iść teraz? I ewentualnie jakie według Was Mamcia powinna mieć wykonane badania? Scyntygrafia? TK?
Absenteeism, dzięki Pogonię Mamcię w poniedziałek, bo tylko wtedy Onkolog od jelit na wawelskiej przyjmuje.
Pozdrawiam serdecznie
[ Dodano: 2012-03-14, 20:18 ]
P.S. Lekarz POZ Mamę osłuchał i nic w płucach nie słyszy, więc nie widzi powodu, dla którego plecy mogłyby Mamę boleć. Tak jak mówię, to taki ból mięśni pleców jak od grypy, ale się nie znam i może to też może boleć od kręgosłupa. Jak szukałam na necie o bólach pleców, to znalazłam tylko tyle, że jak bolą plecy, a stwierdzono chorobę nowotworową, to są to przerzuty do kręgosłupa i tyle.
Mam nadzieję, że tym razem w końcu pójdzie, bo Ją tak wysyłam co tydzień od jakiegoś miesiąca żeby poszła, ale Mama twierdzi, że onkolog w niczym nie pomoże, żadnych badań nie da i że chodzenie nie ma żadnego sensu >.>
Witaj Reszko
Ból pleców to problem który znam od blisko 30 lat... można z nim walczyć na dziesiątki sposobów.
Mój pochodzi od kręgosłupa, grypowy jest usytuowany bardziej między żebrami...
Myślę że spokojnie możesz pójść do innego lekarza, który coś zobaczy, takich którzy nie widzą "manifestujących objawów" jest cała masa.
Dopatrywanie się wszędzie rozwoju raka jest lekkim nieporozumieniem, a lekceważenie bólu jest zwyczajnie niepoważne.
Skoro można żyć bez bólu... to należy to robić.
Pozdrawiam serdecznie
prezent na niedzielę
http://www.forum-onkologi...um-vt351,45.htm
Masz całkowitą rację, Ty to wiesz, ja to wiem, problem w tym, że albo Mama to lekceważy i nie mówi lekarzom o takich czy innych dolegliwościach, albo tak jak mówisz ci lekarze do których chodzi nie widzą niczego niezwykłego w takich czy innych objawach.
Tak jak pisałam tu chyba nie raz. Wydaje mi się, że sprawa jest na tyle świeża, że się o tym myśli. Za kilka miesięcy czy rok, człowiek się bardziej wyciszy - tak mi się wydaje przynajmniej
Na dzień dzisiejszy jutro Mamcia idzie na pobieranie krwi na morfologię, markery i inne. 27 kwietnia ma tomografię, 14 maja wizytę u swojej onkolog. Jestem dobrej myśli i wierzę, że wyniki będą w porządku
I takie małe pytanie. Nie żeby od razu czarnowidztwo czy coś, po prostu pytanie, a skleroza nie boli i nie pamiętam czy je zadawałam, a ślepok też jestem bo nie widzę (znaleźć nie mogę). Czy gdyby teraz jednak Mamcia miała jakieś przerzuty, to wyszłoby to w markerach? Czy raczej nie?
Czy gdyby teraz jednak Mamcia miała jakieś przerzuty, to wyszłoby to w markerach? Czy raczej nie?
Witaj Reszkuś, markery pokażą ale nie zawsze wiec za bardzo bym na nie nie liczyła, co do tego trzeba brać pod uwagę wszystkie badania i cały obraz (usg i TK włącznie). Strasznie się boisz o te przerzuty, co mnie wcale nie dziwi ale nie można sobie cały czas wmawiać ze każdy ból to od razu forma demonstracji przerzutu. Moja mam wyczuwała że ma przerzut bo bolała ją wątroba tak bardzo jeden jedyny raz ale tak że myślała że "umrze" (nigdy tego nie miała) po czym po krótkiej chwili ból znikł. Miała podwyższony marker CEA i w jej przypadku podwyższenie okazało się przerzutem lecz wiem że nie wszystkich przypadkach tak bywa. Poniżej wysyłam ci linka do stronki:
Małgolinku, to nie tak, że się strasznie boję. Pytając o te markery jestem zwyczajnie ciekawa, bo się nie znam zupełnie i chciałam czegoś dowiedzieć w tym temacie. Owszem myślę o nich, bo Mama bagatelizuje całą sprawę, nie słucha jak Ją proszę by w końcu zaczęła się leczyć - ja nie mówię u onkologa, ale ma ten kaszel, dostała leki, dostała skierowanie do laryngologa i wszystko. Leków nie bierze, zapisać się nie poszła. I myślę podwójnie za siebie i za nią.
Mam takie dziwne i może bezsensowne pytanie. Co może być przyczyną ciągłego uczucia głodu i pustki w żołądku? Bo Mamcia ma właśnie coś takiego i mówi, że ciągle by tylko jadła. Niedawno zjadła całą miseczkę rosołu, wcześniej dwie kanapki z parówką i nadal twierdzi, że by coś zjadła.
Z tego co zrozumiałam z wyników, Mamcia ma nadal niedobór żelaza, a podwyższony poziom RDW-SD może oznaczać przerzuty nowotworowe (informacja znaleziona na necie)... Mówiąc szczerze się zdenerwowałam i trochę się trzęsę. Mamcia widzi po mnie, że się zdenerwowałam. Mówię Jej tylko, że ma ten niedobór żelaza.
Reszko kochana witaj, gdzieś ty znalazła o tych przerzutach. Przestań się trząś ja znalazłam coś takiego:
"Podwyższone RDW świadczy o dużej różnorodności krwinek czerwonych- obserwuje się w przebiegu infekcji,kiedy to następuje uaktywnienie się szpiku i produkcja nowych krwinek
(może też świadczyć o niedokrwistości,ale prawidłowe MCV,MCH,MCHC tą opcje mogą wykluczać)"
Także kochanie nie przerzuty, o tym bardziej świadczył będzie marker CEA i usg bądź TK. Pozdrowionka dla mamci i take easy.
_________________ [*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
Małgolinku kochana. No właśnie MCH i MCHC nie są w normie, więc Mamcia na bank ma niedokrwistość z niedoboru żelaza, a przynajmniej niedobór żelaza, bo reszta norma. A o tym że RDW wysokie może oznaczać przerzuty, to znalazłam na necie, ale teraz nie znajdę tej stronki bo nie pamiętam... i dlatego się pytam. Bo się przestraszyłam nieco.
Pozdrawiam
[ Dodano: 2012-04-27, 21:26 ]
P.S. Znalazłam.
"Anizocytoza (RDW)
Norma: 11,5-14,5%
Opis: anizocytoza (RDW) to współczynnik zmienności rozkładu objętości erytrocytów.
Powyżej normy: podwyższony wskaźnik anizocytozy może być spowodowany niedokrwistością z niedoboru żelaza, jak również niedokrwistością megaloblastyczną, hemolityczną, makrocytową (choroby wątroby). Wzrost wartości RDW może wystąpić po przetoczeniu krwi i w wyniku przerzutów nowotworowych.
Poniżej normy: spadek wartości RDW zazwyczaj świadczy o różnych rodzajach niedokrwistości."
Cytując coś, podaj źródło i cytat ujmij w cudzysłów!
Wiem, że to ogólne RDW, ale myślę. Wiem, że się niepotrzebnie nakręcam, zdaje sobie sprawę, po prostu chciałabym wiedzieć co i jak.
Kolejny cytat kochana przeglądam wszędzie i nigdzie o tych przerzutach:
"Rozkład objętości krwinek czerwonych (RDW)
11,5-14,5 %
Jego wartość wzrasta w niedokrwistości z niedoboru żelaza. Wzrost RDW można też zaobserwować po utracie krwi lub po leczeniu witaminą B12 lub/i kwasem foliowym."
Ale będziesz pewniejsza jak będziecie u lekarza i on zanalizuje badania, ale na zapas proszę się nie martwić
Buźki
_________________ [*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
Wiem Słonko, że nie powinnam się na zapas martwić, ale tak czytam teraz na Wikipedii, że jawny niedobór żelaza ma Hemoglobinę i MCV w normie... czyli tak jak ma teraz Mamcia, czyli Mamcia traci żelazo. Mam takie debilne uczucie deja wu i czuje się tak jak w tym listopadzie gdy Mamcia dostała diagnozę. Robi mi się gorąco i brzuch boli i jest mi ogólnie źle. A taką miałam nadzieję, że jest wszystko okej i wyniki Mamcia będzie miała w porządku.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum